wtorek, 29 grudnia 2020

Nowy Wspaniały Świat już nadszedł… Rozmowa z red. Konradem Rękasem, przeprowadzona dla rosyjskojęzycznego portalu Ukraina.ru.

Ukraina.ru: Jakie były Pańskim zdaniem główne wyzwania roku 2020 dla Europy? Co okazało się większym zagrożeniem dla UE: BREXIT czy brak solidarności wewnętrznej wśród państw członkowskich, w tym ewentualna możliwość weta Polski i Węgier wobec budżetu i funduszu koronawirusowego Unii?

Konrad Rękas: BREXIT rozumiany po prostu jako opuszczenie struktur europejskich przez Wielką Brytanię – paradoksalnie mógłby być dla UE wzmocnieniem, powrotem Wspólnot do stanu naturalnego, sprzed akcesji brytyjskiej, której przecież tak mocno oponował prawdziwy patron współpracy kontynentalnej, generał de Gaulle.

UK było i jest dla Europy ciałem obcym, zewnętrznym, czy to występując w roli „lądowego lotniskowca” Stanów Zjednoczonych, czy jako jeden z wciąż głównych ośrodków międzynarodowej finansjery. Przynależność Brytanii do Unii Europejskiej była więc czymś od początku geopolitycznie nieracjonalnym, zatem rozwiązanie tego patologicznego związku mogło i powinno dokonywać się z obustronnym zadowoleniem.

Oczywiście jednak tak się nie dzieje – to znaczy po stronie Londynu w dalszym ciągu dominują tendencje, by pozbawić BREXIT realnej BREXITowej treści, by nadal był to „BREXIT bez BREXITowych konsekwencji”, jak się to nazywa w tutejszym slangu politycznym.

Z drugiej zaś strony Bruksela wcale nie chce perfidnego Albionu wypuszczać, a przeciwnie, tak plecie sieć wzajemnych powiązań, by od strony praktycznej nie różniło się to istotnie od dalszego członkostwa. A wszystko to w oparach fałszu i pozorów – bo im bardziej Boris Johnson rozmywa BREXIT, tym silniej udaje, że szczytem jego marzeń byłby „No Deal”, a równocześnie Ursula von der Leyen (a wcześniej i Donald Tusk) im usilniej starali się UK utrzymać w Unii, tym bardziej próbowali sprawiać wrażenie, że wcale im nie zależy na brytyjskim rynku, funduszach czy choćby i obszarach połowowych oraz zasobach energetycznych.

W rozgrywce tej rolę kasyna, które zawsze wygrywa – pełni niezmiennie biurokracja europejska i jej odnogi, czy to brukselskie, czy londyńskie i w kontekście ich właśnie przewag należy widzieć wszelkie kryzysy i wstrząsy, jakim podlegają struktury unijne.

Ich sytuacja uległa zresztą znaczącej poprawie wraz ze zwycięstwem Joe Bidena w amerykańskich wyborach prezydenckich i tym także można tłumaczyć sromotną porażkę rządów polskiego i węgierskiego, które przystąpiły do rozgrywki z Komisją Europejską pewne amerykańskiego poparcia, a kończyły ją w panicznej rejteradzie wywołanej słusznym przekonaniem, że nowa administracja postawi na sprawdzoną eurokrację zamiast tworzenia Unii-Bis z pomniejszych wasali, co wydawało się być celem ekipy Trumpa.

Brytania też ma potężne problemy wewnętrzne, także w czasie pandemii Edynburg wielokrotnie podejmował odmienne od Londynu decyzje. Jeżeli Zjednoczone Królestwo czeka jednak „hard BREXIT” – czy jednym z jego następstw może być secesja Szkocji?

KR: Odzyskanie niepodległości przez Szkocję nastąpi niezależnie od tego w jakiej formie dojdzie do BREXTu, są to bowiem zjawiska częściowo tylko i raczej płytko powiązane. Od kilku już miesięcy poparcie dla opuszczenia UK we wszystkich kolejnych sondażach wynosi między 54 a 58 proc., nie ma też najmniejszej wątpliwości, że ugrupowania pro-niepodległościowe, w tym rządząca Szkocka Partia Narodowa (SNP), Szkoccy Zieloni oraz nowa formacja Akcja dla Niepodległości (AFI) zdobędą bezwzględną większość w wyborach do parlamentu krajowego w maju 2021 r., rozpoczynając formalnie procedurę kolejnego referendum niepodległościowego, do którego może dojść jeszcze pod koniec przyszłego lub na początku 2022 roku.

Równolegle zaś, jak wiemy – regulacje okołoBREXITowe tworzą nowe granice wewnętrzne w obrębie Zjednoczonego Królestwa, oddzielając realnie od reszty Irlandię Północną (granica celna) i Gibraltar (odgrodzony schengeńsko). UK jako projekt polityczny dożywa swego kresu, reakcją na co jest zresztą nie tylko wzrost świadomości narodowej Szkotów, Irlandczyków i Walijczyków, ale także renesans nacjonalizmu angielskiego, spotęgowanego jeszcze podczas kampanii BREXITowej.

W społeczeństwie angielskim rośnie akceptacja dla „zgody na pójście własną drogą” mniejszych nacji składających się dotąd na brytyjskość, pojawiają się także coraz silniejsze tendencje regionalizacyjne, decentralizacyjne, odśrodkowe. Zapomniane przez kilkaset lat imperialności pragnienie bycia na powrót normalnym państwem i narodem, a nie tylko nośnikiem międzynarodowego kapitału – nagle dziś powraca, choć tłumiona nadal przez elity. Anglicy chcieliby wreszcie móc skupić się na własnych sprawach i rozwiązać swoje problemy – sęk w tym czy ktoś im na to pozwoli…

Chociaż wybory prezydenta Stanów były dla Europy wydarzeniem zewnętrznym, jednak miały wyraźny wpływ na sytuację w Starym Świecie. Polska i kilka innych państw wyraźnie kibicowało Trumpowi, Bruksela, Berlin i większość pozostałych – Bidenowi. Jakie zmiany mogą jeszcze odczuć Europejczycy w związku z wymianą administracji w Białym Domu?

KR: Kibicowanie amerykańskim wyborom w wielu krajach, w tym w Polsce, przybiera regularnie wymiar szczególnie karykaturalny, wręcz żałosny. Polscy politycy, komentatorzy, polityczni kibice zachowują się niczym wyznawcy kultu cargo, tańcząc wokół totemu z wystruganym Białym Domem i jego lokatorami.

Nadwiślańscy fani kukły Trumpa byli tym bardziej żenujący, że nie tylko powtarzali bezkrytycznie wszystkie twitty i sztuczki swego idola, obliczone po prostu na podtrzymanie podziałów społeczeństwa amerykańskiego. Polscy trumpofile nie tylko do końca wierzyli, że rudy zbawca wygrał wybory prezydenckie (niektórzy nadal w to zresztą wierzą), ale też gorąco tego pragnęli, wręcz domagali się ostatecznego triumfu swego bożka. Nie należy wątpić, że w wielu polskich domach, redakcjach, biurach partyjnych – Biden mógłby wygrać po stokroć, a i tak PRAWDZIWYM prezydentem nadal będzie Donald Trump.

Tymczasem jednak dla Polaków wymiana ekipy rządzącej światowym hegemonem może okazać się korzystna. Jeśli Demokraci powrócą do retoryki i praktyki antyrosyjskiej, wówczas wprawdzie Polska na powrót stanie się krajem frontowym, jednak jednocześnie wzmocni to nacisk na nasze możliwe, a właściwie niezbędne otrząśnięcie się z obcej dominacji. Również Rosja nie będzie mogła więc usypiać w pozorowanej pacyfikacji stosunków z Ameryką, zainteresowaną pod Trumpem bardziej rywalizacją z Chinami.

W obecnej sytuacji Moskwa musi wrócić do aktywnej polityki międzynarodowej TAKŻE w Środkowej Europie, a zatem będzie też docelowo potrzebować partnerów w Polsce, w Rumunii, w Czechach, nawet w państwach bałtyckich. A to otwiera szansę wszystkim siłom zainteresowanym wyzwoleniem tych państw, znajdujących się obecnie na peryferiach amerykańskiego imperium.

Jeszcze jedna potęga zewnętrzna, Rosja, w 2020 zajmowała ważne miejsce w agendzie Europy. Z jednej strony, przedłużenie poprzednich i wprowadzenie nowych sankcji, z drugiej – wznowienie budowy gazociągu Nord Stream 2. Co więcej, ostatnie wydarzenie wywołało reakcje od pozdrowienia do milczenia, żadnych protestów nie zabrzmiało?

KR: Rosja konsekwentnie zwiększa swoje znaczenie międzynarodowe, przy czym ostatnio skuteczniejszym narzędziem jej dyplomacji stają się już nie tylko surowce energetyczne, ale szczepionka SPUTNIK V. Tak, jak oryginalny, pierwszy sztuczny satelita Ziemi udowodnił światu wyższość sowieckiego przemysłu i technologii kosmicznej, tak dziś produkt rosyjskich lekarzy i naukowców budzi zdecydowanie większe zaufanie niż wyciągnięty niczym królik z kapelusza wynalazek niemieckich i belgijskich kapitalistów z PFIZERA.

Dyplomacja COVIDowa dopiero się rozkręca, już dziś jednak wiadomo, że między ośrodkami rosyjskim, zachodnim i być może także chińskim toczy się półjawna rywalizacja o objęcie swymi wpływami technologicznymi (a także idącą za nimi miękką siłą oddziaływania psychologicznego) kolejnych państw i społeczeństw. A wszystko to, co warto podkreślić – przy całkowitej niemal absencji Stanów Zjednoczonych.

Amerykanie jak uciekli z Europy i pochowali się drżąc podczas pierwszej fali pandemii – tak do dziś nie wyszli poza swoje problemy wewnętrzne, BLM i awantury okołowyborcze.

Tymczasem Rosja odwrotnie – od pierwszych tygodni pandemii jest aktywna międzynarodowo, obecna ze swoją pomocą najpierw we Włoszech i w Czechach, dziś obejmującą kolejne kraje swą dyplomacją szczepionkową. Wszystko to tworzy znakomity klimat, ułatwiający przejście do ofensywy wobec spodziewanego ponownego pogorszenia stosunków z administracją Bidena.

Ma to także szczególne znaczenie na odcinku donbaskim/ukraińskim. Sam prezydent Zełenski zmuszony był wszak przyznać, że Ukraina jest na absolutnym szarym końcu oczekiwania na szczepionkę zachodnią, zaś koronawirusowy chaos jest nad Dnieprem jeszcze większy niż gdziekolwiek, spotęgowany złodziejstwem, korupcją i nieudolnością tamtejszej władzy.

Na tym tle Rosja czy Białoruś nie tylko korzystnie się wyróżniają, ale są także nauczką – co można osiągnąć, jeśli nie walczy się ze swoją naturalną przynależnością geopolityczną. Dla Ukraińców powrót do dobrych relacji z Rosjanami to już nie w przenośni, ale wprost sprawa życia i śmierci. Jeśli bowiem Kijów chce pokonać pandemię – musi to zrobić na wzór i ręka rękę z Moskwą.

Na odmianę od Stanów i Rosji, o Chinach w kończącym się roku w Europie mówiono niemal wyłącznie w kontekście koronawirusa. W tym samym jednak czasie handel pomiędzy Chinami a UE w pierwszych trzech kwartałach br przekroczył 420 bilionów euro (czyli Chiny wyprzedziły Stany), a Unia już w najbliższych dniach ma podpisać kompleksową umową UE-Chiny w zakresie inwestycji. Pieniądze kochają ciszę?

KR: Jeśli Rosja umiejętnie wygrywa swoje przewagi czasów COVIDa, to Chiny równie sprawnie przechodzą do porządku nad spodziewanymi porażkami. Amerykanom nie udało się w szerszej świadomości skanalizować koronawirusa jako „chińskiej zarazy”. Przeciwnie – wraz z jego globalizacją i adaptacją przez wszystkie niemal państwa, COVID przestał być problemem „tych strasznych dzikich Chińczyków jedzących nietoperze”, jak starano się go prezentować jeszcze wiosną, nie bawiąc w żadną polityczną poprawność.

W dodatku masom wciąż przerażonym pandemią – Chiny imponują jej wzorcowym opanowaniem, zaś w świecie, którym demokracja i tak jest fikcyjna – chiński autorytaryzm wydawać się może czymś par excellence… uczciwszym. Chiny wygrywają tę partię międzynarodową konsekwentnie stając się największym partnerem handlowym dla kolejnych krajów i całych regionów świata (nie tylko w Azji i Oceanii, ale także Afryce a nawet Ameryce Południowej).

Im szybciej nastąpi przeorientowanie danego państwa i jego gospodarki na priorytet stosunków z Chinami – tym lepiej i zyskowniej dla jego mieszkańców, zaś zmiana priorytetów amerykańskich, ponowne ukierunkowanie Waszyngtonu na powstrzymywanie przede wszystkim Rosji da Chinom dodatkowy czas i możliwość budowania własnej przewagi.

Tak, jak w pewnym momencie Stany Zjednoczone przejęły od Imperium Brytyjskiego rolę ziemskiego wykonawcy i obrońcy interesów wielkiej finansjery, tak w bardzo już niedługim czasie zadanie to może zostać powierzone Chinom i nikt, a już najmniej Amerykanie i Europejczycy nie będą mieli w tej sprawie czegokolwiek do powiedzenia.

Wracając do pandemii. W jej trakcie w całej Europie nagłe zostały zlikwidowane podstawowe wolności człowieka, aż do wolności poruszania się włącznie. To już ta „nowa normalność” czy coś się zmieni po kampanii szczepionkowej?

KR: Pytanie należałoby odwrócić: niby dlaczego miałoby zostać przerywane i zmieniane coś, co tak znakomicie funkcjonuje i przynosi swym wynalazcom same praktycznie korzyści? Tak jak dla tak zwanej wojny z terroryzmem najmniejsze znaczenie miało czy jakiś terroryzm w ogóle istnieje, tak regulacje uzasadnianie pandemią w ogóle w sumie nie potrzebują żadnego wirusa. Wystarczy, że rządy zdobyły i zalegalizowały nowe, potężne instrumenty kontroli, przymusu i inwigilacji, zaś na płaszczyźnie gospodarczej i tak przez wszystkich oczekiwany kryzys finansowy nie tylko znalazł znakomite usprawiedliwienie, ale i został przerzucony na produktywną część gospodarki, na miliony ludzi pozbawionych pracy, oszczędzając z kolei sektor finansowy i wszystko, co w ekonomii jest wirtualne.

Nie ma więc sensu dociekanie „kiedy wróci normalność” – bo to, co dzieje się wokół nas to właśnie normalność nowa. Inaczej już nie będzie. Nowy Wspaniały Świat właśnie nastąpił. I niemal to przeoczyliśmy…

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Oleg Chawicz
https://konserwatyzm.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...