Kardynał Stefan Wyszyński (1901-1981), prymas Polski w latach 1948-1981, należy niewątpliwie do najwybitniejszych postaci w historii najnowszej Polski.
Został mu poświęcony czerwcowy numer „Biuletynu IPN”. Powodem tego jest prawdopodobnie zbliżająca się beatyfikacja kardynała Wyszyńskiego, chociaż w tym roku przypada także 70-ta rocznica podpisania Porozumienia z 14 kwietnia 1950 r. pomiędzy rządem powojennej Polski a Episkopatem.
Było to jedno z kluczowych wydarzeń w historii polskiego Kościoła w okresie Polski Ludowej. Niestety niczego nie dowiemy się o tym wydarzeniu z wprowadzającego artykułu „Antemurale christianis” prezesa IPN, dr. Jarosława Szarka. Już sam tytuł tego artykułu wskazuje, że prymas Wyszyński został przedstawiony jako niezłomny bojownik z komunizmem. Taki wizerunek prymasa jest też powielany w pozostałych artykułach tego numeru „Biuletynu IPN”. Obraz przywódcy polskiego Kościoła zawierającego porozumienie z komunistami najwyraźniej do tego wizerunku nie pasuje.
O Porozumieniu z kwietnia 1950 r. jest mowa dopiero w artykule dr. Bartłomieja Noszczaka pt. „(Nie)obecność Prymasa”, który dotyczy internowania kardynała Wyszyńskiego w latach 1953-1956. Dowiadujemy się tego, co głosi na ten temat polityka historyczna po 1989 r. Mianowicie, że „w 1949 r. ekipa Bolesława Bieruta, sterowana przez towarzyszy z Kremla, podjęła antykościelną ofensywę, która współgrała z wdrażaniem w Polsce stalinowskiej wersji komunizmu”. A więc, że Porozumienie zostało wymuszone przez władze komunistyczne, którym z pomocą przyszli „księża patrioci” i prezes Stowarzyszenia PAX Bolesław Piasecki.
„Zgodnie ze strategią Józefa Stalina – stosowaną z sukcesem w Związku Sowieckim – władze próbowały rozbić Kościół od środka i we wrześniu 1949 r. animowały ruch »księży patriotów«. W sukurs przyszedł im tzw. postępowy laikat z grupy »Dziś i Jutro«, czyli późniejszego Stowarzyszenia PAX” – pisze dr B. Noszczak.
„W tej sytuacji Episkopat Polski szukał ratunku w dialogu” – wyjaśnia dr B. Noszczak. Czyli miał to być dialog wymuszony. Nie dowiemy się, że rozmowy prowadzące do zawarcia Porozumienia rozpoczęły się 6 lipca 1949 r. w ramach Komisji Mieszanej Rządu i Episkopatu z inicjatywy kardynała Wyszyńskiego. Nie dowiemy się, że inicjatorem podpisania porozumienia był sam prymas Wyszyński. Nie dowiemy się, że Porozumienie z kwietnia 1950 r. było bezprecedensowym aktem prawnym w całym bloku komunistycznym i stało się podstawą normalnego funkcjonowania Kościoła katolickiego w okresie Polski Ludowej.
Nie dowiemy się, że Porozumienie gwarantowało Kościołowi w epoce głębokiego stalinizmu naukę religii w państwowych szkołach, funkcjonowanie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, stowarzyszeń katolickich, Caritasu (przekształconego w Zrzeszenie Katolików dla niesienia pomocy biednym i potrzebującym), prasy katolickiej oraz swobodę kultu publicznego (w tym pielgrzymek) i swobodę działalności zakonów. Nie dowiemy się, że na mocy Porozumienia powołano fundusz kościelny dla finansowania działalności Kościoła.
Tego wszystkiego nie uzyskał Kościół katolicki w żadnym innym państwie bloku wschodniego. W sąsiedniej Czechosłowacji Kościół katolicki był po prostu nielegalny, a metropolita Pragi jeszcze w latach 80-tych XX w. pracował jako palacz w kotłowni. Ze wspomnianego artykułu dowiemy się natomiast, że była to „kontrowersyjna umowa”, która „miała dla komunistów jedynie znaczenie propagandowe”, a prymas Wyszyński miał po podpisaniu Porozumienia szybko stracić złudzenia „co do możliwości ułożenia stosunków z komunistami”.
O Porozumieniu z kwietnia 1950 r. wspomina także Ewelina Ślązak w artykule „Prymas i biskup. Relacje kard. Stefana Wyszyńskiego z bp. Michałem Klepaczem”. Autorka cytuje zapiski kardynała Wyszyńskiego, w których czytamy: „Niemniej jednak od pierwszych zaraz tygodni zacząłem oswajać księży biskupów z zarysem swojego programu. Pragnąłem doprowadzić za wszelką cenę do stworzenia stałego ciała porozumiewawczego między Episkopatem a rządem, które później [1949 r.] powstało w postaci Komisji Mieszanej. Odtąd Komisja Mieszana jest zjawiskiem stałym w mej pracy”.
A zatem doprowadzenie do kompromisu z władzami komunistycznymi, który umożliwiłby w miarę swobodne funkcjonowanie Kościoła katolickiego w Polsce Ludowej, było programem nowego prymasa Polski, z którym wystąpił zaraz po objęciu tej godności na przełomie 1948/1949 r.
Wymowny jest też ten fragment zapisków prymasa, gdzie mówi on, że „jeśli kiedyś Episkopat będzie oskarżany o Porozumienie, to prawda wymaga, by wiedziano, że sprawcą Porozumienia od strony Episkopatu jestem ja”.
Dążenie do kompromisu, dodajmy mądrego kompromisu, z władzami powojennej Polski nie cieszy się jednak uznaniem polityki historycznej lansowanej przez IPN, która eksponuje jako najlepszą postawę Żołnierzy Wyklętych vel Niezłomnych. Dlatego autorka także nie mówi co zawierało Porozumienie i jakie miało znaczenie dla funkcjonowania polskiego Kościoła w całym okresie PRL.
Kolejny autor – dr Rafał Łatka – w artykule „Niekwestionowany przywódca” pisze „porozumienie” z małej litery i w cudzysłowie oraz informuje jedynie, że dokument krytycznie oceniła Stolica Apostolska oraz kardynał Adam Sapieha. A więc „wstydliwy” epizod w życiorysie prymasa, niewarty uwagi.
Piotr Kordyasz w artykule „Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego” informuje, że „po napisaniu Ślubów Jasnogórskich prymas był przekonany, że już nie wyjdzie na wolność, że przypłaci je wywiezieniem do moskiewskich Butyrek – ciężkiego więzienia KGB. Był na to gotowy”. Ale jak to się miało stać, skoro wkrótce nastąpił Październik 1956 r., który także prymasowi przyniósł zwolnienie z internowania?
Ciekawy jest artykuł księdza prof. Dominika Zamiatały – „Prymas Wyszyński wobec Ziem Zachodnich”. Czytamy w nim: „Prymas Polski Stefan Wyszyński interesował się każdym przejawem życia społecznego i religijnego na Ziemiach Zachodnich. Znał je dobrze, również dzięki częstym wizytom na tych terenach. I był świadomy roli, którą ma do odegrania Kościół w misji ich scalenia z Ojczyzną. Nie miał wątpliwości, że te ziemie należały się Polsce. (…) W przemówieniach i kazaniach krzepił mieszkańców Ziem Odzyskanych i dodawał otuchy. Apelował, aby trwali na dawnych ziemiach piastowskich oraz uwierzyli »w dziejową chwilę Narodu«”.
Z uznaniem należy podkreślić, że autor – wbrew trendom polityki historycznej III RP – używa określenia Ziemie Odzyskane oraz nie pisze go w cudzysłowie ani nie dodaje „tak zwane”, jak to się obecnie robi. No i podkreśla, że są to dawne ziemie piastowskie.
Jednakże autor nie wyciąga już wniosku, że prymas Wyszyński swoją postawą wspierał politykę władz PRL wobec Ziem Odzyskanych na gruncie polskiej racji stanu. Czynił tak, pomimo podkopywanie jego autorytetu w tej sprawie przez komunistów, o czym wspomina ks. prof. Zamiatała w swoim artykule. Czynił tak, ponieważ uważał, że jest to zgodne z polskim patriotyzmem, interesem narodu polskiego i polskiego Kościoła.
Grzegorz Polak w artykule „Dlaczego prymas Wyszyński cierpiał za Wschód?” pisze o niejawnym wspieraniu przez prymasa kościołów wschodnich, w tym Kościoła grekokatolickiego. Jednak nie dowiemy się z tego artykułu, że kardynał Wyszyński krytycznie oceniał związki Kościoła grekokatolickiego z nacjonalistami ukraińskimi i dlatego sprzeciwiał się beatyfikacji metropolity Andrija Szeptyckiego. Znowu stanął na gruncie polskiej racji stanu i niejako w zgodzie ze stanowiskiem władz PRL. Znowu „wstydliwy” epizod w życiorysie?
Cykl artykułów poświęconych prymasowi Wyszyńskiemu w czerwcowym „Biuletynie IPN” zamyka tekst prof. Jana Żaryna pt. „Jak prymas Wyszyński przeprowadził Naród przez Morze Czerwone”. W artykule tym, pełnym religijnej egzaltacji, prof. J. Żaryn kreśli obraz Prymasa Tysiąclecia jako niezłomnego bojownika z komunizmem. „Komunizm w Polsce – pisze prof. J. Żaryn – zawalił się nie tylko za sprawą jednego człowieka, człowiek wielkiej wiary i ogromnej inteligencji – Prymasa Tysiąclecia. Zawalił się, gdyż prymasowi udało się uratować Kościół, jego instytucje i łączność ze Stolicą Apostolską (…). Zawalił się, bo dzięki utrzymaniu autonomii Kościoła, prymasowi i biskupom udało się wychować kolejne pokolenia kapłanów (…)”.
Krótko mówiąc – prymas Wyszyński jest jeszcze jednym Żołnierzem Niezłomnym w panteonie IPN. Nie dowiemy się z tego artykułu jaki był stosunek kardynała Wyszyńskiego do Komitetu Obrony Robotników i „lewicy laickiej”. Nie dowiemy się jaki był jego stosunek do „Solidarności”. Nie dowiemy się, że do strajków w Sierpniu 1980 r. prymas Wyszyński odniósł się z rezerwą i nie pospieszył od razu z poparciem. Nie dowiemy się nawet jaki był stosunek prymasa do twórczości fetowanego w 1980 r. noblisty Czesława Miłosza. A to wiele mówi o prymasie jako polityku i Polaku.
Zupełnie odmienny obraz prymasa Wyszyńskiego przedstawił dr hab. Lech Mażewski w książce „Prymas Stefan Kardynał Wyszyński wobec Polski po 1944/1945 r. Elementy analizy ustrojoznawczej i geopolitycznej” (Warszawa 2020). W omówieniu tej książki dla „Przeglądu” (nr 23/2020) Lech Mażewski stwierdził: „Ta książka nie tylko jest niezgodna z polityką historyczną uprawianą przez IPN i większość czynników kościelnych, ale także jej tezy nie będą miały żadnego wsparcia wśród sił politycznych dominujących dziś w Polsce.
Prymas Stefan Wyszyński, podobnie jak kard. August Hlond, jego poprzednik na stolicy arcybiskupiej w Gnieźnie i Warszawie, a tym samym prymas Polski, nie był żadnym zaprzysięgłym wrogiem Polski po 1944/1945 r.
Obaj uznawali realia geopolityczne ukształtowane po zakończeniu II wojny światowej, a nawet oceniali je jako korzystne dla Polski, nie sprzeciwiali się przemianom społeczno-gospodarczym, w tym reformie rolnej i nacjonalizacji przemysłu, a później industrializacji na wielką skalę, stanowczo występowali jedynie przeciwko próbie narzucenia Polsce państwowego ateizmu.
To ostatnie szczególnie dotyczyło prymasa Wyszyńskiego. Walka z państwowym ateizmem była jednym z celów w ramach Wielkiej Nowenny Milenium Chrztu Polski w latach 1957-1966 i samych uroczystości milenijnych w latach 1966-1967”.
Dalej Lech Mażewski wywodzi: „W 1965 r. kard. Wyszyński powiedział Januszowi Zabłockiemu, ówczesnemu posłowi Koła Poselskiego Znak, że wśród wielu rewindykacji wobec rządu »nie domagamy się zwrotu majątków kościelnych – ich strata stanowi dobrodziejstwo. Księża przestają być latyfundystami, są bliżej ludu«.
W ogólnopaństwowej perspektywie prymas mówił w taki sam sposób w trakcie spotkania z redaktorami »Tygodnika Powszechnego« już w październiku 1952 r.: »Cokolwiek przyniesie przyszłość, trzeba pamiętać, że cały szereg tzw. zdobyczy społecznych ma charakter stałych zdobyczy. Do nich zaliczam przejęcie na własność społeczną ciężkiego przemysłu i wielkiej własności rolnej. Kościół w Polsce nie będzie walczył o zwrot majątków rolnych, sam też nie upomni się o swoje folwarki«.
Dokładnie to samo stwierdził w rozmowie z Bolesławem Piaseckim, prezesem Stowarzyszenia PAX, odbytej 16 sierpnia 1953 r.: »’Przedwojenne’ nie wróci. (…) Ja osobiście nie chcę odbierać majątków prymasowskich; nie przyjąłbym zwrotu majątków kościelnych. Jestem zdania, że przemysł ciężki musi pozostać w ręku państwa, pod kontrolą instytucji związków zawodowych. Podobnie kopalnie itp.«”.
Zdaniem L. Mażewskiego prymas Wyszyński miał lewicowe poglądy społeczno-gospodarcze, był patriotą PRL, występującym przeciwko niej z pozycji wewnątrzsystemowych. „Przedmiotem jego kontestacji – mówi L. Mażewski – było głównie forsowanie przez władze państwowego ateizmu, a nie socjalistyczny model społeczno-gospodarczy, ograniczenia niepodległości państwa czy brak demokracji politycznej, aczkolwiek i tu miał wiele krytycznych uwag”.
Trzeba przypomnieć. że Stefan Wyszyński był w okresie międzywojennym autorem 106 publikacji poświęconych głównie problemom ustroju gospodarczego, położeniu świata pracy i sprawiedliwości społecznej, a w 1937 r. został kapelanem chadeckiego Stronnictwa Pracy. W publikacjach tych nie szczędził krytyki kapitalizmu. Dlatego właśnie ze względu na swoje poglądy społeczno-gospodarcze – jak twierdzi L. Mażewski – biskup Wyszyński został wskazany w 1948 r. na następcę „przez umierającego prymasa Hlonda, co bez zbędnej zwłoki zaaprobował Pius XII”.
Podczas wizyty ad limina apostolorum w Watykanie w czerwcu i lipcu 1957 r. prymas Wyszyński oświadczył sekretarzowi stanu Stolicy Apostolskiej, kardynałowi Domenico Tardiniemu, że „w Polsce panuje »komunizm nacjonalistyczny«, który walczy o suwerenność Polski, broniąc jej przed Moskwą”.
W ten sposób prymas solidaryzował się z Październikiem 1956 roku. Taki był jego stosunek do Polski Ludowej – oparty na realizmie politycznym i rozumieniu polskiej racji stanu. Kreowanie prymasa Wyszyńskiego na nieprzejednanego wroga PRL – co czyni polityka historyczna IPN – jest zupełnie fałszywe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz