Taka zdumiewająca sytuacja powstała niedawno w kilku sąsiednich wsiach gdzieś na Zachodniej Ukrainie. Jakiś czas temu, z Włoch, w związku z epidemią, wróciła pracująca tam kobieta. I zamiast siedzieć w domu oraz wypełniając zalecenia odbywania kwarantanny, nie unikała ona kontaktów z miejscowymi ludźmi.
Efektem tego było pojawienie się wielu zarażeń w trzech wioskach. W odpowiedzi na to, tym razem, drogi zostały odcięte szlabanami i kwarantanna została skutecznie wymuszona.
Straszna atmosfera musiała się wytworzyć wokół tej kobiety i jej rodziny, gdyż nagrała ona i upubliczniła na You Tube krótki filmik, gdzie płacząc prosi ona współmieszkańców by nie zabijali jej rodziny, gdyż słyszała, że miejscowi chcą spalić jej dom i rozprawić się z nią, z jej dziećmi i wnukami.
Zalana łzami prosi: „Nie zabijajcie ich. Chcecie to zabijcie mnie, zarżnijcie, zarąbcie …. każdą noc moje dzieci, jak zajęczaki, nie śpią, boją się każdego szmeru na dworze”.
Żali się, że w domu nie ma już owoców, ziemniaków i chleba. Dojadają makaron. W końcu na kolanach prosi o darowanie życia swoim dzieciom, wymieniając je po kolei z imienia.
W jakiś sposób, uwzględniając różnice, to wszystko przywodzi na pamięć historie z lat 1943-1945, związane z losem Polaków na tamtych ziemiach. Niewiele się chyba zmieniła, od tamtego strasznego czasu, mentalność tych ludzi, skoro ta kobieta boi się zagrożenia życia swojego i swojej rodziny i ostatnim ratunkiem jawi się jej proszenie ich o litość na kolanach. Ta kobieta żyła wśród nich, zna ich dobrze i pewnie wie, że zagrożenie jest bardziej niż realne i musi też wiedzieć, że litość oni rzadko okazują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz