piątek, 24 lipca 2020

Po czyjej stronie jest Pan Bóg?

Komentatorzy podsumowujący wybory wskazują, kto – to znaczy – jakie środowiska poparły pana prezydenta Andrzeja Dudę, a jakie – Rafała Trzaskowskiego. Przed drugą turą obydwaj kandydaci mieli nadzieję, że każdego z nich poprze 1300 tys. wyborców Krzysztofa Bosaka.

Rozpoczęły się więc umizgi; obóz zdrady i zaprzaństwa zapomniał o „faszystach”, których miejsce, jak wiadomo, jest w komorze gazowej jakiegoś chwilowo nieczynnego obozu, a obóz płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm – o „ruskich agentach”, którym w dodatku „śmierdzą onuce”.
Pan prezydent Duda ośmielił się nawet buńczucznie zadeklarować, że „dopóki jest prezydentem”, to Polska nie odda Żydom ani guzika. Ale wybory już się odbyły, więc można szczęśliwie zapomnieć i o tamtych umizgach i o obietnicach. Toteż jeszcze w telewizji nie zakończył się wieczór wyborczy, a już się okazało, że „ruscy agenci” wrócili, podobnie jak i „faszyści” , zaś w „The Jerusalem Post” z 14 lipca pan Jonatan Daniels uspokaja organizacje przemysłu holokaustu, że te „antysemickie”, buńczuczne deklaracje pana prezydenta Dudy, to nie naprawdę, że to tylko taka zagrywka gwoli uciułania głosów.
Zresztą i bez pana Danielsa wiemy, że pan prezydent, podobnie jak i rząd „dobrej zmiany”, w podskokach zrobią wszytko, co każe im zrobić pani Żorżeta Mosbacher, a ona interesuje się nie tylko żydowskimi roszczeniami, ale nawet takimi głupstwami, jak TVN i właśnie z tego powodu niedawno ofuknęła złowrogiego Antoniego Macierewicza, chociaż kto jak kto, ale on był wobec Naszego Najważniejszego Sojusznika semper fidelis.
Ponieważ w każdym przypadku trzeba nieubłaganym palcem wskazać winowajcę zarówno porażki, jak i niezbyt wielkiego sukcesu, to nic dziwnego, że na celowniku znalazła się Konfederacja, a ściślej – jej zwolennicy. Okazało się, że połowa głosowała na pana prezydenta Dudę, ale druga połowa – na Rafała Trzaskowskiego.
Wszyscy „zachodzą w um z Podgornym Kolą” („Zachodzim w um z Podgornym Kolą, co ciągnie go do naszych dam. Przecież to barachło i chłam! A może oni takie wolą?” – zastanawiał się poeta w nieśmiertelnym poemacie „Caryca i zwierciadło”) dlaczego tak się stało, a tymczasem wyjaśnienie tego fenomenu jest proste, jak budowa cepa. Skoro wśród zwolenników Konfederacji są „faszyści” i „ruscy agenci”, to jasne, że „faszyści” poparli pana prezydenta Dudę, podczas gdy „ruscy agenci” – Rafała Trzaskowskiego.
Nawet gorzej, bo na przykład ja postawiłem krzyżyki przy nazwiskach obydwu kandydatów, żeby żaden nie miał krzywdy, a to znaczy, że jestem i „faszystą” i „ruskim agentem” w jednej osobie. Ładny interes!
No dobrze – ale wszystko to nie wyjaśnia rzeczy najważniejszej. Ponieważ wiemy, że na tym świecie nic się nie dzieje bez woli Pana Boga, to konieczne jest postawienie pytania, po czyjej stronie w tych wyborach stanął Pan Bóg? Bo Pan Bóg zawsze stoi po jakiejś stronie, a z reguły jest tak, że na Pana Boga powołują się obydwie strony. Czy słusznie? Oto jest pytanie, na które wielu próbowało odpowiedzieć.
Na przykład pewna francuska markietanka, która włóczyła się za napoleońska armią, wyjaśniała córce, że „Pan Bóg jest po stronie silniejszych batalionów”. Coś może być na rzeczy, bo nawet Józef Stalin, który, zanim został bolszewikiem, rok spędził w seminarium duchownym, po II wojnie światowej ustanowił medal z napisem: „nasze dieło prawoje – my pobiedili” (nasza sprawa słuszna, dlatego zwyciężyliśmy).
Oczywiście Stalinowi, jako „naukowemu materialiście” powoływać się na Pana Boga nie wypadało, ale przecież i on pośrednio powoływał się na autorytet Nieba, wskazując na „słuszność”, jako przyczynę zwycięstwa.
Wróćmy jednak do „silniejszych batalionów”. Które są „silniejsze”? Odpowiedzi dostarcza żydowska anegdotka: „Nasi zwyciężają! – Jacy „nasi”? – No, ci, którzy zwyciężają!” Jeśli zatem jakieś bataliony wygrywają, to znaczy, że są „silniejsze”, a skoro są silniejsze, to tylko dlatego, że po ich stronie jest Pan Bóg.
Biorąc pod uwagę te ustalenia można powiedzieć, że w ostatnich wyborach Pan Bóg wprawdzie stanął po stronie pana prezydenta Dudy, ale wsparł go z ociąganiem, bo pan prezydent wygrał w Rafałem Trzaskowskim tylko dwoma procentami. Niemniej jednak wygrał, bo było oczywiste, że Rafała Trzaskowskiego Pan Bóg nie wspomoże, jako że nie tylko sam kandydat pogrążony jest po uszy w sprośnych błędach Niebu obrzydłych, ale w dodatku, wśród jego zwolenników dominowali bezpieczniacy, sodomici, gomoryci i celebryci, których Pan Bóg nie może lubić przede wszystkim z powodu ich snobizmu.
Ci ludzie bowiem udają tych, kim nie są, bo panicznie się boją, że wyjdzie na jaw, iż jeszcze niedawno – jak mówi poeta – „srać chodzili za chałupę”, toteż wyłażą ze skóry, by nie padło na nich posądzenie, że nie są „nowocześni” i w ciemno żyrują każde głupstwo, byle było „postępowe”.
Tymczasem w Królestwie Niebieskim jest inaczej. Niewiele wprawdzie o nim wiemy, prawdę mówiąc – tyle, co nic – ale jedno wiemy na pewno; że tam nigdy nie było, nie ma i nie będzie żadnych reform. Nic więc dziwnego, że na widok postępaków Pan Bóg może doznawać mdłości, zatem trudno wymagać, żeby w tej sytuacji stawał po ich stronie. „Stąd dla żuka jest nauka”, by nie spieszyć się z tym postępem, nawet jeśli z tego powodu dama i pisarka Manuela Gretkowska opuści ojczyznę i będą nas wytykać palcami w Paryżu.
No dobrze, ale jeśli Pan Bóg nie chciał stanąć po stronie Rafała Trzaskowskiego, to dlaczego tak powściągliwie wsparł pana prezydenta Dudę? Tego, ma się rozumieć, nie wiem, bo niezbadane są wyroki Opatrzności, ale skoro już jesteśmy skazani na domysły, to nie żałujmy sobie i się domyślajmy.
Ja na przykład domyślam się, że przyczyną powściągliwości Pana Boga mogła być okoliczność, że sztab pana prezydenta Dudy w swojej propagandzie posługiwał się metodą szantażu moralnego. Polegał on na tym, że w imię miłości Ojczyzny trzeba było poświęcić własny interes partyjny, dla „interesu państwowego”, to znaczy – dla partyjniackiego interesu Prawa i Sprawiedliwości.
Myślę, że taki łajdacki szantaż moralny nie mógł się podobać Panu Bogu i dlatego, chociaż w swoim miłosierdziu dopuścił do zwycięstwa pana prezydenta Dudy, to tą minimalną przewagą udzielił nie tyle może jemu, co Naczelnikowi Państwa i wynajętym przez niego propagandzistom, poważnego ostrzeżenia, że Jego cierpliwość jest już na wyczerpaniu.
A skąd mi przyszło do głowy postawienie tego pytania? Przyszło mi ono na widok fotografii ołtarza wystawionego w Krzeszowicach z okazji procesji Bożego Ciała. Nad tym ołtarzem górował banner zachęcający do głosowania na pana prezydenta Dudę, co stwarzało wrażenie, jakby do takiego wyboru zachęcał sam Pan Jezus. Nie wiem, czy było to z Panem Jezusem skonsultowane – ale jeśli nie – to może być druga przyczyna takiego powściągliwego poparcia Pana Boga dla batalionów pana prezydenta Dudy.
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...