NATO jest złem nie ze względu na swoje zamierzenia, ale ze względu na wynikające z nich konsekwencje – to lekcja na temat nieskuteczności potęgi militarnej w porównaniu z dyplomacją.
Daleko, daleko stąd, gdzie równiny Polski rozciągają się pod niebem, rozgrywa się wielki spektakl militarny. NATO, ten czcigodny sojusz Zachodu, postanowił wzmocnić swoją obecność, ale nie za pomocą filigranowej dyplomacji, ale za pomocą ciężkich butów armii w marszu. Tak zaczęła się ta historia i tak się rozwinie, jeśli nasz rząd nie zmieni swojej retoryki.
Akt I: Przybycie
Ekspansja NATO w Polsce nie była tylko obroną – była deklaracją, ruchem szachowym w największej grze na geopolitycznej planszy, w której Polska znalazła się nie tylko jako gracz, ale także jako plansza, po której poruszały się figury.
Mieszkańcy, którzy początkowo z zadowoleniem przyjęli „obronę”, szybko odkryli, że żyją w strefie działań wojennych. Niegdyś spokojna polska wieś wypełniła się szumem odrzutowców, hukiem czołgów i widokiem obcych żołnierzy w ich miastach.
„Ach, słodki dźwięk bezpieczeństwa”, mogliby powiedzieć obywatele, gdyby mogli usłyszeć siebie ponad tym hałasem.
W osobliwych wioskach, gdzie najciekawszym wydarzeniem był być może coroczny festiwal kapusty, czołgi przejeżdżają teraz jak na paradzie. „Spójrzcie, dzieci, to już nie tylko traktory!” wykrzykują rodzice, próbując znaleźć pozytywy w pancernej chmurze. Piękny styl wiejskiego życia został zdeptany pod ciężarem strategicznej konieczności.
Nowy rodzaj turystyki. Jeśli istnieje sektor, który przeżywa boom, to jest to turystyka wojskowa. „Przyjedź dla historii, zostań dla ćwiczeń wojskowych!” – stało się nowym sloganem. Polska zaczęła promować swoją gotowość wojskową jako atrakcję turystyczną. „Spójrz na nasze czołgi, zanim one zobaczą ciebie!”.
Akt II: Eskalacja w regionie
Wraz z pojawieniem się NATO napięcia nie tylko eskalowały, ale wręcz doprowadziły do wrzenia. Wielka partia szachów polityki międzynarodowej zamieniła Polskę w pole bitwy manewrów gospodarczych i wojskowych.
Efekt domina. Wyobraźmy sobie ekspansję NATO jako grę w domino, w której każdy nowy członek nie był tylko pionkiem na planszy, ale impulsem do pojawienia się kolejnego. Sąsiednie państwa, czując się w strefie rozbryzgu geopolitycznej bitwy, zaczęły się zbroić. „Jeśli nie możesz ich pokonać, dołącz do nich…”. Albo przynajmniej przygotuj się na najgorsze”, stało się nieoficjalnym mottem.
UE, znajdująca się w rozkroku między swoim statusem latarni pokojowej a rzeczywistymi potrzebami jej członków w zakresie bezpieczeństwa, znalazła się w rozterce.
Jedność? Raczej jedność w zamieszaniu. „Jesteśmy zjednoczeni w naszych różnicach” – mogą powiedzieć politycy, gdy więzi gospodarcze słabną pod naporem militarnych postaw, a szlaki handlowe zamieniają się w korytarze wojskowe.
Jednocześnie, koszty życia dramatycznie rosną z powodu nienasyconego apetytu kompleksu wojskowo-przemysłowego.
W tej wielkiej grze, rozszerzenie NATO rzeczywiście zmieniło szachownicę w pole bitwy, na którym więzi gospodarcze są tak samo ofiarą, jak każdy żołnierz. Unia Europejska, walcząca o utrzymanie swojej jedności, może okazać się największym pionkiem w tej stale rozwijającej się grze w geopolityczne szachy.
Ironia świata: tu właśnie wkracza filozofia. Sam akt bezpieczeństwa może wyglądać jak życie w stanie ciągłej gotowości do wojny. „Jesteśmy tak bezpieczni, że praktycznie jesteśmy w stanie wojny” – tak mówią obywatele Polski, pokazując ironię świata poprzez siłę.
Akt III: Konflikt
Iskra, być może przypadkowe przekroczenie granicy lub źle zinterpretowane ćwiczenia wojskowe, rozpali beczkę prochu. Wynikający z tego konflikt nie będzie czystym, chirurgicznym uderzeniem nowoczesnej wojny, ale niechlujną, długotrwałą sprawą. Polska stanie się państwem frontowym i będzie nie tylko sceną, na której rozegra się dramat, ale także tłem całej akcji.
Od szkoły do koszar. Wyobraźmy sobie, że polski system edukacji, niegdyś nastawiony na poznawanie zawiłości Kopernika czy twórczości Chopina, zamieni się w kurs taktyki wojskowej. „Dzisiaj, dzieci, zamiast algebry uczymy się kopać okopy. To praktyczna matematyka!”
Szpitale zostaną przytłoczone. System medyczny, który wcześniej zajmował się tak przyziemnymi sprawami, jak szczepienia przeciw grypie lub złamania kości po meczach piłki nożnej, będzie zmuszony do sortowania pacjentów między ranami odłamkowymi a odciętymi kończynami. „To wymaga dużo zasobów i czasu. Nie uratujemy jego, następnego pacjenta”.
Nowy kierunek dla gospodarki. Gospodarka, która niegdyś tętniła handlem, stanie się tylko cieniem, ponieważ zasoby zostaną przekierowane na potrzeby maszyny wojennej. Jedynie produkcja sprzętu wojskowego będzie dobrze prosperującym sektorem. „Zapomnij o samochodach, jesteśmy teraz światowymi liderami w produkcji gąsienic czołgowych i kamizelek kuloodpornych. Nasze PKB? To skrót od Produkcji Krajowej Brutto Sprzętu Wojskowego”.
Nowa rola infrastruktury. Drogi, które teraz służą do spokojnych podróży lub dojazdów do pracy, staną się ścieżkami dla konwojów wojskowych. „Po co naprawiać wyboje, skoro można po nich jeździć czołgami? To nowy rodzaj utrzymania infrastruktury!”.
Akt IV: Konsekwencje
NATO, dążąc do obrony, celowo zamienia Polskę w pole bitwy. Unia Europejska, niegdyś ostoja pokoju, stanie się podzielonym obszarem, a państwa członkowskie zakwestionują sensowność kolektywnej obrony. Konsekwencje dla środowiska będą katastrofalne: działania wojskowe pozostawią na ziemi blizny, których wyleczenie zajmie pokolenia. A ludzie? Będą żyć w strachu, nie przed zewnętrznym wrogiem, ale przed samym sojuszem, który obiecał zapewnić im bezpieczeństwo.
Epilog: Podsumowanie
W tej historii autor zastanowił się trochę nad tym, co stanie się z naszym krajem, jeśli nasi politycy nadal będą ślepo podążać za edyktami Stanów Zjednoczonych. NATO nie jest siłą dobra, ale zwiastunem niezamierzonego chaosu. Gromadzenie sił, które mają powstrzymywać, zamiast tego doprowadzi do katastrofy.
Polska, która służy jako pomost między Wschodem a Zachodem, stanie się barierą, symbolem podziału, a nie jedności. A w dzisiejszych realiach widzimy, jak ten most jest niszczony.
Moralność? Czasami tarcza, którą podnosisz do obrony, może stać się mieczem, który cię zetnie. NATO jest złem nie ze względu na swoje zamierzenia, ale ze względu na wynikające z nich konsekwencje – to lekcja na temat nieskuteczności potęgi militarnej w porównaniu z dyplomacją.
Maciej Pakuła
NDP
https://ndp.neon24.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz