Patrząc na przekaz mainstramowych mediów można dojść do przekonania, że w Polsce, na Węgrzech, oraz dalej na wschód od tych krajów, istnieją tylko geje uciskani przez władze, którym należy pomagać w ich walce o jakiś prawa.
Dlatego z tym większym zainteresowaniem i wprost ze zdumieniem obserwuję, jak od czasu do czasu, te same media, które noszą takie osoby na rękach, wynajdą jednak jakiegoś złego geja, z którego się natrząsają i potępiają go na wszelkie możliwe sposoby.
Takiego traktowania dostąpią ci, o takiej orientacji seksualnej, którzy w jakiś sposób byli związani z władzą, jaką liberalne media uważają za przeciwną wobec usilnie lansowanego modelu ustrojowego.
Takie traktowanie spotkało niejakiego Jozsefa Szajera, węgierskiego europosła, który został przyłapany na udziale w gejowskim „seks-party”. Od razu owe liberalne media nazwały to spotkanie „orgią” i nie kryły zadowolenia ze zdemaskowania jego orientacji.
Odniosłem, w tym przypadku, wrażenie, że tymże liberalnym kręgom orientacja seksualna pomyliła się z sympatiami politycznymi. Jeśli tak jest, to wówczas byłby to jednak zły prognostyk dla politycznej przyszłości tych co takie podejście podzielają. Bo skoro geje, mogą popierać tylko liberalne partie, to, na zasadzie analogii, można dojść do przekonania, że osoby o orientacji tradycyjnej, na takie partie już głosować nie powinny – a przecież takich osób jest zdecydowana większość.
Na koniec wypada wspomnieć, o jeszcze jednym, a właściwie dwóch, nie mniej ważnych aspektach całej sprawy. Otóż, tego rodzaju osobisty atak, jakiego doznał Szajer, te same kręgi nazywają homofobią. Tutaj zaś cieszą się, że zdemaskowały ukrytego geja.
Ale o sobie uważają, że im to pewnie wolno. Moralność Kalego, jak widać, działa i w takiej kwestii. Patrząc zaś na, szeroko upubliczniane, oblicze pana Szajera, mam takie nieodparte wrażenie, że atak na niego, może być także poczytany za antysemityzm.
Stanisław Lewicki
https://konserwatyzm.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz