wtorek, 30 lipca 2024

Demokracja obłędu



Radykalizm obozu liberalnego, doprowadził do kolejnej tragedii, tym razem w USA Premier Słowacji Fico cudem przeżył, dziś podobny cud sprawił, że kula zamachowca milimetry minęła głowę kandydata na Prezydenta USA odstrzeliwując mu czubek ucha, jednak zamachowiec zabił uczestnika wiecu.

Przez 30 lat zajmowałem się czynnie polityką, dziś jako polityczny emeryt, człowiek nie mający szczęśliwie nic z nią wspólnego, znajdując się na „wewnętrznej emigracji”, pozwolę sobie podzielić się smutną refleksją.

Uprawianie polityki od zawsze rodziło emocje i teoretycznie nic w tym złego. Jednak 30 lat temu, po 1989 wszystko to było w określonych ramach kultury języka, argumentów i odpowiedzialności mediów. Było swego rodzaju „teatrem” dla mas w ramach określonych zasad. Byli to adwersarze dyskursu, ale nie wrogowie.

Dziś nie ma już mężów stanu, nie ma idei i programu jaki porywa masy. Partiami rządzą specjaliści od public relations, nastawieni na sianie emocji i podział społeczeństwa, bo to pobudza elektorat i daje efekt wyborczy. Tłum od wieków „jest żądny krwi”. „Politykami” zostają marionetki, które ci specjaliści prowadzą i które się „dobrze sprzedają”.

Media osiągnęły poziom ścieku intelektualnego, wszelkie profesjonalne debaty są „nudne”, a odbiorca jest coraz głupszy (wyniki badań to potwierdzają), komunikaty musza rodzić emocje i być krótkie, zrozumiałe, proste by nie rzec prostackie. 0-1. Czarne białe.

Tak doszedł do władzy PiS a potem PO-KO (100 konkretów Tuska – nabraliście się? W większości tak, nie kiwajcie głowami). Jeszcze 20 lat temu partie polityczne poszukiwały ludzi z znaczącym dorobkiem naukowym, społecznym, związkowym, cieszących się szacunkiem wśród obywateli, aby wystawiać ich wyborach. Dziś gros to ludzie, którzy „chcą być politykami”, ludzie, którzy „dobre się sprzedają” . Dziś polityk żyje z polityki, to zacietrzewiony, oderwany od realnego życia człowiek posługujący się manipulacją i socjotechnikami.

Dobrym przykładem jest znana mi osobiście z Torunia Joanna Schoering-Wielgus. Pierwotnie działaczka „apolityczna” ruchów miejskich odsądzająca partie od czci i wiary, mająca w głębokiej pogardzie lewicę. Płynnie została twarzą skrajnie liberalnej partii Ryszarda Petru – Nowoczesna, potem wraz z nim utworzyła partię „Teraz”, aby po roku współtworzyć lewacko-liberalną partię „Wiosna”. Z listy pogardzanej postkomuny – SLD – Nowa Lewica weszła do Sejmu, wypychając socjaldemokratów stając się twarzą „Nowej Lewicy”. Na koniec została wybraną z innego województwa – Wielkopolska do Parlamentu Europejskiego.

Elektorat-społeczeństwo to lubi i jak widzimy ten „teatr i emocje” kupuje, bo ta Pani nic innego nie reprezentuje, a on wybierał ją jako liberała (na prawo od PO) z Nowoczesnej do Sejmu, potem z ramienia postkomuny do Sejmu i teraz po wrogim przejęciu Lewicy, jako jej „nowa twarz” do Parlamentu Europejskiego.

Czy politycy, którzy sieją podziały i wielkie emocje, pozbawieni kręgosłupa ideowo programowego – są winni? Nie. To społeczeństwo w swej masie intelektualnie puste i nastawione na „teatr polityczny” wybiera takowych.

I wreszcie dochodzimy do pokolenia 18-35 lat. Ta młodzież już w okresie LO uznaje się, że chce być politykiem. Wymyka się częstokroć rodzicom i jest wciągana, wykorzystywana manipulowana przez aparat partyjny do kampanii wyborczych i pracy w biurach poselskich itd. Media i elektorat się tego dopomina, bo jak mantra pyta: „gdzie młodzież”? Dość „starych”. No to na konferencjach prasowych dostajecie młodzież. Częstokroć to „cyrk objazdowy” wożony autokarami z województwa do województwa. Ktoś to dostrzegł, potępił?

Tak zrodzone emocje, podziały, rodzą kohorty oszołomów, ślepych wyznawców partii. Bezkrytycznych. Z moich osobistych obserwacji wynika, że agresja tak „wyhodowanych” działaczy i wyborców największa jest w środowisku liberalnym . Oni są w szponach manii prześladowczej, „obłędu” polegającym na poczucia zagrożenia jedynie słusznej drogi (liberalnego wolnego świata) (transmitowanej w Polsce np. przez GW i TVN) przez „prawaków” i „lewaków”.

Stąd mieliśmy zamach na premiera Słowacji Roberta Fico, teraz mamy zamach 20-latka nienawidzącego Republikanów na Donalda Trumpa. Tylko cud i zakaz dostępu do broni sprawił, że w Polsce nic się nie stało Kaczyńskiemu (zaznaczam, że nie jest to bohater mojego romansu).

W wielkim zagrożeniu jest premier Orban, bo jego kurs na rozmowy pokojowe z Rosją doprowadza liberalne elity do wścieklizny i szczują one na niego z niewyobrażalną siłą. No ale czytelnikom Gazety Wyborczej, widzom TVN i reszty mediów głównego nurtu, wyborcom PO-KO, Nowej Lewicy, Trzeciej Drogi, tego wytłumaczyć się nie da.

Puenta jest smutna – demokracji grozi terror liberalnej narracji świata i stojących za nią wielkich korporacji, bo przecież te „aktywiszcza” i aktywistów „niezależnych NGOS-ów” ktoś wielkimi pieniędzmi finansuje.

Krzysztof Podgórski
https://myslpolska.info

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Psychickie poruchy”. Minister Kultury Słowacji o LGBT.

Jeśli macie zaburzenia psychiczne, powinniście się leczyć, a nie narzucać ludziom, że jesteście swego rodzaju normą i wszystko ma być tak, j...