Polityka klimatyczna Unii Europejskiej ma różne oblicza. Okazuje się, że nie tylko spalany w Polsce węgiel ma być przyczyną globalnego ocieplenia. Równie dużym problemem są… zwierzęta!
Jeden z polityków rządzącej w Holandii partii zaproponował, aby w krótkim czasie holenderscy rolnicy, z uwagi na emitowane podczas hodowli gazy cieplarniane, ograniczyli produkcję zwierzęcą o połowę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Holenderscy rolnicy wyszli wczoraj na ulice i zablokowali 1000 km dróg. Czy polscy rolnicy mogą spać spokojnie?
Wygląda na to, że najbliższe lata dla Europy to nie tylko samoograniczanie emisji CO2 wynikającej ze spalania paliw kopalnianych (w tym przede wszystkim węgla). Rewolucyjne zmiany czekają nas także w kwestiach żywieniowych.
[Czemu te klimatyczne prostytutki milczą na temat CO2 emitowanego przez Chiny i USA? – admin]
Statystyczny Polak zjada rocznie nieco ponad 70 kilogramów mięsa (w tym: 38 kilogramów wieprzowiny i około 25 kg drobiu – dane za 2015 rok). Co prawda daleko nam do Amerykanów (statystycznie jedzą po 125 kg mięsa rocznie), ale wiele wskazuje na to, że niebawem wolumeny zjadanego przez nas mięsa będą spadać. Wszystko przez unijną politykę klimatyczną, która zakłada ograniczenie produkcji zwierząt hodowlanych.
[Ale za to będziemy jeść owady! – admin]
Dlaczego unijni biurokraci czepiają się hodowli kur, krów i świń? Chodzi o emitowane przez te zwierzęta gazy. Według różnych szacunkowych wyliczeń produkcja zwierzęca generuje spore ilości metanu i podtlenku azotu, które uchodzą za gazy o charakterze cieplarnianym.
Co prawda rolnictwo – w odróżnieniu od energetyki i przemysłu – nie jest jeszcze objęte unijnym systemem handlu uprawnieniami do emisji, jednak poszczególne państwa mogą w tym zakresie wprowadzać restrykcje. Ich celem ma być ograniczenie hodowli zwierząt przerabianych na mięso (a w konsekwencji – ograniczenie emisji metanu i podtlenku azotu).
Tjeerd de Groot, który należy do rządzącego w Holandii ugrupowania politycznego, zaproponował publicznie, aby holenderscy rolnicy w krótkim czasie ograniczyli produkcję zwierzęcą o połowę. Słowa te rozwścieczyły tamtejszych hodowców, którzy nie wytrzymali i zorganizowali wczoraj gigantyczną akcję blokady Hagi (stolicy Holandii).
„Rolnicy i hodowcy mają dość bycia postrzeganym jako »problem«, który wymaga »rozwiązania« – wyjaśniał w wydanym oświadczeniu Dirk Bruins z grupy przemysłu rolniczego LTO.
Powstaje pytanie – czy podobne protesty trzeba będzie niebawem organizować w Polsce? Czy Bruksela nakaże przeforsowanie zmian, które wpłyną na liczbę hodowanych w naszym kraju kur, krów i świń, a w konsekwencji przyczynią się do wzrostu cen żywności?
Patrząc na trendy oraz kierunki zmian zaryzykowałbym stwierdzenie, że w ciągu 2-5 lat drogi dojazdowe do Warszawy będą z tego powodu blokowane wielokrotnie.
Źródła informacji:
> Holenderscy rolnicy demonstrują w Hadze. Nawołują polityków do opamiętania (CenyRolnicze.pl)
> Protestują holenderscy rolnicy (Farmer.pl)
> Ile mięsa rocznie zjada statystyczny Polak? (PolskieRadio.pl)
> Holenderscy rolnicy demonstrują w Hadze. Nawołują polityków do opamiętania (CenyRolnicze.pl)
> Protestują holenderscy rolnicy (Farmer.pl)
> Ile mięsa rocznie zjada statystyczny Polak? (PolskieRadio.pl)
Ja bym kazał wyrżnąć jakieś 90% polityków unijnych, których pierdzenie w stołki przyczynia się do zmian klimatycznych.
Admin
Admin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz