Jak to się czasy zmieniają!
Za pierwszej komuny żydowska awangarda, starannie uplasowana przez NKWD w partii, rządzie, bezpiece, niezawisłych sądach – że wymienię tylko niezawisłą sędzię Marię Gurowską (nee Zand; córkę Moryca i Frajdy), która zamordowała generała Emila Fieldorfa, „Nila”, posługując się dowodami spreparowanymi przez inną Żydówkę, Fajgę Mindlę Danielak, która w ramach minimum konspiracyjnego używała nazwiska „Helena Wolińska”, czy Oskara Szyję Karlinera, co to w sądownictwie wojskowym ubabrał sobie ręce aż po łokcie we krwi polskich patriotów – więc ta żydowska awangarda, uplasowana również w mediach – rzuciła hasło: kobiety na traktory!
Nawiasem mówiąc, kiedy się czyta o łajdactwach tych żydowskich arywistów, to człowieka ogarniają wątpliwości, czy ci wszyscy „sprawiedliwi wśród narodów świata”, nie zrobili przypadkiem ogromnego głupstwa, kręcąc w ten sposób powróz na szyję i rodaków i własną?
Wprawdzie Franciszek ks. de La Rochefoucauld twierdził, że tylko dlatego Pan Bóg nie sprowadził na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o bezskuteczności pierwszego, ale być może bywają wyjątki, kiedy ludzie wyciągają z własnych błędów jakieś wnioski i w przyszłości nie będzie już żadnych amatorów poświęcania życia swojego i swojej rodziny dla ratowania kogoś, kto już wkrótce pokazał, że jest zdolny do wszelkich łajdactw? Być może, że nie będzie, dlatego, że to właśnie ich życie zostanie zagrożone przez jerozolimską szlachtę, która już nie może się doczekać powrotu do panowania nad mniej wartościowym narodem tubylczym.
Zebrało mi się na te wspominki dlatego, że historia właśnie zatacza koło i żydowska gazeta dla Polaków, jak zwykle w awangardzie komunistycznej rewolucji, rzuciła hasło: kobiety na ulice!
Pretekstu dostarczył Trybunał Konstytucyjny, do którego w swoim czasie posłowie z PiS, PSL, Kukiz 15 i Konfederacji, skierowali pytanie, czy tzw. aborcja eugeniczna jest w świetle konstytucji dopuszczalna. Trybunał orzekł, że dopuszczalna nie jest; zresztą nie mógł orzec inaczej w świetle art. 38, stanowiącego, że Rzeczpospolita Polska zapewnia KAŻDEMU prawną ochronę życia. Każdemu – a więc bez względu na to, czy jest mały, czy duży, czy jest zdrowy, czy chory, czy został spłodzony „w skupieniu cnotliwem”, czy też nie – i tak dalej.
Próżno jednak wymagać logiki od awangardy komunistycznej rewolucji, której elementem jest nie tylko doprowadzenie do zdziczenia przedstawicieli mniej wartościowych narodów tubylczych po to, by następnie poddać je łagodnej eksterminacji, dbając przy tym – jak ujawnił pan prof. Ehrlich – by pozostawić przy życiu mniej więcej miliard tak zwanych „gojów” – żeby było komu pożyczać pieniądze na procent.
W tym celu żydokomuna przeprowadziła „długi marsz przez instytucje” we wszystkich państwach, gdzie żyje pośród mniej wartościowych narodów tubylczych, za pośrednictwem państwowych systemów edukacyjnych duracząc całe pokolenia nieubłaganym postępem. To zresztą też już było, bo w czasach stalinowskich, a i później też, „nowe”, walczyło ze „starym”, w dodatku z góry skazanym na klęskę.
Wielu durniów i durnic dało się na to nabrać i chętnie korzystali z możliwości obniżenia poziomu wymagań etycznych, z radością akceptując bydlęcy styl życia – czego później niektórzy trochę się wstydzili, ale nie wszyscy – bo nie każdy jest zdolny do przyznania się do głupoty. Więc i teraz żydokomuna, zdominowawszy system edukacyjny, media i przemysł rozrywkowy, duraczy pokolenia następne, by przerobić historyczne narody na tak zwany nawóz historii.
Jednym ze sposobów duraczenia jest podszywanie się pod pragnienie wolności. Niektórzy ludzie takiego pragnienia nie odczuwają, zwracając uwagę raczej na zapewnienie sobie bezpieczeństwa i w imię tego godząc się na status bydlęcy, ale inni wolność sobie cenią.
W tej sytuacji żydokomuna wprost z wolnością nie walczy, tylko poprzez duraczenie próbuje skierować pragnienie wolności właśnie w stronę akceptacji przez duraczonych statusu bydlęcego.
Zwróćmy uwagę, że żydokomuna nigdy nie zająknie się, by powiększyć obszar wolności poprzez zredukowanie fiskalnego ucisku. Przeciwnie – ona ten fiskalny i biurokratyczny ucisk utrwala, forsując – jak to żydokomuna – rozwiązania socjalistyczne. To jest właśnie taktyka kierowania naturalnego pragnienia wolności na manowce, by w rezultacie mniej wartościowe narody tubylcze pogrążyły się w panświnizmie i potulnie dały się zapędzić do wspólnego chlewa, czy obory.
To metodyczne i cierpliwe duraczenie przyniosło rezultaty, w postaci postępującej erozji znienawidzonej przez żydokomunę cywilizacji łacińskiej. Doszło w końcu do tego, że dzieciobójstwo – nawiasem mówiąc, stanowiące element obrzędów religijnych u Fenicjan – zostało unane za rodzaj cnoty, a w każdym razie – za wyznacznik postępu. To jest właśnie ta łagodna, chociaż przez to bardziej skuteczna metoda eksterminacji mniej wartościowych narodów, które eksterminują się same, pod dyskretnym nadzorem i dyrekcją żydokomuny. Czegóż chcieć więcej?
Toteż publikacja orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, zwanego „pseudotrybunałem Julii Przyłębskiej”, bo – w odróżnieniu od trybunałów poprzednich – jego składu osobowego nie zatwierdził Judenrat „Gazety Wyborczej”, będący medialną odkrywką żydokomuny, stała się okazją do ulicznych protestów kobiet płci obojga, a pewnie również osób „transpłciowych”.
Żydowska gazeta dla Polaków, wykonując leninowskie zalecenia w zakresie organizatorskiej funkcji prasy, udziela wskazówek, gdzie i jak protestować. Ponieważ całkiem niedawno Judenrat potępił umieszczony na siedzibie „Obywateli RP” napis „jebać lewaków”, jako „wulgarny”, to rozwydrzone damy już nie wykrzykują , żeby „wypierdalać” i nie nawołują do „jebania”, tylko ustami pulchnej pani Marty Lempart odgrażają się, że będą „ścigać” urzędników i lekarzy, którzy odmówią ćwiartowania małych dzieci.
Nie wiadomo, jaką postać to „ściganie” przyjmie, ale skoro Strajk Kobiet tak sobie poczyna, skoro proklamuje „wojnę”, to może pojawi się reakcja w postaci batów, jakie aktywistki zaczną dostawać na gołe dupy pro memoria, co by im przywróciło poczucie rzeczywistości. [Nie ma już takich mężczyzn… – admin]
Ale może się nie pojawi, bo nie da się wykluczyć, że Naczelnik Państwa znowu będzie próbował wykorzystać te awantury, by zaprezentować się jako unus defensor, wokół którego w tej sytuacji powinni skupić się wszyscy przeciwnicy damskiego rozwydrzenia. A durnice, w swoim zacietrzewieniu, nawet nie zdają sobie sprawy, że z traktorów zostały przegonione na ulicę.
Stanisław Michalkiewicz
https://www.magnapolonia.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz