Minister nauki Przemysław Czarnek zapowiedział na konferencji prasowej, że przyszłoroczne egzaminy dla ósmoklasistów i maturzystów będą prostsze o 20-30%. Wszystko z powodu Covid-19 i nauki zdalnej.
W ten sposób upada mit, że uczniowie nie stracili na obostrzeniach. W dodatku, zamiast postarać się odrobić straty, ministerstwo idzie po najmniejszej linii oporu – obniża poziom egzaminów, i tak żenująco niski. To może wpłynąć na to, że będziemy mieli do czynienia z pokoleniem półanalfabetów. W przyszłości trzeba im będzie uprościć matury, a potem egzaminy magisterskie.
Czarnek powiedział: „Zakres wiedzy potrzebnej do zdania matury i egzaminu ósmoklasisty w przyszłym roku będzie ograniczony o ok. 20-30 proc.”. Dodał też: „Ci uczniowie nie byli w stanie zdobyć tak dużej wiedzy, jaką zdobyliby, gdyby nauka odbywała się normalnie, w systemie stacjonarnym i przez cały czas”.
Propozycje rozwiązań mają pojawić się jeszcze w grudniu: „Po konsultacjach zostanie opracowana ostateczna wersja rozporządzenia z załącznikami jeszcze w grudniu tego roku tak, żeby CKE mogła przygotować skorygowane arkusze egzaminacyjne i skorygowany informator egzaminacyjny. W związku z tym uczniowie, rodzice i nauczyciele będą mieli pełną jasność co do tego, co będzie obowiązywało i w jakim zakresie na egzaminach maturalnych i ósmoklasisty w 2021 roku”.
Rozwiązanie ma być oczywiście jednorazowe i wynikać z zaistniałej sytuacji. Jest ono jednak skandaliczne z kilku powodów.
Po pierwsze, fakt, że dzieci od miesięcy nie chodzą do szkół nie jest wynikiem epidemii, ale wprowadzonych, bez uzasadnienia, obostrzeń.
Po drugie, rząd zapewniał dotąd, że dzieci nie stracą na tym zbyt dużo, bo przecież jest nauka zdalna, a teraz okazuje się, że poziom ich wiedzy jest mniejszy nawet o 30% w stosunku do tego, co uzyskaliby chodząc do szkół (co zresztą wydaje się być bardzo optymistyczną opinią. Może się okazać, że nawet przy zmniejszonym poziomie będzie rekordowo duży odsetek niezdanych egzaminów).
Po trzecie, konsekwencje tej decyzji będą bardzo poważne. Skoro bowiem matury będą prostsze o 30%, to uniwersytety będą musiały obniżyć wymagania i także dostosować podstawę programową do studentów, którzy wiedzą mniej. W efekcie i tak egzaminy podczas sesji uczelnianych też będą prostsze. Nieprawdą jest więc, że ta decyzja nie wpłynie na egzaminy w przyszłości.
Proponowane zmiany już teraz pokazują skalę ułatwień. Jak czytamy na stronie ministerstwa nauki, składają się na nie:
1. w przypadku egzaminu ósmoklasisty z języka polskiego:
• zmniejszenia zakresu treści sprawdzanych w zadaniach egzaminacyjnych, np. ograniczona będzie liczba lektur obowiązkowych, formy wypowiedzi ograniczone zostaną do dwóch: rozprawka albo opowiadanie,
• zmniejszenia (o 5 pkt) liczby zadań do rozwiązania w pierwszej części arkusza egzaminacyjnego (czytanie ze zrozumieniem), przy zachowaniu pełnego czasu przeprowadzania egzaminu (120 minut),
• możliwości odwołania się przez ucznia w wypracowaniu do wybranej lektury obowiązkowej, spełniającej warunki zadania (nie będzie wskazana lektura obowiązkowa, do której uczeń musiałby się odwołać );
2. w przypadku egzaminu ósmoklasisty z matematyki:
• zmniejszenia zakresu treści sprawdzanych w zadaniach egzaminacyjnych, np. ograniczono wymagania dotyczące m.in. własności figur geometrycznych na płaszczyźnie, geometrii przestrzennej, elementów statystyki opisowej,
• zmniejszenia (o 5 pkt) liczby zadań do rozwiązania w arkuszu egzaminacyjnym, przy zachowaniu pełnego czasu przeprowadzania egzaminu (100 minut),
• zmniejszenia liczby zadań otwartych do rozwiązania (w porównaniu do arkuszy z lat 2019–2020);
3. w przypadku egzaminu ósmoklasisty z języka obcego nowożytnego:
• zmniejszenia zakresu treści sprawdzanych w zadaniach egzaminacyjnych, np. obniżony zostanie ogólny oczekiwany poziom biegłości językowej (poziom A2),
• zmniejszenia (o 5 pkt) liczby zadań do rozwiązania w arkuszu egzaminacyjnym, przy zachowaniu pełnego czasu przeprowadzania egzaminu (90 minut),
• ograniczenia/dostosowania zakresu struktur gramatycznych (opublikowanych w Informatorach o egzaminie z poszczególnych języków);
4. w przypadku egzaminu maturalnego z matematyki na poziomie podstawowym:
• zmniejszenia (o 5 pkt) liczby zadań do rozwiązania w arkuszu egzaminacyjnym (przede wszystkim w zakresie zadań otwartych), przy zachowaniu pełnego czasu przeprowadzania egzaminu (170 minut);
5. w przypadku egzaminu maturalnego ze wszystkich przedmiotów na poziomie rozszerzonym:
• zniesienia obowiązku przystąpienia do egzaminu maturalnego z jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym jako warunku zdania egzaminu maturalnego.
Bazując na samych zmianach w egzaminach z języka polskiego widać ogrom spustoszenia w edukacji. Nie dość, że uczniowie będą mogli czytać mniej, to jeszcze będą mogli sobie na egzaminie ósmoklasisty sami wybrać lekturę, na podstawie której napiszą wypracowanie. Wiedząc o tym, w ogóle uczniowie nie będą czytać. Wystarczy, że poznają jedną lekturę obowiązkową. W dodatku obniżenie poziomu czytania ze zrozumieniem powinno jeżyć włos na głowie, bo jest to podstawowa umiejętność człowieka nawet ze średnim wykształceniem.
Rodzice powinni bić na alarm i zmusić władze, by dzieci mogły jak najszybciej wrócić do szkół. W przeciwnym razie, co już zapowiedział minister Czarnek, egzaminy ulegną dalszemu ułatwieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz