Dlaczego Alexej Nawalny wrócił do tego samego kraju, o którym twierdził, że chciał go zabić? – zastanawia się Andrew Korybko
Rosyjski antykorupcyjny bloger Alexej Nawalny z niewyjaśnionych powodów zdecydował się wrócić do kraju, który, jak twierdził, nieskutecznie starał się go zabić, i dziwne jest, że zaplanował swoją podróż tak, aby pokryła się w czasie z inauguracją Bidena.
Przy czym nie chodzi o nic innego, niż o sprowokowanie wojny hybrydowej, gdy nowy prezydent USA będzie mieć „publicznie wiarygodny” pretekst do zintensyfikowania antyrosyjskiego stanowiska, czym ma być aresztowanie Nawalnego z powodu naruszenia warunków zwolnienia.
Wcześniej leczył się w berlińskim szpitalu z powodu zatrucia substancją chemiczną, o której zachodnie mainstreamowe media twierdziły, że chodzi o nowiczok wyprodukowany w Rosji. Moskwa temu zaprzeczyła. Koniec końców, na chłopski rozum, Kreml przede wszystkim nie pozwoliłby Nawalnemu z Rosji wyjechać, gdyby chciał go zabić.
Decydujący przebieg wojny informacyjnej w ostatnim czasie sprowadza się do tego, żeby Rosję nazywać „nikczemnym reżimem”, który zasługuje na izolację społeczności międzynarodowej poprzez nałożenie na nią kolejnych sankcji.
Większość obserwatorów oczekiwała, że Nawalny spędzi resztę życia zagranicą, odgrywając symboliczną, ale i polityczną rolę opozycjonisty, jaka temu blogerowi obecnie jest przypisywana. Stad zdziwienie, gdy oświadczył, że wraca do domu na przekór oświadczeniu rosyjskich urzędów, iż zostanie aresztowany za naruszenie warunków zwolnienia. Według orzeczenia sądu, areszt potrwa do 15 lutego.
Taki ciąg zdarzeń sprowokował nowego amerykańskiego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Jake’a Sullivana do ostrej krytyki Kremla za przestrzeganie własnych praw. Rzecznik rosyjskiego MSZ – Maria Zacharowa z kolei poradziła, aby dotrzymał prawa międzynarodowego w tym, że nie będzie wtrącał się do legislatywy suwerennych państw.
Wkrótce ministrowie spraw zagranicznych Niemiec i Wielkiej Brytanii poparli żądanie Sullivana, aby natychmiast wypuszczono Nawalnego. Ewidentnie widać, że ten incydent użyty jest jako wojna informacyjna przeciwko Rosji.
Z tego powodu wygląda na to, że Nawalny skoordynował swój prowokacyjny i bezsensowny powrót do Rosji z inauguracją rządów Bidena. Celem było wytworzenie „publicznie wiarygodnego“ pretekstu dla nowego prezydenta, aby mógł zintensyfikować antyrosyjskie działania po zatrzymaniu Nawalnego.
Jednak rzeczywistym celem był Nord Stream 2. Zagraniczni liderzy zażądali sankcji przeciw temu projektowi już po tym, gdy po raz pierwszy pojawiły się informacje o zatruciu Nawalnego w lecie ubiegłego roku. Biden planuje zestawić „sojuszników demokracji” jako część zbliżającej się miękkiej siły USA, zamierzonej na utworzenie geograficznie niejednolitej sieci sojuszników. Będą mieć „koronny argument” zjednoczyć się w związku z aresztowaniem Nawalnego, co również może posłużyć do innych strategicznych celów.
Nie można zapominać, że prezydent Putin podczas minionej konferencji prasowej oskarżył Nawalnego (choć nie imiennie, używając eufemizmu „berliński pacjent”) o współpracę z amerykańskimi agencjami informacyjnymi, co dodaje wiarygodności mojej interpretacji o zaplanowanych działaniach hybrydowych w tym właśnie celu.
W rzeczywistości Nawalny nigdy nie uważał, aby jego rząd próbował go zabić, bo w przeciwnym razie nigdy by do Rosji nie wrócił. Nie pozwoliliby mu na to też manipulanci ze służb informacyjnych. Ma służyć jako „opozycyjna” ikona, co jest rolą do odegrania w Rosji (czy to w więzieniu, czy na wolności), nie zagranicą, np. w Niemczech.
Dlatego w tajemnicy zdecydowano, aby wrócił w weekend do domu, co samo w sobie podważyło jego wcześniejsze twierdzenie, że to Kreml próbował nieskutecznie go zabić. Prawdziwym celem jego powrotu jest zjednoczenie „opozycji” i „uzasadnienie” sankcji przeciwko gazociągowi Nord Stream 2.
Tłum.: Marek Mróz
Why Did Alexei Navalny Return to the Same Country that He Claimed Tried to Kill Him? ukazał się 19.1.2021 na Global Research.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz