Czekałem na exposé premiera Mateusza Morawieckiego bez specjalnych oczekiwań. Nie zawiodłem się.
Ponoć rekin musi cały czas pływać. Nie może się zatrzymać, ponieważ jak się zatrzyma, to przewraca się na grzbiet i dusi się. Premier Morawiecki skojarzył mi się dzisiaj z rekinem, który się zatrzymał i zaczyna przewracać się na grzbiet.
Kiedy zacznie się dusić? Może tym momentem będą przegrane wybory prezydenckie przez Andrzeja Dudę, a może jakieś tąpnięcie w gospodarce, co robi się coraz bardziej prawdopodobne.
Premier Morawiecki chyba rozumie, że on i cały PiS wraz z nim coraz bardziej znajdują się w sytuacji rekina przewracającego się na grzbiet. Stąd pewnie mowa o potrzebie zmiany konstytucji i parę innych akcentów mających przekonać opinię publiczną, ale chyba i samych siebie, że rekin ciągle pływa.
Jednak z drugiej strony często powtarzane słowo normalność, to jednak dowód na to, że rekin stanął i zaczyna przewracać się na grzbiet. Przez minione cztery lata słowo normalność w PiS kojarzyło się źle. Obowiązywało hasło „zmiana”. Można zaryzykować stwierdzenie, że liderzy PiS-u z Jarosławem Kaczyńskim na czele nie za bardzo wiedzą co robić.
Nie wiem czy zdają sobie sprawę jak autoironicznie brzmi mówienie o państwie dobrobytu. Przecież w Polsce nie ma prawie żadnych trwałych przesłanek ekonomicznych do powstania takiego modelu państwa, a polityka PiS-u, wbrew pozorom, bardziej od niego oddala niż zbliża. Oddzielną sprawą jest czy państwo dobrobytu, to realnie taki idealny model, choć brzmi zachęcająco.
Pisałem już, że PiS ma taką ekstensywną metodę polityki. Polega ona na tym, że ciągle podbija się jakieś obszary władzy w państwie, a w tych zdobytych instaluje się swoich ludzi, którzy eksploatują je do wyniszczenia. Sądziłem, że po wyborach w tym podbijaniu kolej przyjdzie na samorządy. To ostatni obszar władzy nie podbity przez PiS. Póki co nie było o tym słowa ani w expose Morawieckiego, ani w wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego. Czyżby kolejny sygnał, że rekin przewraca się na grzbiet? Powstaje zatem pytanie czy PiS zatrzymał się, bo stracił impet, czy też okazało się, że nie wie dokąd płynąć.
Podsumowaniem tej sytuacji jest historyjka, którą usłyszałem w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku w pociągu na trasie Lublin – Stalowa Wola. Otóż pewien mój krajan z jednej ze wsi w okolicy Stalowej Woli, pracował na tak zwanym kontrakcie w byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej. Jechał do domu na urlop i na dworcu kolejowym w Dreźnie zażądał sprzedania biletu do tej wsi pod Stalową Wolą. Niemiecki kasjer zapewne pierwszy raz w życiu usłyszał nazwę tej miejscowości i ze zdziwieniem spytał wohin? Po niemiecku jest to pytanie dokąd? Krajan nie zrozumiał kasjera i zirytowany odkrzyknął; do dupy, a nie do Chin!
Nie wiadomo czy mój krajan kupił bilet do swojej wsi, ale jak zamiast nazwy tej wsi wstawić termin państwo dobrobytu, to każde słowo polskie i niemieckie oraz nazwa państwa idealnie pasują do politycznej sytuacji stworzonej przez PiS.
A Państwo wohin?
Andrzej Szlęzak
https://konserwatyzm.pl/
https://konserwatyzm.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz