Podstawową słabością programu pozytywistycznego „pracy u podstaw” było odżegnanie się od niepodległościowych aspiracji narodu.
We „Wskazaniach politycznych” (1882) Aleksander Świętochowski stwierdził, że „los zamknął wszystkie życzenia i nadzieje (Polaków) w pracy cywilizacyjnej” i że „marzenia o odzyskaniu samoistności zewnętrznej ustąpić dziś winny staraniom o samodzielność wewnętrzną” [1].
Tym właśnie tak zwani „pozytywiści warszawscy” różnili się od „organiczników” epoki romantyzmu, dla których praca organiczna była z reguły uzupełnieniem, a nie alternatywą takich czy innych form działalności niepodległościowej (jaskrawym tego przykładem jest Karol Libelt, „organicznik” i spiskowiec zarazem).
W oczach Świętochowskiego brak niepodległości stawał się nawet swego rodzaju atutem: umożliwiał narodowi uwolnienie się od ciężaru polityki zagranicznej i troski o sprawy wojskowe oraz całkowite skoncentrowanie się na postępie gospodarczym, dodatkowo ułatwionym rozmiarami i chłonnością rynku rosyjskiego.
Analogicznej depolityzacji uległo po klęsce powstania styczniowego myślenie w sprawach narodowych tak zwanych „ugodowców”. Aleksander Wielopolski, najwybitniejszy przedstawiciel tego obozu w okresie przedpowstaniowym, zmierzał do politycznego zabezpieczenia praw Polaków przed faktyczną odbudową autonomicznego Królestwa Kongresowego i objęcia w nim władzy.
W epoce popowstaniowej natomiast dążenia ugodowców, wśród których wybitną rolę odegrał polsko-rosyjski prawnik i gorący rzecznik polsko-rosyjskiego pojednania Włodzimierz Spasowicz, zredukowane zostały do postulatów w zakresie zabezpieczenia Polakom prawa do odrębnej kultury. Pod względem politycznym Polacy, zdaniem Spasowicza, powinni stać się szczerymi patriotami cesarstwa rosyjskiego.
Myśl polityczna Narodowej Demokracji zrodziła się z krytyki „politycznego romantyzmu” epoki powstań z jednej strony, oraz minimalizacji dążeń narodowych w okresie popowstaniowym – z drugiej. Początkowo, w latach dziewięćdziesiątych, ideologowie tego obozu koncentrowali się głównie na propagowaniu idei „czynnej polityki polskiej” i rehabilitowaniu aspiracji niepodległościowych, co sprawiło, że głównym obiektem ich krytyki byli programowi ugodowcy, następnie zaś apolityczni pozytywiści.
Ze względu na zakres i konstrukcję niniejszego studium wypada jednak zacząć od endeckiej krytyki romantyzmu, najdobitniej wyrażonej w pismach Romana Dmowskiego. Można ją ująć w czterech punktach:
Po pierwsze, idealistycznej wierze w wyższe instancje etyczne, do których można odwoływać się w sporach między narodami, przeciwstawiał Dmowski pogląd, że wszelkie stosunki międzygrupowe poddane są bezlitosnym prawom walki o byt i że nadzieja na zwycięstwo własnej sprawy ze względu na jej moralną słuszność jest zwyczajną głupotą. Szczególną żywotność idealistycznych iluzji w Polsce tłumaczył Dmowski większą niż gdzie indziej siłą tradycji romantycznej.
„W żadnym bodaj kraju – pisał – nie przetrwała tak długo jak Polsce spuścizna polityczna pierwszej połowy XIX wieku: wiara w panowanie sprawiedliwości w stosunkach między narodami, w skuteczność dochodzenia swych praw słusznych przed bezstronną opinią europejską, określenia faktów historycznych jako «zbrodni» i «krzywd», przekonanie o ostatecznym zwycięstwie «słusznej sprawy», nieliczenie się z realnym ustosunkowaniem sił w życiu międzynarodowym i nierozumienie, że obrót każdej sprawy od wypadkowej tych sił przede wszystkim zależy. To opieranie widoków politycznych na czysto iluzorycznych podstawach, a wraz z nim skłonność do podejmowania działań politycznych bez ścisłego określenia celu i obliczenia środków – nazwano romantyzmem politycznym”.
Nic więc dziwnego, że formułując zadania Narodowej Demokracji na pierwszym miejscu postawił Dmowski „wytępienie resztek romantyzmu politycznego”, ugruntowanie poglądu, że „w stosunkach między narodami nie ma słuszności i krzywdy, jest tylko siła i słabość” [2].
Po drugie, pojmowaniu patriotyzmu jako służenia „idei narodowej” lub (tym bardziej) jako straceńczej wierności „honorowi narodowemu” przeciwstawiał Dmowski program bezwzględnej obrony obiektywnego interesu narodowego, nie muszącego pokrywać się ani z kapryśną wolą większości, ani też, tym bardziej, z imponderabiliami etycznymi. „Naród – pisał – ma przede wszystkim obowiązek dbać o swoje interesy”. „Dla nas – stwierdzał w innym miejscu – punktem wyjścia nie jest doktryna, ale interes nasz własny” [3].
Inny wybitny ideolog Narodowej Demokracji, Zygmunt Balicki, wywiódł stąd teorię egoizmu narodowego jako naturalnego prawa każdego narodu. Program Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego w zaborze rosyjskim (1903) stwierdzał, że interes narodu polskiego jako całości jest „najwyższą miarą wartości politycznych” [4]. Słowa Dmowskiego nie pozostawiają wątpliwości, że nie chodziło tu o „słuszny”, „moralnie uzasadniony” lub choćby „prawomocny” interes narodowy, lecz o interes jako taki: w stosunkach międzynarodowych istnieje bowiem rozległa sfera „współzawodnictwa nie dających się pogodzić interesów, w których staje się po jednej lub drugiej stronie nie z poczucia sprawiedliwości, ale z poczucia solidarności z jedną ze stron walczących” [5].
Po trzecie, koncepcjom nierozerwalnie łączącym wolność narodu jako podmiotu stosunków międzynarodowych z wolnością polityczną wewnątrz narodu, czyli wolnością jego obywateli, przeciwstawił Dmowski bezwzględne podporządkowanie wolności obywatelskiej dobru narodu, które z wolnością jednostki nie musi być tożsame choćby dlatego, że nie zawsze pozwala na to sytuacja międzynarodowa. Dochodziło do tego mocne podkreślenie, że ideał niepodległości musi wprawdzie przyświecać dążeniom narodowym Polaków, ale ze względu na układ sił i sytuację geopolityczną nie może być celem aktualnej polityki polskiej.
Wskutek tego tradycja endecka często utożsamiana jest dziś z tak zwanym „realizmem geopolitycznym”, nakazującym ograniczać aspiracje wolnościowe Polaków do poziomu akceptowalnego dla sąsiadów Polski. Jest to o tyle niesłuszne, że tradycja „geopolitycznego realizmu” jest w Polsce o wiele starsza, Dmowski był tylko jej kontynuatorem; ponadto endecja kierowała argumenty geopolityczne przeciwko zwolennikom walki zbrojnej, ale bardzo aktywnie uczestniczyła w innych formach walk o maksimum wolności politycznej dla patriotów polskich.
Myśl o sprzeczności między nazbyt wybujałą wolnością polską a koniecznością obrony zagrożonego przez sąsiadów polskiego państwa odzwierciedlała sytuację przedrozbiorową i zrodziła się właśnie wtedy. Głównym jej głosicielem, o czym warto przypomnieć, był Stanisław Staszic, który nie ustawał w powtarzaniu, że jeśli kraj chce zachować niepodległość, to jego obywatele mogą mieć tylko tyle wolności, „ile zewnętrzny krajów związek pozwala”, że „Rzeczpospolita, obtoczona despotycznymi krajami, musi koniecznie u siebie czuć despotyzmu skutki” [6].
Pozostawało to, oczywiście, w jaskrawej sprzeczności z poglądami szlacheckich „republikantów”, którzy w rozumowaniach takich widzieli jedynie „nędzną przemocy obronę” [7]. Jak z powyższego widać, wciąż aktualny w Polsce spór o zasadę „prymatu polityki zewnętrznej nad wewnętrzną” [8] ma genezę znacznie starszą niż tradycja endecka.
Po czwarte wreszcie, wszyscy ideologowie endeccy, poczynając od Jana L. Popławskiego, traktowali naród jako naturalny produkt dyferencjacji etnicznej i definiowali go w kategoriach kulturowo-językowych. Nazwali się nacjonalistami, a nie patriotami, ponieważ słowo „patriotyzm” wydawało się im wieloznaczne, kojarzące się z miłością kraju raczej niż narodu, a nic nie było im bardziej obce niż na przykład „patriotyzm Wielkiego Księstwa Litewskiego” w przeciwstawieniu do narodowego (tj. etnicznego) patriotyzmu polskiego.
Wedle cytowanego wyżej W. Sukiennickiego, to endeckie zawężenie pojęcia narodu walnie przyczyniło się do rozbudzenia etnicznego nacjonalizmu wśród Ukraińców, Białorusinów i Litwinów [9]. Wydaje się jednak, że było to raczej klasyczne sprzężenie zwrotne i że z genetycznego punktu widzenia ważniejsza jest zależność odwrotna: to mianowicie, że nacjonalizm endecki był między innymi polską reakcją na „przebudzenie narodowe” niepolskiej ludności ziem dawnej Rzeczpospolitej.
Podstawową przesłanką ideologii endeckiej była idea narodu jako całości organicznej, do której jednostka należy, albo powinna należeć, w całości. Próby oceniania interesów własnego narodu w kategoriach ponadnarodowej, obiektywnej „słuszności” traktowane były jako wyraz psychopatologii społecznej, charakteryzującej zwłaszcza, zdaniem Balickiego, wyobcowanych z narodu intelektualistów.
Bezwzględna identyfikacja z egoizmem narodowym nie była jednak równoznaczna z bezkrytyczną idealizacją narodowych tradycji. Wprost przeciwnie, ideologowie endeccy należeli do surowych krytyków przeszłości polskiej. Polska skłonność do romantyzmu była w ich oczach wynikiem nienormalnego rozwoju historycznego [10].
Szlachta polska, dowodził Dmowski, zapewniwszy sobie absolutną przewagę nad potencjalnymi rywalami, zatraciła wolę i umiejętność walki, przekształciła się z narodu rycerskiego w naród zniewieściały. Najlepsze tradycje dawnej Rzeczpospolitej, takie jak tolerancja religijna, przywiązanie do wolności politycznej i swobód obywatelskich, a nawet równouprawnienie szlachty litewskiej i ukraińskiej, okazywały się z tego punktu widzenia wyrazem niedojrzałości i leniwego wygodnictwa polskiej elity politycznej, dowodem utraty przez nią instynktu walki.
Czymś jeszcze gorszym były dla Dmowskiego mesjanizujące ideologie romantyczne, idealizujące polską słabość i polskie klęski. Za szczególnie odrażającą uważał on, rzecz jasna, ideę „chrystusowości” Polski „ukrzyżowanej” jakoby dla zbawienia innych narodów.
Każdy naród – twierdził – powinien myśleć tylko o własnych interesach, żaden naród nie może bezkarnie roić sobie, że jest niewinny, lepszy moralnie od innych. Rozbiory Polski nie były „zbrodnią”, były tylko naturalnym wynikiem jej słabości. Polacy powinni przestać apelować do nieistniejącego sumienia ludzkości i zamiast tego nauczyć się od swych wrogów sztuki zwyciężania w brutalnej walce.
W walce tej powinni stosować taktykę ofensywną i kierować ją nie tylko przeciwko państwom zaborczym, lecz także przeciwko własnym mniejszościom narodowym, przede wszystkim przeciwko Ukraińcom (na terenie Galicji) oraz Żydom. Należy do tego dodać, że mimo akceptacji etniczno-językowej definicji narodu myśliciele endeccy dalecy byli od redukowania swych celów do Polski etnograficznej; przeciwnie, przeświadczeni byli, że naród polski, odmłodzony i odrodzony przez aktywizację mas ludowych, reprezentuje na swych wschodnich rubieżach wyższość cywilizacyjną, a więc winien dążyć do ekspansji ludnościowej połączonej z konsekwentną polonizacją ludności niepolskiej na terenach etnicznie mieszanych.
Możemy obecnie przejść do „antypozytywistycznych” i „antyugodowych” wątków ideologii endeckiej, a więc do tych jej elementów, które w ostatnich latach znalazły nadspodziewanie duże uznanie w środowiskach opozycyjnych związanych z tradycjami lewicowymi.
Mam na myśli przede wszystkim rozdział o „kilińszczyźnie” (tj. o zorganizowanej przez wczesnoendecką Ligę Narodową demonstracji studentów warszawskich w setną rocznicę powstania Kilińskiego) w „Rodowodach niepokornych” Bohdana Cywińskiego, książkę Barbary Toruńczyk oraz sprowokowane przez nią rozważania na temat endecji Adama Michnika [11]. Skąd mogło się wziąć to uznanie, na czym się opiera?
Aby odpowiedzieć na to pytanie wystarczy, jak sądzę, kilka przykładów.
W artykule „Walka o prawo i organizacja narodowa” („Przegląd Wszechpolski”, 1903) pisał Dmowski o potrzebie nieustannego zorganizowanego nacisku na władzę: „Ustępstw od rządu nie uzyskuje się wiernopoddańczymi manifestacjami i żebractwem, ale stanowczością, zgodnym, zorganizowanym działaniem przeciw polityce wrogiego rządu, wreszcie gotowością do ofiar” [12].
Czy nie przypomina to teorii „wymuszania ustępstw” na władzach PRL? Czy słowa z tegoż artykułu o „społeczeństwie umiejącym wywrzeć przymus moralny na tych, którzy by chcieli je zdradzić” [13], nie budzą prawomocnego skojarzenia z praktyką, którą krytycy ruchu opozycyjnego ostatnich lat (niezależnie od ogólnego kierunku i punktu wyjścia tej krytyki) nazywali często „moralnym terroryzmem”?
Rozwinięcie przytoczonych myśli Dmowskiego znajdujemy w „Programie Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego w zaborze rosyjskim” (też rok 1903). Czytamy tam między innymi o „walce z samowolą władz i zmuszaniu ich do poszanowania praw, o ile te są dla nas korzystne”; o „zwalczaniu we własnym społeczeństwie wszelkich samozwańczych aktów uległości względem rządu”; o potrzebie „zbiorowych petycji do władz”; o „organizowaniu wbrew ustawowemu zakazowi niezbędnych prac narodowych i społecznych, prowadzonych, o ile to możliwe, w taki sposób, ażeby zmusić rząd do pogodzenia się w końcu z istnieniem danej działalności”; o utrudnianiu życia szczególnie gorliwym działaczom rządowym (lub prorządowym) przez „zorganizowany bojkot ludowy”; o kształceniu myśli politycznej, „tworzeniu w możliwie najszerszym zakresie wolnej, niezależnej od cenzury rządowej prasy i literatury politycznej oraz rozpowszechnianiu ich we wszystkich warstwach społeczeństwa”, o „organizacji tajnych wykładów popularnych”, „podejmowaniu odpowiednich wydawnictw ludowych” itp.; i wreszcie, o „kształceniu poczucia solidarności narodowej, czuwaniu nad tym, by jednostki w swym postępowaniu politycznym nie wyłamywały się spod jej przepisów” [14].
Wszystko to służyć miało politycznej aktywizacji mas, endecy bowiem, mimo dość wyraźnego dystansowania się od populizmu, stawiali na ruch masowy i tym właśnie (jak trafnie zauważył Aleksander Hall) różnili się od realistów politycznych typu „gabinetowego” [15]. Trudno więc dziwić się, że tak wiele myśli wczesnoendeckiego programu nabrało w tych latach wymowy aktualnej.
A jednak owo aktualizowanie wczesnoendeckiej myśli politycznej przez demokratyczną opozycję w PRL zawierało także bardzo wiele istotnych nieporozumień. Wymieńmy kilka z nich.
Adam Michnik dostrzega „uderzające podobieństwo” koncepcji Dmowskiego i Abramowskiego, obaj myśliciele bowiem, aczkolwiek motywowani różnymi wartościami, dążyli do budowy podmiotowości społeczeństwa [16]. Tak samo sądzi, jak się zdaje, Jacek Kuroń, skoro pisze o jednoczesnym kontynuowaniu „tego, co najlepsze” w ideach PPS i Ligi Narodowej [17].
Myśl Michnika nie jest formalnie błędna, ale dostrzeżone przezeń podobieństwo jest nazbyt ogólnikowe i politycznie zdecydowanie mylące. Abramowski, ideolog anarchosyndykalizmu, opowiadał się za pozapaństwowym organizowaniem sił społecznych również we własnym państwie, Dmowski zaś widział w tym tylko środek do odbudowania wśród Polaków „ducha narodowo-państwowego” [18].
Dlatego też w sytuacji PRL, a więc w sytuacji posiadania własnego, choć niesuwerennego państwa, wielu kontynuatorów myśli Dmowskiego pragnęło działać przez wykorzystywanie istniejących instytucji państwowych. Wybór ten wyraźnie przeciwstawiał ich opozycji KOR-owskiej, definiującej „podmiotowość społeczną” jako zasadniczo przeciwstawną strukturom państwowym.
Po drugie, Dmowski był zwolennikiem „polityki czynnej” w ramach programowego realizmu politycznego i to takiego realizmu, który w drastyczny sposób oddzielał politykę od moralności. Miarą słuszności polityki była dlań wyłącznie skuteczność z punktu widzenia interesu narodu, a nie narodowej moralności lub imponderabiliów honoru. Jeśli wprowadzał „moralność” do polityki, wtedy na przykład, gdy postulował wywieranie na jednostki przymusu „moralnego”, to rozumiał przez to „morale stada”, posłuszeństwo wobec grupy, a nie moralną czystość sprawy.
Był to więc w istocie jeden z immoralistycznych, pretotalitarnych wątków jego myśli. Nie ulega przeto wątpliwości, że podobieństwo między ideologią endecką (również wczesnoendecką) a ideologią demokratycznej opozycji spod znaku KOR-u było pozorne raczej niż rzeczywiste. Podobieństwo myśli KOR-owców do koncepcji Abramowskiego (łącznie z utopijnymi jej elementami) wydaje się bardziej autentyczne.
I wreszcie pamiętać należy, że interes narodowy w rozumieniu Dmowskiego nie musiał być równoznaczny zgodzie na to, co myśli na ten temat aktualnie większość. Dmowski wolał wychowywać społeczeństwo polskie, niż zdobywać popularność przez uleganie jego woli. Dramatyzm wydarzeń ostatnich miesięcy 1981 roku polegał na ostrym konflikcie między posłuszeństwem „woli narodu” a trafnym rozumieniem i obroną „interesu narodowego”.
Wydaje się, że wielu przywódców opozycji dysponowało wówczas trafniejszą oceną sytuacji niż aktywiści ruchu masowego, ale mimo to wybrało uległość wobec „woli narodu”. Było to zgodne z tradycjami odziedziczonymi po demokracji szlacheckiej (ideał moralnego podporządkowania mniejszości w imię zachowania przynajmniej pozorów jednomyślności) i ze spuścizną romantyzmu (wierność „walczącym o słuszną sprawę” bez względu na skutki), ale na pewno ostro kłóciło się z politycznym testamentem Dmowskiego.
prof. Andrzej Walicki
Jest to fragment książki pt. „Trzy patriotyzmy. Trzy tradycje polskiego patriotyzmu i ich znaczenie współczesne” (Warszawa 1991). II wydanie tej książki, za zgodą Zmarłego Autora, ukaże się jesienią tego roku nakładem Wydawnictwa Myśl Polska.
[1] A. Świętochowski, „Wskazania polityczne”, w: Ognisko. Praca zbiorowa dla uczczenia 25-letniej pracy T. T. Jeża, Warszawa 1884 s. 48-54.
[2] R. Dmowski, „Niemcy, Rosja i kwestia polska”, Lwów 1908, s. 212 i 235-236.
[3] Cyt. wg B. Toruńczyk, Narodowa Demokracja. Antologia myśli politycznej „Przeglądu Wszechpolskiego”, Londyn 1983, s. 136.
[4] Ibidem, s. 119.
[5] R. Dmowski, „Pół-Polacy” w: „Pisma”, t. III, Częstochowa 1938, S. 106-107.
[6] S. Staszic, „Pisma filozoficzne i społeczne”, Warszawa 1954, t. I, S. 210-211.
[7] Por. A. W. Rzewuski, op. cit., t. 1, S. 132.
[8] Zasadę tę nieustannie przypomina w swoich pracach Adam Bromke.
[9] W. Sukiennicki, op. cit., s. 61.
[10] Dmowski pisał na ten temat w „Myślach nowoczesnego Polaka”, Lwów 1904.
[11] Patrz B. Cywiński, „Rodowody niepokornych”, Warszawa 1974, s. 325-352; B. Toruńczyk, „Narodowa Demokracja. Antologia myśli politycznej „Przeglądu Wszechpolskiego”, Londyn 1983.; A. Michnik, „Szanse polskiej demokracji”, Londyn 1984, s. 214-241.
[12] B. Toruńczyk, op. cit., s. 181.
[13] Ibidem.
[14] Ibidem, s. 124-126.
[15] A. Hall, „Dwa realizmy” w: „Tygodnik Powszechny” nr 28 (1981) z 14 lipca 1985. J.J. Popławski uległ wprawdzie wpływowi rosyjskich narodników, ale różniło go od populizmu mocne akcentowanie potrzeby elit społecznych (a nie jedynie politycznych).
[16] A. Michnik, op. cit., s. 231.
[17] J. Kuroń, „Polityka i odpowiedzialność”, Londyn 1984, S. 215
[18] R. Dmowski, „Myśli nowoczesnego Polaka”, wyd. cyt., s. 188.
Myśl Polska, nr 37-38 (13.-20.09.2020)
http://mysl-polska.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz