Obowiązująca do dziś konstytucja Federacji Rosyjskiej jest produktem epoki jelcynowskiej smuty. Już same okoliczności jej uchwalenia w 1993 roku wiążą się z próbą odgórnego narzucenia wzorców tradycji rosyjskiej i oczekiwaniom Rosjan całkowicie obcych.
Właściwie była ona wypadkową dwóch tendencji: mimetycznego naśladownictwa rozwiązań zachodnich i dążeń Borysa Jelcyna, a właściwie stojących za nim klanów oligarchicznych, do eliminacji opozycji, którą wcześniej, we wrześniu 1993 roku, spacyfikowano już za pomocą armii, następnie aresztując i zastraszając jej liderów.
W grudniu tego samego roku za jej przyjęciem w referendum opowiedziało się 55,5% głosujących, przeciwko – 44,5%, przy frekwencji na poziomie 55%.W 2000 roku Rosja weszła w nową epokę swych dziejów politycznych ucieleśnianą przez silną prezydenturę Władimira Putina.
Przypomnijmy, że początkowo obecny rosyjski prezydent próbował raczej wpisywać się w trend częściowej kontynuacji i ewentualnych ewolucyjnych, powolnych zmian, niż radykalnego zerwania i przełomu. Świadczyły o tym pojednawcze gesty pod adresem neokonserwatywnych władz amerykańskich, zaś wewnętrznie – próby znalezienia modus vivendi z grupami oligarchicznymi.
Do odwrócenia tych tendencji dochodziło stopniowo i ewolucyjnie. 25 października 2003 roku aresztowany został za przestępstwa prywatyzacyjne wpływowy oligarcha, jeden z czołowych beneficjentów denacjonalizacji rosyjskiej gospodarki w czasach jelcynowskich, Michaił Chodorkowskij.
10 lutego 2007 roku Władimir Putin wygłosił słynne przemówienie podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, w którym wskazał na zagrożenia związane z modelem świata jednobiegunowego. Kolejne lata wiązały się ze wzrostem asertywności Federacji Rosyjskiej na arenie międzynarodowej oraz z podporządkowaniem interesów oligarchicznych polityce państwa w ramach modelu określanego czasem mianem kapitalizmu państwowego.
Wszystko to odbywało się w warunkach kontynuacji modelu ustrojowego ukształtowanego jeszcze w 1993 roku, przy jednoczesnej coraz większej personalizacji władzy wokół przywództwa prezydenta Putina. Rosyjski lider, przypomnijmy, dobrowolnie zrezygnował ze zmian konstytucyjnych w 2008 roku, gdy apelowano do niego o start w wyborach głowy państwa i sugerowano likwidację limitu dwóch następujących po sobie kadencji. Przyjął stanowisko szefa rządu, prezydenturę przekazując nie cieszącemu się zbytnią popularnością Dmitrijowi Miedwiediewowi.
Powrócił po czterech latach, w 2012 roku
Przedtem dokonano niewielkiej korekty ustawy zasadniczej, wydłużając kadencję prezydencką do sześciu lat. Pomimo to, już od 8 lat trwały dyskusje o problemie ewentualnego następcy Władimira Putina, określanym mianem transferu władzy.
Całkiem spore grono rosyjskich polityków, działaczy społecznych i intelektualistów uznawało, że Putin powinien pozostać na Kremlu również po roku 2024, gdy skończy się jego kolejna kadencja. Rok 2020 miał stanowić ważną cezurę w rosyjskiej historii, oznaczoną wielkimi obchodami 75-lecia zwycięstwa w II wojnie światowej oraz właśnie zmianami w konstytucji. Na drugi z tych tematów rozpoczęto wielką, ogólnonarodową debatę. Powołano zespoły opracowujące dużą nowelizację ustawy konstytucyjnej.
1 lipca zakończyło się głosowanie konsultacyjne w tej sprawie. Choć nie było to referendum, uzyskano zaskakująco dobre wyniki: przy frekwencji na poziomie 66,88%, 77,92% uczestników zagłosowało za poprawkami, a tylko 21,27% – przeciwko. Zmianie uległo 170 zapisów ustawy zasadniczej. Znowelizowana konstytucja weszła w życie 4 lipca.
Jednym z kluczowych zapisów znowelizowanej ustawy zasadniczej jest jednoznaczne uznanie pierwszeństwa krajowych źródeł prawa nad zobowiązaniami międzynarodowymi. Oznacza to, że przepisy żadnego z traktatów czy żadnej z konwencji międzynarodowych nie mogą wejść w życie w tej części, w której prowadziłyby do jakichkolwiek ograniczeń praw i swobód obywatelskich gwarantowanych w Federacji Rosyjskiej, w szczególności tych ustanowionych na poziomie konstytucyjnym. Jest to postawienie na suwerenistyczne podejście do hierarchii źródeł prawa.
Od wielu lat, jeszcze od czasów jelcynowskiej transformacji neoliberalno-oligarchicznej, jednym z podstawowych problemów współczesnej Rosji było posiadanie obywatelstwa innych krajów nie tylko przez rosyjskich oligarchów, ale również przez wielu polityków najwyższego szczebla. Poprawiona konstytucja wprowadziła całkowity zakaz posiadania jakiegokolwiek innego niż rosyjski paszportu przez premiera, ministrów, szefów federalnych organów i służb, deputowanych do Dumy, senatorów, sędziów, a na poziomie regionalnym również gubernatorów.
Na gruncie filozofii politycznej i podstaw ustroju oznacza to wprowadzenie zasady czytelnej, wyłącznej lojalności najwyższych funkcjonariuszy publicznych wobec państwa rosyjskiego. Jednocześnie tego rodzaju zapis eliminuje ryzyko ukrywania się poza granicami kraju przez tych polityków, którzy znaleźliby się w konflikcie z prawem, co do tej pory często się zdarzało i szczególnie bulwersowało opinię publiczną.
Ograniczenia w tym zakresie są jeszcze dalej idące w przypadku kandydatów na urząd prezydenta. Wprowadzono dla nich cenzus domicylu – stałego zamieszkiwania w Federacji Rosyjskiej przez minimum ostatnich 25 lat, a także całkowity zakaz legitymowania się obywatelstwem innych krajów bądź prawem stałego pobytu w nich nie tylko w momencie wyborów, ale również kiedykolwiek wcześniej.
Jeszcze we wrześniu 2000 roku, zaledwie dziewięć miesięcy po rozpoczęciu pierwszej kadencji prezydenckiej Władimira Putina, nowy szef rosyjskiego państwa postanowił reaktywować istniejący niegdyś organ strategicznego planowania z kompetencjami doradczymi – Radę Państwa. Po dwóch dekadach zdecydowano się na umocowanie tej instytucji w konstytucji. Pracami rady kieruje sam prezydent, zaś w jej skład wchodzą również przewodniczący obu izb parlamentu, przedstawiciele prezydenta w okręgach federalnych, przewodniczący frakcji parlamentarnych oraz gubernatorzy. Zwraca uwagę brak przedstawicieli rządu w tej strukturze, co sprawia, iż staje się ona de facto organem doradczym przy głowie państwa.
Wzmocniono jednocześnie konstytucyjne kompetencje Dumy Państwowej, przede wszystkim jej rolę w kreowaniu składu rządu i nominacji jego szefa. Może to oznaczać konieczność usprawnienia i ożywienia systemu partyjnego, czyli motywowania nowych partii i ruchów politycznych do udziału w wyborach. To wprawdzie odrębne zagadnienie, ale już teraz widać, że wzmocnienie izby niższej rosyjskiego parlamentu wiązać będzie się najprawdopodobniej z procesem powolnej wymiany aktualnych elit partyjnych, ukształtowanych jeszcze w latach 90., a nawet u schyłku istnienia Związku Radzieckiego.
Mowa tu przede wszystkim o Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władimira Żyrinowskiego, ale także o Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPFR) Giennadija Ziuganowa. Są to ugrupowania w dużej mierze nieprzystające do roli aktywnych frakcji Dumy w zmienionym modelu ustrojowym. Coraz częściej pojawiają się w tym kontekście głosy o ich potencjalnych „zmiennikach”, kształtowanych i reprezentowanych przez młodsze pokolenie rosyjskiego życia publicznego, na przykład pisarza Zachara Prilepina, założyciela i lidera ruchu „Za Prawdę”, a także partii politycznej pod taką samą nazwą.
Autorzy poprawek nie zapomnieli także o wyższej izbie parlamentu, reprezentującej regiony Radzie Federacji. Otrzymała ona dodatkowe prawo kontrasygnowania kandydatur na prokuratorów i szefów struktur siłowych w terenie proponowanych przez prezydenta. Do tej pory była to wyłączna kompetencja głowy państwa.
Prezydent jeszcze silniejszy
Pomimo powyższych koncesji na rzecz Zgromadzenia Federalnego, nowelizacja konstytucji wzmacnia jednak pozycję ustrojową prezydenta, redukując nieco sferę odpowiedzialności rządu. Głowa państwa może w dowolnej chwili zdymisjonować szefa rządu, a premier jedynie „organizuje prace rządu”, który zobowiązany jest w istocie do realizacji polityki prezydenta. Ten ostatni może również dymisjonować członków rządu, choć powołując ich musi uzyskać kontrasygnatę Dumy, za wyjątkiem szefów resortów siłowych. Jeśli jednak izba niższa parlamentu nie będzie w stanie zatwierdzić proponowanych przez głowę państwa kandydatur, prezydent będzie mógł ogłosić rozwiązanie parlamentu i przedterminowe wybory.
Po zakończeniu sprawowania urzędu prezydent cieszy się dożywotnim immunitetem, w zasadzie podwójnym, biorąc pod uwagę, że z mocy prawa staje się on również dożywotnio senatorem – członkiem Rady Federacji.
Część z poprawek do konstytucji stanowiły te, które związane są z ogólnymi, historycznymi i ustrojowymi źródłami państwowości rosyjskiej. Wprowadzono w ustawie zasadniczej zapis o tym, iż Federacja Rosyjska jest spadkobiercą prawnym ZSRR na swoim terytorium. W art. 67 odwołano się do źródeł państwowości, stwierdzając, że „Federacja Rosyjska, połączona tysiącletnią historią, chroniąc pamięć o przodkach, którzy przekazali nam ideały i wiarę w Boga oraz ciągłość rozwoju państwa rosyjskiego, uznaje historycznie ukształtowaną jedność państwową”.
Istotnym elementem stały się nowe, mocniejsze gwarancje integralności terytorialnej państwa zawarte w redakcji art. 67 konstytucji. W konstytucji zmodyfikowano ponadto rozumienie narodu rosyjskiego. Uznano etnicznych Rosjan za „naród państwowotwórczy”, zaś całą wspólnotę rosyjską za „związek wieloetnicznych narodów”. Jest to wyjście naprzeciw środowiskom narodowym, które od lat domagały się podkreślenia na poziomie ustawy zasadniczej istotnej roli stanowiących większość etnicznych Rosjan.
Podkreślono mocniej niż dotychczas element społeczny ustroju, wskazując na sprawiedliwość ekonomiczną, socjalną i polityczną jako fundament polityki państwa. Dokonano także zabezpieczenia integralności terytorialnej Rosji poprzez zagwarantowanie, iż żaden obszar wchodzący w skład federacji nie może stanowić przedmiotu cesji na rzecz innych państw lub przekazania na rzecz tworzącego się odrębnego podmiotu państwowego. W ten sposób na poziomie konstytucyjnym zabezpieczono pozostanie w składzie państwa rosyjskiego takich obszarów spornych, jak Krym czy część Wysp Kurylskich.
Konserwatywnym komponentem pakietu przyjętych poprawek jest m.in. stwierdzenie istnienia „zagrożeń wewnętrznych”, których zwalczaniem ma zajmować się Rada Bezpieczeństwa.
Do realizacji polityki państwowej w różnych sferach mają być też wprzęgnięte organizacje pozarządowe i społeczne, co zdecydowanie wzmocnić może rolę partnerstwa i dialogu społecznego.
Najwięcej komentarzy wywołało jednak zdefiniowanie rodziny i wartości tradycyjnych w ustawie zasadniczej. Wprowadzono w niej odwołanie do aksjologii konserwatywnej, m.in. w nowej redakcji art. 114, która nakłada na władze federalne obowiązek „jednolitej, zorientowanej prospołecznie polityki państwowej w sferze ochrony tradycyjnych wartości rodzinnych”. Wzmocniono jednocześnie konstytucyjną definicję rodziny jako związku kobiety i mężczyzny.
Wzmocnienie elementu prezydenckiego w rosyjskim systemie politycznym sprawiło, że kluczowa stała się kwestia z pozoru techniczna, bo dotycząca w istocie trybu i chronologii stosowania nowych zapisów. W 2008 roku, również w drodze nowelizacji ustawy zasadniczej, kadencję głowy państwa wydłużono z czterech do sześciu lat, przy czym poprawka wchodziła w życie od kolejnych, przeprowadzonych w 2012 roku wyborów, więc nie dotyczyła ówczesnego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa.
Zgodnie z dotychczas obowiązującymi przepisami, jedna osoba nie mogła sprawować urzędu prezydenta przez dwie następujące po sobie kadencje. Nie było jednak takich przeszkód w przypadku choćby trwającej jedną kadencję przerwy, co stało się właśnie w latach 2008-2012, po której na Kreml powrócił Władimir Putin.
Putin do 2036 roku?
Już jednak wtedy, a szczególnie w ostatnich latach, po rozpoczęciu drugiej z sześcioletnich kadencji obecnego prezydenta, w Rosji toczyły się ożywione dyskusje wokół problemu roku 2024, czyli – w przypadku braku zmiany konstytucji – momentu odejścia Putina z urzędu.
Przytaczanie kolejnych scenariuszy i rozpatrywanych, niejednokrotnie dość oryginalnych, opcji wykraczałoby poza ramy niniejszego artykułu. Trzeba jednak zaznaczyć, że rok 2024 budził zrozumiałe i uzasadnione obawy, lęk przed poważnym kryzysem, pomysły na nową rolę dla Władimira Putina, którego znaczenie w rosyjskim, spersonalizowanym systemie politycznym znacznie wykracza poza ramy ustrojowe i proceduralne. Władimir Putin był i pozostaje gwarantem stabilności systemu ukształtowanego po 2000 roku i będącego ewolucyjnym odejściem od wspominanego w kategoriach traumy okresu chaosu i smuty lat 90.
Zmiana konstytucji wprowadza bezwzględne ograniczenie liczby kadencji na stanowisku głowy państwa do dwóch, czyli w sumie do dwunastu lat. 10 marca pierwsza radziecka kosmonautka, deputowana do Dumy Walentina Tereszkowa zgłosiła jednak poprawkę zakładającą zniesienie wszelkich limitów. Ostatecznie przybrała ona kształt konstrukcji, która może przynajmniej przesunąć w czasie moment politycznych turbulencji związanych z odejściem Władimira Putina. Polega ona na „wyzerowaniu” kadencji – założeniu, że po nowelizacji ustawy zasadniczej ich licznik zaczyna biec od nowa. Oznacza to, że Putin będzie mógł wziąć udział w wyborach prezydenckich nie tylko w 2024, ale również w 2030 roku.
Dyskusje nad nowelizacją konstytucji wywoływały ożywione spory, szczególne emocje budząc właśnie w kwestii kształtu systemu prezydenckiego, ale także w dziedzinie sformułowań aksjologicznych, określających tożsamość państwa. W centrum pierwszego z tych problemów stała postać Władimira Putina, a właściwie jej wpływ na kształt współczesnej Rosji.
Były już, wieloletni doradca prezydenta, architekt szeregu projektów politycznych na przestrzeni ostatnich dwóch dekad Władisław Surkow uznał, że „faktycznie, ukształtowała się u nas w sposób naturalny nie tyle prezydencka, co hiperprezydencka formuła władzy. Jest ona czymś organicznie związanym z naszą kulturą polityczną, dlatego trzeba ją, moim zdaniem, umocować formalno-prawnie”.
Prof. Aleksandr Dugin ogłosił koniec polityki w Rosji do 2036 roku, uznając, że obecny system wykazał się gigantyczną siłą przetrwania.
„Rzeczywiście, Putin ma jakieś szczególne relacje z kategorią czasu, jak złowieszcze postaci rodem z Franza Kafki, Alfreda Kubina, Ernsta Hoffmanna czy Gustava Meyrinka. Nie daje mu płynąć. Usypia czas. Zamyka go w pętli Möbiusa. Jest w opozycji do przyszłości, zatrzymuje wszelkie sfery, blokuje wszystko to, co się rusza, zmienia i stanowi zagrożenie. U Karla Schmitta pojawia się koncepcja ‘negatywnego katechona’, który uniemożliwia nadejście czasu mesjańskiego, Wydarzenia. Ale skąd mamy wiedzieć, co przyniesie czas – czy mesjańskie Światło czy koszmar otchłani? Dlatego Putin na wszelki wypadek odwołuje przyszłość w całości. Kiedyś ona nastąpi, lecz nie teraz, później. Gdzieś przed nami rok 2036… Niedługo… Trzeba trochę poczekać… Upływ czasu miarowo wystukują minuty… Głuchymi i wyraźnymi uderzeniami, jak w szpitalu albo domu starców” – pisze filozof i ideolog współczesnego eurazjatyzmu.
Swoje pomysły do nowelizacji konstytucji zgłaszał również wspomniany już Zachar Prilepin. Wszedł on w skład grupy roboczej zajmującej się nową redakcją ustawy zasadniczej. Pokazuje to wyraźnie, że obecna administracja chciała zaangażować w proces kształtowania podstaw ustrojowych i aksjologicznych państwa także nowe środowiska, do tej pory znajdujące się raczej bliżej szeregów opozycji.
Ten znany również w Polsce pisarz stwierdził, że „wszystkie wnoszone do konstytucji poprawki – ideologiczne, duchowe, rodzinne, tradycjonalistyczne, obronne, polityczne – to nie po prostu formalność. Dotyczą one formacji duchowej. (…) Myślę, że prace nad nimi zaczęliśmy zbyt późno. Zagrożenia widoczne są już dziś. Przeżyliśmy już kiedyś rozpad Związku Radzieckiego i utratę suwerenności politycznej. Dlatego mamy obowiązek zabezpieczyć siebie, naród i państwo przed podobną sytuacją. To sprawa nie na dziś, ale na przedwczoraj. Trzeba było to zrobić wcześniej, ale chwała Bogu, że zajęliśmy się tym teraz”.
Podobny pogląd, zwracając szczególnie uwagę na kwestie aksjologiczne, wyraziła także prof. Natalia Narocznickaja, znana rosyjska politolog i historyk, wywiad z którą ukaże się wkrótce na łamach MP.
Zachód na nie
Z krytyką nowelizacji rosyjskiej konstytucji wystąpili – jak łatwo przewidzieć – miejscowi, zorientowani na Zachód liberałowie. Do bojkotu głosowania w sprawie nowelizacji wzywali również przedstawiciele KPFR, przede wszystkim znany dziennikarz i publicysta związany obecnie z tą partią Maksim Szewczenko.
Nie było jednak żadnej szerszej kampanii przeciwników nowej redakcji ustawy zasadniczej. Widocznie w czasach braku stabilności, niepewności związanej z pandemią, głosami o nadciagającym kryzysie gospodarczym i zaostrzającej się rywalizacji geopolitycznej przejawiającej się choćby w militaryzacji najbliższego otoczenia Rosji, w tym Polski, zdecydowana większość Rosjan uznała, że najwyższą wartością jest obecnie stabilność i uniknięcie potencjalnego kryzysu, który mógłby pojawić się już w przededniu mających się odbyć w 2024 roku wyborów prezydenckich, a zatem stosunkowo niedługo.
Nad komentarzami polskich publicystów piszących na temat rosyjskiej konstytucji nie ma sensu się pochylać. Ich spostrzeżenia właściwie nie odbiegały od stosowanej już od wielu lat matrycy zarzucającej Rosji wszelkie możliwe formy łamania standardów i dążenia w kierunku autorytarnym.
Warto podkreślić, że – przyjmując pakiet konstytucyjnych poprawek – Rosjanie opowiedzieli się za odrębną drogą rozwoju własnego systemu politycznego. Wyraźnie odrzucili apele tych, którzy postulowali naśladownictwo obcych wzorów ustrojowych. Niejako instynktownie zdecydowali, że w obecnych warunkach nie czas na jakiekolwiek eksperymenty, że kluczowym zadaniem państwa jest jego przetrwanie jako wspólnoty i terytorium w obecnym kształcie.
Czy nazwiemy to snem, hibernacją – jak zrobił to prof. Dugin – czy poszukamy jakiegoś innego, bardziej politologicznego określenia? Nowelizacja rosyjskiej konstytucji jest kolejnym dowodem na panowanie w tym kraju konserwatyzmu ewolucyjnego; po 20 latach rządów Władimira Putina jego otoczenie zdecydowało się na poprawki, które w zasadzie nie zmieniają w jakiś radykalny sposób istoty systemu. Mamy, owszem, wzmocnienie prerogatyw prezydenta, ale były one i do tej pory, również w kontekście okoliczności pozaformalnych, zdecydowanie większe niż w krajach o klasycznym systemie prezydenckim czy semiprezydenckim. Ten sam ewolucyjny konserwatyzm przejawia się w uznaniu samej stabilności politycznej, instytucjonalnej, a nawet personalnej za istotną wartość z punktu widzenia długiego trwania państwa.
Pojawienie się z kolei wątków tożsamościowych i społecznych w nowych fragmentach ustawy zasadniczej powoduje, że mówić możemy o konserwatyzmie socjalnym, jako doktrynie dominującej we współczesnej Rosji. Model ten może być atrakcyjny w dalszym ciągu nie tylko dla samych Rosjan, ale również dla części obywateli innych krajów, w szczególności europejskich.
Opracowując go, rosyjska administracja – oczywiście – nie kierowała się ambicjami propagowania własnych rozwiązań ustrojowych za granicą, jak miało to miejsce w czasach ZSRR. Chcąc nie chcąc, stworzyła jednak alternatywę dla różnych wersji (neoliberalnej i neokonserwatywnej) pogrążającej się w kryzysie demokracji zachodniej. Socjalny konserwatyzm ewolucyjny – przez niektórych z uwagi na postać go symbolizującą zwany już putinizmem – w świecie wielobiegunowym może stanowić jedno ze źródeł refleksji nad wadami i zaletami naszego własnego systemu politycznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz