poniedziałek, 30 września 2019

Kto wynalazł „Wielką Lechię” i dlaczego niemieccy sponsorzy?

  1. HISTORIA OSADNICTWA ARIO-SŁOWIAN na zajmowanych obecnie terenach sięga 10,000 lat
    Wielka Lechia to zaledwie wycinek tej starożytnej historii. Komuś zależy żeby zdyskredytować tę historię ograniczyć ją do Wielkiej Lechii i po to, by łatwiej to dyskredytować
    Kto wynalazł „Wielką Lechię” i dlaczego niemieccy sponsorzy?
    „Już od kilku lat możemy obserwować w Polsce usilne, a niekiedy wręcz nachalne upowszechnianie wizji najdawniejszej historii naszego kraju, która bardzo się różni od tego, co możemy przeczytać w książkach historycznych. Książki, artykuły i filmy sprzedają nam wizję wielkiego starożytnego imperium słowiańskich Lechitów rozciągającego się od Renu i Dunaju daleko na wschód. Mówi się i pisze o Słowiano-Ariach i ich wyjątkowych genach. Z internetowych portali i książek wylewa się strumień treści, który ma dotyczyć ukrytej celowo przez wrogie siły nieznanej historii przedchrześcijańskiej Polski. Ale to tylko pozory. W rzeczywistości Czytelnik zalewany jest całą masą pseudoinformacji, których nie jest w stanie zweryfikować, choćby ze względu na brak czasu i nawał codziennych zajęć.
    (***)
    Prawdę mówiąc po raz pierwszy to określenie usłyszałem od allochtonistów, na przemian z pobłażliwą inwektywą „turbosłowianin” lub którymś z licznych eufemizmów słowa „idiota”, kiedy zbyt mocno przyciskałem ich do muru dociekliwymi pytaniami. Na przykład:, Jaką haplogrupę posiadali rycerze, którzy zginęli trzy i pół tysiąca lat temu, zarówno po jednej jak i po drugiej stronie, w największej bitwie epoki brązu, w okolicy pomorskiej Dołęży (dziś niemieckie Tollense) i dlaczego jest to haplogrupa R1a1?
    Dlaczego ta informacja jest wciąż trzymana przez „niemiecką naukę” w tajemnicy? W jakim tempie musieli się rozmnażać troglodyci znad Prypeci by we wczesnym średniowieczu zasiedlić w ciągu zaledwie kilku pokoleń rzekomo powstałą w Środkowej Europie pustkę osadniczą? Jakie wynalazki bądź odkrycia stały się ekonomiczną podstawą takiej, przecież nigdy wcześniej w historii Świata niespotykanej ekspansji? Albo dlaczego we wszystkich słowiańskich językach, od Uralu po Ren i od Skandynawii po Indie i Palestynę słoń nazywa się „słoń”, oraz gdzie i kiedy przodkowie dzisiejszych „turbosłowian” tego cholernego słonia spotkali by dać mu tę piękną słono-słoneczną nazwę?
    (***)
    Dla przykładu: Odkrycie, że na podstawie porównania materiałów genetycznych pozyskanych z wykopalisk z tymi pochodzącymi od żyjących współcześnie Polaków, pozwala bez żadnych wątpliwości stwierdzić, iż od wielu tysięcy lat istnieje genetyczna ciągłość w zamieszkującej na ziemiach polskich populacji. Oznacza to, że większość współczesnych Polaków mogłaby się wylegitymować przodkami, którzy mieszkali na tych terenach już przed 6-cioma tysiącami lat. Takie fakty boleśnie obalają wielosetletni dorobek turbogermańskiej, pseudohistorii, pseudoarcheologii i propagandy, opartych na bezsensownym założeniu, że przez całą starożytność, ziemie dzisiejszej Europy Środkowej, w tym Polski, zamieszkiwali tzw “Germanie”, czyli wg niemieckiego rozumienia tego terminu, plemiona posługujące się językami przypominającymi współczesny język niemiecki (lub idisz), które to plemiona wyprowadziły się ostatecznie ok VI wieku naszej ery na południe w czasie wielkiej wędrówki ludów. Wg tej turbogermańskiej pseudoteorii, dzicy Słowianie dotychczas skutecznie ukryci przed starożytnymi historykami i historiografami, nagle wyszli z bagien nad Prypecią i mnożąc się jak króliki zasiedlili pustkę osadniczą rzekomo powstałą w Środkowej Europie po wyprowadzce prawowitych jej panów, protoplastów dzisiejszych Niemców.
  2. Kolejnym szokującym i trudnym do wytłumaczenia odkryciem jest fakt, że jedno z 10 biblijnych plemion starożytnego Izraela, tzw Lewici mają taką samą haplogrupę R1a1 jak Polacy. Co wskazuje, że Polacy są pełnoprawną częścią Narodu Wybranego, albo że Lewici nigdy nie byli Żydami.

    Legenda “Wielkiej Lechii” nie odpowiada na żadne z wyżej postawionych pytań, ani nie wyjaśnia rzeczywistych faktów, o których zaledwie tu wspomniałem. Stanowi natomiast łatwy do zaatakowania i ośmieszenia, nawet przez przeciętnie wyedukowanego propagandystę, zlepek przesądów, fałszywych domniemań i chciejstwa. Moim zdaniem została ona celowo tak spreparowana przez obcą agenturę i dużym nakładem środków rozpropagowana. Ma to na celu odciągnięcie uwagi Polaków od prawdziwych (w/w i jeszcze wielu innych) odkryć naukowych, prowadzących do ciekawszych i bardziej szokujących wniosków niż to się kiedykolwiek śniło jakimkolwiek propagandystom. Przykrycie wartościowych informacji i rewolucyjnych wniosków i koncepcji trywialną propagandą może tylko mieć na celu zniechęcenie ludzi dociekliwych, rzetelnych i poważnych do eksploracji tematyki historycznej w ogóle, a w konsekwencji opóźnia przebicie się prawdy do opinii publicznej.
    Dla turbogermanów ta walka wydaje się tak ważna jakby chodziło w niej co najmniej o życie
    I chyba rzeczywiście chodzi tu o życie? O życie wyobrażenia „Germanii” w jej dotychczasowym sensie. Paradygmat tak pomyślanej Germanii ludziom uznającym się za „germanów” zawsze dawał poczucie wyższości nad wszystkimi, którzy germanami – cokolwiek to znaczy – nie byli.
    Bez tego poczucia wyższości, zwłaszcza nad słowiańskimi podludźmi, Niemcy szybko straciliby zapał i energię niezbędną do napędzania ich bandyckiej zachłanności i agresji. Straciliby też doktrynę, która ich barbarzyństwo do tej pory tuszowała, lub nie mogąc zatuszować, ideologicznie usprawiedliwiała. Przede wszystkim jednak straciliby tożsamość, jak stracili ją już na przykład Szwedzi.
    Z resztą stracą ją i tak, jak tylko przyjmą do wiadomości, że co trzeci z nich to zgermanizowany Słowianin, a język niemiecki to tylko niemający głębszej spójności, skreolizowany pathwork. Całkiem niedawno uszyty z niezliczonych odprysków językowych nicią lingwistycznego synkretyzmu i szalbierstwa. Ostatecznie uformowany dopiero w średniowieczu, na peryferiach Zachodniej Słowiańszczyzny – czy jak kto tam woli: „Wielkiej Lechii”.
    Dlatego tak ważne jest żeby kupić sobie czas na wyprodukowanie nowej doktryny zdolnej zastąpić tę już wysłużoną przez ostatnie tysiąclecie i właśnie ostatecznie skompromitowanej. Do tego czasu należy podrzucić najgroźniejszemu przeciwnikowi i zarazem odwiecznej ofierze, czyli Słowianom, quazi-doktrynę możliwie głupszą i intelektualnie bezpłodną. Legenda „Wielkiej Lechii” znakomicie się do tego nadaje. Pod jednym wszakże warunkiem. Takim, że będzie ona wciąż uwiarygadniana zajadłymi atakami i ośmieszana na publicznym forum przez specjalnie wyhodowanych i starannie wyselekcjonowanych w pajęczynie akademickich grantów strażników narracji, naukowców takich jak np. Stalagmit z portalu „Szkoła Nawigatorów”, którzy stanowią gwarancję, że podrzucona gawiedzi narracja nigdy nie wyjdzie poza oficjalne, starannie ustalone ramy, a słabo rozgarnięte osobniki raz sformatowane na tzw „turbosłowian” nigdy się z tego formatu nie wyzwolą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...