Co bardziej krewcy publicyści orientacji polskiej utrzymują, że władze polskie już nie klęczą, ale leżą plackiem przed Amerykanami, Izraelem i światowym żydostwem.
Trudno im odmówić racji. Dla równowagi jednak rzućmy okiem za Atlantyk, gdzie znajduje się jedyne obecnie supermocarstwo na świecie.
Zostało ono zbudowane w pracy i walce [i grabieży – admin] przez białych europejskich osadników i już u progu I Wojny Światowej Stany Zjednoczone stały się mocarstwem.
Na pozór państwem tym kieruje Prezydent i dobrany przez niego rząd. Na pozór… Przez ostatnie kilkadziesiąt lat bowiem (trudno tu określić cezurę czasową początku) lobby żydowskie zdobyło dominującą pozycję w: finansach, mediach, edukacji, wielkich koncernach i show businessie.
Czy trzeba więcej, aby sprawować rzeczywistą władzę? Wystarczy tylko odpowiednio posterować wyborami. Jeśli wybory nie wypadną po ich myśli, to na wybrańca narodu znajdą się inne równie skuteczne metody. Czy można więc dziwić się, iż prezydent Donald Trump, tak „serdecznie” deklarujący uczucia przyjaźni do Polski i jej prezydenta bez mrugnięcia okiem podpisał ustawę 447 Just Act. Mógłby oczywiście nie podpisać, ale wtedy powinien zrezygnować z kandydowania, chociaż jego druga kadencja i teraz wcale nie jest pewna. Lobby żydowskie obsadziło przecież obie partie – republikańską i demokratyczną.
Geneza Raportu Departamentu Stanu
Wspomniany powyżej Just Act, który już omówiłem w poprzednich numerach, zobowiązał szefa Departamentu Stanu Mike`a Pompeo do złożenia raportu o stanie zaawansowania płatności na rzecz Żydów i organizacji żydowskich 46 państw – głównie Europy Środkowej – które ogłosiły tzw. Deklarację Terezińską.
Rzecz w tym, że deklaracja ta nie zawiera żadnych zobowiązań tych państw. Należy do tzw. miękkiego prawa międzynarodowego. Cóż to jednak szkodzi. Lobby żydowskie tak postanowiło, a Stany Zjednoczone przyjęły na siebie rolę komornika tych środowisk. Raport ten miał być złożony Kongresowi w październiku ubiegłego roku, opublikowany jednak został w sierpniu br. z datą marcową.
Najprawdopodobniej władze polskie przekonały USA, by z publikacja raportu wstrzymały się do zakończenia wyborów parlamentarnych i prezydenckich. I tak się stało.
Jak już „było po herbacie” Amerykanie opublikowali liczący 200 stron raport. Wprawdzie raport teoretycznie nie narzuca żadnemu krajowi określonych wypłat, nie mniej USA mają do dyspozycji cały szereg instrumentów politycznych, ekonomicznych i prawnych by swoją wolę narzucić. Przykład Szwajcarii jest tu nader pouczający.
Raport przyznaje, że jednym z powodów dla których wiele krajów nie wprowadziło regulacji dotyczących mienia bezspadkowego była obawa przed skala roszczeń żydowskich. Np odnośnie do Polski Holocaust Industry domaga się kwoty $ 300 mld, co wynika z listu środowisk żydowskich skierowanego do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości.
Trochę pochwał i wiele pretensji
Rozdział dotyczący Polski jest jednym z najdłuższych w raporcie. Rozpoczyna go wstęp, nazwijmy historyczny, pisany według niemiecko-polskiej historiografii. Wprawdzie autorzy piszą o inwazji nazistowskich Niemiec na Polskę, ale dalej mordów, rabunków, eksterminacji Żydów dokonują bliżej nieokreśleni naziści.
Polacy nazywani są ludnością nieżydowską a innym razem występuje pojęcie „Polacy o nieżydowskim pochodzeniu”.
Pomińmy jednak osobliwy wykład osobliwej historii. Rozdział ten stanowi mieszankę pochwał i wielu pretensji. Zacznijmy od tych drugich:
„Podczas gdy władze polskie utrzymują, że wdrożyły szeroko zakrojone ustawodawstwo, Polska jest jedynym krajem członkowskim Unii Europejskiej, w którym pozostały poważne kwestie związane z mieniem z czasów Holokaustu i który nie uchwalił kompleksowej krajowej ustawy reprywatyzacyjnej. Ocaleni z Holokaustu i ich potomkowie będący obywatelami amerykańskimi twierdzą, że procedury wymagane do odzyskania ich prywatnych nieruchomości za pośrednictwem polskiego systemu sądowniczego lub w drodze ugody z władzami centralnymi lub samorządem lokalnym są długotrwałe, uciążliwe, kosztowne i w dużej mierze nieskuteczne.
Niektórzy z nich wyrażają niezadowolenie, że nawet po odzyskaniu nieruchomości, działania ze strony najemców lub innych podmiotów uniemożliwiają im swobodne korzystanie z własnego majątku” – czytamy w dokumencie. Departament Stanu krytykuje umowę indemnizacyjna między Polska a USA z 1960 r., ponieważ: „Umowa ta nie obejmowała osób, które były obywatelami polskimi w momencie przejmowania ich majątku, a dopiero później zostały naturalizowanymi obywatelami amerykańskimi; umowa ta wykluczała więc większość ocalałych z Holokaustu i ich rodziny”.
Omawiając projekt ustawy reprywatyzacyjnej z 1999 r. autorzy krytycznie odnoszą się do ograniczenia jej zasięgu do obecnych obywateli polskich. Kolejna skarga brzmi następująco:
„Występujący z roszczeniami w Polsce mogą dochodzić zwrotu mienia na drodze administracyjnego postępowania sądowego lub w drodze porozumień ugodowych z władzami samorządowymi lub Skarbem Państwa. W praktyce, aby uzyskać odszkodowanie, występujący z roszczeniami muszą dążyć do unieważnienia komunistycznych aktów nacjonalizacji poprzez wykazanie, że doszło do wystąpienia wady proceduralnej.
Niektórzy spośród występujących z roszczeniami, będący obywatelami amerykańskimi, twierdzili, że proces ten jest uciążliwy, długotrwały, kosztowny i nieskuteczny. Twierdzą oni, że procedura ta jest szczególnie trudna dla spadkobierców roszczeń, które zostały złożone przez ich rodziców lub dziadków, którzy zmarli nie otrzymawszy odszkodowania za ich splądrowane, skonfiskowane lub znacjonalizowane mienie”.
Autorom nie podoba się także ustawa uniemożliwiająca zwrot właścicielom nieruchomości wykorzystywanych na cele publiczne w Warszawie. Piszą oni:
„Niektórzy obserwatorzy zewnętrzni, jak również obywatele amerykańscy występujący z roszczeniami oraz ich prawnicy, stwierdzili, że stosowanie tych przepisów nieomal całkowicie uniemożliwia wnioskodawcom odzyskanie ich własności. W szczególności, niektórzy występujący z roszczeniami stwierdzili, że przepisy te nie zapewniają wystarczająco dużej ilości czasu na zakończenie postępowania spadkowego (dziedziczenia) w polskich sądach, czego te przepisy wymagają, pomimo że w innych okolicznościach polskie prawo spadkowe uznaje spadkobierców ustanowionych na mocy prawa amerykańskiego”.
Kolejny projekt kompleksowej ustawy reprywatyzacyjnej z 2017 r. również nie odpowiada autorom dokumentu, ponieważ:
„ograniczył krąg osób uprawnionych do zgłaszania roszczeń do obecnych obywateli polskich, którzy byli obywatelami polskimi w chwili zajęcia ich mienia lub ich bezpośrednich spadkobierców. Niektórzy obserwatorzy zewnętrzni wyrazili obawę, że projekt ustawy skutecznie wykluczyłby wnioskodawców zagranicznych, z których wielu jest ocalałymi z Holocaustu lub ich spadkobiercami”.
O ile sobie przypominam, projekt ten został przez rząd wycofany na interwencję ambasador Izraela.
„Niektórzy przedstawiciele społeczności żydowskiej uważają, że tempo zwrotu mienia gminom żydowskim jest powolne, wiąże się ze znacznymi kosztami prawnymi, a często kończy się bez odzyskania mienia lub innych odszkodowań dla występujących z roszczeniami” – brzmi jeszcze jedna pretensja.
To prawda, że w opracowaniu Departamentu Stanu znajduje się kilka życzliwych uwag pod naszym adresem. Podkreśla się, że najwięcej tytułów „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” uzyskało 6 992 obywateli polskich. Przyznaje się poważne zaangażowanie Polski na rzecz upamiętnienia ofiar eksterminacji Żydów w Polsce. Co zadziwia w tym tekście, to wręcz marginalne potraktowanie mienia bezspadkowego. Przytoczmy w całości ten fragment:
„Polska nie przyjęła ustawy dotyczącej znacznej ilości własności prywatnej pozostawionej bez spadkobierców w wyniku Holokaustu. Zamiast tego, majątek bezspadkowy podlega polskiemu prawu spadkowemu, na mocy którego majątek ten wraca do samorządu lokalnego lub Skarbu Państwa.
Według rządu, bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej Polska zaczęła regulować status prawny mienia pozostawionego przez właścicieli, w tym Żydów, którzy zginęli w czasie Holokaustu, na mocy szeregu dekretów regulujących status opuszczonego i porzuconego mienia, w ramach całościowej nacjonalizacji własności prywatnej w okresie powojennego funkcjonowania systemu komunistycznego”.
W ten sposób raport sugeruje, aby wszystkie roszczenia, zarówno prywatne, jak i dotyczące mienia bezspadkowego podlegały spec-regulacjom dotyczącym wyłącznie Żydów i i to z ogromnymi ułatwieniami. Raport zostanie zaprezentowany Kongresowi i dopiero potem Pompeo może przystąpić do działania.
Nie łudźmy się – żadnej taryfy ulgowej Kongres nam nie zafunduje.
Zgrana płyta PiS
Stanowisko PIS w tej sprawie zaprezentował wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Twierdzi on:
„Czy tzw. Ustawa 447 zmusza Polskę do wypłat odszkodowań dla ofiar Holocaustu? – Nie. Od początku twierdzimy, że ta ustawa jest aktem wewnętrznym prawa amerykańskiego. Udostępniony przez Departament Stanu USA raport jest sprawozdaniem i informacją rządu amerykańskiego dla Kongresu. Nie ma tutaj żadnej ingerencji w polskie sprawy”.
Kaleta albo nie wie co mówi, albo powtarza zgraną już pisowską płytę o akcie wewnętrznym prawa amerykańskiego. Czyżby pan wiceminister nie wiedział, jak Mike Pompeo rugał polskiego szefa MSZ za nie rozwiązanie sprawy mienia bezspadkowego? Czyżby nie zaznajomił się z dokumentem wewnętrznym MSZ stanowiącym sprawozdanie z rozmowy przedstawiciela Departamentu Stanu z przedstawicielem naszego MSZ podczas której Amerykanin nalegał aby – biorąc pod uwagę okres wyborczy konfidencjonalnie porozumiewać się ze środowiskami żydowskimi co do zakresu i sposobu realizacji tych roszczeń. Był nawet tak uprzejmy, iż oferował pośrednictwo amerykańskie w tych rozmowach. Co za życzliwość! Hej, łza w oku się kręci.
Kaleta utrzymuje dalej:
„Deklaracja Terezińska ma charakter niewiążącego prawnie dokumentu międzynarodowego i jest to wyraźnie wskazane w jej treści. Nie określa żadnego jednolitego modelu restytucji mienia, czy formatu zadośćuczynienia ofiarom”.
MSZ tłumaczy się i „wyjaśnia”
Jest rzeczą powszechnie znaną, że jeśli ktoś się tłumaczy, poniekąd przyznaje się do winy. Niestety autorzy oświadczenie MSZ przekazanego do PAP nie pamiętali o tej zasadzie. W oświadczeniu czytamy m in.:
„Należy podkreślić, że Just Act nie jest ustawą, która ustanawia jakikolwiek nowy reżim prawny dotyczący roszczeń, jest wewnętrznym amerykańskim aktem prawnym. Ani Deklaracja Terezińska, ani ustawa Just Act (447) nie są instrumentami, które stanowiłyby jakąkolwiek podstawę prawną do wysuwania roszczeń o zwrot mienia w Polsce”.
Po czym autorzy podlizują się Departamentowi Stanu: „Z zadowoleniem odnotowaliśmy, że strona amerykańska wskazała w raporcie na podejmowane na bardzo szeroką skalę przez Polskę działania z zakresu upamiętnienia ofiar II wojny światowej, w tym ofiar Holokaustu”.
Następnie resort chwali się: „Polska jest jednym z nielicznych państw na świecie, w których nauczanie o Holokauście ma charakter obowiązkowy na wszystkich etapach edukacji”. Polska dyplomacja liczy na dotarcie do amerykańskich mediów i opinii publicznej tego faktu.
Wyjaśnia też: „Polska nie przyjęła jednej całościowej regulacji prawnej dotyczącej restytucji mienia, zaznaczając, że prawo międzynarodowe nie ustanawia uniwersalnych standardów lub procedur w tym zakresie, ani nie zobowiązuje państw do przyjęcia szczególnego ustawodawstwa.
Jak zaznaczyło ministerstwo, „to, jakie środki zostaną zastosowane w celu zaspokojenia roszczeń majątkowych, należy do suwerennej decyzji państwa”.
MSZ wyjaśnia odnośnie procedur związanych z odzyskiwaniem utraconej własności, iż komplikacje wynikające stąd wynikają z konieczności niezbitego udowodnienia prawa do własności, gdyż inaczej mogłoby dochodzić do nadużyć. W komunikacie zaznaczono również:
„z kolei ws. mienia bezdziedzicznego polskie prawo przewiduje, że po bezpotomnej śmierci następuje przejęcie spadku przez gminę ostatniego miejsca zamieszkania danej osoby lub Skarb Państwa (…) Rozwiązania tego typu obowiązują w innych krajach europejskich, a także w USA i Izraelu. Co ważne, wszystkie majątki przejęte na rzecz państwa polskiego jako mienie bezdziedziczne służą dziś realizacji celów publicznych, w tym ochronie dóbr kultury i edukacji, w tym w zakresie opieki nad dziedzictwem kultury Żydów Polskich oraz edukacji i upamiętnienia ofiar Holokaustu, na które to cele przeznaczane są w budżecie państwa polskiego bardzo duże środki”.
MSZ uświadamia Amerykanom sprawę dotychczas nie znaną polskiej opinii publicznej wypłacania przez polski rząd 28,4 mld zł w formie rent i emerytur ocalałym z holocaustu.
Ordo Iuris: „możemy temu zaradzić!”
W imieniu tej organizacji jej prezes Jerzy Kwaśniewski zauważa odnośnie do raportu: „Nie należy traktować tego alarmistycznie, a jedynie z pełną świadomością interesu politycznego partnera podjąć adekwatne, symetryczne działania przewidziane w prawie międzynarodowym”. Odnotowując pewne pozytywy raportu prezes Ordo Iuris za największe niebezpieczeństwo dokumentu upatruje w: „nowatorskiej wykładni postanowień Umowy indemnizacyjnej USA-PRL 1960”, w której rząd Stanów Zjednoczonych przyjął na siebie „wszystkie roszczenia obywateli USA” (głównie osób pochodzenia żydowskiego). Departament Stanu w swoim dokumencie wyłącza z postanowień Umowy indemnizacyjnej „większości ocalonych z Holocaustu i ich rodzin”, ponieważ zapisy nie objęły osób, którym USA przyznały obywatelstwo po ich zawarciu.
Jerzy Kwaśniewski tak stawia przysłowiową kropkę nad i: „Nowatorska wykładnia jest całkowicie nieuprawniona w świetle ujętych w Konwencji Wiedeńskiej oraz wynikającej z prawa zwyczajowego: zasad wykładni traktatów międzynarodowych oraz zasady, że prawo krajowe i jego stosowanie nie może wpływać na treść i zobowiązania przyjęte w umowie międzynarodowej”.
I kontynuuje: „W tej sytuacji (…) wydaje się zasadne rozważenie przez polski rząd zajęcia równoważnego, zatem przez MSZ, stanowiska w sprawie: charakteru, treści i znaczenia (w istocie nierządowej) Konferencji Praskiej z 2009 r. oraz niepodpisanej nigdy Deklaracji Terezińskiej – nieuprawnionej wykładni Umowy indemnizacyjnej z USA 1960”.
Konfederacja: uchwalić zaraz ustawę: „Stop 447”
Konfederacja Wolność i Niepodległość stanowi jedyne ugrupowanie sprzeciwiające się bez żadnych wykrętów i wielosłowia nie tylko realizacji jakichkolwiek żydowskich uroszczeń, ale także rozmowom z Holocaust Industry jako szantażystom i oszustom.
Przypomnijmy: to właśnie Konfederacja nie tylko poprzez konferencje prasowe, ale również poprzez zorganizowanie w Warszawie kilkudziesięciotysięcznej demonstracji pod hasłem „Stop 447” uświadomiła szerokiej opinii publicznej całą grozę niebezpieczeństwa jakie zawisło nad Polską. Demonstracja odbyła się przed gmachem Ambasady USA, gdzie m in. wzniesiono okrzyki „Mosbacher go home!”.
Na tym jednak KWiN nie poprzestała. Jej prawnicy opracowali społeczny projekt ustawy sprzeciwiającej się realizacji uroszczeń żydowskich a jeśli ktoś z funkcjonariuszy państwowych próbowałby ustawę ominąć projekt przewiduje za takie przestępstwo więzienie.
Ponieważ autorzy projektu chcieli, aby miała ona charakter społeczny należało zebrać co najmniej 100 tys. podpisów. Zajęli się tym w głównej mierze członkowie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości na czele z Robertem Bąkiewiczem. Mimo niesprzyjającej aury i konieczności dotrzymania terminu zostało zebranych 200 tys. podpisów, co stanowiło ogromny wysiłek.
Komentując raport jeden z liderów Konfederacji Grzegorz Braun uważa ten dokument za kolejny etap presji na naród i państwo polskie. Oskarżył on Departament Stanu o pełnienie roli ochroniarza szantażystów, którzy po raz kolejny chcą dostać pieniądze za coś, co już szereg razy uzyskali w formie rekompensat od Niemiec.
Pomysł wprowadzenia do naszego ustawodawstwa specjalnego rozwiązania problemu pożydowskiego majątku bezspadkowego uważa za uznanie plemiennego prawa krwi, co nie występuje w żadnym cywilizowanym kraju.
Polityk rozróżnił trzy strony tego konfliktu: pierwsza – żydowscy szantażyści, druga – amerykańscy ochroniarze, trzecia – rząd polski wpisujący się w tę strategię, dezinformujący polską opinię publiczną i umniejszający groźbę. Zwrócił on uwagę na kwestię wypłacenia rent i emerytur ocalałym z holocaustu.
Jak zadeklarował, Konfederacja będzie się domagać wyjaśnienia tytułu prawnego tych wypłat. Oskarżył on stronę polską o współpracę z Amerykanami zarówno przy redakcji raportu Departamentu Stanu jak i raportu wcześniejszego o stanie tzw. wolności religijnej. Zapowiedział dochodzenie Konfederacji w sprawie kulis tej współpracy.
Z kolei Robert Winnicki – prezes Konfederacji i Ruchu Narodowego zauważył:
„Te relacje (polsko-amerykańskie red.) wyglądają tak, że Amerykanie forsują wszystko cokolwiek chcą osiągnąć w Polsce, ale przynajmniej poklepują po ramionach rząd PIS.
To się może skończyć. Od stycznia przyszłego roku Amerykanie będą nadal forsować, co będą chcieli, ale już bez poklepywania po ramionach jeśli władzę obejmie nowy prezydent Joe Biden, którego partia regularnie piętnuje Polskę za przywiązanie do tradycyjnych wartości”.
Winnicki przypomniał o złożeniu dwa lata temu interpelacji do MSZ w sprawie Ustawy 447. Rząd zdobył się na szczerość oświadczając, że nie będzie przeciwdziałał Just Act. Zdaniem szefa Konfederacji Polska powinna zerwać z jednostronnym uzależnieniem się od USA i prowadzić politykę zagraniczną wielowektorową.
Publicystyczne panopticum
„Wygląda na to, że z wielkiej chmury znów spadł mały deszcz. Raport Departamentu Stanu USA przygotowany w oparciu o słynną ustawę 447 właściwie nie przynosi niczego ani odkrywczego, ani niebezpiecznego dla Polski. Nie jest też jakąś przesadną krytyką postępowania naszych władz’ – pisze publicysta portalu Bezprawnik (sic!). Jego zdaniem raport Departamentu Stanu wcale nie jest bardzo krytyczny wobec Polski, wręcz przeciwnie po pewnymi względami jest nawet korzystny dla naszego kraju.
Autor podkreśla życzliwe dla Polski sformułowania raportu i w konkluzji pisze: „Wiele wskazuje na to, że publikacja raportu właściwie kończy sprawę ustawy 447, także w naszym kraju. Sama Deklaracja Terezińska jest w końcu aktem jak najbardziej niewiążącym. Polska zaś w praktyce wypełnia jej postanowienia. Było to oczywiste właściwe odkąd pojawił się temat ustawy 447. Stany Zjednoczone nie tylko nie mogą nam na jej podstawie czegokolwiek kazać. Nic nie wskazuje by miały dalej naciskać na nasz kraj, choćby w sprawie mienia bezspadkowego”.
Jego zdaniem: „Sam raport Departamentu Stanu można śmiało traktować jako swoiste potwierdzenie stanowiska naszego kraju. Owszem, zdaniem jego autorów w niektórych aspektach mogłoby być – ich zdaniem – dużo lepiej. Amerykanie wykazują jednak duże zrozumienie dla strony polskiej I (…) Dzięki temu każdy może się przekonać, że nie taki znowu diabeł straszny”.
Muszę przyznać, że tak głupiego lub naiwnego artykułu dawno nie czytałem. Autor albo nie rozumie o czym pisze, albo wykonał zlecenie. [Zlecenie – admin]
Uległość czy odrzucenie roszczeń
Spróbujmy zastanowić się, jak postąpi rządząca ekipa, pamiętając o tym ,że PIS jest jedną z najbardziej filosemickich partii. Najmniej prawdopodobne rozwiązanie to uchwalenie w szybkim trybie ustawy „Stop 447”, która zamknęłaby sprawę. A jednocześnie władze polskie zerwałyby jakiekolwiek rokowania z Holocaust Industry lub amerykańskim komornikiem. Niestety, taka prognoza zatrąca o political fiction. Istnieje nadto inna możliwość – rząd przyznaje się do klęski i ogłasza urbi et orbi podjęcie rokowań na temat zakresu i metod realizacji żydowskich uroszczeń.
To jednak oznaczałoby koniec PiS i całej Zjednoczonej Prawicy jako podmiotu politycznego. Istnieje wszak trzecia droga, moim zdaniem najbardziej prawdopodobna. Władze prężą przed społeczeństwem muskuły (których nie posiadają) natomiast sukcesywnie spłacają tę niebotyczna kwotę poprzez pozorowany wykup dóbr naturalnych, zakładów przemysłowych i innych podmiotów gospodarczych. Dla opinii publicznej taki zabieg jest nieczytelny do czasu kiedy nowi żydowscy właściciele nie pokażą swojego prawdziwego oblicza. Ale to stanie się dopiero po dobrych kilku latach.
Dlaczego tak uważam? Pomijając genetyczny wręcz filosemityzm charakteryzujący polityków Zjednoczonej Prawicy rząd ten cechuje wybitne tchórzostwo. Boja się oni wszystkiego i wszystkich. Demonstracji dewiantów, którzy publicznie znieważają katolickie symbol religijne; Unii Europejskiej, której dyktat w bardzo wielu sprawach jest po cichu przyjmowany, a głośno ogłasza się kolejne polskie zwycięstwo; polsko-języcznych mediów będących w rękach zagranicznych właścicieli, co skutkuje niepodjęciem kwestii repolonizacji mediów; totalnej opozycji, spośród której nawet najwięksi malwersanci nie zostali przez ostatnie 5 lat skazani prawomocnym wyrokiem; kasty sędziowskiej, której PiS najwyraźniej nie chce skutecznie zlikwidować; marksistów kulturowych na uczelniach wychowujących naszą młodzież w duchu tej ideologii. I tak dalej i temu podobnie.
Nie możemy liczyć w przewidywalnym czasie na usunięcie ze sceny politycznej PO-PiS-u. Wprawdzie Konfederacja jawi się już jako stały element życia politycznego, ale droga do osiągnięcia prze nią władzy jest jeszcze daleka. Chyba, że zdarzy się nowy cud, jak w 1920 r. A jeśli Pan Bóg wyczerpał limit cudów dla naszego kraju?
Zbigniew Lipiński
22 sierpnia 2020 r.
Myśl Polska, nr 35-36 (30.08.6.09.2020)
http://mysl-polska.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz