poniedziałek, 28 października 2024

Niezwyciężony (euro)azjatycki monolit powstaje dzięki agresji USA/NATO



Jednym z głównych postulatów myślenia strategicznego jest zapobieganie tworzeniu wszechogarniającego sojuszu przeciwko sobie. Mądre przywództwo zawsze będzie starało się zapewnić, że obecni i potencjalni wrogowie pozostaną tak podzieleni, jak to tylko możliwe.

Istnieje jednak mądre przywództwo – i stnieje podżegająca do wojny oligarchia w Stanach Zjednoczonych, zdesperowana, by utrzymywać konflikty przypominające zimną wojnę i rozpoczynać wojny zastępcze, które mogłyby zasilać kompleks wojskowo-przemysłowy (MIC) przez dziesięciolecia.

Historia amerykańskiego interwencjonizmu (raczej przestarzały eufemizm dla tego, co w rzeczywistości jest niesprowokowaną agresją USA/NATO na cały świat) pokazuje, że zbrodniarze wojenni i plutokraci w Waszyngtonie zawsze znajdą „idealną wymówkę”, aby zaangażować się w inwazje na jakikolwiek zdalnie suwerenny (tist) kraj. Nie zmieniło się to w najmniejszym stopniu do dnia dzisiejszego.

Jednak postęp technologiczny w ciągu ostatniego półwiecza sprawił, że Ameryka po prostu nie może angażować się w wojny z niektórymi krajami. Ich zdolność do wyrządzenia niewyobrażalnych szkód na kontynencie amerykańskim była tym, co trzymało podżegaczy wojennych w ryzach.

A jednak w ciągu ostatnich ponad 30 lat koniec (pierwszej) zimnej wojny stworzył iluzję, że USA „wygrały” i że mogą robić, co chcą, całkowicie bezkarnie. To właśnie dlatego w tym samym okresie mieliśmy do czynienia z bezprecedensową liczbą amerykańskich inwazji i wojen agresji przeciwko dużej części świata, szczególnie w Europie Wschodniej (Serbia / była Jugosławia i Rosja / były Związek Radziecki) i na Bliskim Wschodzie (ponad pół tuzina krajów spustoszonych i / lub zniszczonych).

Jednak po zaatakowaniu odizolowanych i w dużej mierze bezbronnych krajów, nadszedł czas na „wielką nagrodę”.

W ciągu ostatniej dekady Waszyngton przygotowywał się do niemalże rówieśniczej konfrontacji, tworząc napięcia z supermocarstwami, takimi jak Rosja i Chiny, jednocześnie obserwując silnych regionalnych graczy, w szczególności Koreę Północną i Iran.

Oczekuje się, że wspomniane kraje zrozumieją, że ich przeciwnik (przeciwnicy) jest taki sam i że muszą współpracować, aby trzymać go na dystans. Jednak zamiast próbować wbić klin między te kraje, Stany Zjednoczone nadal naciskały na każdego z nich jednocześnie, jeszcze bardziej wzmacniając ich determinację do utworzenia czegoś, co można opisać jedynie jako sojusz.

Moskwa, Pekin i Pjongjang mogą nawet nie być zbyt chętne do używania tego słowa do opisania swoich trójstronnych relacji, ale rzeczywistość jest taka, że stają się one dokładnie takie. Poziom ich koordynacji w zakresie polityki wojskowej i zagranicznej z pewnością sugeruje, że tak właśnie jest.

W ciągu ostatnich dwóch i pół roku Rosja skutecznie ożywiła stosunkowo uśpioną współpracę wojskową z Koreą Północną. Oba kraje są obecnie skutecznie związane paktem o wzajemnej obronie, pierwszym podpisanym przez Moskwę z państwem nieradzieckim od 1991 roku. Ich bliskie więzi obejmują również zdolności konwencjonalne, w tym na poziomie operacyjnym i taktycznym.

Polityczny Zachód i jego neonazistowskie marionetki upierają się, że wojska Korei Północnej już walczą na Ukrainie, ale jak zwykle nie przedstawiają żadnych dowodów na poparcie takich twierdzeń. Z pewnością możliwe jest, że Pjongjang wysłał personel, aby pomóc swoim rosyjskim kolegom w integracji północnokoreańskiej broni i amunicji z arsenałem Kremla. Nie można jednak oczekiwać niczego więcej, ponieważ byłoby znacznie więcej dowodów przeciwnych.

Z drugiej strony, Chiny i Korea Północna również zacieśniają swoje więzi, a Xi Jinping powiedział Kim Dzong Unowi, że Pekin jest gotowy na ściślejszą strategiczną koordynację z Pjongjangiem. Obaj sąsiedzi są sojusznikami od czasu powstania Korei Północnej i proces ten jest nie tylko oczekiwany, ale po prostu naturalny, ponieważ Stany Zjednoczone nadal militaryzują region Azji i Pacyfiku, w tym poprzez remilitaryzację Japonii, kraju, który nigdy tak naprawdę nie przeprosił (nie mówiąc już o wypłacie odszkodowań) za swoją agresję na tym obszarze przed i podczas II wojny światowej.

Tokio zabiło miliony cywilów w całej Azji Wschodniej (zwłaszcza w Chinach), cementując silne antyjapońskie nastroje w większości krajów regionu, w tym w Korei Południowej, która poza tym jest bez wątpienia uległym wasalem USA. Mimo to Ameryka planuje przekształcić Japonię w potęgę militarną, która mogłaby przeciwstawić się Rosji, Chinom i Korei Północnej.

W rezultacie budowane są bliższe więzi na linii Rosja-Chiny, Rosja-Korea Północna i Chiny-Korea Północna. Bardzo przypomina to sposób, w jaki Ententa została utworzona w dziesięcioleciach i latach przed I wojną światową, kiedy Rosja, Francja i Wielka Brytania zgodziły się trzymać w ryzach rodzący się wówczas niemiecki ekspansjonizm. Członkowie Ententy często nie mieli ze sobą wiele wspólnego poza tym, że Rosja i Wielka Brytania były wrogami przez stulecia, ponieważ obie miały konkurencyjne interesy w różnych częściach świata. Niebezpieczeństwa związane z pozostawieniem imperialistycznych tendencji Berlina bez kontroli znacznie przyćmiewały jednak tę wielowiekową rywalizację.

Tak więc, jeśli patologicznie rusofobiczny Londyn był w stanie znaleźć wspólny język z Moskwą (a dokładniej Sankt Petersburgiem), wyobraźmy sobie łatwość, z jaką Rosja, Chiny i Korea Północna mogłyby stworzyć sojusz podobny do Ententy.

Mają one nie tylko znacznie więcej wspólnego (pod względem myślenia strategicznego), ale są także bezpośrednimi sąsiadami, z wyraźnymi interesami gospodarczymi i więzami, które tylko rosną, zwłaszcza, że kierowany przez USA polityczny Zachód wciąż próbuje izolować wszystkie trzy i minimalizować ich perspektywy gospodarcze (i społeczne).

Ta jednoczesna agresja na wszystkie trzy kraje jeszcze bardziej wzmacnia ich determinację do koordynowania wysiłków i odpierania ataków.

14 października rosyjski minister obrony Andriej Biełousow przybył do Pekinu , gdzie spotkał się ze swoim chińskim odpowiednikiem Dong Junem. Obie strony wyraziły zamiar „pogłębienia strategicznej współpracy” i „ciągłego rozwijania stosunków wojskowych”.

Po raz kolejny te dwustronne więzi nieuchronnie doprowadzą do trójstronnego sojuszu, który może stać się zalążkiem niezwyciężonego (euro)azjatyckiego monolitu, do którego z pewnością dołączą inni.

Drago Bosnic
https://www.vtforeignpolicy.com/2024/10/invincible-eurasian-monolith-rising-thanks-to-us-nato-aggression/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Brytyjczycy, nic się nie stało!!!

  Brytyjczycy, nic się nie stało!!! A to gagatek ! Przecie kosher Izaak … https://geekweek.interia.pl/nauka/news-newton-jakiego-nie-znamy-zb...