sobota, 4 kwietnia 2020

Tajemnica kamienicy przy ul. Okrzei w Rzeszowie


W kamienicy przy ul. Okrzei 12 (dawniej Tanenbauma), w czerwcu 1945 roku dokonano makabrycznego odkrycia – znaleziono zwłoki dziewczynki bez twarzy…
Uczennica Szkoły Podstawowej przy ul. Grunwaldzkiej, Bronisława Mendoń ostatni raz widziana była 7 czerwca 1945 roku, na dzisiejszej ulicy Okrzei, kiedy szła na prywatne korepetycje do mieszkającej w tej kamienicy nr 12, nauczycielki.
Kilka dni później Rzeszów obiegła makabryczna wiadomość – 11 czerwca mieszkający w tej samej kamienicy chłopiec, którego matka również była nauczycielką Bronki, schodził akurat do piwnicy ; tam zdumiony chłopak znalazł porozrzucane przybory szkolne dziewczynki elementarz, drewniany piórnik, ołówek (zeszyty były podpisane imieniem i nazwiskiem).
Okrucieństwo przeraziło wszystkich
Zawiadomiono natychmiast wówczas milicję (MO) skąd wysłano do kamienicy grupę dochodzeniową. Przerażonym milicjantom po kilku minutach poszukiwań w owej piwnicy ukazały się zmasakrowane zwłoki dziewczynki. Głowa Broni pozbawiona była skóry, a na kończynach górnych i dolnych znaleziono ślady … wyrywania mięśni. Zrozpaczony ojciec rozpoznał zwłoki córki.
Funkcjonariusze mlicjii przeprowadzili rewizję w mieszkaniach znajdujących się na drugim piętrze kamienicy. W jednym z mieszkań należącym do Jonasa Landesmana znaleziono wyrwaną z zeszytu – należącego do Broni – kartkę. Także na ścianach w jego mieszkaniu znaleziono ślady krwi. Zatrzymano grupę 14 a potem także dalszych kilkudziesięciu Żydów z ul. Okrzei (Tanenbauma) oraz Sobieskiego. Zatrzymano także najbardziej podejrzanego w całej sprawie Jonasa Landesmana. Niestety nie udało mu się udowodnić morderstwa. W trakcie śledztwa ustalono także, że dziewczynka przed śmiercią została zgwałcona.
Dlaczego doszło do tej zbrodni?
I choć sprawa ta wywołała wielkie niepokoje w Rzeszowie, oskarżenia Żydów o mord rytualny „na krew do macy” (nie doszło jednak do pogromu żydowskiego, jak sugerują to niektórzy publicyści), to przyczyna tej zbrodni nie miała żadnego związku z „mordem rytualnym”. Prokurator miał ustalić że morderstwa dokonał rzeczywiście „ktoś” mieszkający w tej kamienicy (do dziś niestety nie ustalono jego personaliów). Był to prawdopodobnie mord na tle seksualnym; przyczyną tego czynu mógł być – jak podkreślano – głęboki szok i uraz po przeżyciach wojennych, powodujący swoiste rozluźnienie hamulców moralnych i zezwierzęcenie osobowości.
Akta sprawy zniknęły…
Akta sprawy w latach 60. tajemniczo zaginęły, aresztowanym Żydom kazano opuścić miasto, śledztwo celowo prowadzono niezbyt dokładnie – z powodów politycznych złapanie żydowskiego przestępcy mogło okazać się wówczas „politycznie niepoprawne” i rzucić podejrzenia na ludową Polskę o antysemityzm.
Podziękowania dla Jurka za przysłanie artykułu na redakcyjną pocztę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...