W ostatnich dniach zrobiło się znów bardzo gorąco na polu wzajemnych kontaktów polsko-żydowskich.
Najpierw środowiska żydowskie rozpoczęły działanie na rzecz zablokowania premiery książki pt. „Powrót do Jedwabnego”, co odbiło się bez echa wśród wszelkich agend rządowych, które powinny stać na straży Konstytucji, zapewniającej wolność słowa i działalności naukowej (artykuł 54; art. 73), następnie izraelski dyplomata Gideon Meir, były ambasador Izraela we Włoszech, na swoim twitterze napisał, że Niemcy nie zbudowaliby obozów w Polsce bez współpracy polskiego narodu.
Jednocześnie minęła właśnie kolejna rocznica tzw. pogromu lwowskiego, o którym obecnie tak mało wiarygodnych wiadomości i często powielane są fałsze narosłe przez lata. Warto nad tą sprawą się pochylić.
1 listopada 1918 roku wybuchły we Lwowie polsko-ukraińskie walki o przyszłość miasta i Małopolski Wschodniej. Bohaterska postawa ludności polskiej przyczyniła się do oczekiwanej odsieczy z Małopolski Zachodniej. Po zajęciu miasta przez stronę polską doszło do tzw. pogromu lwowskiej ludności żydowskiej, który przyczynił się następnie do nacisków na stronę polską do podpisania w 1919 roku tzw. małego traktatu wersalskiego, dającego możliwość ingerencji w sprawy polskie Ligi Narodów.
Aby zrozumieć nastroje panujące we Lwowie w czasie walk w 1918 roku, trzeba podkreślić znaczenie postaw ludności tworzącej to miasto. Z początkiem walk we Lwowie w 1918 roku ukazało się ogłoszenie społeczności żydowskiej w związku z toczącymi się walkami.
Przebywający wówczas we Lwowie Franciszek Krysiak, przytaczając ogłoszenia prasowe, zapisał: Po raz pierwszy powiewa nad budynkiem gminy żydowskiej we Lwowie chorągiew o biało-niebieskich barwach. Tym samym wyrażono, że my Żydzi występujemy zupełnie samodzielnie i tę niezależność pragniemy zachować na lewo i prawo. Pragniemy służyć tylko interesom żydowskim i bronić ludności żydowskiej według sił. Z całą energią będziemy się starali przeszkodzić, by ludność żydowską wciągnięto wbrew Jej woli w wir sporu walczących narodów [1].
Choć postawa taka mogła wywołać żal polskiej części społeczeństwa i stoi w sprzeczności z obecnymi deklaracjami o braterstwie broni między Polakami i Żydami w czasie walk o niepodległość Polski, nie odzwierciedlała prawdy, gdyż Żydzi jawnie opowiedzieli się po stronie ukraińskiej w czasie walk we Lwowie. Żydzi wspierali i walczyli po stronie Ukraińców, o czym informowały nawet urzędowe komunikaty ukraińskie, w których zaznaczono m.in., że patrol polski nie mógł przedostać się na Żółkiewskie, ponieważ (…) nie dopuściła po tam zbrojna milicja żydowska [2].
Postawę ludności żydowskiej wobec Polaków starano się ukazywać w licznych komunikatach wojskowych i wspomnieniach osób cywilnych. Doktor Ludwik Ruehr podał opis wypadków, jakich był uczestnikiem dnia 5 listopada 1918 roku na ulicy Długosza. Jak zapisał doktor, (…) Patrol syjoński doszedł do końca ulicy Długosza i stał tam obrócony plecami do ul. Długosza. Gdy zbliżyłem się do tego patrolu na jakieś 40-50 kroków, jeden z tych żołnierzy obrócił się i zmierzył bez słowa ostrzeżenia z karabinu i oddał zaraz strzał, kula świsnęła mi koło głowy wobec tego obróciłem się i począłem iść wstecz, słyszałem jak ów żołnierz zarepetował karabin i dał drugi strzał, a kula znów tuż koło głowy przeleciała. Patrol ten zaszedł następnie aż na plac Akademicki i tam oddał szereg strzałów i rzucił ręczny granat. Stwierdzają to panowie Karol Hölzel i Bronisław Węgrzyn, ul. Romanowicza 13.
Radość polskiego społeczeństwa po odsieczy przybyłej z Małopolski Wschodniej została zaburzona poprzez wydarzenia, jakie rozegrały się kilka godzin po wyzwoleniu miasta.
Franciszek Krysiak wspominał: (…) Sam widziałem w piątek (tj. 22 listopada- od aut.) około godziny wpół do 4 po południu, jak kilkunastu ludzi poprzebieranych w podejrzanie jakieś mundury, lecz nie w czapkach legionowych, oddawało salwy w stronę okien domów przy ul. Karola Ludwika w pobliżu teatru (…) Na drugi dzień, w sobotę, pełno było w mieście wiadomości, że jakieś bandy, poprzebieranie za żołnierzy, wyzyskując niemożność należytego zorganizowania bezpieczeństwa miasta i odpowiedniego rozstawienia straży ze strony wojska polskiego (…) a dalej wyzyskując nastrój antyżydowski, jaki panował w mieście z powodu bratania się Żydów z Ukraińcami i ich wojskiem przeciw wojsku polskiemu, urządziły napady na dzielnicę żydowską. Ogólnie w mieście te napady potępiono, jakie rzucające plamę na miasto w dniach jego wielkiej radości, i stwierdzono, że nowa komenda miasta z całą energią przeciwko gwałcicielom publicznego porządku wystapiła [4].
Szukając powodów wystąpień we Lwowie Franciszek Krysiak zapisał: (…) rozruchy lwowskie powstały na ogólnym podłożu następstw, wytworzonych przez długotrwałą wojnę, mianowicie rozluźnienie etyki i porządku społecznego, szczególnie w zjedzonej przez wyzysk żydowski Austrii, (…) W najszerszych masach ludności rozpowszechnione jest przekonanie, że tę wojnę [chodzi o I wojnę światową] przegrała Rosja i Austria, a wygrali ją Żydzi którzy, sami mały biorąc udział w walkach na froncie, (…) poza frontem i w kraju zdobywali na lichwie, paskarstwie i skupywaniu kradzionych przedmiotów miliony na miliony (…)
Sprawcy zamachu [chodzi o próbę opanowania miasta przez Ukraińców] puścili na jego ludność żołdactwo, któremu pozwolono strzelać do ludzi jak do wróbli i którego rabunkom na ludności cywilnej nie kładziono żadnej tamy. Ilu do tego wojska zaciągnęło się rabusiów, szukających przygody i sposobności do plądrowania pod osłoną udzielonego im mandatu, tym więcej, że za udawanie żołnierzy nowi panowie Lwowa płacili suty żołd 15-30 koron. Ilu tych żołnierzy, po gwałtownej ucieczce przywódców i przełożonych, pozostało we Lwowie w ukryciu, aby wychylić się przy pierwszej sposobności, nim wojsko polskie nadejdzie, nim wyznaczone mu zostaną miejsca, gdzie będą miały utrzymywać straż bezpieczeństwa i porządek! [5].
Również ważnym, a często pomijanym faktem w sprawie wydarzeń we Lwowie jest kwestia otwarcia więzień przez stronę ukraińską [6]: (…) względnie niedbałe ich pilnowanie. Warto jednak zauważyć, że wśród zatrzymanych blisko 1500 osób (…) mniej więcej 60% przypada na ludzi wyznania grecko-katolickiego, co stanowiła dużą część wojskowych ukraińskich, którzy opuszczali miasto. Jak zauważyła prasa, (…) Przecież pamiętać należy, że grabiono nie tylko w dzielnicy żydowskiej, lecz w centrum miasta na najgłówniejszych ulicach, jak Karola Ludwika, Akademickiej i na Placu Marjackim (np: sklep Dzikowskiego i Starka w gmachu Tow. kredytowego ziemskiego, Szałkiewiczowej i inne). Ofiary szły w setki kolejno w różnych dzielnicach, nieżaleznie od wyznania i stanu, płci ani wieku [7].
Reperkusje wydarzeń lwowskich odbiły się szerokim echem w Europie, będąc rzekomym dowodem na antysemityzm Polaków. Odradzające się państwo polskie, zaangażowane w walki na wielu frontach, zniszczona gospodarka, codzienne problemy obywateli sprawiły, że elity naszego kraju nie były w stanie stanąć i wygrać na kolejnym polu walki – medialnym. Choć przegrana na tym odcinku nie była odczuwalna tak szybko jak możliwa klęska militarna, jej skutki odczuwamy do dziś.
Wszystkich chętnych, pragnących poznać historię pogromu lwowskiego zapraszam do zakupu czasopisma „Magna Polonia” i książki pt. „Gród co Semper był Fidelis. Wojenna historia Lwowa w latach 1918-1944”.
Krzysztof Żabierek
Więcej:
>https://sklep.magnapolonia.org/produkt/magna-polonia-numer-16-2019-wersja-elektroniczna/
>https://www.3dom.pro/Krzysztof-Zabierek-Grod-co-Semper-byl-Fidelis-Wojenna-historia-Lwowa-w-latach-1918-1944-p14499
>https://sklep.magnapolonia.org/produkt/magna-polonia-numer-16-2019-wersja-elektroniczna/
>https://www.3dom.pro/Krzysztof-Zabierek-Grod-co-Semper-byl-Fidelis-Wojenna-historia-Lwowa-w-latach-1918-1944-p14499
[1] F.S. Krysiak, Z dni Grozy we Lwowie (1-2 listopada 1918), wstęp dr. D. Ratajczak, Rzeszów-Rybik 2003, s. 44-45.
[2] Wiadomości ze Lwowa, „Kurjer Warszawski” 1918, nr 340, s. 4-5. Wspomniane zostało to również m.in. w: F.S. Krysiak, dz.cyt., s. 11.
[3] F.S. Krysiak, dz.cyt., s. 168-169.
[4] Tamże, s. 159-160.
[5] F.S. Krysiak, dz.cyt., s. 162-163.
[6] Jak wspomina Franciszek Krysiak, tuż po zajęciu miasta przez Ukraińców uciekło z więzienia przy ul. Batorego 280 ciężkich zbrodniarzy, natomiast tuż przed ucieczką Ukraińców ułatwiono ucieczkę więźniom z Brygidek. Jak zapisał wspomniany świadek, rabusie Ci, (…) wiedzieli doskonale, gdzie największy rabunek mógł popłacać. Przecież nie u biednej i wygłodzonej ludności chrześcijańskiej, tylko u tej, która dzięki swej specjalnej etyce i obrotności miała wszystkiego w bród, i pieniądzy i zapasów żywnościowych, u żydowskiej, [w:] F.S. Krysiak, dz.cyt., s. 165-166. Wspominał o tym również Komendant Obrony Miasta Lwowa Mączyński podkreślając, że w grupie blisko 500 więźniów znajdowało się (…) wielu genialnych w kradzieży i rabunkach, [w:] Cz. Mączyński, dz.cyt., s. 130.
[7] Odparcie kłamstw o Lwowie, „Kurjer Warszawski” 1918, nr 355, s. 15. O grabieży również sklepów należących do chrześcijańskich właścicieli wspomina m.in. Franciszek Krysiak, [w:] F.S. Krysiak, dz.cyt., s. 160.
[2] Wiadomości ze Lwowa, „Kurjer Warszawski” 1918, nr 340, s. 4-5. Wspomniane zostało to również m.in. w: F.S. Krysiak, dz.cyt., s. 11.
[3] F.S. Krysiak, dz.cyt., s. 168-169.
[4] Tamże, s. 159-160.
[5] F.S. Krysiak, dz.cyt., s. 162-163.
[6] Jak wspomina Franciszek Krysiak, tuż po zajęciu miasta przez Ukraińców uciekło z więzienia przy ul. Batorego 280 ciężkich zbrodniarzy, natomiast tuż przed ucieczką Ukraińców ułatwiono ucieczkę więźniom z Brygidek. Jak zapisał wspomniany świadek, rabusie Ci, (…) wiedzieli doskonale, gdzie największy rabunek mógł popłacać. Przecież nie u biednej i wygłodzonej ludności chrześcijańskiej, tylko u tej, która dzięki swej specjalnej etyce i obrotności miała wszystkiego w bród, i pieniądzy i zapasów żywnościowych, u żydowskiej, [w:] F.S. Krysiak, dz.cyt., s. 165-166. Wspominał o tym również Komendant Obrony Miasta Lwowa Mączyński podkreślając, że w grupie blisko 500 więźniów znajdowało się (…) wielu genialnych w kradzieży i rabunkach, [w:] Cz. Mączyński, dz.cyt., s. 130.
[7] Odparcie kłamstw o Lwowie, „Kurjer Warszawski” 1918, nr 355, s. 15. O grabieży również sklepów należących do chrześcijańskich właścicieli wspomina m.in. Franciszek Krysiak, [w:] F.S. Krysiak, dz.cyt., s. 160.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz