L
Niekończąca się opowieść na temat absurdów Uniwersytetu Warszawskiego ciąg dalszy. Zanim jednak opiszę kolejny – z setek lub tysięcy – przykładów niszczenia nauki przez Uniwersytet Warszawski, to zadam wam pytanie.
Czy warto nagrać serię wystąpień na ten temat? A może warto wydać jakąś broszurę lub po prostu wypowiedzieć się do mediów, omawiając kolejne przypadki? Proszę o sugestię.
Co tym razem zmajstrowała najwspanialsza uczelnia z 600-700 miejsca w rankingach? Zaplanowano program RÓWNOŚCI PŁCI, który w zasadzie dyskryminuje mężczyzn, kobiety i przyczyni się do obniżenia poziomu – to w zależności od sytuacji, ale głównie mężczyźni są tu pominięci.
1. Pierwsze podkreślenie to “Równość Płci“, by zaraz (drugie podkreślenie) przejść do wspomagania rozwoju karier naukowych kobiet. Gdzie ta równość płci, jeśli wspomaga się tylko kobiety? W zasadzie ten punkt jest obraźliwy dla kobiet i dyskryminujący dla mężczyzn. Pamiętacie, jak w jednym z egzaminów informatycznych – wspieranych przez UE – kobiety dostawały dodatkowe 5 punktów (tyle, co niepełnosprawni)? To ten sam poziom absurdu.
2. “Zwiększenie równowagi płci w rekrutacji pracownic i pracowników i w szkołach doktorskich.” – czyli zamiast stawiać na najlepszych, to znowu kryterium będzie płeć. Np. będzie 10 wolnych etatów, zgłosi się 100 mężczyzn i 5 kobiet, to te 5 kobiet będzie konkurowało o stanowisko tylko z własnymi cieniami. Co to oznacza? Uprzywilejowanie kobiet i dyskryminacja mężczyzn – może być też sytuacja odwrotna. Gdyby to była prywatna firma, to niech sobie zatrudniają same kobiety, ale UW jest instytucją – przynajmniej w teorii – państwową i wymaga się od takiej instytucji, żeby przyjmowała najlepszych. Jeśli się okaże, że będzie to 100 kobiet na 100 stanowisk, to trudno, ale niech płeć nie będzie wyznacznikiem.
3. Ten punkt dopiero jest obraźliwy względem kobiet:
“Zwiększenie zrównoważonej reprezentacji płci w: przewodniczeniu w komisjach wydziałowych, uczelnianych, w kadrze zarządczej, w zespołach eksperckich i recenzenckich oraz przewodniczeniu wydarzeniom naukowym i popularyzatorskim.”
Po takim posunięciu reputacja kobiet – które same doszły do pewnej pozycji – diametralnie spadnie. Wiele osób będzie postrzegało kobietę na jakimś stanowisku jako kogoś z przydziału, kto dostał się jako “zapchajdziura”. Nie chcę szeptem dopytywać, czy ktoś jest rzeczywiście ekspertem, czy posiada pewne narządy płciowe i tylko dlatego jest w komisji/zespole eksperckim.
4. Znowu, tylko dla KOBIET!
“Uruchomiony zostanie program badawczo-rozwojowy dla młodych badaczek i dydaktyczek, który będzie przeciwdziałał zjawisku utraty zaangażowania kobiet w toku rozwoju kariery naukowej. Powstaną grupy networkingowe dla doktorantek, aby włączać je w sieci kontaktów z pracownikami i pracownicami naukowymi. W planach jest organizacja wykładów z zaproszonymi prelegentkami, dotyczących karier kobiet w nauce, w Polsce i na świecie.“
Równość płci, równość płci, powtarzaj za mną!
5. Nauka? Skądże! Najpierw UW sprawdzi, co masz napisane w dowodzie – może jeszcze nie będą pytać, za kogo się uważasz.
“Udział kobiet i mężczyzn w konkursach grantowych, projektach i wsparcie finansowe będzie systematycznie monitorowany. Prowadzone będą również statystyki dotyczące otwierania przewodów oraz obron doktoratów z uwzględnieniem płci.”
Jeśli na 5 miejsc pojawi się 100 kobiet i 2 mężczyzn, to kto będzie uprzywilejowany? Mężczyźni, a w odwrotnych proporcjach kobiety. Czy o to chodzi w nauce, żeby zaglądać komuś do “majtek”/dowodu, zanim się przyjmie na doktorat? Gdy byłem nastolatkiem, to myślałem, że na uczelniach robi się naukę, a nie cyrk.
Piękna mi równość!
Chcemy nauki, a nie ideologii RÓWNOŚCIOWEJ! Równość jest wtedy, gdy jest konkurencja, a nie przydział.
Konrad Smuniewski
https://konserwatyzm.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz