poniedziałek, 1 lipca 2024

Defiance {Bunt}

 

Defiance {Bunt}


Pod koniec ubiegłego roku na ekranach ukazała się kolejna produkcja hollywoodzkiej fabryki snów na temat tragicznej wojennej historii europejskich żydów (nb. pozostawionych samych sobie przez bogatych kuzynów z Nowego Jorku, cieszących się wręcz, że ta kompromitująca rasę chałaciarska biedota z Europy Wschodniej nareszcie zniknie z powierzchni ziemi.)

Chodzi o film Edwarda Zwicka „Defiance”, co można przełożyć jako „Opór”, opowiadający historię trzech braci Bielskich, polskich Żydów, którzy w latach 1942-1944 stworzyli ruch oporu wspólnie z sowieckimi partyzantami na terenach dzisiejszej Białorusi. Przypisuje się im uratowanie 1200 Żydów. Tak brzmi przynajmniej hollywoodzka prawda, wbijana do głowy przez międzynarodowe media potencjalnym widzom.

Daniel Craig w roli żydowskiego bandyty w filmie "Defiance"

Daniel Craig w roli żydowskiego bandyty.

Film oparty jest na książce Nechamy Tec „Defiance. The Bielski Partisans”  („Opór. Partyzanci Bielskiego”). W roli głównej występuje znakomity aktor Daniel Craig, co zwiększa atrakcyjność produkcji. I na pewno obejrzy ją miliony ludzi, którzy później będą twierdzić, iż „znają historię”, wprawdzie z filmów fabularnych, lecz „opartych na faktach”.

A tak się jakoś dziwnie składa, że wszystkie znane nam filmy na temat żydowskiego ruchu oporu podczas II Wojny Swiatowej nie są oparte na faktach, lecz na mitach i legendach, bądź na ordynarnych kłamstwach.

Nie inaczej jest z „Defiance”. Twórcy filmu zupełnie pominęli rzecz najważniejszą: chodzi nie tyle o jakichś szlachetnych partyzantów, ile o pospolitych bandytów, rabusiów i gwałcicieli, oskarżanych miedzy innymi o współudział w pacyfikacji wsi Naliboki, dokonanej 8 maja 1943 przez Sowietów. (Podobnej zbrodni we wsi Koniuchy 29 stycznia 1944 dokonali również żydowscy „partyzanci”, zob. http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_1036.html).

Pacyfikacja Naliboków nie jest ani pokazana, ani nawet wspomniana w filmie, a szkoda, bo była to „operacja wojskowa” ze wszech miar bardzo udana: zginęło 128 osób cywilnych, w tym kobiety i dzieci.

Podobno autentyczne zdjęcie bandy braci Bielskich

Podobno autentyczne zdjęcie bandy braci Bielskich

Polska ludność kresów Północno-Wschodnich, znajdujących się pod okupacją sowiecką – a szczególnie terenów operacyjnych braci Bielskich czyli Puszczy Nalibockiej – przeżywała wręcz niewyobrażalną gehennę. Komunistyczne bojówki, złożone głównie z „mniejszości narodowych”, atakowały i mordowały, często w wyrafinowanie okrutny sposób, grupki polskich żołnierzy, ziemian, księży i urzędników. Liczba ofiar to około 10 tys. ludzi. Do czerwca 1941 r. sowieccy komuniści przy pomocy miejscowych kolaborantów (wśród których wymienia się także komunistów żydowskich) w kilku operacjach „deportowali” setki tysięcy ludzi na Sybir. Niezwykle dramatyczny był też początek wojny niemiecko-sowieckiej. NKWD pośpiesznie ewakuowało swe przeludnione więzienia i areszty, zabijając przy tym dziesiątki tysięcy więźniów.

Celem ugrupowania braci Bielskich (Tewje, Asael, Zus i Aron) nie była, wbrew legendzie, walka z Niemcami – lecz po prostu przeżycie wojny.

Sowieci pozostawili im dużą autonomię. Żydowskie ugrupowania słynęły z okrucieństwa, a podczas tzw. „akcji zaopatrzeniowych” znęcali się, bili, gwałcili kobiety i małe dzieci, straszyli zemstą Sowietów. I oczywiście rabowali wszystko, co mogło mieć dla nich wartość.

Z raportów sowieckiej partyzantki wynika, że nie było problemu z wyżywieniem, co więcej, rabunki prowadzono na tak wielką skalę, że istniał wprost nadmiar żywności, a „partyzanci” mogli dowolnie wybierać rodzaj jadła: „Wyżywienie partyzantów jest bardzo dobre (…). Zawsze mają tłuszcze, mięso, mleko, jajka, kury itd. Odżywiają się jak żadne wojsko w czasie pokoju. Zapasów nie robią, ale jedzą cały czas bez końca”.

W powojennych wspomnieniach żydowscy „partyzanci” z tych obozów podkreślali męstwo i niezwykłe zasługi obozu Bielskiego. Anatol Wertheim pisał: „Na jego czele stało czterech braci Bielskich, synów młynarza spod Nowogródka. (…) Z czasem znalazło się w ich szeregach trzystu bojowników, których brawura stała się legendarna w całej Puszczy. Partyzanci z podziwem powtarzali opowieści o ich pomysłowych zasadzkach na Niemców, odważnych akcjach i o karach, jakie bracia Bielscy wymierzali kolaborantom”.

Niestety, żaden z nich nie podaje jakichkolwiek konkretów, jakich bądź dowodów, nie można więc w ogóle zweryfikować owej potężnej akcji antyniemieckiej, owych akcji, zasadzek i brawurowych walk. A z tego, co wiemy i co dało się zweryfikować, broń służyła dzielnym partyzantom jedynie do terroryzowania i rabowania ludności (a także gwałtów na kobietach).

Polski przedwojenny komunista Józef Marchwiński (który był żonaty z Żydówką o imieniu Ester i z tej racji został dołączony do obozu przez dowództwo sowieckie) wspomina:

„Bielskich było czterech braci, chłopów rosłych i dorodnych i nic też dziwnego, że mieli powodzenie u niewiast w obozie. Byli to mołojcy do wypitki i miłości, nie mieli jednak ciągotek do wojaczki. Najstarszy z nich (dowódca obozu) Tewie Bielski zarządzał nie tylko wszystkimi Żydami w obozie, lecz dowodził również dość licznym i ślicznym ‚haremem’ – niby król Saud w Arabii Saudyjskiej. W obozie, gdzie rodziny żydowskie kładły się często na spoczynek z pustymi żołądkami, gdzie matki przytulały do wyschniętych piersi głodne swoje dzieci, gdzie błagały o dodatkową łyżkę ciepłej strawy dla swoich maleństw – w tymże obozie kwitło inne życie, był też inny, bogaty świat!

Bielski i jego świta nie narzekali na złe warunki, na okupację. Posiadając złoto i kosztowności swoich ziomków, mogli prowadzić wystawny tryb życia. W ziemiankach braci Bielskich i najbliższego ich otoczenia, stoły uginały się od wytrawnych potraw i napojów, a liczne grono pięknych kobiet stale otaczało Tewie Bielskiego i jego trzech budrysów. Piękności te nie znały głodu i niedostatku. Były zawsze ślicznie ubrane a na ich rękach i szyjach lśniły blaskiem drogie klejnoty i kamienie, nie zbrukały też zbożną pracą swych białych rączek”.

Nawet w raportach sowieckich podano: „[Tewje] Bielski nie zajmował się pracą bojową, a spekulował w oddziałach. Brał od swoich partyzantów złoto na zakup broni i przywłaszczał je, a broni nie dawał”.

Zacytujmy historyka Leszka Żebrowskiego:

Na ten temat [działalności Bielskich – przyp. admina] dysponujemy już dość sporą literaturą (dokumentami, wspomnieniami, relacjami). Od lat toczy się też śledztwo w Instytucie Pamięci Narodowej (…) Od 2001 r. Instytut Pamięci Narodowej – Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi prowadzi (na wniosek Kongresu Polonii Kanadyjskiej) śledztwo w sprawie zbrodni popełnionej przez partyzantkę sowiecką w Nalibokach. Pomimo że KPK załączył obszerną, bogatą dokumentację źródłową, śledztwo toczy się bardzo niemrawo. Według komunikatu IPN z 15 maja 2003 r., zbrodnię tę, jak też inne, popełnione na tym terenie „zakwalifikowano jako zbrodnie komunistyczne, będące jednocześnie zbrodniami przeciwko ludzkości, których karalność nie ulega przedawnieniu. Wskazać przy tym należy, iż są to jedynie najbardziej tragicznie przykłady. Wiele bowiem innych wsi i osad na terenie woj. nowogródzkiego było atakowanych przez partyzantów radzieckich”.

Warto zwrócić uwagę, że w corocznym sprawozdaniu prezesa IPN dla Sejmu (był nim wówczas prof. Leon Kieres) usunięto wszelkie informacje o udziale w tej zbrodni osób pochodzenia żydowskiego (zob. „Informacja o działalności Instytutu Pamięci Narodowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w okresie 1 lipca 2001 r. – 30 czerwca 2002 r. Warszawa, wrzesień 2002” – http://www.ipn.gov.pl). Wobec szybkiego wymierania bezpośrednich świadków (a także uczestników pacyfikacji) można założyć, że sprawa nigdy nie zakończy się wyjaśnieniem najważniejszych okoliczności, ustaleniem sprawców, a już z pewnością ich ukaraniem, choćby symbolicznym. Zostanie nam tylko film, którego bohater – jak James Bond – będzie dokonywać cudów w ekranowej walce z Niemcami.

Historia braci Bielskich ma również współczesny nam epilog.

Otóż w roku 2008 media doniosły, że amerykańskie małżeństwo, Aron i Henryka Bell, najpierw zaprzyjaźniło się z 93-letnią Janiną Zaniewską z Florydy, a następnie – obiecując jej wakacje w dawno niewidzianej Polsce – umieściło ją w domu opieki Hospes Hospiti w Pobiedziskach pod Poznaniem.

Następnie Bellowie wrócili do USA już bez Janiny Zaniewskiej i ogołocili jej konto z sumy 250 tys dolarów życiowych oszczędności, wykorzystując wyłudzone od niej pełnomocnictwo. Sprawa wyszła na jaw i przedsiębiorczy Żydzi zostali w USA aresztowani pod zarzutem porwania i oszustwa.

Żydowski złodziej Bell vel Bielski z małżonką

Żydowski złodziej Bell vel Bielski z małżonką

Aron Bell do 1951 r. nazywał się… Aron Bielski. Jest najmłodszym bratem Tewjego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...