czwartek, 5 listopada 2020

Aż przyjdzie Owsiak

W głośnym wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego, które odbiło się szerokim echem, warto zwrócić uwagę na interesujący passus. Pozwolę sobie przy nim trochę pogrzebać. Padają tam, takie oto słowa: „Ten atak jest atakiem, który ma zniszczyć Polskę, ma doprowadzić do triumfu sił, których władza w gruncie rzeczy zakończy historię narodu polskiego tak, jak dotąd go żeśmy postrzegali”.

Poza charakterystyczną dla lidera PiS tromtadracją, mamy tutaj ostrzeżenie przed transformacją narodu, oczywiście w kierunku zgoła nie tradycyjnym.

Otóż pan prezes się myli. Ta transformacja w dużej mierze już się dokonała. Jakkolwiek moglibyśmy się oburzać i patrzeć z niesmakiem na dosadne, często wulgarne hasła, którymi okraszone są uliczne protesty, to jednego nie sposób nie zauważyć. Pomruk buntu wydaje właśnie z siebie pokolenie, które odrzuciło cierpiętniczo-bogoojczyźniany paradygmat polskości oraz zakwestionowało konserwatyzm katolicki.

Jarosław Kaczyński w całej swojej przenikliwości nie zauważył, że poważna część młodych Polaków, mając wsparcie w starszym pokoleniu, stała się innym sortem niż on. I nie chodzi tutaj o historyczną identyfikację „My-ZOMO”, ale o zupełnie inną wizję społeczną, zdecydowanie różniącą się od wypolerowanego etosu Polaka, poruszającego się na trajektorii: Bóg, honor i ojczyzna. Dla wielu może być to zaskoczenie, bo ponoć młode pokolenie należy do prawicy, czym przecież szczyci się i PiS i Konfederacja. Tymczasem „bunt młodych” ma zgoła nie prawicowy charakter. Sunące przez miasta i miasteczka marsze młodych uderzają przede wszystkim w aksjologiczny porządek, co niewątpliwie jest pewnym novum.

Obserwujemy właśnie gwałtowną erupcję tłumionej emocji sporego, milczącego dotychczas segmentu młodego pokolenia, dla którego kanwą nagłej aktywności stała się wolność, jakkolwiek rozumiana, ale jednak wolność. Dosadność haseł, przekraczanie granic, szarganie świętości ukazują proces nabierania odwagi w starciu z Kościołem katolickim oraz państwem, jako opresyjnym regulatorem wolności.

Rachunek Prawu i Sprawiedliwości wystawia dzisiaj pokolenie Jurka Owsiaka. Pokolenie ukształtowane na zupełnie inną modłę niż wyobraża to sobie Jarosław Kaczyński i polscy hierarchowie. Patriotyzm tego pokolenia jest zupełnie inny, niż „patriotyzm żoliborski”, a świat wartości zdecydowanie bardziej płynny.

Tego pokolenia lider PiS-u nie rozumie. Z prostego względu – jakkolwiek zabrzmi to obcesowo – Jarosław Kaczyński, z całą konsekwencją tego procesu, jest politykiem schodzącym. Nawet, jeśli uda mu się zdusić „bunt młodych”, to zdusi go tylko na chwilę. „Buntownicy” wrócą ze zdwojoną siłą. A to dlatego, że przestali się bać.

Rację ma natomiast lider PiS-u sugerując, że pomruk młodego pokolenia próbują zagospodarować „zawodowcy”, a w zasadzie sępy polityczne, szykujące się do politycznej uczty na zezwłoku PiS. To w polityce normalne. Jarosław Kaczyński robiłby dokładnie to samo. Tym razem jednak wie, że to ona ma być głównym daniem, dlatego reaguje nerwowo. Stąd jego dramatyczne „orędzie” i miotane w stronę protestujących słowo – „przestępcy”.

W najbliższym czasie obserwować będziemy cały wachlarz technik służących do obrony władzy PiS-u. Od wojny informacyjnej, a w zasadzie defamacyjnej, po represje administracyjne i siłowe na ulicach. Toczyć się to będzie w warunkach rozpędzającej się pandemii [jakiej pandemii?? – admin] i widoku dantejskich scenach przed szpitalami i na SOR-ach. W takich warunkach pokusa, by pójść drogą na skróty, będzie niezwykle silna.

Jarosław Kaczyński zaczyna przypominać późnego Gomułkę. Obok spraw, które niewątpliwie można zapisać mu na plus, mamy do czynienia z człowiekiem, który nie bardzo wie, kiedy ze sceny zejść. Być może w aparacie PiS szykuje się do skoku jakiś Gierek, ale nie wróżę mu powodzenia. To jeszcze nie ten etap.

Póki co mamy do czynienia z uruchomionym protokółem – obrona władzy, a to będzie konsolidowało szeregi Prawa i Sprawiedliwości. Konsolidacja ta trwać będzie do czasu, kiedy trend sondażowy osadzi PiS wyraźnie poniżej 30 proc. poparcia. Wtedy odwaga stanieje i w partii zacznie się szukanie winnych. Padną oczywiste pytania, kto wpadł na idiotyczny pomysł „Piątki dla zwierząt” i użycia Trybunału Konstytucyjnego właśnie teraz, kiedy w kraju szaleje pandemia i zaczyna się gospodarcza jazda bez trzymanki. Wiadomo na kogo padnie wzrok.

Wtedy najpewniej Prawo i Sprawiedliwość straci sejmową większość. Jako pierwsze wierzgną przystawki, przerażone wizją niedostania się do Sejmu. Jarosław Gowin rozpocznie marsz w kierunku centrum, mrugając okiem do Hołowni i „chadeckiej” części Platformy Obywatelskiej. Z kolei Zbigniew Ziobro zaproponuje Konfederacji wspólną świetlaną przyszłość na prawicowych rubieżach polskiej polityki, gdzie jest jego naturalne miejsce.

Wszystko to odbywać się będzie w warunkach pandemicznej lub postpandemicznej paniki, stygnącej gospodarki, astronomicznego deficytu budżetowego i zaliczającej ostry zjazd w dół Giełdy Papierów Wartościowych. Dopełni to jedynie hichkockowską stylistykę, w jakiej znajdzie się Polska.

Jeżeli widzicie Państwo jakiś bardziej optymistyczny scenariusz, to chętnie posłucham. Ale chwila, jest i szansa dla Jarosława Kaczyńskiego. To drapująca się na twarz antyaborcyjnego protestu Marta Lempart. Warto zadać sobie trud i posłuchać tego, co proponuje. Otóż nasza Róża Luxemburg proponuje dwie rzeczy: rewolucję, która ma, a jakże, twarz kobiety i żeby ogólnie wyp*****lać, odmieniane we wszystkich przypadkach.

Taka oryginalność, czy jak kto woli, płochość intelektualna, mogłaby być pewną nadzieją dla PiS, ale niestety, dożyliśmy czasów, w których nie jest to wcale takie oczywiste. Niemniej, zawsze to jakaś nadzieja jest, zwłaszcza jeśli panią Lempart (aż dziw, że jeszcze nie zmieniała nazwiska na Lemparcica?) będzie się cytować obficie.

Co innego, gdyby twarz ulicznemu protestowi dał Jurek Owsiak. Byłoby wówczas pozamiatane. I tego na miejscu Jarosława Kaczyńskiego obawiałbym się najbardziej. Trybun, dla większości Polaków autorytet, na dodatek oblatany w sprawach – cóż za wymowny zbieg okoliczności – służby zdrowia. No i prześladowany przez „kaczyzm”, a temu dzisiaj ulica niedwuznacznie komunikuje, że jego czas się skończył.

Tak, Owsiak biorący w pewnym momencie odpowiedzialność za państwo, to byłby niewątpliwie hit. Owacja z jednej strony, skowyt z drugiej. Świat niewątpliwie wstrzymałby oddech.

Maciej Eckardt
Myśl Polska, nr 45-46 (8-15.11.2020)
http://mysl-polska.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...