August Hanning, były szef niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND), powiedział redakcji „Die Welt”, że cała akcja zniszczenia gazociągu Nord Stream musiała odbyć się przy wsparciu Polski oraz za jej aprobatą.
Wymienił przy tym obu prezydentów – Wołodymyra Zełenskiego i Andrzeja Dudę.
Z kolei dziennik „Wall Street Journal” obciążył Ukrainę główną odpowiedzialnością za ten akt terroru państwowego, mimo że wcześniej amerykański dziennikarz Seymour Hersh uznał, że ataku dokonały Stany Zjednoczone do spółki z Norwegią.
Jak było naprawdę, dowiemy się pewnie za kilkadziesiąt lat. Ale w tej chwili nie to jest najważniejsze.
Zniszczenie gazociągu Nord Stream było bowiem symbolicznym zakończeniem współpracy między Rosją a Europą, głównie zaś między Rosją a Niemcami. Dzięki dostawom rosyjskich tanich surowców Niemcy, ale i cała Europa, notowały całe lata wzrostu i prosperity. Nie oszukujmy się, to Europa była beneficjentem tego układu a nie odwrotnie. W dużym stopniu takim beneficjentem była także Polska, która cały czas udawała i udaje, że tak nie było.
Polska od samego początku realizacji projektu Nord Stream II prowadziła wręcz szaleńczą propagandę przeciwko niemu, oskarżając Niemcy i Rosję o „nowy pakt Ribbentrop-Mołotow” (Radosław Sikorski), mimo że to Polska była jego „ojcem chrzestnym” nie godząc się na żadne inwestycje tego typu na naszym terytorium.
Jest pewne, że już wtedy Polska wykonywała polecenie Waszyngtonu, który chciał przerwać więzi łączące Europę i Rosję, w swoim egoistycznym interesie.
Sprawa Nord Stream II jest jednak głównie problemem dla Niemiec, bo jak nigdy wcześniej zostały one upokorzone przez głównego sojusznika i nakazano im się w dodatku z tego cieszyć. Śledztwo jakie prowadziły władze niemieckie jest utajnione, mimo żądań ze strony AfD i Sahry Wagneknecht, żeby je upublicznić. Ta ostatnia po artykułach w „Wall Street Journal” i „Die Welt” zażądała od władz Niemiec zaprzestania pomocy dla Ukrainy i ujawniania wszystkich okoliczności tego aktu terroru.
A my? „Gazeta Wyborcza” piórem Bartosza Wielińskiego przekonuje, że Niemcy są bezczelni, bo… „powinni być wdzięczni, że ktoś za nich rozwiązał problem gazociągów Nord Stream i podwodne rury wysadził”.
Czyli wedle tego sługi Georga Sorosa – Niemcy zamiast tropić sprawców powinni im podziękować a może i nagrodzić. Czysty obłęd.
Z kolei Donald Tusk raczył dokonać takiego wpisu na platformie „X”: „Do wszystkich inicjatorów i patronów Nord Stream 1 i 2. Jedyne, co powinniście dziś zrobić, to przeprosić i siedzieć cicho”.
Pomijając prostactwo tego wpisu, powstaje pytanie – co i kogo autor miał na myśli? Przecież ten gazociąg był nie tylko projektem niemieckim, ale i holenderskim, francuskim i brytyjskim. Jego zniszczenie było uderzeniem w Europę, a ewentualny udział Polski w tym sabotażu, jak przytomnie zauważył Bronisław Komorowski: „wciągałoby Polskę jako kraj, jako państwo w działania wymierzone nie tylko przeciwko Rosji, ale także przeciwko Niemcom, którzy są właścicielem tych instalacji”. Donald Tusk pokazał jedno – jest mistrzem „mądrości etapu”.
Jan Engelgard
https://myslpolska.info
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz