W Polsce nigdy nie było pogromów Żydów na taką skalę jak na zachodzie Europy. Nikt też ich nigdy stąd nie wyganiał, tak jak czyniono to w innych krajach. Wprost przeciwnie! Przyjmowano ich i obdarzano przywilejami, o których miejscowa ludność mogła tylko pomarzyć. Zawsze cieszyli się poparciem rządzących i szlachty. Jakaś tego przyczyna musiała być. Najprostsze wytłumaczenie jest takie, że jeszcze w czasach przedpiastowskich mogli tworzyć warstwę uprzywilejowaną lub taką warstwę uzależnić od siebie.
Conan Doyle’a:
„Większość ludzi, wysłuchawszy biegu wydarzeń, powie (…) co z nich wynikło. Połączą je w umyśle i wywnioskują, co dalej stać się mogło. Ale niewielu znajdziemy takich, którzy z końcowego wyniku zdołają odtworzyć bieg wypadków, jakie do niego doprowadziły. O takiej właśnie zdolności myślenia mówiłem wspominając o rozumowaniu «wstecz», czyli – «analitycznym». Mamy tu cały łańcuch logicznych wniosków, w którym nie znajdzie pan najmniejszego potknięcia”.
Co więc było końcowym wynikiem? Było nim zdominowanie przez szlachtę państwa i podporządkowanie go własnym interesom.
A. Zajączkowski, Z studiów nad zagadnieniem chazarskim, Kraków 1947; P.K. Kokowcow Jewriejsko-chazarskaja pieriepiska w X wiekie, Leningrad 1932; D.M. Dunlop The History of the Jewish Khazars, Princetown (N.Y.) 1954.
Jednak Adolf Nowaczyński w swoim Mocarstwie anonimowym zamieszcza notatkę historyczną „Jak Warszawa broniła się przed żydami” autorstwa J. Mazura. Pochodzi ona z około 1918 roku:
„Istnieją ślady, że już w XII w., w samem zaraniu istnienia stolicy Polski, dostali się i do niej, starając się wszelkimi sposobami, nie zawsze zgodnemi z prawem i etyką, zająć w mieście przodujące stanowisko.
I nad podziw, udało się im to o tyle, że jak twierdzi Sobieszczański, wiele aktów z owych czasów, przechowywanych w archiwum krajowem, pisanych jest w języku hebrajskim.
Problem ten opisuje Teodor Jeske-Choiński w swojej książce Historia Żydów w Polsce.
»Nowoczesnym historykom żydowskim, piszącym po polsku (Ludwikowi i Maksymilianowi Gumplowiczom, Ignacemu Schipperowi i in.) przyszło do głowy, że Żydzi byli już za czasów pogańskich „panami” ziem polskich, bo jakiś Żyd zasiadł na tronie polskim.
Tych nowin nie mogą pisarze żydowscy poprzeć dokumentami historycznymi, bo żaden z komentarzy przed rokiem 1000 po Chr. nie mówi o zjudaizowaniu Polski pogańskiej i o talencie rolniczym włóczących się po całym świecie kupców
Maria Dąbrowska w „Rozdrożu – Studium na temat zagadnień wiejskich” pisze:
„Żydzi, poza tymi, którzy jeszcze dawniej siedzieli na ziemi polskiej, przybywali do nas masowo po wojnach krzyżowych, kiedy to krucjaty znaczyły swój pochód ich rzeziami. Dostali od razu od książąt przywileje, stali się bankierami, mincarzami i lichwiarzami monarchów oraz warstw wyższych – pośrednikami handlowymi w stosunku do warstw wszystkich. Byli chętnie widziani jako żywioł obrotny i posiadający kapitał.”
Widać więc, że Jeske-Choiński, który wydał swoją książkę w 1920 roku, odnosił się sceptycznie do obecności Żydów w przedchrześcijańskiej Polsce. Z kolei Davies skłania się ku poglądowi, że byli wcześniej. Podobnie uważa Dąbrowska. Oboje jednak nie próbowali uzasadniać swoich poglądów, co daje asumpt do przypuszczeń, że tego typu rozumowanie nie było odosobnione.
Ale w tym miejscu wypada sobie zadać pytanie: czy Żydzi, którzy zjednali sobie króla Chazarów, nie mogli tego dokonać w przypadku książąt piastowskich czy ich poprzedników?
Adolf Nowaczyński w swoim zbiorze Mocarstwo anonimowe zamieszcza tekst, którego autorem jest Dr Józef Meisl („Die Juden im Zartum Polen”. Verlag A. Marcous und E. Weber. Bonn, 1916). W nim czytamy:
Łagodne rządy władców polskich przyciągnęły też coraz większe gromady żydów, które wskutek braku wszelkich cechowych ograniczeń, znalazły możliwość niepowstrzymanej ekspansji dla handlu i przemysłu,
Krzywym okiem patrzało duchowieństwo i mieszczanie na wzrastającą potęgę żydostwa, a tylko chroniąca prawica książąt, broniąca ich nietykalności z pomocą grożących ciężkich kar i kaźni, stanowiła mocną przeciwwagę wszystkim możliwym atakom tych, co zazdrościli i znienawidzili…
Nie z wielkodusznej tolerancji, jak utrzymują historycy, schlebiający narodowej dumie, tylko z trzeźwego uznania wysokiej wartości żydów dla kraju i korony rozpostarli władcy polscy swe ochronne skrzydła nad licznemi rzeszami napływających wciąż żydów.
Przez całe wieki 13 i 14 przeważała zawsze tolerancja wobec żydów. Z wyłączeniem pewnej części duchowieństwa i wszystkich niemieckich kolonistów, którzy z nienawiścią patrzyli na rozrost żydowskiego elementu i, o ile tylko mogli siali dookoła w słowiańskie otoczenie ziarna nienawiści, była niechęć do żydów zjawiskiem całkiem nieznanem…
Przywilej Bolesława Pobożnego dla żydów w r. 1246 przedstawia się jako kompilacja przywilejów żydowskich: czeskiego, węgierskiego i austrjackiego.
Przywilej ten zyskał potem za Kazimierza Wielkiego wydatne rozszerzenie, obdarzył ich pewną ograniczoną autonomią w sprawach wewnętrznych, chronił ich synagogi i urządzenia kulturalne, uporządkował kodeks karny i nakreślił ramy dla działalności gospodarczej…
Polska zaś szlachta, żywiąca dużą niechęć do niemieckiego kupca i Niemca, pożyczającego pieniądze z ochotą, zwracała się do żydów, aby od nich pożyczać środki pieniężne na zastaw swych majętności…
Uderzające w oczy zjawisko, że pierwsze prawa, tyczące się żydów w Polsce, nie zawierają żadnych bliższych określeń dozwolonej stopy procentowej,
wskazuje na to i tłumaczy się tem, że interes ogółu domagał się wzmożonej cyrkulacji pieniężnej, czemu też żadnych granic i przeszkód ze strony rządu kłaść nie chciano.”
Józef Meisl, który był Żydem, twierdził, że pierwszymi mieszkańcami ziem polskich byli Żydzi wraz z nawróconymi na judaizm Chazarami. Trudno pewnie to udowodnić, ze względu na brak źródeł.
Jednak fakt, że polscy władcy byli wyjątkowo przychylnie do nich nastawieni, skłania do zadania sobie pytania: z czego to wynikało?
Nowaczyński w swoim zbiorze cytuje też Jodokusa Decjusza sekretarza Zygmunta I. Tekst pochodzi z 1521 roku.
„Żydzi nabierają coraz to więcej znaczenia i prawie nie znajdziesz myta czy jakiego podatku, aby żyd nie był nad nim przełożonym, albo przynajmniej o to się nie starał.
Dlaczego warstwy rządzące faworyzowały obcych względem swoich? A może dla nich Żydzi nie byli obcymi?
Szlachta jako stan jest dziwnym zjawiskiem. Przynależność do niego określały nie kryteria społeczno-gospodarcze, lecz wspólne dla wszystkich jego członków przywileje i zobowiązania.
Przyjmowanie do stanu szlacheckiego odbywało się poprzez wprowadzenie przez króla do wybranego przez niego rodu.
Stanisław Didier w książce Rola neofitów w dziejach Polski pisze:
„Od najdawniejszych czasów Polska była wdzięcznym terenem pozornego zrywania z wiarą swych ojców przez synów Izraela
Z tego eksperymentu wynikło, że wprowadzenie demokracji rozkłada państwo, a ci, którzy tym kierują są anonimowi i nietykalni.
Może „Sarmacja” to po prostu eufemistyczne określenie Chazarii? Takie przypuszczenie….
Brytania to chyba jedyny duży kraj w Europie (o ile to Europa) w którym nie było reformy rolnej. Do dzisiaj (nie tylko) w rolnictwie obowiązują tam stosunki feudalne.
” Szlachta polska jest Elektorką Królów, matką i zarodem Senatu, stanowicielką Praw, sprawczynią Sądów, mocą wojska, ozdobą pokoju, tarczą wolności. Zaszczytów tych zazdroszczą jej sąsiedzi, nie pojmują barbarzyńcy, lękają się nieprzyjaciele. Piotr Mieszkowski, Polonus iure politus “
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz