wtorek, 29 października 2024

Głupiego trudno zrozumieć

Baba z wozu koniom lżej

„Sami się wyautowaliśmy”. Rząd ma kłopot ws. Ukrainy. W tle Scholz i Niemcy.

Ponoć w Unii Europejskiej rząd Donalda Tuska konsekwentnie umacnia swoją pozycję.
Jeśli chodzi o Ukrainę, to przestało być różowo.

Coraz bardziej realny staje się scenariusz, w którym Zachód będzie decydować w tej sprawie bez udziału Polski.

MSZ tonuje emocje i zapewnia, że ma wszystko pod kontrolą, ale sytuacja jest coraz poważniejsza, a strategiczna porażka – coraz bliższa.

Baba z wozu koniom lżej.

Jakiś pod jarany gostek z MSZ tonuje, że aż zapewnia, że kontroluje, ale że porażka.  Ale porażka w czym?
W tym, że Polska jako kraj nie będzie decydować w sprawach innego kraju.
Toż to znakomicie, mało to własnych spraw mamy, by się cudzymi zajmować!?

Wysoki urzędnik (to nie może być mości Radek) na pytanie:
– Wypadliśmy z gry o przyszłość Ukrainy?
– Nie sądzę, żebyśmy byli na marginesie. Oczywiście lepiej, gdyby Polska w Berlinie była reprezentowana. Źle wygląda to, że nas tam nie było, a poruszano kwestie przyszłości Ukrainy.

Redaktor, zdaje się też chcący mieć wpływy, docieka:
– To co robimy, żeby nie dać się odstawić na boczny tor możnym z Zachodu?
Na co wysoki mu odpowiada, że możnym między pośladki wchodzi:
– Tak, jak możemy, tak zabezpieczamy nasze interesy na Wschodzie. Staramy się być przydatni, skuteczni. To jest nasz bilet do udziału w takich rozmowach.

Wypada się tylko cieszyć, że na spotkanie tetryków, Bidena, Starmera, Macrona i Scholza nikt z Polski nie został zaproszony.  Wspomniani rozmawiali ponoć o wsparciu Ukrainy, przyszłości tego kraju.

Ja na miejscu Ukraińców bym się obraził, a to dlatego, że kilku obcych rozmawia o przyszłości nie swojego kraju.

Można by pomyśleć, że zbiorowy zachód w d…pie ma coś co się nazywa samostanowienie. Mało tego, tymczasowi zarządzający naszym krajem, również mają to w d…pie, skoro między pośladki chcieli by wejść słowami: staramy się być przydatni, skuteczni.

Skoro tak, ta jaki myk zagwarantuje nam, Polakom, że te pionki pod dyktando…
… no bo domyślam się, że nie ma powodu by tetrycy nie chcieli mieć wpływu na inne kraje, w tym Polskę…
właściwie wypełniają obowiązki nie wobec tetryków, a Polaków!?

Piszą dalej, że właśnie ta druga kwestia, połączona z nieobecnością przedstawiciela Polski, wywołała w naszym kraju wielkie emocje i zrodziła wiele pytań o pozycję Polski w kontekście ukraińskim. Zdziwienie i niezrozumienie pominięcia Polski wyrażali też dziennikarze, komentatorzy i politycy po drugiej stronie Atlantyku. Prawdziwą bombę zrzucił nawet były prezydent Estonii Toomas Ilves. „Z tego, co się dowiedziałem, uczestnictwo Polski zablokował osobiście kanclerz Scholz” – ale rzucił tylko na Twitterze.

A ja nie znam Polaków którym by to było nie w smak.
A tych co im w smak spytałbym: Masz ochotę wspierać Ukrainę!?
Droga wolna, nikt nie będzie (jak sądzę) ci przeszkadzał.

MSZ nie ma żadnego stanowiska w sprawie tego spotkania, co może cieszyć. Powiedzieli nawet, że gospodarzem był Scholz i i to on będzie odpowiadał za efekty tego spotkania.
Wypada się cieszyć z takiego stanowiska. Skąd zatem pomysł wysokiego urzędnika, że to porażka!?

Krytycznie o sytuacji wypowiada się również Pałac Prezydencki (jakby pałac umiał się wypowiadać)…
– Na spotkaniu dotyczącym Ukrainy nie było też Ukrainy. To samo w sobie budzi bardzo złe skojarzenia historyczne. To nie jest dobra sytuacja. Nie ma co ukrywać – mówi Mieszko (nie wiem który numer) Pawlak, szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta. Dostało się tez Tuskowi, który deklarował nowe otwarcie (czego!?) z Scholzem, ale coś mu nie wyszło.

Padły jeszcze takie słowa:

Ważny, ale nie wiem czy wysoki, polityk resortu spraw zagranicznych, podkreśla, że „Polska nie pcha się dzisiaj do żadnych stolików i pod stolików w światowej polityce. Polska jest potrzebna, zwłaszcza w kwestii ukraińskiej”. – Rząd monitoruje wszystko na bieżąco. Nie rozumiem, dlaczego mamy mówić, upierać się, że wszystko musi odbywać się z naszym uczestnictwem. Z naszym uczestnictwem powinny odbywać się te spotkania, podczas których omawiane są żywotne interesy naszego państwa.

Zbawienne słowa, szkoda, że nieprawdziwe, zważywszy na wypowiedzi poprzedników.

Zupełnie inny ogląd sytuacji na odcinku wschodnim mają ludzie, którzy zjedli na tym zęby. Ich diagnoza jest następująca: relacje Polski i Ukrainy mocno się w ostatnim czasie pogorszyły, Polska nie jest aktualnie partnerem pierwszego wyboru dla Ukrainy, a nasz wpływ na politykę Zachodu wobec Ukrainy maleje.

Nie wiem kim są ci co te zęby tam stracili, ale jak wyżej – baba z wozu koniom lżej.

Krótkie przypomnienie:

Szef polskiego rządu oraz wicepremier i szef MON powiedzieli wprost, że jeśli Ukraina chce dołączyć do Unii Europejskiej, w relacjach z Polską musi zostać wyjaśniona raz na zawsze kwestia wołyńska. Z kolei szef polskiej dyplomacji stwierdził we wrześniu, że Krym najpierw mógłby trafić pod mandat ONZ, a następnie, już po zweryfikowaniu faktycznych mieszkańców półwyspu, przeprowadzono by ponowne referendum, które zadecydowałoby o przyszłości tego terytorium.

Panowie premiery i ministry trzymamy za słowo.

A ponoć te stosunki się napięły jak to zboże ukraińskie nie mogło sobie „swobodnie” odbiorcy w Polsce znaleźć.

A i takie słowa padły:
Zestawiając ze sobą te różne wizje polityki Polski Ukrainy, ta druga wydaje się roszczeniowa, egoistyczna i wyrachowana.
Dla Ukrainy Polska generuje problemy, jest słaba i mało użyteczna (co chyba znaczy, ze i Ukraina chciała by mieć wpływ na to co się dzieje w Polsce).

– W Ukrainie panuje przekonanie, że Polska nie ma już wiele więcej do zaoferowania (to z kolei brzmi niemal jak alfons, który ostatni grosz nieborakowi odebrał).
Więcej broni nie chce dać (spięcie o myśliwce MiG-29), nie chce przyjąć propozycji ochrony ukraińskiego nieba na Zachodniej Ukrainie swoimi systemami obrony przeciwlotniczej, nie jest w stanie być poważnym inwestorem w odbudowie Ukrainy, ponieważ polskie firmy nie chcą ryzykować kapitału, mając go mniej od np. firm niemieckich.

Wychodzi na to, że rozwód.

Pytanie tylko się kołacze, kto rozliczy tych wszystkich, tego oraz poprzedniego rządu, cwaniaczków, co „zostali zatrudnieni”, nie przez Polaków, a przez tetryków!?
Tych, którzy nie radzą sobie we własnym kraju, chcąc w innym prym wieść, choć można dojść do wniosku, że radzą sobie ale nie tak jak Polacy to widzą, a widzą to tetrycy.

Jeszcze jedno, dziwne jakieś takie.
Jest niejaki Kowal Paweł. Otóż Kowal zajmuje dziwaczne stanowisko, mianowicie jest pełnomocnikiem rządu ds. odbudowy… Ukrainy.
Można by spytać „ten rzond” czy ma pełnomocnika do spraw odbudowy Mozambiku!?

@dżon
https://dz.neon24.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Fico potępia decyzję Bidena

Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...