Polscy politycy skrytykowali ambasador USA Georgette Mosbchaer za wytykanie Polsce złego traktowania osób LGBT i nieprzestrzeganie praw mniejszości seksualnych.
Ich zdaniem ambasador narusza Konwencję Wiedeńską, która głosi wyraźnie, że dyplomaci nie mogą mieszać się w wewnętrzne sprawy kraju, w którym rezydują, a tym bardziej powielać fake newsów.
Zdaniem szefa Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztofa Sobolewskiego za swoje wypowiedzi ambasador USA powinna zostać odwołana ze stanowiska przez Donalda Trumpa. Sobolewski uważa, że „pomoc” Mosbacher amerykańskiemu prezydentowi może się obrócić przeciwko niemu, dlatego powinien za nią „podziękować”. „ (…) grozi to, że znajdzie się po złej stronie historii” – napisał Sobolewski na Twitterze, nawiązując do wywiadu Georgette Mosbacher, którego dyplomatka udzieliła wcześniej portalowi Wirtualna Polska.
Równie krytyczne stanowisko wobec wypowiedzi Mosbacher zabrał przewodniczący zespołu parlamentarnego Polska-USA Arkadiusz Mularczyk. „Jej wypowiedzi są niedopuszczalne i nie do przyjęcia. W sposób obcesowy ingerują w nasze wewnętrzne sprawy” – powiedział polityk tvp.info.
Dodał, że jest zdziwiony tym, co powiedziała dyplomatka. Jego zdaniem „przekroczyła granice mandatu dyplomaty i ambasadora”, a kwestie, w których zabrała głos to przekroczenie norm, które wyznacza Konwencja Wiedeńska.
Mularczyk uważa, że mimo wszystko wypowiedzi Mosbacher nie powinny źle wpłynąć na stosunki Polski i USA, gdyż „nie można zniszczyć tego, co dobrze funkcjonuje”. Jednak, jak zaznacza polityk, takie wypowiedzi niszczą dobry klimat współpracy i są niepotrzebne.
– W sposób obcesowy ingerują w nasze wewnętrzne sprawy – podkreślił Mularczyk, zwracając uwagę, że w Polsce nie doszło do łamania zasad tolerancji wobec kogokolwiek.
Według niego wszystkie oskarżenia i fake newsy na temat Polski pochodzą od lewicowych działaczy, którzy rozpowszechniają nieprawdziwe informacje, np. że w kraju istnieją strefy wolne od LGBT.
Szkoda, że dyplomaci niektórych krajów nie dostrzegają gry ze strony tych środowisk i dają się wmanipulować w toczące się przeciwko Polsce akcje. Pani Mosbacher chyba nie do końca rozumie, co się dzieje w sprawie środowisk LGBT w Polsce. Nie jesteśmy krajem, który w jakikolwiek sposób dyskryminowałby mniejszości seksualne. Niektórym grupom zależy jednak, aby tak nas przedstawiać, a w przypadku pani ambasador wyszedł niestety jej brak doświadczenia politycznego – powiedział przewodniczący zespołu parlamentarnego Polska-USA Arkadiusz Mularczyk
Głos w sprawie wypowiedzi Georgette Mosbacher, nie po raz pierwszy, zabrał też były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Według niego to, co zrobiła dyplomatka, to ingerencja dyplomatyczna w życie wewnętrzne kraju akredytowania. Waszczykowski uważa, że Mosbacher nie ma świadomości, że „LGBT to ideologia i ruch polityczny, ponieważ studia gender od wielu lat są nauczane na uniwersytetach”.
Były szef MSZ ocenił w programie Tłit, że cała nagonka na Polskę jest oparta na fałszywych założeniach i propagandzie nieprawdy, ponieważ nikt nikomu krzywdy w Polsce nie robi za to jak ktoś się zachowuje w swojej sypialni. Zdaniem Waszczykowskiego uświadamianiem tego powinni zająć się niekoniecznie przedstawiciele MSZ, ale też media i inne instytucje.
Mosbacher: „Polska ma opinię kraju nieprzyjaznego mniejszościom seksualnym”
W niedzielę 27 września ambasadorzy i dyplomaci kilkudziesięciu krajów, akredytowani w Polsce, w otwartym liście wyrazili swoje poparcie dla osób LGBTI. Wyjaśniono, że chodzi przede wszystkim o podniesienie świadomości społecznej w kwestii problemów dotykających społeczności gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interpłciowych (LGBTI) w Polsce. Sporządzanie listu koordynowała Ambasada Królestwa Belgii w Polsce. Podpisało się pod nim 43 ambasadorów i siedmioro reprezentantów innych przedstawicielstw dyplomatycznych.
Chcemy wyrazić nasze poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii problemów, jakie dotykają społeczność gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interpłciowych (LGBTI) oraz innych mniejszości w Polsce stojących przed podobnymi wyzwaniami – napisano w liście otwartym, którego treść pojawiła się na stronie ambasady USA w Warszawie.
Opinia publiczna zwróciła na niego uwagę po opublikowaniu informacji na jego temat na Twitterze ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. „Prawa człowieka to nie ideologia – są one uniwersalne” – napisała Mosbacher.
Dyplomatka w rozmowie z portalem wp.pl zadeklarowała szacunek dla tradycyjnych wartości katolickich w Polsce i zapewniła, że nie zamierza wywierać presji na polskim rządzie. Dodała, że „niczego nikomu nie dyktuje”, a list ambasadorów to nie jest presja na polski rząd. Jednak sprawy, „które nas różnią” – tłumaczyła – wpływają na inwestycje i decyzje militarne amerykańskiego Kongresu.
Georgette Mosbacher od dawna na cenzurowanym
Z pewnością można powiedzieć, że ambasador USA Georgette Mosbacher zaszła za skórę polskim politykom. Twitterowa działalność amerykańskiej dyplomatki oburzyła polityków, którzy powołują się na artykuły Konwencji Wiedeńskiej, głoszącej wyraźnie, że dyplomaci nie mogą mieszać się do spraw wewnętrznych państwa, w którym przebywają, co jak zwrócili uwagę posłowie, Mosbacher łamie notorycznie.
Ambasador ma na koncie potyczki słowne z posłanką Beatą Mazurek, z byłym szefem MON Antonim Macierewiczem. Do grona jej krytyków dołączyła też Konfederacja, która zażądała interwencji od rządu i postawienia dyplomatki do pionu. Komentarze dyplomatki odnośnie polskiej sceny politycznej Konfederacja uznała za złamanie Konwencji Wiedeńskiej i zaapelowała o ogłoszenia ambasador persona non grata.
Prezes Konfederacji Robert Winnicki wymienił kilka takich ingerencji, m. in. kilkukrotne interwencje w sprawie TVN; w sprawie amerykańskiej firmy farmaceutycznej GymTech; obrona Ubera przed zmianami przygotowanymi przez resort infrastruktury; krytyka zapowiedzi podatku cyfrowego, który miał dotyczyć przede wszystkim amerykańskich firm; krytyka akcji „Gazety Polskiej” o strefach wolnych od LGBT; zabranie głosu w sprawie wdrażania w Polsce technologii 5G.
Pod koniec sierpnia ambasador USA Georgette Mosbacher skrytykowała również pomysł PiS, który polega na zamiarze dekoncentracji mediów w Polsce, który zakłada, że korporacje i fundusze medialne w większości powinny znajdować się w polskich rękach. Oceniła, że propozycja nie sprzyja inwestycjom zagranicznym w kraju, a stanowi swego rodzaju cenzurę. Jak dodała, długoterminowe licencje to długoterminowa inwestycja, w każdym biznesie, w tym w biznesie mediowym.
Ambasador odniosła się do słów krytyki za pośrednictwem Twittera. Napisała, że zajmowane przez nią stanowisko nie oznacza, że zatraciła etykę i umiejętność odróżniania dobra od zła.
Złożenie przysięgi jako ambasador nie oznacza, że odrzuciłam etykę, wartości i umiejętność odróżniania dobra od zła. Jeśli widzę, że historia jest zniekształcana lub interpretowana ze złych pobudek, zabieram głos niezależnie od mojego stanowiska – zwróciła uwagę Mosbacher.
Dodała, że kiedy widzi niesprawiedliwość to nazywa ją po imieniu, kierując się zasadami etyki i wyznawanymi przez nią wartościami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz