Napiszę tak,
Zarówno jedni moi dziadkowie jak i drudzy tworzyli szczęśliwe związki, dlatego też wychowali normalne i szczęśliwe dzieci (o ile czasy II Wojny Światowej były szczęśliwe dla dzieci).
Babcia (Warszawianka, rocznik 1899) ze strony mamy wyszła za mężczyznę starszego od siebie o 23 lata (rocznik 1867). Stworzyli bardzo udany związek.
Babcia była drugą żoną dziadka, gdyż ten wcześniej owdowiał i kolejny raz ożenił się gdy dzieci z pierwszego małżeństwa usamodzielniły się, bowiem przysiągł żonie na łożu śmierci, iż dzieci nie zaznają nigdy macochy. Słowa dotrzymał – tacy kiedyś byli odpowiedzialni mężczyźni.
Babcia była drugą żoną dziadka, gdyż ten wcześniej owdowiał i kolejny raz ożenił się gdy dzieci z pierwszego małżeństwa usamodzielniły się, bowiem przysiągł żonie na łożu śmierci, iż dzieci nie zaznają nigdy macochy. Słowa dotrzymał – tacy kiedyś byli odpowiedzialni mężczyźni.
Moja Babcia mężatka pracowała zawodowo, była niesamowicie przedsiębiorcza oraz energiczna (a były to lata 30-te ub. wieku).
Miała kilka interesów i pilnowała ich. Natomiast dziadek przy pomocy niani (siostry mojej babci) doglądał dzieci z drugiego małżeństwa i był właścicielem sklepu kolonialnego. Dziadkowie umówili się na taki układ, bo czasy były ciężkie. Dziadkowie tylko raz w życiu się pokłócili – na samym początku wspólnej drogi.
Niestety, wojna brutalnie zakończyła pożycie moich antenatów.
Już drugiego dnia wojny do miejscowości, w której mieszkali dziadkowie weszli Niemcy i zabili dziadka (nie miałam nawet możliwości poznania go).
Babcia została wdową. Sama musiala wychować dzieci, ale ponownie nie wyszła za mąż – twierdząc, że miała tak dobrego, kochanego i kulturalnego męża, iż żaden inny mężczyzna nie byłby w stanie go zastąpić – chociaż było kilku starających się.
Miała kilka interesów i pilnowała ich. Natomiast dziadek przy pomocy niani (siostry mojej babci) doglądał dzieci z drugiego małżeństwa i był właścicielem sklepu kolonialnego. Dziadkowie umówili się na taki układ, bo czasy były ciężkie. Dziadkowie tylko raz w życiu się pokłócili – na samym początku wspólnej drogi.
Niestety, wojna brutalnie zakończyła pożycie moich antenatów.
Już drugiego dnia wojny do miejscowości, w której mieszkali dziadkowie weszli Niemcy i zabili dziadka (nie miałam nawet możliwości poznania go).
Babcia została wdową. Sama musiala wychować dzieci, ale ponownie nie wyszła za mąż – twierdząc, że miała tak dobrego, kochanego i kulturalnego męża, iż żaden inny mężczyzna nie byłby w stanie go zastąpić – chociaż było kilku starających się.
Moi dziadkowie z Wołynia tworzyli także szczęśliwy związek. Dziadek własnym sumptem wybudował dom, pracował na kolei a babcia nie zarobkowała, lecz zajmowała się domem.
Małżonkowie wspólnie wychowywali dzieci. Burzliwie przeżyli wojnę i byli ze sobą do śmierci. Nigdy się nie kłócili.
Małżonkowie wspólnie wychowywali dzieci. Burzliwie przeżyli wojnę i byli ze sobą do śmierci. Nigdy się nie kłócili.
Moi rodzice także byli ze sobą do końca życia. Ojciec zmarł jakiś czas temu a moja mama nadal żyje. Czasami się kłócili, zaś póżniej godzili.
Zarówno dziadkowie jak i rodzice kochali się i szanowali. I dlatego powyższe wzorce rodzinne zdecydowanie wpłynęły także na moje wybory życiowe.
Nie szukałam bogatego męża, lecz mądrego i dobrego.
Poznałam mężczyznę, który przypadł mi do gustu a ja jemu i pobraliśmy się.
Przez pierwsze trzy lata pożycia dość często darliśmy ze sobą przysłowiowe koty.
Ja ,cicha, pracowita, ambitna, sumienna i zdyscyplinowana – zodiakalna panna a on uczciwa, ale strasznie kapryśna, nadwrażliwa waga. Przez pewien czas pożycia nie mogliśmy zupełnie „złapać równowagi”.
Poznałam mężczyznę, który przypadł mi do gustu a ja jemu i pobraliśmy się.
Przez pierwsze trzy lata pożycia dość często darliśmy ze sobą przysłowiowe koty.
Ja ,cicha, pracowita, ambitna, sumienna i zdyscyplinowana – zodiakalna panna a on uczciwa, ale strasznie kapryśna, nadwrażliwa waga. Przez pewien czas pożycia nie mogliśmy zupełnie „złapać równowagi”.
Pewnego dnia usiadłam, podumałam co by zrobiły na moim miejscu babcie i mama. Ponieważ miałam tradycyjne spojrzenie na instytucję małżeństwa to stwierdziłam:
1) mąż jest głową w związku a ja szyją, która musi kręcić ową głową,
2) najwyższy czas na wprowadzenie dyplomacji na szeroką, małżeńską skalę.
1) mąż jest głową w związku a ja szyją, która musi kręcić ową głową,
2) najwyższy czas na wprowadzenie dyplomacji na szeroką, małżeńską skalę.
I tak:
– nie udawadniaj mężowi na każdym kroku, że tylko ty masz rację. Nie stawiaj spraw na przysłowiowym ostrzu noża. Nic na siłę. Sprawiaj, aby myślał, iż w większości przypadków on był autorem wspaniałych domowych innowacji, dlatego często chwal go i zachęcaj do dalszych wysiłków.
Tylko delikatnie coś mu zasugeruj (szepnij do uszka) a jak jest inteligentny to sam załapie o co chodzi i pójdzie we wskazanym kierunku,
– małżonkowie muszą dzielić zainteresowania, pasjonuj się tym czym on się interesuje – to bardzo zbliża ludzi,
– nie bądź pyskatą, wyemancypowaną charpią, gdyż taka żona skutecznie odstraszy każdego chłopa – pójdzie do łagodniejszej,
– nie gadaj do męża przez cały dzień, gdyż zwariuje. Bądź bardzo oszczędna w słowach,
– w sporach nie stosuj zasady ” ząb za ząb, oko za oko”. Pozornie ustępuj a z czasem za pomocą małżeńskiej dyplomacji, osiagniesz to co chciałaś,
– nie ośmieszaj wlasnego męża do innych,
– okazuj jemu szacunek, bo to twój mąż a on odwdzięczy się tobie tym samym,
– małżeństwo nie znosi nudy, więc często zaskakuj go,
– ukochaj go tak w alkowie, aby nie szukał wrażeń poza nią. Ciągle musisz być pomyslowa i nie spoczywają na laurach,
– nie zmieniaj na siłę męża i na swoją modłę – weźmie nogi za pas,
– pozwól mu na drobne szaleństwa, a z czasem sam zadecyduje czy są dobre czy złe,
– bądź realistką i pamiętaj, że twój mąż to człowiek z krwi i kości a nie wyimaginowany książę.
– nie udawadniaj mężowi na każdym kroku, że tylko ty masz rację. Nie stawiaj spraw na przysłowiowym ostrzu noża. Nic na siłę. Sprawiaj, aby myślał, iż w większości przypadków on był autorem wspaniałych domowych innowacji, dlatego często chwal go i zachęcaj do dalszych wysiłków.
Tylko delikatnie coś mu zasugeruj (szepnij do uszka) a jak jest inteligentny to sam załapie o co chodzi i pójdzie we wskazanym kierunku,
– małżonkowie muszą dzielić zainteresowania, pasjonuj się tym czym on się interesuje – to bardzo zbliża ludzi,
– nie bądź pyskatą, wyemancypowaną charpią, gdyż taka żona skutecznie odstraszy każdego chłopa – pójdzie do łagodniejszej,
– nie gadaj do męża przez cały dzień, gdyż zwariuje. Bądź bardzo oszczędna w słowach,
– w sporach nie stosuj zasady ” ząb za ząb, oko za oko”. Pozornie ustępuj a z czasem za pomocą małżeńskiej dyplomacji, osiagniesz to co chciałaś,
– nie ośmieszaj wlasnego męża do innych,
– okazuj jemu szacunek, bo to twój mąż a on odwdzięczy się tobie tym samym,
– małżeństwo nie znosi nudy, więc często zaskakuj go,
– ukochaj go tak w alkowie, aby nie szukał wrażeń poza nią. Ciągle musisz być pomyslowa i nie spoczywają na laurach,
– nie zmieniaj na siłę męża i na swoją modłę – weźmie nogi za pas,
– pozwól mu na drobne szaleństwa, a z czasem sam zadecyduje czy są dobre czy złe,
– bądź realistką i pamiętaj, że twój mąż to człowiek z krwi i kości a nie wyimaginowany książę.
A więc kobiety pamiętajcie, że w małżeństwie liczy się w 90% nasza kobieca dyplomacja oraz skłonność do ustępstw i kompromisu. I pomimo kroczącej feminizacji to my musimy włożyć więcej wysiłku w przetrwanie małżeństwa niż nasi szacowni małżonkowie. Tak było, jest i będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz