sobota, 4 kwietnia 2020

Gnoza współczesna (neognoza)

  1. „……..Gnoza współczesna (neognoza)
    działa dokładnie tak samo jak gnoza dawna. Nie zwalcza Kościoła wprost, nie dąży jawnie do jego unicestwienia, chce go sobie podporządkować. Chce doprowadzić do powstania religii będącej syntezą chrześcijaństwa ze wszystkimi innymi, nawet najbardziej od niego odległymi religiami. Ruch gnostycki ma wiele odmian i odcieni, wypracowywane są różne wersje gnozy, jedne z nich akcentują np. elementy hinduizmu, inne islamu, jeszcze inne kabały.
    Często krzewiciele tych doktryn nadają swemu przedsięwzięciu miano ezoteryzmu chrześcijańskiego, przedstawiając je jako całkowicie zgodne z tradycyjnym nauczaniem Kościoła katolickiego. Elementy gnostyczne starają się wtapiać w terminologię chrześcijańską, stąd język ezoteryzmu chrześcijańskiego wydaje się wielu ludziom podobny do języka tradycyjnie chrześcijańskiego.
    Zachowując te pozory podobieństwa, a obiecując jedynie wnieść lepsze, bo głębsze od dotychczasowego rozumienie prawd wiary, myśl gnostycka stoi jednak wręcz w symetrycznej sprzeczności z doktryną chrześcijańską. Nieznaczne czasem przesunięcia akcentów i proporcji są kamuflażem, za którym czai się duchowe zwodzenie i walka o przeinterpretowanie każdego z kluczowych pojęć chrześcijańskich takich jak modlitwa, odpuszczenie grzechów, sakramenty, objawienie, czy odkupienie.
    W gnostycznej reinterpretacji Opatrzność zmienia się w Fatum, Nawrócenie w Oświecenie, Zbawienie w Wyzwolenie, Człowieczeństwo Boga w Bóstwo Człowieka. Widać wyraźnie jak nacisk przesuwa się w stronę człowieka, jego własnych wysiłków i możliwości, a nawet jego zastanej już boskości. Powoli traci się z oczu istotę chrześcijaństwa, którą wyznacza Chrystus Zmartwychwstały, a wchodzi się na teren tajemnej wiedzy, będącej pokusą ducha pożądającego “zakazanego owocu”.
    Wspólnym dla wszystkich odmian gnozy jest dualizm, czyli przywiązanie do równoważności przeciwieństw. Świat duchowy, utożsamiany z boskim przeciwstawiony jest światu materialnemu, cielesnemu (traktowanemu jako “z gruntu zły”), dusza ciału, światłość ciemności; odpowiadające sobie przeciwieństwa muszą się połączyć, aby powstała harmonia.
    Wszyscy neognostycy, nawet ci, którzy posługują się “akcesoriami” chrześcijańskimi, w koncepcji Boga zbliżają się do ujęcia panteistycznego. Nie ma u nich mowy o Bogu osobowym, w Trójcy Świętej Jedynym, lecz o “Najwyższej Zasadzie”, będącej ucieleśnieniem energii, sił natury czy też mocy witalnej. Boska energia przenika całą rzeczywistość. Pierwiastek boskości znajduje się również w człowieku…”
  2. cd.

    „…Świat według gnostyków nie został stworzony przez Boga “ex nihilo”, lecz wyemanowany. Nie jest zatem kreacją (stworzeniem), lecz emanacją (manifestacją) o boskim pochodzeniu. Świat jako manifestacja podlegałby nieskończonemu, cyklicznemu rytmowi. Każdy istniejący kiedykolwiek świat miałby być poprzedzony przez nieskończoną ilość innych, a w przyszłości po nim nastąpi nieskończenie wiele dalszych światów (nie ma zatem mowy nie tylko o stworzeniu świata, ale i o jego końcu, po którym nastąpi Stan Chwały Wiecznej).
    Między takim światem a jego boskim źródłem zachowana jest ciągłość. Zapewnia ją tzw. świat pośredni, którego istnienie uznają niemal wszystkie systemy gnostyczne. Świat ten pośrednicząc pomiędzy tym, co duchowe a tym, co cielesne miałby naturę złożoną z obydwu jakości.
    Podobny trójpodział ma charakteryzować również i człowieka, który tak, jak i wszechświat składa się, zdaniem gnostyków, z trzech substancji: materialnego ciała, ducha będącego w człowieku zalążkiem boskości oraz pośredniczącej między nimi duszy, mającej właściwości na poły materialne, na poły duchowe.
    Proces zbawienia człowieka (mówi się nie tyle o zbawieniu, ile o transformacji, wyzwoleniu lub tworzeniu nowego człowieka) oznacza uwolnienie od świata cielesnego i wzniesienie się ku duchowi – boskości. Dusza pośrednicząca między światem materialnym a duchowym zapewnia ciągłość tego przejścia i łączność człowieka z Bogiem. Dzięki niej pomiędzy Bogiem a człowiekiem nie ma tej przepaści, którą jedynie Bóg może przekroczyć, tak, jak to ma miejsce w systemach kreacjonistycznych. W procesie uwalniania Bóg zatem nie musi uczestniczyć. Jest to proces kosmiczny, naturalny, będący swego rodzaju samozbawieniem, a jego droga biegnie poprzez samowiedzę.
    Niemal wszystkie współczesne doktryny gnostyczne zawierają przekonanie o reinkarnacji, czyli wędrówce dusz. Dusza po śmierci ciała, w którym była uwięziona, przechodzi do ciała innego. Trwa to aż do czasu, gdy suma działań nagannych dokonanych podczas kolejnych wcieleń zostanie zrównoważona przez sumę dobrych uczynków. Wówczas dusza jednostkowa, będąca niczym innym, jak fragmentem bóstwa, duszy uniwersalnej, powraca do swego pierwotnego centrum, traci swą nieszczęsną indywidualność i osiąga szczęście pogrążając się w nirwanie, czyli absolutnej nicości.
    Ponieważ teoria ta jest obecnie bardzo modna nawet wśród osób deklarujących się jako katolicy, przypomnijmy, iż jest ona całkowicie sprzeczna z doktryną chrześcijańską, z którą nie da się pogodzić ani preegzystencji dusz (w systemach reinkarnacjonistycznych każda dusza w przeszłości miałaby ożywiać jakieś inne ciało; według nauki Kościoła dusza jest formą substancjalną ludzkiego złożenia i zostaje stworzona w momencie poczęcia), ani samej wędrówki dusz po kolejnych ciałach, w celu odkupienia win (Kościół katolicki naucza, że każda dusza od razu po śmierci poddana jest indywidualnemu osądowi i w zależności od swych zasług zostaje wzięta do nieba, strącona do piekła lub przejściowo umieszczona w czyśćcu – przy czym żaden z doktorów Kościoła nie mówi, że czyściec polega na wędrowaniu dusz po kolejnych ciałach).
    Jednym z najbardziej typowych rozdziałów wiedzy ezoterycznej jest alchemia, przenosząca procesy kierujące przemianą metali w złoto na plan psychologiczny i duchowy, na którym rozgrywać się ma transformacja człowieka, jego “uszlachetnienie” i wzniesienie na wyższy, boski poziom. “Droga transformacyjna” w alchemii przedstawiana jest w terminach nauki naturalnej, astrologii i laboratorium. Mówi się o osuszaniu, rozpuszczaniu, destylacji, sublimacji, ekstrakcie, zodiaku.
    Alchemia nastawiona jest na to, by uszlachetniać naturę (naturę rzeczy materialnych lub naturę człowieka) wykorzystując przy tym siły, które natura w sobie zawiera. Alchemiczna mutacja świata nie potrzebuje więc boskiej interwencji, jest to “auto-sublimacja” mieszcząca się w porządku natury, zaś alchemik winien ją jedynie przyspieszyć za pomocą środków z dziedziny magii. W takim kontekście pojawiają się aluzje do “wniebowzięcia” i “przemienienia”.
    Wniebowzięcie i przemienienie mają nastąpić bez wiary, bez łaski, bez Boga. Alchemicy chcą niejako wyprzedzać i zastępować Boże decyzje (tak, jak chciał tego Lucyfer). Już po tych kilku ogólnych rysach widać jasno, że taka postawa umysłu nie jest pogłębieniem czy uzupełnieniem chrześcijaństwa, lecz w ostatecznej konsekwencji jego odrzuceniem. Do czego bowiem potrzebny jest Bóg, Chrystus, jeśli człowiek sam za pomocą odpowiednich praktyk może osiągnąć samoświadomość swej boskiej istoty i usunąwszy wszystkie przesłaniające ją zewnętrzne pozory osiągnąć stan najwyższej Świadomości i rozpłynięcia się w boskości?
    Po co Prawda objawiona, jeśli istnieje wiedza zdobywana przez wtajemniczenie, która przenika i przekracza wszystkie religie? Tracąc z oczu perspektywę, którą wyznacza Chrystus, człowiek posuwa się po omacku, kierując się swą pychą, ambicją i przesądami, i może w ten sposób wstąpić na drogi prowadzące do zguby. Dzieje się tak wówczas, gdy w imię głębokiego poznania Boga odrzuca Jego Słowo, zastępując Je swą własną nauką, ulegając szatańskiemu kuszeniu – obietnicy: “Będziecie jako bogowie”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...