Wyobraź sobie, że ktoś nagrywa piosenki na płytę, a potem ty kupujesz tę płytę w sklepie, zabierasz do domu i przy okazji miłego wieczoru zapalasz świece, pijesz wino i słuchasz utworów, które ktoś nagrał w studio jakiś czas wcześniej.
Energetyczna matryca to taka płyta, czy taśma, na której wgrywane są pierwsze, najsilniejsze sytuacje z twojego życia. To jakby pamiętnik z czasów dzieciństwa. Na tej płycie nagrane jest to, jak się czułeś jako maleńkie dziecko, jak traktowali cię rodzice i co w związku z tym się z tobą działo.
Matryca, to zapis twoich najwcześniejszych wspomnień. Tyle, że ta płytka z nagraniem nie jest do kupienia w sklepie muzycznym. Ona jest wgrana w CIEBIE. Znajduje się na bardzo głębokim poziomie. Głębiej, niż sięga twoja pamięć. Dalej, niż szybuje twoja myśl. Poziom tej energetycznej biblioteki, gdzie są zarchiwizowane najwcześniejsze zapisy z twojego dzieciństwa ukryty jest bardzo, bardzo głęboko, bo aż na dnie twojej duszy.
Ten energetyczny zapis, ta matryca, raz zapisana, odtwarza swój album z nagranymi piosenkami przez cały czas. Zupełnie tak, jakbyś miał w samochodzie tylko jedną płytkę CD. Ilekroć wsiadasz za kierownicę i masz ochotę posłuchać muzyki, jesteś zdany tylko na jeden repertuar. Ten jeden repertuar dotyczy na przykład tego, czym jest w twoim życiu miłość. Dotyczy również twojego poczucia własnej wartości. I tego, na ile zasługujesz na zainteresowanie od ważnych dla ciebie osób. Są tam również fundamentalne przekazy, typu, że świat jest bezpiecznym miejscem, albo wręcz przeciwnie, że świat to jedna wielka linia frontu i pasmo zmagań.
Jeśli na płytce wgrana jest piosenka o tym, że świat może ci zagrozić i w związku z tym trzeba się go bać, bo za chwilę stanie się coś strasznego, wtedy całe twoje życie upłynie pod znakiem działań wojennych i strachu. Te nagrania to oczywiście nie są ani słowa, ani nutki – sprawa dotyczy o wiele subtelniejszych zapisów, ale wierz mi, że działanie matrycy jest potężne.
Wiadomości wgrane w matrycę, mogą dotyczyć nie tylko twoich przeżyć, ale mogą być również zapisem przeżyć innych, ważnych dla ciebie osób. W jaki sposób? Ano w taki, że kiedy jesteś bardzo malutki, twoim całym światem jest mama. Kiedy jesteś jeszcze w okresie prenatalnym (a w nim też może się pojawić szereg „sesji nagraniowych”), uczucia matki są dla ciebie całym światem, są jak energetyczne tsunami. To co jest de facto energetyczną rzeczywistością mamy, zostaje wgrane w ciebie jako TWOJA prawda. Jeśli mama jest czymś przerażona, twoja matryca zapisze to przerażenie i uczyni go niemym śladem przeszłości.
Jest takie powiedzenie, że niektóre rzeczy „wyssało się z mlekiem matki”. I jest w tym wiele prawdy. W sztafecie pokoleń dostajemy wraz z pałeczką życia od przodków szereg zapisów energetycznych, i tych przyjemnych i tych trudnych. Nagrania w matrycy dotyczą wszystkich obszarów naszego życia. Są zapisy o tym, jak w twoim życiu będzie wyglądać miłość, jak ułoży się praca, przepływ pieniędzy, przyjaźnie, a nawet zdrowie. Ludzie nazywają nieraz te zapisy przekonaniami, ale matryce, o których mówimy, dotyczą znacznie potężniejszych rejonów, niż te związane z rozumem, czy umysłem.
(…)
Rzecz z matrycami przedstawia się tak, że nosisz je w swoim kodzie energetycznym i nawet o tym nie wiesz. Aż przychodzi taki dzień, że spotykasz osobę bardzo podobną do tej zapisanej w matrycy w rozdziale pt. „Tak wygląda moja wielka, najprawdziwsza miłość” i twoja matryca zaczyna rezonować. Dzwoni, dźwięczy, nadaje sygnały – Uwaga, uwaga! Niezwykle interesujący obiekt na horyzoncie! Super zgodny z zapisem o miłości! Pamiętam doskonale jaka ta osoba powinna być: zdystansowana i niecierpliwa. Nie umie rozmawiać o emocjach, nigdy mnie nie zaspokoi, nigdy nie poczuję przy niej bliskości. Jest idealna. Przecież dokładnie tak wygląda miłość. Przynajmniej w moim życiu. Dopasowanie: 100 %.
Tylko do czego jest to dopasowanie?
To dopasowanie do zapisu w matrycy, czyli bardzo często do odniesionych ran. To nasze zranienia rezonują. Widzą na horyzoncie osobę zgodną z pierwszym w naszym życiu „oprawcą”. To, że kochamy oprawcę nr 1 sprawi, że będziemy bezbronni wobec oprawcy nr 2. Ba! Oprawca nr 2 będzie się nam jawił jako ucieleśnienie naszych marzeń. Tymczasem to rzeczywiście ucieleśnienie, ale nie naszych marzeń, a zapisów z naszej matrycy. Nasza matryca zawiesi na naszym Sinobrodym nr 2 szyld pt. „Idealna miłość”, a my poczujemy się cudownie zakochani w nim i w jego niebieskiej brodzie.
Używając słowa „oprawca” nie chcę tu wprowadzać szczególnej dramaturgii i nie mam tu na myśli jakiejś niebywałej patologii. Mówiąc „oprawca” mam na myśli zachowania, które małe dziecko klasyfikuje jako raniące.
Czy w naszych marzeniach idealna miłość jest zdystansowana i odwrócona do nas bokiem? Ależ skąd! W marzeniach widzimy oczami wyobraźni jak ukochany tuli nas do piersi przy płonącym kominku, czyta w nas jak w otwartej księdze, a czego nie doczyta, to dopyta słodkim głosem.
Na tym etapie warto zauważyć, że nasze matryce i nasze marzenia, no cóż, delikatnie rzecz ujmując, nie przemawiają jednym głosem. Mało tego. Marzymy często o tym, czego nie dostaliśmy, czego nam brak, a więc czego w matrycy NA PEWNO nie ma!!!
I tu dochodzimy do punktu zero:
Nasze marzenia i zapisy w matrycy DIAMETRALNIE się od siebie różnią!
Jeśli pragniemy poczucia bezpieczeństwa, troski, wsparcia i zainteresowania, bo wypełnia nas głód pod tytułem – Nikt mi nigdy nie okazał wystarczającej uwagi i wsparcia … będziemy snuć marzenia o ciepłym i otwartym misiu, ale matryca szerokim łukiem ominie każdego osobnika, który potrafiłby nam okazać wiele uwagi i serdeczności. Matryca skanując tłum mężczyzn przewijających się przez nasze życie, swoim bystrym, matrycowym okiem wyłoni idealnego (jej zdaniem!) dla nas kandydata i podsunie nam pod nos niezdolnego do bliskości arktycznego morsa…
Fragment pochodzi z książki Barbary Ravensdale – Szkoła obfitości
Jej fragment przeczytacie tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz