Opracowane przez inż. Wilhelma Rotkiewicza w 1929 r. proste, detektorowe radio stało się w II Rzeczypospolitej synonimem cywilizacyjnej rewolucji.
W materiałach reklamowych podkreślano precyzję i solidność wykonania Detefonu, a także to, że powstał on wyłącznie z materiałów krajowych
Detefon był tani, łatwy w obsłudze, a do tego miał niezwykłą właściwość – nie potrzebował do odbioru programu radiowego żadnych źródeł zasilania – ani baterii, ani sieci elektrycznej. Miało to ogromne znaczenie w kraju, którego wielkie połacie, szczególnie wiejskie, nie były zelektryfikowane. Dzięki Detefonowi możliwa stała się pierwsza na świecie masowa radiofonizacja kraju, a zrobiła to właśnie Polska.
Hasło „Cała Polska na Detefon” rzucił w grudniu 1930 r. ówczesny dyrektor Polskiego Radia dr Zygmunt Chramiec. Akcję natychmiast wsparło wiele autorytetów z dziedziny techniki. Na czele komitetu radiofonizacji kraju za pomocą Detefonu stanął inż. Roman Rudniewski, były dyrektor stacji Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznego. To właśnie on 1 lutego 1925 r. o godz. 18.00 wygłosił pierwsze słowa, które popłynęły w eter z Polski: „Tu próbna stacja radionadawcza Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznegow Warszawie, fala 385 metrów…” .
Ulokowana w Warszawie przy ul. Narbutta 29 stacja rozpoczęła wkrótce nadawanie codziennego, godzinnego programu. Funkcję pierwszej spikerki radiowej pełniła pracowniczka PTR Halina Wilczyńska, a w audycjach brali udział znani aktorzy, artyści, muzycy i prelegenci. Program można było jednak odbierać na odbiornikach detektorowych jedynie w granicach miasta, a na lampowych – w promieniu do 200 km od stolicy.
Trwały już jednak prace nad budową w podwarszawskim Raszynie najsilniejszej na świecie długofalowej stacji dla Programu I Polskiego Radia. W połączeniu z lokalnymi stacjami w Krakowie, Poznaniu, Katowicach, Łodzi, Toruniu, Wilnie i we Lwowie umożliwiało to odbiór programu radiowego na terenie niemal całej ówczesnej Polski, z wyjątkiem północno-wschodnich i południowo-wschodnich Kresów.
Gdy w maju 1931 r. została uruchomiona stacja w Raszynie, kampania popularyzacji Detefonów kręciła się już na dobre. Dzięki inicjatywie Ignacego Boernera, ministra poczt i telegrafów, abonament radiowy dla Detefonu został obniżony do złotówki miesięcznie, a odbiorniki można było kupić na raty w urzędach pocztowych za 39 zł, z parą słuchawek oraz kompletem linek i izolatorów do budowy instalacji antenowej (sam odbiornik kosztował 15 zł).
Zestaw składał się z detektorowego aparatu z bakelitową obudową, na której znajdowały się regulator do nastrajania długości fali, przełącznik do wyboru fal długich lub średnich (zwanych wtedy krótkimi) oraz gniazdo do podłączenia słuchawek.
Linka antenowa z uziemieniem miała długość 50 m.
Detefony produkowała początkowo Państwowa Wytwórnia Łączności, a później robiły to Państwowe Zakłady Tele i Radiotechniczne w Warszawie. Tam też zostały opracowane: model trzyzakresowy (na fale długie, średnie i krótkie) oraz wersja umożliwiająca podłączenie dwóch par słuchawek.
Ponieważ Detefon nie posiadał wzmacniacza, w dużej odległości od nadajnika odbiór był cichy. Korzystali z tego: prasa hobbystyczna, drukując schematy wzmacniaczy głośnikowych do samodzielnego wykonania, a także ich producenci. [Istniały też „wzmacniacze” działające na zasadzie tuby gramofonowej – admin]
W materiałach reklamowych podkreślano precyzję i solidność wykonania Detefonu, a także to, że powstał on wyłącznie z materiałów krajowych. W sumie wyprodukowano ponad pół miliona sztuk tych prostych radioodbiorników.
Pod koniec lat 30. XX w. jedynymi obszarami II Rzeczypospolitej, do których nie docierał polski program radiowy, były tereny północno-wschodniej Wileńszczyzny oraz Pokucia, czyli ziemie nad Dniestrem przy granicy z Rumunią. W celu zapewnienia zasięgu temu pierwszemu obszarowi tuż przed wybuchem wojny zakończono budowę stacji w Baranowiczach na Polesiu. Drugi obszar miała pokryć stacja nadawcza w Łucku na Wołyniu, której uruchomienie zaplanowano na listopad 1939 r.
Powyższy artykuł stanowi fragment książki Andrzeja Fedorowicza Druga Rzeczpospolita w 100 przedmiotach, której wydawcą jest Fronda. Przedstawione w tej książce przedmioty są „kamieniami milowymi” historii II Rzeczypospolitej i potrafią zachwycać do dziś.
Aparat Detefon był używany jeszcze długo po II Wojnie na terenach, które nie były zelektryfikowane, co zaświadczam osobiście.
Admin
Admin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz