Ach, cóż za wstyd, cóż za żal, że dopuściłem się kompromitującej pomyłki akurat we wspomnieniu o zmarłym Andrzeju Grzybowskim. Podałem błędną datę urodzenia, a inne pomyłki były konsekwencją tej pierwszej.
Na szczęście czujni Czytelnicy natychmiast zwrócili mi uwagę, dzięki czemu mogę zamieścić na stronie wspomnienie poprawione.
24 października 2020 roku w wieku 90 lat zmarł w Warszawie Andrzej Grzybowski. Był prawdziwym człowiekiem Renesansu. Urodził się w Warszawie akurat 1 września 1930 roku.
Dziewięć lat później Niemcy napadły na Polskę, a na Warszawę spadły niemieckie bomby. Te bomby, podobnie jak i działania wojenne podczas Powstania Warszawskiego, doprowadziły do ogromnego zniszczenia Warszawy, którą trzeba było potem mozolnie odbudowywać. Wspominam o tym nie bez powodu, bo Andrzej Grzybowski, który zasadniczo był aktorem, to jednak zajmował się też architekturą, a w wolnych chwilach oddawał się konnej jeździe.
Warszawską PWST ukończył w roku 1952. Grał w wielu sztukach teatralnych, między innymi z Mieczysławą Ćwiklińską, która do późnego wieku występowała w sztuce „Drzewa umierają stojąc”. Na emeryturę odszedł w roku 1995. Widzowie powinni pamiętać go z serialu Stanisława Barei „Zmiennicy”, ale także z „Krzyżaków”, „Panien z Wilka”, „Kontraktu” Krzysztofa Zanussiego i wielu innych ról.
Trudno powiedzieć czy bardziej pochłaniało go aktorstwo, czy architektura. W pięknie wydanym albumie autorstwa Macieja Loby pod tytułem „Andrzej Grzybowski polski historyzm współczesny” przedstawione są jego dokonania na polu architektury i architektury wnętrz. Zaprojektował wiele domów, dworków i pałacyków, a kiedy już ustanie epidemia zbrodniczego koronawirusa, turyści zwiedzający Zamek Królewski w Warszawie, będą mogli podziwiać m.in. wystrój Sali Muzycznej i oprawę tronu w Sali Senatorskiej – wszystko zaprojektowane przez Andrzeja Grzybowskiego.
Ja poznałem Go podczas uroczystości wręczenia Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza, na które co roku przychodził. Okazało się, że mamy wspólnych znajomych, a przy tym, że Andrzej Grzybowski był moim Czytelnikiem – czego wyrazem jest dedykacja, napisana 17 października 2008 roku jego ręką we wspomnianym albumie: „Drogiemu, kochanemu panu Stanisławowi Michalkiewiczowi z wyrazami uwielbienia Andrzej Grzybowski”.
W wrześniu br. przysłał mi w charakterze karty pocztowej swoją fotografię na ogierze „Arrero” w KS Legia, gdzie napisał: „Tak oto na tym pięknym ogierze wjeżdżam w 91 rok życia! Z koniarskim pozdrowieniem Andrzej Grzybowski” – a na odwrocie napisał jeszcze: „Drogi Panie Stanisławie, Panu i Jego Bliskim ślę serdeczne pozdrowienia! A ja ledwo chodzę (na koniu czuję się lepiej) – Pański wierny czytelnik Andrzej Grzybowski.”
Umarł we śnie. Niech spoczywa w pokoju.
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz