Znacie Państwo posła SLD, Marcina Kulaska? Nie? My też nie znaliśmy. Do dzisiaj.
Sekretarz generalny SLD postanowił jednak mocno wejść do ogólnopolskiej polityki. Jak to zrobił? Stwierdził, że trudno w naszej stolicy utrzymać się za 6,5 tys. zł na rękę i dietę w wysokości 2,5 tys. zł. Ot, nowoczesna lewica…
Polska lewica, zwłaszcza ta z SLD w znaku miewała już problemy z pieniędzmi. Tym razem, wspomniany poseł Kulasek w rozmowie z Interią stwierdził: Proponuję spróbować się utrzymać w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę i dietę 2,5 tys. zł.
Poseł narzeka tez na warunki zakwaterowania w hotelu sejmowym. Jak zauważa: Meble pamiętają późnego Gierka, jest ciasno. Część ma wyremontowane łazienki z prysznicem, część wciąż dysponuje starymi wannami. Co gorsze, w pokojach również brakuje kuchni, a co za tym idzie poseł musi się stołować „na mieście” a to są wszystko koszty. Gdybym chciał sobie zrobić śniadanie, to mam to utrudnione. Nie mogę sobie ani podgrzać parówki, ani usmażyć jajecznicy, bo nie ma gdzie – dodaje.
[Poseł powinien najlepiej dostawać żreć za darmo – admin]
[Poseł powinien najlepiej dostawać żreć za darmo – admin]
Tym sposobem wyborcy skazali posła na ciężki los. Jak żyć?
A teraz już całkiem na serio. Nikt nie kwestionuje tego, że posłom (inna sprawa czy powinno ich być aż 460) należą się godne warunki życia i pracy. Być może trzeba tez pomyśleć o wzroście ich uposażenia, jednak sam fakt, że przedstawiciel lewicy sugeruje, że za takie pieniądze ciężko się utrzymać zakrawa na lekką kpinę.
A może warto odesłać parlamentarzystę do emerytów, którzy muszę w tym samym mieście funkcjonować za 1/5 tej kwoty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz