sobota, 5 grudnia 2020

Zwycięskie wojny z Hunami

Heidrek już w początkowym okresie swego panowania miał stoczyć zwycięską wojnę z Hunami. Hreidgoci mieli w trakcie jej trwania spustoszyć kraj Hunów, a król Hunów Humli – według Herwararsagi – musiał wraz ze swym wojskiem uchodzić w popłochu.

Heidrek z wojny tej przywieźć miał nie tylko wiele łupów, ale i córkę króla Hunów – Sifkę. Z nią to miał mieć syna Hlödra, którego to jednak osobiście chyba nawet nie poznał. Kiedy Sifka była w ciąży, Heidrek przepędził ją, tak że Hlödr urodził się już po powrocie jego matki do Hunów.

Podejrzewam, iż z tymi wydarzeniami należy wiązać rozszerzenie terytorium Hreidgotów o zachodnie Podole i dorzecze górnego Dniestru, a także o Południowe Pobuże (dorzecze górnego i środkowego Bohu), czyli te tereny, które utracili byli Hreidgoci / Gepidowie w III wieku.

Śladem tego zdają się być odkrycia archeologiczne z miejscowości Gorodok, znajdującej się przy ujściu rzeki Czyczyklei do Bohu, gdzie natrafiono na pozostałości grodu z IV wieku naszej ery. Znalezione tam wyroby ceramiczne nie pozostawiają cienia wątpliwości – znaczącą grupę mieszkańców grodu, wzniesionego przez ludność kultury czerniachowskiej (identyfikowanej z Ostrogotami), stanowili świeży przybysze znad dolnej Wisły. Na obszarze kultury czerniachowskiej odnaleziono dotąd tylko trzy takie grody; dwa na Podnieprzu i jeden na Południowym Pobużu, który to gród najbardziej nas tu interesuje.

B. W. Magomiedow pisze:

„Sądząc po kamiennych zabudowaniach budowniczymi i głównymi mieszkańcami grodu i jego okolicy była miejscowa ludność późnoscytyjska, jednakże jakiś procent pośród nich stanowili północni sojusznicy (do nich to w znacznym stopniu należy odkryte cmentarzysko).”

B. W. Magomiedow sugeruje, że „świeży przybysze znad dolnej Wisły”, stanowiący znaczącą część załogi (ludności?) grodu, występowali w nim w charakterze sojuszników. Ja jednak skłonny byłbym wysunąć nieco inną tezę. Jako że pojawienie się w grodzie ludności wielbarskiej miało miejsce już po klęsce Hermaneryka w wojnie z Hunami i faktycznym upadku Państwa Ostrogotów, podejrzewam, iż mamy tu ślad wydarzeń politycznych, w następstwie których północno – zachodnie rubieże dawnego Państwa Ostrogotów przeszły pod panowanie Hreidgotów.

Dodajmy, że w Herwararsadze, do czego powrócimy za chwilę, mowa jest o grodzie, w którym to miała rezydować Hervör i który miał stać na równinie, za lasem Myrkvidr, oddzielającym kraj Hunów od kraju Hreidgotów. Tymczasem na terenie kultury wielbarskiej występowały wyłącznie osady otwarte. Nie było grodów! Czy więc chodzi tu o ten właśnie gród? Może zbyt daleko idący byłby wniosek, że ów las i równina to obraz lasostepu, ale… I czy na owym cmentarzysku, na którym pochowano „świeżych przybyszów znad dolnej Wisły” nie spoczywają przypadkiem wojownicy, którzy polegli wraz z Hervör w opisanej w Herwararsadze bitwie z Hunami?

Gród z miejscowości Gorodok nie jest jedynym archeologicznym śladem rozszerzenia władzy królów Hreidgotów na północno – zachodnie kresy dawnego Państwa Ostrogotów. Oto Andrzej Kokowski w swej książce Goci od Skandzy do Campi Gothorum pisze:

„Otóż w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku dokonano w miejscowości Komariv nad górnym Dniestrem sensacyjnego odkrycia. Natrafiono na pierwszą w dziejach archeologii barbarzyńskiej hutę szkła (M. Smiško 1964), znakomicie zorganizowaną na podobieństwo pracowni prowincjonalnorzymskich, produkującą przede wszystkim naczynia szklane – cienkościenne kubki bez dekoracji oraz zdobione nakładanymi ornamentami szklanymi (V. Cyhylyk 2006) ciężkie puchary z grubego szkła ze szlifowanym ornamentem owali i płaskie talerze. Wykonywano również paciorki szklane i szyby okienne (!).

Zachowały się konstrukcje kamiennych budowli, w których pracowali hutnicy, oraz piece do wytopu surowca. Znaleziono narzędzia niezbędne do tej pracy i formy gliniane do odlewania niektórych wzorów naczyń. Towarzyszyły tym odkryciom pozostałości dawnego życia: z mnóstwem odpadków i popsutych przedmiotów codziennego użytku, na przykład częściami ubioru, ale również takich, które świadczyły o rozległych kontaktach wytwórców.

Zdaniem ukraińskich specjalistów hutę zbudowali greccy rzemieślnicy, którzy tym sposobem postanowili przybliżyć swoją produkcję do niezwykle chłonnego rynku zbytu. Jednak wszystko wskazuje też na to, że owa huta w niewielkim zakresie pracowała na potrzeby lokalnych odbiorców, nawet rozumianych jako ludność z obszaru kultury czerniachowskiej (A. Kokowski 1990) – zbyt mało jej wyrobów odnotowano na jej terytorium. Wydaje się, że produkty z Komarowa docierały przede wszystkim do Kotliny Hrubieszowskiej, do mieszkających tam Gotów grupy masłomęckiej, którzy z kolei pośredniczyli w wywozie towarów aż do Skandynawii, tworząc swoisty monopol handlu wyrobami szklarskimi.

Sądzi się też, że omawiana huta działała bardzo krótko, najprawdopodobniej jedynie dziesięć lat. Uważam jednak, po przeprowadzeniu analizy dostępnych zabytków metalowych z tego stanowiska, że nie sposób przyjąć tak wąskiego datowania, nie mówiąc już o tym, iż jest niezgodna z przyjętą w rosyjskiej literaturze chronologią, odnoszącą jej działalność do drugiej połowy III w. po Chr. Datowanie to należy stanowczo przesunąć ku naszym czasom, i to przynajmniej o jedno stulecie. Inaczej trudno byłoby utrzymać obowiązującą chronologię niektórych fibul i elementów pasów, w tym przede wszystkim klepsydrowatych okuć wzmacniających, które występują w horyzoncie grobu książęcego z Pielgrzymowa. Tak późno należałoby również datować znalezioną w Komarowie kłódkę z zamkiem skrytym w metalowej puszce, gdyż najstarsze ze znanych konstrukcji tego typu można umieścić, co najwyżej, w IV w. po Chr.

W Komarowie znaleziono też interesującą kłódkę metalową, którą zamykano łańcuch na zasadzie zbliżonej do sposobu zamykania kajdanków. Czy odkrycie to może wskazywać na obecność w tym miejscu niewolników, albo raczej pośrednictwo w ich sprzedaży? Wydaje się to prawdopodobne, ale miarodajna odpowiedź wymaga wnikliwych studiów problemu starożytnego niewolnictwa.”

Widzimy więc, że w czasach, gdy nad Ostrogotami, utożsamianymi tu przez nas z ludnością kultury czerniachowskiej, panowali Hunowie, funkcjonująca na jej północno – zachodnich obrzeżach huta szkła związana była gospodarczo z terenami północnymi, nie utrzymując równocześnie związków z macierzystym obszarem kultury czerniachowskiej. Trudno przypuścić, by stanowiło to rezultat „ustawienia produkcji pod eksport”.

Powrócę tymczasem do wojen Hreidgotów z Hunami…

Do kolejnej, opisanej w Herwararsadze, wojny pomiędzy Hreidgotami i Hunami miało dojść bezpośrednio po śmierci Heidreka. Królem Hreidgotalandu Hreidgoci obwołali na wiecu pierworodnego syna Heidreka – Angantyra. W Herwarasadze czytamy:

„Wtedy Angantyr, syn króla Heidreka, polecił zwołać wiec. Na tym wiecu Angantyr został okrzyknięty królem nad tymi wszystkimi ziemiami, które posiadał jego ojciec.”

Jak widzimy, choć wśród Gotów panowały rządy dynastyczne, to jednak przejęcie rządów przez następcę tronu musiało być formalnie zatwierdzone przez wiec. Ale oto po spuściznę po ojcu zgłosił się Hlödr. Doszło do spotkania Hlödra z Angantyrem, w trakcie którego Hlödr zażądał podziału królestwa. Herwararsaga donosi:

A oto Hlödr, syn Heidreka, dowiedział się o śmierci swego ojca, a równocześnie, że Angantyr objął władzę nad państwem, którym władał był ich ojciec. Król Humli i Hlödr porozumieli się, że powinien on pojechać do swego brata Angantyra z żądaniem spadku, najpierw w dobrych słowach, jak się to o tym mówi:

Pojechał na zachód Hlödr,
Heidreka spadkobierca,
przybył do grodu,
gdzie Goci mieszkali koło Arheimu,
dziedzictwa swego żądać.
Spijał tam Angantyr stypę po Heidreku.

Ciekawa jest informacja o tym, iż Hlödr, aby dotrzeć do Arheimu (nazwa skądinąd nieznana, z treści Herwararsagi odnieść można wrażenie, że tam właśnie mieściła się stolica Hreidgotalandu), musiał udać się na zachód. O ile nie mamy tu do czynienia z fikcją literacką, to musimy uznać, że opisywane wydarzenia miały miejsce przed przeniesieniem się centrum państwa Hunów do Kotliny Karpackiej. Ale idźmy dalej:

Hlödr przybył do Arheimu na czele dużego wojska, jak się o tym mówi:

Stał junak na zewnątrz
przed wysoką halą,
bardzo spóźniony.
A on tak [doń] powiedział:
„Pójdź, junaku, do hali wysokiej
i poproś Angantyra,
by przyniósł mi odpowiedź”.

Ten poszedł przed stół królewski, wszystko opowiadając, i następnie rzekł:

Przybył tu Hlödr,
Heidreka spadkobierca,
brat twój,
jakiś wojak zuchwały.
Bardzo on wysoko siedzi
na konia grzbiecie.
Chce oto z Tobą,
o panie, rozmawiać.

Gdy to Angantyr usłyszał, cisnął nóż na stół, zza stołu wstał i nałożył na siebie broń, białą tarczę do jednej, a do drugiej ręki wziął Tyrfinga. W sali powstał duży hałas, jak się o tym mówi:

Szum zrobił się w hali,
z królem się podnieśli.
Każdy chciał usłyszeć,
co Hlödr rzeknie
i jaką na to Angantyr
odpowiedź wynajdzie.

A Angantyr powiedział:

Bądź pozdrowiony, Hlödrze,
Heidreka spadkobierco,
bracie mój,
przyjdź zasiąść na ławie.
Za Heidreka wypij w hali napój,
wino i miód,
co się Tobie najlepszym będzie zdało.

Hlödr rzekł: „Przyszliśmy tu w innym celu niż by napełnić swój brzuch”. I powiedział:

Wszystkiego połowę chcę mieć
z tego, co miał Heidrek:
i szydło i strzały,
skarbowe zapasy,
krowy i cielęta,
szumiące młyny,
sługi i służące,
i dzieci ich na dodatek;
las ogromny,
co Myrkvidr się zwie,
grób ów święty, co w Gotów kraju leży,
kamień tamten piękny,
co stoi na brzegu Danparu,
połowę broni,
którą Heidrek posiadał.

Zostawmy na moment ten dialog pomiędzy braćmi, w którym później następuje dłuższy monolog Angantyra. W cytowanym powyżej fragmencie warto natomiast zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze pada tu nazwa rzeki Danpar względnie Dampar, która miałaby leżeć w kraju Hreidgotów. Brzmi ona jakby podobnie do nazwy Dniepru (starożytny Danaper). Niestety, w różnych rękopisach nazwa ta brzmi różnie: Dampar, Danpar, Dampnara, ale też Dampstađi, Damstađir i Danpstađir. A więc równie dobrze może tu chodzić o Dniestr (starożytny Danaster).

Tak czy inaczej – zarówno dorzecze górnego Dniestru, jak i środkowego Dniepru to obszary, które – w czasach gdy nad Ostrogotami panował Hermaneryk – wchodziły w skład imperium Ostrogotów. Po śmierci Hermaneryka i opanowaniu kraju Ostrogotów przez Hunów najprawdopodobniej podlegały one czasowo Hunom, przy czym później, o czym była już mowa, obydwa te regiony mogły znaleźć się we władaniu Heidreka. A jeśli tak, to do ich obu Hunowie rościć mogli pretensje.

Kolejna sprawa, jaka wyłania się z zacytowanego przed chwilą fragmentu Herwarasagi, to ewentualny wiek Hlödra, który w tym momencie zdawał się już być dojrzałym mężczyzną, albo przynajmniej młodzieńcem. Z pewnością nie miał on tu mniej niż kilkanaście lat. A więc co najmniej kilkanaście lat musiało minąć od porwania przez Heidreka huńskiej księżniczki Sifki.

Powróćmy tymczasem do treści Herwararsagi… Oto Angantyr gotów był podzielić się władzą z przyrodnim bratem, ofiarując mu 1/3 terytorium kraju (przy zachowaniu dla siebie władzy zwierzchniej). Wówczas jednak do rozmowy włączył się sędziwy Gisur, były piastun Heidreka, który stwierdził, że bękartowi nic się nie należy. Obrażony przez Gisura, Hlödr, nazwany bękartem, wrócił na dwór huński, gdzie jego dziad Humli, król Hunów, postanowił zbrojnie wyprawić się na Hreidgotaland. W tym miejscu w Herwararsadze czytamy:

Tej zimy Humli i Hlödr siedzieli spokojnie. Na wiosnę zaś ściągnęli oni tyle wojska, że kraj Hunów opustoszał zupełnie ze zbrojnych mężów. Poszli wszyscy mężczyźni od 12 roku życia wzwyż, którzy byli zdolni do noszenia broni, a konie wszystkie od dwuletnich wzwyż. A tak liczne były zastępy, że trzeba było je dzielić – mniejszych zaś oddziałów, niż tysiąc nie było w oddziele – na tysiące. Nad każdym tysiącem został ustanowiony dowódca, nad każdym oddziałem powiewała chorągiew; w każdym oddziale było po pięć tysięcy, a w każdym tysiącu 13 secin, a w każdej secinie cztery razy po czterdzieści wojowników. Razem było oddziałów trzydzieści i trzy.

Wedle Herwararsagi, armia huńska przed pierwszą bitwą miała liczyć 343.200 żołnierzy (4 x 40 x 13 x 5 x 33). Wiarygodność tych liczb nie jest naturalnie zbyt wielka (tak jak wszelkich informacji dotyczących liczebności armii zmagających się ze sobą w starożytności czy średniowieczu). Tak czy inaczej, Hunowie mieli dysponować ogromną przewagą nad Gotami. Herwararsaga wpierw opisuje przemarsz armii huńskiej:

Gdy się ta armia zebrała, pojechali oni na las, który się nazywa Myrkvidr i oddziela kraje Hunów i Gotów. Gdy wyszli z tego lasu, były tam duże pola i równiny. Na równinie stał piękny gród. Rządziła w nim Hervör, siostra Angantyra razem z piastunem swym Ormarem. Osiedli oni w tym miejscu na obronę przed Hunami i mieli tu sporo ludzi.

Tymczasem Goci wypatrywali nadciągających wojsk. Hervör osobiście obserwowała przedpole z wieży strażniczej znajdującej się nad bramą grodową:

Pewnego poranka, gdy Hervör stała na wieży strażniczej nad bramą grodową, ujrzała pod lasem wielkie kłęby kurzu, zasłaniające słońce. Wnet też poprzez kurz zobaczyła złote połyski, piękne puklerze, złote kity, pozłacane hełmy i lśniące pancerze. Zauważyła, że były to wojska huńskie w wielkiej sile. Z pośpiechem więc zeszła na dół – zawołała strażnika i kazała strąbić wszystkich ludzi. Następnie Hervör rzekła:

„Weźcie swoją broń i gotujcie się do walki. Ty, Ormarze, wyjeżdżaj naprzeciw Hunów i zaproś ich do boju przed południową bramę”.

Ormar powiedział:

„Oczywiście ja pojadę
i tarczę poniosę,
by wezwać [Hunów] do walki
przeciw gockim szeregom.”

Ormar wyjechał z grodu naprzeciw wojsku i gromkim głosem zaprosił je do walki z grodzianami:

„Za południową bramą na podwalu zapraszam ja Was do bitwy; niech czeka na drugiego ten, co pierwszy przybył”.

Ormar zawrócił do swoich. Hervör i całe wojsko było gotowe. Z całym wojskiem wyjechała ona przed gród przeciwko Hunom. I rozpoczęła się tam bardzo duża bitwa. Ale że Hunowie mieli o wiele więcej wojska, toteż wielu ludzi padało w szeregach Hervör. Wreszcie padła ona sama i mnóstwo ludzi naokoło niej. Gdy Ormar zobaczył jej upadek, uciekł on i ci wszyscy, co zostali przy życiu. Ormar jechał dzień i noc, ile tylko mógł, do króla Angantyra do Arheimu. Hunowie zaś zaczęli pustoszyć i palić kraj. A gdy Ormar przybył przed oblicze Angantyra, wtedy rzekł tak: „Od południa ja przybywam, by tę opowiedzieć nowinę: Spalony jest cały przesławny las Myrkvidr, cały kraj Gotów zalany junaków krwią.”

I jeszcze to powiedział:

„Wiem ja, że Heidreka córka,
dziewicza córa, siostra twoja,
padła na ziemię.
Hunowie ją obalili
i innych wielu.”

Pierwszą bitwę stoczono więc w pobliżu grodu, w którym rezydowała siostra Angantyra Hervör, a który to gród ja identyfikuję z grodem z IV wieku, znajdującym się w miejscowości Gorodok, przy ujściu rzeki Czyczyklei do Bohu. Bitwa miała się zakończyć klęską Hreidgotów, a pośród zabitych była i Hervör. Ale to był dopiero początek zmagań gocko – huńskich. Angantyr posłał do Hunów Gisura, ale nie po to, by prosić o pokój, ale by zaprosić ich do walnej bitwy. W Herwararsadze czytamy:

Gisur uzbroił się w dobrą broń i skoczył na konia, jakby był młodzieńcem. Potem rzekł do króla:

„Gdzie mam Hunów
skierować do boju?”

Angantyr rzekł:

„Skieruj do boju
na Dunheidę
pod stare Jassów góry.
Tam często Goci
bitwy staczali
i piękne zwycięstwa
odwagą odnosili.”

Gisur pojechał i gdy przybył do wojska huńskiego, zbliżył się na odległość głosu i rzekł:

„Strach niech ogarnie wasze szeregi.
Tchórzami są wasi wodzowie.
Wzniesione są chorągwie przeciw wam.
Odyn jest waszym wrogiem.”

I jeszcze:

„Zapraszam was do boju
na Dunheidę,
do walki u stóp Jassów gór.
Niech was każdą [oszczepu] tuleją
Odyn popędza i niech kieruje strzałą
tak, jak sobie ja życzę.”

Tak więc do decydującej bitwy dojść miało na Dunhaidzie (ok at Dunheidi), u podnóża Gór Jassów. Od dziesięcioleci trwają spory odnośnie miejsca opisanej tu bitwy. Mamy tu nazwę Dunheida (Dunheiđr), gdzie drugi człon („heiđr”) oznacza równinę (z reguły nadrzeczną), zaś człon pierwszy określałby nazwę rzeki, nad którą owa równina się rozciągała. I tu propozycji może być bez liku – Don, Dniepr (starożytny Danaper), Dniestr (starożytny Danaster), Dunaj (starożytny Danubis), a nawet Dunajec… Osobiście opowiadam się tu za Równiną Naddniestrzańską. W tym miejscu zacytuję Jana Rozwadowskiego, który w taki oto sposób tłumaczył etymologię nazwy Dniestru:

„W Et. Wtb. za formę zasadniczą przyjmuje Miklosich Dŭnastrъ na podstawie starorus. Dъnastrъ obok Dъnĕstrъ; małorus. Dńister, gen. Dńistra. Słowianie samogłoskę pierwszej głoski percypowali jako ъ (Dъnastrъ), po czym to ъ nieakcentowane jak wszędzie wypadło.”

Widzimy tu, iż nazwę Dunheiđr jak najbardziej można tłumaczyć jako Równina Naddniestrzańska, zwłaszcza że Jassów Góry (Jassafjöll) można identyfikować ze Wschodnimi Karpatami, gdzie – jak wynika z badań przeprowadzonych przez Tadeusza Sulimirskiego – w III – V wieku naszej ery mieli mieszkać zachodni Alanowie, zwani też Jassami.

Tadeusz Sulimirski, powołując się na nieznane mi dokumenty antyczne, twierdzi, że kraj położony w dorzeczu górnego i średniego Prutu miał być wówczas zwany Alanią, a sam Prut nosić miał nazwę Alanus Fluvius. Warto dodać, że w rejonie tym występuje wiele nazw miejscowych utworzonych od rdzenia „jass”, z których najsłynniejsze są mołdawskie Jassy.

Pośród licznych nazw wschodniokarpackich utworzonych od rdzenia „jass” warto też wspomnieć Jasło, miasto w Beskidzie Niskim, którego nazwa po raz pierwszy poświadczona została w dokumencie z 1346 roku w formie Jessel. Nazwę Jasło nosi też góra w Bieszczadach, na południe od Cisnej (a w zasadzie nawet dwie góry, jako że znajdują się tam Duże Jasło i Małe Jasło). W dorzeczu górnego i średniego Prutu występują też liczne cmentarzyska sarmackie, sarmackie groby książęce oraz kamienne płyty ze znakami tamg.

Ale wróćmy do konfrontacji pomiędzy Hreidgotami i Hunami. Oto bowiem przeciwko Hreidgotom maszerowała ogromna armia, na czele której stali Humli i Hlödr. W Herwarsadze czytamy:

Sześć jest
bojowych oddziałów,
w każdym oddziele
pięć tysięcy,
w każdej tysiączce
trzynaście secin,
w każdej secinie
junaków w czwórnasób.

Tak więc na Dunheidę maszerować miała armia huńska licząca 156.000 ludzi (400 x 13 x 5 x 6). Ale tak jak pisałem uprzednio – do liczby tej nie należy się zbytnio przywiązywać; zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę to, iż armia Hunów miała być jedynie o połowę większa od armii Hreidgotów, do której to już w trakcie walk miały jeszcze dołączać oddziały posiłkowe. Tymczasem ogół ludności kultury wielbarskiej (wliczając w to kobiety, dzieci i starców) to zapewne nie więcej niż 250 – 300 tysięcy osób. Ale idźmy dalej:

Gdy Angantyr dowiedział się wszystkiego o wojsku Hunów, wtedy rozesłał na wszystkie strony ludzi i zaprosił do siebie każdego wojownika, który chce wstąpić do szeregów, a potrafi władać bronią. Potem udał się ze swym wojskiem na Dunheidę i tam zebrała się wielka armia. Tutaj naprzeciwko niego wyszło wojsko Hunów, a mieli oni ludzi o połowę więcej.

Na drugi dzień stoczyli walkę i bili się przez cały dzień, a na wieczór wrócili do swoich obozów. Tak walczyli osiem dni, lecz wszyscy dowódcy zostali przy życiu. Nikt jednak nie wiedział, jak dużo ludzi padło. Dniem i nocą napływało do Angantyra wojsko wszystkimi drogami. I zdarzyło się tak, że nie miał on mniej ludzi, niż na początku. Walka stała się jeszcze zaciętsza. Hunowie byli coraz bardziej podnieceni, gdyż w zwycięstwie widzieli ocalenie swego życia. Trudno było liczyć na łaskę Gotów. Goci bronili przed Hunami swej wolności i swej ziemi ojczystej, stali więc twardo i wspierali jeden drugiego. Naraz pod wieczór Goci tak ostro natarli, że oddziały Hunów załamały się. I gdy Angantyr to zauważył, wystąpił spod osłony tarcz przed szeregi. Mając w ręku Tyrfinga zbijał z nóg ludzi i konie. Rozbił osłonę tarcz przed królem Hunów i obaj bracia starli się ze sobą. Padli wtedy królowie Hlödr i Humli. Hunowie rzucili się do ucieczki. Goci zabili i potłukli tak dużo, że rzeka stanęła i wystąpiła z koryta, a dolina pełna była koni, zabitych mężów i krwi. Król Angantyr przyszedł rozpoznawać zabitych i znalazł swego brata.

Jest to fragment opracowania autorstwa Wojciecha Kempy „Co przed Mieszkiem?”, które jest do nabycia tutaj:
https://sklep.magnapolonia.org/produkt/co-przed-mieszkiem-wojciech-kempa/

Zob. też: https://www.magnapolonia.org/wojowniczy-krol-heidrek/
https://www.magnapolonia.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...