Jak było do przewidzenia, kiedy tylko rozpoczęła się druga faza epidemii zaprojektowanej przez dobroczyńców ludzkości, to znaczy – faza „wyszczepiania”, ruszyła zmasowana kampania propagandowa.
Wprawdzie ma ona na celu zmuszenie wszystkich obywateli, by się dobrowolnie zaszczepili preparatami dostarczonymi przez farmaceutyczne koncerny, które nie biorą odpowiedzialności za ewentualne skutki uboczne, ale obywatele, zwłaszcza starsi, mogą porównać tę kampanię z wcześniejszymi kampaniami.
Najstarsi z pewnością przypomnieli sobie kampanię nakłaniania chłopów, by – oczywiście dobrowolnie, jakże by inaczej! – przystępowali do kołchozów, zwanych swojsko „spółdzielniami produkcyjnymi”. W teren ruszyły brygady ZMP-owców, dyskretnie, albo i niedyskretnie wspierane przez UB, zmobilizowani zostali twórcy, to znaczy – literaci i artyści estradowi.
Jeszcze w roku 1955 otrzymałem „za postępy w nauce i piękne czytanie”, wziętą z jakichś składów makulatury książkę Jacka Bocheńskiego „Zgodnie z prawem”, w której było m.in. opowiadanie „Wiosna”, jak to na wsi „nowe” walczyło ze „starym”, by doprowadzić do powstania tam spółdzielni produkcyjnej. Inne opowiadanie pod tytułem „Rozbitek” przedstawiało godny pożałowania los uparciucha, który do spółdzielni nie chciał przystąpić, ale w obliczu zmasowanej perswazji wreszcie uległ.
Na jednym tedy odcinku propaganda oddziaływać miała na obywateli starszych, ale nie zaniedbywano też innych odcinków. Na przykład dzieci w szkołach uczyły się piosenki, której jedna zwrotka brzmiała tak: „Na spółdzielczych polach pracy dźwięczy rytm, pójdziemy po szkole, pomożemy im. Pójdziemy po szkole palić chwasty, perz. Naszą nową rolę wzbogacimy też z ochotą hop, hop! Piosnka leci hop, hop! Idą dzieci hop, hop! Na wycieczkę hop, hop! Drogą steczką hop, hop! Patrz: żurawie hop, hop! Liść na stawie hop, hop! Jesień idzie już.”
Jak widzimy, autor wprawdzie chciał dobrze, ale najwyraźniej za bardzo umiłował prawdę, toteż w piosence znalazły się informacje, z których wynikało, że spółdzielcze pola są zachwaszczone i zaperzone, a poza tym – że spółdzielcy nie dają sobie z tym wszystkim rady.
Potem jednak umarł Stalin i w forsowaniu „socjalistycznych przemian w rolnictwie” akcenty rozłożono już inaczej. Zasłużeni działacze w rodzaju Jacka Kuronia, sportretowanego w postaci sekretarza partii Wardęgi, tęskniąc za dawnymi, dobrymi czasami, dopuszczali się nawet krytyki towarzysza „Wiesława”, „że chłopom daje on nawozy, zamiast powsadzać ich do kozy, przez co nasz główny cel: kołchozy, w odległą przyszłość się oddala”.
Kiedy jednak nastała „propaganda sukcesu”, której myślą przewodnią była „moralno-polityczna jedność narodu” pod przewodnictwem partii, jak to z kolegą Miszalskim, w dobrym chmielu, napisaliśmy w wierszowanym przemówieniu Edwarda Gierka: „Wierzcie partii i chodźcie ze mną do lasu. Narwiemy koperwasu w czynie społecznym. To lubię; partia rządzi, naród grzeczny się słucha…”
Potem oczywiście wszystko się skawaliło, ale zanim to nastąpiło, to Maryla Rodowicz do słów Agnieszki Osieckiej wyśpiewywała: „Zdrówko, zdrówko daj maszynom, niech im polne lata płyną, a my w cieple naszych rąk, utulimy róży pąk”.
[Jakby kto nie wierzył – to proszę, oto ta piosenka; rok był 1974! – admin]
Jak widać w ramach propagandy sukcesu zaznaczył się wyraźny podział funkcji: maszynom „zdrówko” i niech im płyną lata, a tymczasem my, obierając lepszą cząstkę, będziemy utulać pąki róż. Bo – jak wiadomo – „na tym się świata ład opiera, że jeden sieje, drugi zbiera (…) gdy jeden wiosłem macha żwawo, drugi steruje wtedy nawą…”
Natomiast teraz nie tyle chodzi o produkcję, to znaczy – o produkcję też, bo skoro firmy farmaceutyczne narobiły tyle szczepionek, to trzeba je komuś wtrynić, ale o tym lepiej głośno nie mówić, natomiast główny akcent położyć na zdrowie. Toteż pani, która jako pierwsza zaszczepiła się przed telewizyjnymi kamerami, czuje się jak nowo narodzona.
Nie ma jak dobry przykład, więc jeden przez drugiego szczepią się zarówno przedstawiciele obozu „dobrej zmiany”, jak i przedstawiciele obozu zdrady i zaprzaństwa”, bo w sprawach ważnych – a czyż jest coś ważniejszego nad zdrowie? – obydwa obozy, ponad podziałami, postępują identycznie.
Oczywiście wszystkie początki są trudne, toteż tu i ówdzie jeszcze zdarzają się zgrzyty w postaci nieprzemyślanych deklaracji. Pewien dygnitarz z Koszalina wyznał, że przy tym szczepieniu nie tyle chodzi o zdrowie, co o deklarację lojalności. Takich rzeczy głośno mówić nie wypada, ale rzeczywiście; właśnie doniesiono, że w Ameryce jeden taki zaszczepiony zaraził się zbrodniczym koronawirusem. Toteż nie ma rady; trzeba było odejść od pierwotnej linii, że jak tylko rozpoczną się szczepienia, to koronawirus natychmiast zelżeje. Oczywiście najpierw taktownie zelżał, bo jest politycznie wyrobiony, ale ponieważ wątpliwości nie wygasły, to trzeba było wrócić do pierwotnej linii oddziaływania na instynkt samozachowawczy i koronawirus posłusznie zaczął się znowu srożyć.
W tej sytuacji trzeba będzie położyć nacisk na świadomą dyscyplinę, a dyscyplina – wiadomo – największa jest w wojsku, toteż pan generał Skrzypczak powiedział, że jak wojskowy nie będzie chciał się zaszczepić, to niech zdejmuje mundur i won do cywila. Uzasadnienie jest takie, że żołnierze wszystko robią zespołowo, więc w takiej, dajmy na to, kompanii, nie może znaleźć się niezaszczepiona parszywa owca, bo wtedy… No właśnie – co wtedy? Dyć szczepionka ma zaszczepionego uodparniać na koronawirusa, więc taka parszywa owca, nawet gdyby kichała na wszystko wokół, to nie byłaby w stanie nikogo zarazić.
Ale jeśli rację ma pan generał Skrzypczak i parszywa, niezaszczepiona owca, może zarazić całą, dajmy na to, zaszczepioną wcześniej dywizję, to nieomylny to znak, że ta szczepionka nie jest wiele warta, a być może nawet nie jest nic warta. W tej sytuacji lepiej możemy zrozumieć, dlaczego producenci nie biorą odpowiedzialności za skutki. Trudniej zrozumieć, dlaczego w tej sytuacji rządy te szczepionki kupują, ale i to można wyjaśnić; skoro poważni ludzie zainwestowali w ten interes poważne pieniądze, to jakże tu jeden z drugim Umiłowany Przywódca miałby podnosić jakieś wątpliwości?
W takiej sytuacji trzeba schronić się za murami propagandy, więc do swoich poprzednich propozycji w rodzaju: „weź szczepionkę przed stosunkiem”, w noworocznym czynie społecznym dodaję propozycję sloganu dla kochających inaczej: „Szczepiamy się!”
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz