czwartek, 10 grudnia 2020

Reakcjonizm pośród szaleństwa


Gdybym miał stwierdzić, co w dzisiejszych czasach jest największą bolączką społeczeństw, to zdecydowanie powiedziałbym, że jest to relatywizm i postępujący egocentryczny indywidualizm.

To w bardzo negatywny sposób działa na integralność społeczną, a także na jedność nie tylko narodową, ale również jedność między ludźmi. Zawsze, kiedy zastanawiam się nad indywidualizmem, to pojawia się u mnie pewna myśl, która stanowi dla mnie dość poważną zagwozdkę. A mianowicie na pierwszy plan wybija mi się wspólnota Kościoła katolickiego i indywidualizm wewnątrzkościelny właśnie.

Jeden, święty, powszechny, apostolski?

Egocentryzm w Kościele ma się, niestety, bardzo dobrze. Nie jest to tylko i wyłącznie wina hierarchów Kościoła czy też kapłanów, ale również nas, mistycznego ciała Chrystusa, czyli świeckich, którzy ten Kościół tworzymy. Za bardzo przymykamy oko na pewne formy herezji wewnątrzkościelnej. O,t bez mrugnięcia okiem zanegowano dogmat Extra Ecclesiam nulla salus, na rzecz “tozależyzmu”.

Zdaje się, że nam, wiernym, nie przeszkadza absolutnie to, że chwieje się hierarchia Kościoła, a jego kapłani często urządzają Eucharystie, które przypominają pogańskie obrzędy. Niestety, tak jak wyżej nadmieniłem, nie są to tylko kapłani. Zdarzają się bowiem świeccy, którzy bardziej niż przenajświętszy sakrament cenią sobie polne kwiaty.

Mam wewnętrzne pragnienie, aby Kościół był reakcyjny, ale nie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Żeby Kościół był reakcją na postępujący konsumpcjonizm, egoizm, obojętność, brak hierarchii i wciąż atakującą emancypację od zdrowego rozsądku, a przede wszystkim, aby Kościół był reakcją na odejście od Boga. Bo tylko reakcjonizm może zawrócić ten tragiczny, źle pojęty “postęp”. Wspomnę w tym miejscu słowa, Ch. Maurrasa, że “Cała nadzieja płynie na pokładzie kontrrewolucji”.

Wczoraj, dziś i jutro

Aby móc jakkolwiek rozważać powrót do pewnych aksjologicznych zasad moralnych naszego kontynentu, trzeba zacząć od siebie, od swojego gospodarstwa domowego. Praca nad sobą to nie tylko rozwijanie swojej idei, a także swoich kwalifikacji twardych tj. zdobywanie wykształcenia (choć jest to również bardzo ważna kwestia), ale niemniej ważne jest ostrzenie swojego oręża słownego.

Mówię to z perspektywy młodego konserwatysty, który stara się krzewić ideę nie tylko wśród rodziny czy znajomych, ale także ludzi, których nie znam, a którzy chcieliby skonfrontować swoje poglądy z moimi. Dlaczego jest to takie ważne? Gdyż aby mieć grunt pod ideę, to kontrrewolucja najpierw musi dokonać się w umysłach ludzi. Jest to ważne niemal tak samo, jak nasza praca ideowa oraz nasze kształcenie. Jeśli jednak nie udaje się nakłonić lub też przekonać do naszej myśli, nie ma się co zniechęcać, jest to swego rodzaju szkoła merytoryki, a także sprawnego poruszania się po dyskusji, która pozwoli nabyć nowych umiejętności.

Niezmiennie dążymy do tego, aby przede wszystkim zahamować atomizację społeczeństwa i za wzorem Carla-Ludwiga von Hallera tworzyć antyindywidualistyczny charakter społeczny. To jest clou naszych starań, równocześnie z kontrrewolucją, która musi dokonać się w sercach i umysłach społeczeństwa.

Myśl Piusa IX

W swoim dodatku do encykliki Quanta cura bł. Pius IX pisał, że trzeba odrzucić błędne teorie, które zrodziły się w liberalnych społeczeństwach, między innymi o teorii umowy społecznej, tj. wizji, która wskazuje na to, jakoby państwo zostało stworzone tylko i wyłącznie przez ludzi.

Oprócz tego Błogosławiony papież przypomina nam, że państwo nie jest aksjologicznym absolutem wokół, którego kręci się cały świat, a prawa, które są uchwalane muszą być poparte usystematyzowanym etosem moralnym. Nie powinno się zatem tworzyć prawa na podstawie “widzimisię ustawodawcy”.

Jak jednak jest w praktyce? Wiemy bardzo dobrze z autopsji, ze spraw dnia codziennego. Wcześniej zaznaczyłem, że drogą dla Kościoła jest reakcjonizm. I nie tylko dla kościoła jest to droga właściwa, która w końcu wyciągnęłaby nas jako cywilizację z tego letargu, w jakim się znaleźliśmy od przynajmniej dwóch stuleci.

Teoria a praktyka

Być może odbiorca czytający moje publikacje mógłby powiedzieć, że samo pisanie świata nie zmieni. I miałby rację. Dlatego ważny jest wyżej wymieniony dialog i kształcenie, a także zdobywanie autorytetu. Wszelka działalność polityczna czy też społeczna jest bardzo ważna, jednak w tej pracy nie wolno zapominać o idei, którą chcemy krzewić. Idei, która prowadzi i kierunkuje nasze życie, porządkuje je i nadaje mu sens, a wraz z Bogiem wyznacza najważniejsze cele życiowe.

Droga konserwatysty nie jest łatwa, tym bardziej, biorąc pod uwagę coraz mocniej naciskające nas elementy tak liberalne, jaki i skrajnie lewicowe. Właśnie z tego powodu należy wprowadzać w życie benedyktyńską maksymę “Ora et labora“. Bo tylko podążając tą drogą możemy wykształcić w sobie duchową arystokrację, która pomoże nam w kształtowaniu przyszłych pokoleń i kształtowaniu drogi kontrrewolucyjnej, reakcyjnej, która w odpowiednim momencie zawróci ten gnuśniejący bieg czasów i przywróci mu jego naturalny ciąg, niszcząc wszędobylski modernizm.

Szymon Bogucki
Za: Konserwatyzm.pl
https://myslkonserwatywna.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...