Wstęp
Niniejsza książka mówi o tym, że jesteśmy chronicznie wyobcowani od samych siebie, od innych ludzi i od świata, ponieważ kawałkujemy nasze doświadczenie na wiele części, oddzielonych od siebie granicami. Sztucznie segregujemy naszą świadomość na takie przegródki, jak podmiot i przedmiot, życie i śmierć, ciało i umysł, świat wewnętrzny i zewnętrzny, wola i instynkt. Podział ten powoduje, że doświadczenie walczy przeciwko doświadczeniu, życie przeciwko życiu. Choć ten stan rzeczy bywa rozmaicie określany, na skutek tej przemocy jesteśmy po prostu nieszczęśliwi. Życie staje się cierpieniem, nieustannym bojowaniem. Jednakże wszelkie nasze zmagania -- nasze konflikty, lęki, cierpienia i rozpacz -- są spowodowane g r a n i c a m i, które nieopatrznie narzucamy naszemu doświadczeniu.
Niniejsza książka poświęcona jest temu, jak owe granice powstają i jak można im zaradzić.
Istnieje dziś tak wielka liczba metod przezwyciężania wewnętrznych konfliktów, od psychoanalizy po zen, od psychologii postaci po medytację transcendentalną, od egzystencjalizmu po hinduizm, że osoba pragnąca zwrócić się po pomoc i poradę staje przed kolejnym problemem. Tym bardziej że wszystkie te systemy światopoglądowe wydają się wzajemnie sprzeczne. Gdzie indziej upatrują przyczyn cierpienia, różne też podają recepty na jego zwalczenie. Ludzie często przyjmują poglądy dwóch różnych psychologów lub nauczycieli duchowych, by zdać sobie sprawę, że są one całkowicie przeciwstawne. Moim celem było dokonanie syntezy tej zdumiewająco różnorodnej gamy poglądów. Wszystkie postawy wobec terapii, uzdrowienia i osobistego rozwoju starałem się ująć w jedną strukturę, zwaną spektrum świadomości. Podejście to pozwala nam zasymilować najistotniejsze elementy trzech najważniejszych kierunków w zachodniej psychologii i psychoterapii: klasycznej psychologii jaźni (łącznie z kognitywnym behawioryzmem i Freudowską psychologią ego), psychologii humanistycznej (np. bioenergetyka i psychologia postaci) i transpersonalnej (np. psychosynteza, analityka Jungowska i tradycje mistyczne). O ile mi wiadomo, tego rodzaju syntezy nie można znaleźć w żadnej innej książce. Pragnę wykazać, że każda granica, za pomocą której dokonujemy podziału naszego doświadczenia, powoduje zawężenie naszej świadomości, która staje się fragmentaryczna i wewnętrznie skłócona. Nasze doświadczenie przecina wiele takich granic, które w sumie składają się na spektrum naszej świadomości. Przekonamy się, w jaki sposób różne terapie traktują poszczególne poziomy spektrum. Każdy rodzaj terapii usiłuje zlikwidować jakąś konkretną granicę, usunąć jakiś konkretny podział. Porównanie różnych rodzajów terapii pozwala zapoznać się z różnymi typami granic, które powstają w świadomości, oraz uczy, jak te podziały przezwyciężyć. Dla czytelnika nie zaznajomionego z tą tematyką niniejsza książka będzie stanowić wprowadzenie do najważniejszych metod osiągania rozwoju i przemiany świadomości. Pokaże ona również, w jaki sposób metody te są ze sobą powiązane. Podane są tu także konkretne ćwiczenia, które pozwolą czytelnikowi poznać te metody w praktyce. Nie jest to książka typu podręcznikowego czy akademickiego, lecz ma charakter wprowadzenia, z konieczności opartego na uogólnieniach. Pozwoliłem sobie zatem na pewne uproszczenia czy skróty myślowe. Nie poświęcam na przykład zbyt wiele miejsca ćwiczeniom wizualizacyjnym, relaksowi, kształtowaniu roli, wstrzymywaniu myśli, analizie snów itd. Nie zatrzymuję się też dłużej przy strategiach modyfikacji zachowania, ponieważ jak na przystępny tekst wprowadzający są to sprawy zbyt skomplikowane. Mówiąc o ostatecznym stanie świadomości, będę się posługiwał określeniem świadomość jedyna, rezygnując z terminów stosowanych w literaturze fachowej, takich jak świadomość otwarta i inne. Czytelników zainteresowanych szczegółowymi analizami spektrum świadomości odsyłam do moich bardziej akademickich prac (The Spectrum of Consciousness, Wheaton, 1977; The Atman Project, Wheaton, 1980; Up from Eden, Anchor/Doubleday, 1981). Należy w tym miejscu wymienić kilku autorów, których dzieła pozwoliłem sobie wykorzystać w mojej argumentacji. Wybrałem szczególnie tych autorów, których książki są znane i powszechnie dostępne, co znacznie ułatwiło mi zadanie (cała odpowiedzialność za błędną interpretację spoczywa... i tak dalej). Przy pisaniu książki szczególnie inspirowali mnie następujący autorzy: rozdział II -- dr Besant (A Study in Consciousness); rozdział III -- A. N. Whitehead, Nauka i świat nowożytny, rozdział IV i V -- św. Augustyn i Mistrz Eckhart, oraz Krishnamurti (The First and hast Freedom i Uwagi o życiu), Alan Watt (The Wisdom of Insecurity; na przykład pierwsza część rozdziału IV jest adaptacją The First and Last Freedom, w pierwszej zaś części rozdziału V korzystam z The Wisdom of Insecurity); rozdział VII -- Putney i Putney (The Adjusted American); rozdział VIII -- Alexander Lowen; rozdział IX -- Roberto Assagioli; rozdział X -- Suzuki Roshi (Zen Mind, Beginner's Mind) oraz Bubb Free John (The Knee of Listening). Osoby zaznajomione z twórczością tych pisarzy natychmiast zauważą, jak wiele im zawdzięczam. Mam nadzieję, że dzięki wykorzystaniu tych powszechnie dostępnych materiałów pióra znawców poszczególnych sfer duszy czytelnikom łatwiej będzie uchwycić ogólną naturę spektrum świadomości. K.W. Lincoln, Nebraska Wiosna 1979
I Wprowadzenie: kim jestem?
Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, w dowolnym miejscu i czasie może się to zdarzyć.
Quote
Naraz znalazłem się w ognistym obłoku. Przez moment sądziłem, że to płomienie, że gdzieś w pobliżu wybuchł potężny pożar. Po chwili wiedziałem jednak, że ogień płonie we mnie. Natychmiast ogarnęło mnie uniesienie, poczucie ogromnej radości, któremu towarzyszyła nie dająca intelektualna iluminacja. Przede wszystkim się nie opisać tylko uwierzyłem, ale bezpośrednio ujrzałem, że wszechświat nie składa się z martwej materii, lecz na odwrót, jest żywą Obecnością; zyskałem w sobie świadomość życia wiecznego. Nie było to przekonanie, że czeka mnie życie wieczne, lecz świadomość, że już je posiadłem. Ujrzałem, że wszyscy ludzie są nieśmiertelni; że kosmiczny porządek jest taki, iż bez żadnego porozumienia wszystko działa dla dobra wszystkich; że zasadą, na której opiera się świat, wszystkie światy, jest to, co nazywamy miłością, oraz że powszechna szczęśliwość jest na dłuższą metę absolutnie pewna. (Cytat za: R. M. Bucke)
Cóż za wspaniała świadomość! Z pewnością popełnilibyśmy wielki błąd, gdybyśmy pospiesznie uznali takie doświadczenia za halucynacje czy wytwory obłąkanej wyobraźni, ponieważ iluminacja, jakiej doznała ta osoba, nie ma w sobie nic z lęku i cierpienia psychotycznych wizji.
Quote
Pył i bruk ulicy były równie drogocenne jak złoto, bramy zaś z początku zdawały się krańcem świata. Zielone drzewa, które ujrzałem przez jedną z bram, wprawiły mnie w uniesienie i zachwyt. (...) Swawolące na ulicy dzieci były jak żywe srebro. Nic mi nie było wiadomo, aby się kiedyś urodziły lub miały kiedyś umrzeć. Wszystko miało swoje miejsce i trwało wiecznie. Nawet światło dzienne przesycone było wiecznością (...) (Traherne)
William James, najwybitniejszy psycholog amerykański, wielokroć powtarzał, że ,,świadomość na jawie jest tylko jednym, szczególnym rodzajem świadomości, podczas gdy wszędzie wokół, oddzielone od niej cieniutkimi błonami, znajdują się zupełnie inne rodzaje świadomości". To tak, jakby nasza codzienna świadomość była tylko nieistotną wyspą pośród ogromnego oceanu niezgłębionej świadomości, oceanu, którego fale nieustannie biją o ochronne rafy naszej normalnej świadomości, aż wreszcie, zupełnie spontanicznie, wtargną do wewnątrz, zalewając naszą wyspiarską świadomość wiedzą o olbrzymiej, w większości nie zbadanej, lecz na wskroś realnej krainie świadomości nowego świata. Teraz przyszła chwila zachwytu tak przejmującego, że wszechświat znieruchomiał, jakby zdumiony niewypowiedzianym majestatem tego obrazu. Tylko Jedno w całym nieskończonym wszechświecie! Wszechmiłujące,
Quote
Doskonałe Jedno... Równocześnie z tą, można nadprzyrodzoną rozkoszą przyszła iluminacja. rzec, Jakimś przemożnym wewnętrznym zmysłem ujrzałem, jak atomy lub cząsteczki, z których składa się wszechświat -- nie wiem, czy materialne, czy duchowe -- zmieniają układ, jak kosmos (w swym ciągłym, wiecznym życiu) przechodzi od jednego porządku do drugiego. Jakaż ogarnęła mnie radość, gdy ujrzałem, że łańcuch jest nie przerwany, że nie brakuje żadnego ogniwa, że wszystko ma swoje miejsce i czas. (R. M. Bucke)
Najbardziej fascynującym aspektem tych przemożnych doświadczeń iluminacji -- aspektem, któremu poświęcimy dużo uwagi -- jest nie pozostawiające choćby cienia wątpliwości poczucie fundamentalnego zjednoczenia z całym wszechświatem, ze wszystkimi światami: doczesnym i wiecznym, niebiańskim i ziemskim. To poczucie utożsamienia wykracza poza wąskie granice umysłu i ciała i ogarnia cały kosmos, toteż R. M. Bucke nazwał ten stan świadomością kosmiczną. Muzułmanie określają to mianem najwyższej jedności, najwyższej dlatego, że oznacza zjednoczenie ze Wszystkim. To miłosne wzięcie w ramiona wszechświata jako całości będziemy nazywać ogólnie świadomością jedyną.
Ulice były moje, świątynia była moja, ludzie byli moi. Niebo było moje, podobnie jak słońce, księżyc i gwiazdy, ja jeden na to patrzyłem i rozkoszowałem się tym. Nie dotyczyły mnie żadne zasady, podziały i granice, jednakże wszystkie zasady i granice były moje, moje były wszystkie skarby i ich właściciele. Zrozumiałem, że zostałem zdemoralizowany i nauczyłem się wszystkich podłych sztuczek tego świata, lecz teraz ich się oduczam i staję się, by tak rzec, na powrót małym dzieckiem, abym dostąpił królestwa Bożego. (Traherne)
To doświadczenie utożsamienia z wszechświatem jest tak powszechne, że wraz z doktrynami, które je tłumaczą, zyskało sobie miano philosophiae perennis, odwiecznej filozofii. Istnieje wiele dowodów na to, że ów rodzaj doświadczenia czy wiedzy stanowi sedno wszystkich wielkich religii -- hinduizmu, buddyzmu, taoizmu, chrześcijaństwa, islamu i judaizmu -- możemy więc zasadnie mówić o transcendentnej jedności wszystkich religii i tożsamości przedwiecznej prawdy. Tezą mojej książki jest stwierdzenie, że ten rodzaj świadomości, którą nazywam świadomością jedyną, czy też najwyższą tożsamością, stanowi prawdziwą naturę i możliwy do osiągnięcia stan wszystkich istot czujących, jednakże w coraz większym stopniu zawężamy nasz świat i odwracamy się od naszej prawdziwej natury, aby utwierdzić wytwarzane przez nas granice. Nasza pierwotnie nie podzielona i jednorodna świadomość funkcjonuje od tej pory na różnych poziomach, zawiera w sobie różne tożsamości i granice. Owe różne poziomy są właściwie równoznaczne z różnymi odpowiedziami, jakich udzielamy sobie na pytanie: ,,Kim jestem.
,,Kim jestem?" Problem ten przypuszczalnie nęka ludzkość od zarania cywilizacji i pozostaje jednym z najbardziej uciążliwych pytań, jakie zadaje sobie człowiek. Odpowiedzi, których udzielano, mieszczą się w szerokim przedziale od religijnych po świeckie, od skomplikowanych po proste, od naukowych po romantyczne, od politycznych po indywidualne. Zamiast jednak analizować wielorakie odpowiedzi, przyjrzyjmy się lepiej bardzo konkretnemu i podstawowemu procesowi, który zachodzi, gdy jakaś osoba stawia sobie pytanie: ,,Kim jestem? Jakie jest moje prawdziwe ja? Jaka jest istota mojej tożsamości?" Kiedy ktoś pyta: ,,Kim jesteś?", a ty udzielasz rzeczowej uczciwej i mniej lub bardziej szczegółowej odpowiedzi, to co właściwie robisz? Co się wtedy dzieje w twoim umyśle? Można powiedzieć, że opisujesz twoje ja, na ile je znasz, podając najbardziej istotne fakty, zarówno dobre, jak i złe, wartościowe i bezwartościowe, naukowe i poetyckie, filozoficzne i religijne, które uważasz za składające się na istotę twojej tożsamości. Możesz na przykład myśleć o sobie następująco: ,,Jestem osobą wyjątkową, o dużych możliwościach; jestem życzliwy, lecz czasem okrutny, kochający, lecz czasem wrogi; jestem ojcem, prawnikiem, lubię łowić ryby i oglądać mecze koszykówki..." Lista twoich odczuć i przemyśleń będzie oczywiście dłuższa. Istnieje jednak dużo mniej skomplikowany proces, leżący u podstaw procedury ustalania swej tożsamości. Zachodzi coś bardzo prostego, kiedy odpowiadasz na pytanie: ,,Kim jesteś?" Kiedy opisujesz, wyjaśniasz lub choćby tylko wewnętrznie doznajesz swego ja, tak naprawdę, nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego sprawy, wytyczasz w umyśle linię, czy też granicę, przecinającą całe pole twego doświadczenia: wszystko, co znajduje się we w n ą t r z tej granicy, nazywasz lub odczuwasz jako swoje ja, wszystko zaś, co pozostaje n a zewnątrz tej granicy, odczuwasz jako nie-ja. Innymi słowy, twoja tożsamość zależy wyłącznie od tego, gdzie przeprowadzisz tę linię graniczną. Jesteś człowiekiem, a nie krzesłem, i wiesz o tym dlatego, że świadomie czy nieświadomie przeprowadzasz granicę pomiędzy ludźmi a krzesłami, po czym rozpoznajesz swą tożsamość z tymi pierwszymi. Możesz być człowiekiem wysokim, w związku z czym przeprowadzasz w umyśle linię pomiędzy wysokim i niskim wzrostem, po czym utożsamiasz się z kategorią ,,wysoki". Doznajesz odczucia, że jesteś tym, a nie tamtym, ponieważ przeprowadziłeś rozgraniczenie pomiędzy tym a tamtym i rozpoznajesz się w tym, a nie rozpoznajesz się w tamtym. Kiedy więc mówisz o swoim ja, wykreślasz linię graniczną pomiędzy tym, co jest, a tym, co nie jest tobą. Kiedy odpowiadasz na pytanie: ,,Kim jesteś?", opisujesz po prostu, co znajduje się w obrębie tej linii. Tak zwany kryzys tożsamości następuje wtedy, gdy nie potrafisz zdecydować, jak i gdzie należy przeprowadzić tę granicę. Innymi słowy, ,,Kim jesteś?" znaczy w istocie: ,,Gdzie przeprowadzasz granicę?" Wszystkie odpowiedzi napytanie: ,,Kim jestem?" rodzą się podczas tej podstawowej procedury wytyczania linii granicznej pomiędzy ja i nie-ja. Kiedy zostaną wyznaczone ogólne linie graniczne, odpowiedzi na to pytanie mogą przybrać bardzo złożoną formę -- naukową, teologiczną, ekonomiczną -- ale mogą także pozostać bardzo proste i nieartykułowane. Każda możliwa odpowiedź zależy jednak od tego, w jaki sposób wykreśli się linię graniczną. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że linia graniczna może podlegać przesunięciom i często tak się dzieje. Można ją wytyczyć od nowa. W pewnym sensie człowiek może przetworzyć mapę swej duszy i znaleźć na niej obszary, których nigdy nie uważał za dostępne, czy nawet pożądane. Jak już widzieliśmy, najbardziej radykalna zmiana granic następuje podczas doświadczeń najwyższej tożsamości, ponieważ granice ja rozszerzają się wtedy do tego stopnia, że zawierają w sobie cały wszechświat. Można nawet powiedzieć, że granice całkowicie zanikają, ponieważ człowiek utożsamia się wtedy z jedną harmonijną całością, w której nie da się wyróżnić wnętrza i zewnętrza, toteż nie ma gdzie przeprowadzić linii granicznej. W dalszym ciągu tej książki będziemy stale powracać do świadomości nie podzielonej, zwanej najwyższą tożsamością. W tym miejscu warto jednak dokonać analizy innych, bardziej znanych sposobów określania granic duszy. Różnych rodzajów linii granicznych jest tyle, ile jednostek, które je wyznaczają, ale można je wszystkie posegregować na kilka łatwo rozpoznawalnych klas. Najpowszechniejszą linią graniczną, którą ludzie wykreślają, bądź też uważają za istotną, jest granica skóry, zamykająca w sobie cały organizm. Ta linia graniczna pomiędzy ja i nie-ja wydaje się powszechnie przyjęta. Wszystko, co pozostaje wewnątrz granicy skóry, jest w pewnym sensie mną, wszystko zaś, co pozostaje na zewnątrz tej granicy, to nie-ja. Poza granicą skóry istnieją pewne rzeczy, które uważam za moje, ale nie są one mną. Rozpoznaję na przykład mój samochód, moją pracę, mój dom, moją rodzinę, ale to wszystko nie jest w tak bezpośrednim sensie mną, jak to, co znajduje się wewnątrz mojej skóry. A zatem, powtórzmy, granica skóry jest jedną z nąjpowszechniej uznawanych granic pomiędzy ja i nie-ja. Można by pomyśleć, że granica skóry jest tak oczywista, tak realna i tak powszechna, iż żadne inne rodzaje granic nie są praktycznie możliwe, nie licząc rzadkich przypadków świadomości nie podzielonej z jednej strony oraz beznadziejnych psychotyków z drugiej. Tymczasem istnieje inny, niezwykle powszechny i dobrze znany rodzaj granicy, którą wyznacza olbrzymia liczba ludzi. Choć większość z nich uznaje granicę skóry za oczywistą, wykreślają jeszcze jedną, bardziej dla nich istotną i przebiegającą w e w n ą t r z organizmu. Jeżeli granica w e w n ą t r z organizmu wydaje ci się dziwna, pozwól, że spytam:
Quote
,,Czujesz, że jesteś ciałem, czy też czujesz, że posiadasz ciało?"
Większość ludzi czuje, że posiada ciało, mniej więcej na tej samej zasadzie, na jakiej są właścicielami samochodu, domu czy każdego innego przedmiotu. W tych okolicznościach ciało wydaje się nie tyle mną, co moje, a to, co jest moje, z definicji pozostaje na zewnątrz granicy pomiędzy ja i nie-ja. Człowiek utożsamia się w sposób bardziej podstawowy i intymny z pewnym wyróżnionym elementem całości swego organizmu. Element ten, który jest odczuwany jako prawdziwe ja, nosi nazwę umysłu, psychiki, ego czy osobowości. Nie istnieją żadne przesłanki biologiczne dla dokonania takiego radykalnego rozróżnienia na umysł i ciało czy psyche i some, jednak psychologicznie podział ten osiąga rozmiary epidemii. Podział na umysł i ciało, wraz z towarzyszącą mu dwoistością, stanowi wręcz podstawową perspektywę myślową cywilizacji zachodniej.
Zwróć uwagę, że nauka o ogólnym zachowaniu człowieka nosi nazwę psychologii. Słowo to odzwierciedla założenie, że człowiek jest w swej istocie umysłem, a nie ciałem. Nawet Św. Franciszek nazywał swe ciało ,,biednym braciszkiem osiołkiem", bo rzeczywiście większość z nas czuje, że w jakimś sensie nasze ciała służą nam jako środek transportu, tak samo jak koń czy osiołek. Linia graniczna pomiędzy umysłem i ciałem z pewnością ma w sobie coś osobliwego. W momencie narodzin jest zupełnie nieobecna. Jednak gdy jednostka dorasta i zaczyna ustalać i utwierdzać granicę pomiędzy ja i nie-ja, patrzy na swe ciało z mieszanymi uczuciami. ,,Czy powinienem je bezpośrednio zawrzeć w granicach mego ja, czy też powinienem je traktować jako obce terytorium? Gdzie przeprowadzić granicę?" Z jednej strony ciało przez całe życie jest źródłem wielu przyjemności, od erotycznych uniesień, poprzez smakowite potrawy, po piękne zachody słońca, które odbieramy zmysłowo. Z drugiej strony w ciele mieszka groźba miażdżącego bólu, kalectwa i ciężkich chorób. Dla dziecka ciało jest jedynym źródłem przyjemności, lecz zarazem pierwszym źródłem bólu i konfliktu z rodzicami. Na domiar złego, ciało wytwarza odpadki, które, z przyczyn dla dziecka niezwykle tajemniczych, są dla rodziców stałym powodem do niepokoju i zdenerwowania. Moczenie łóżeczka, stolec, siąkanie nosem -- co za papranina! A wszystko to ma swe źródło w ciele. Wytyczenie linii granicznej będzie ciężkim zadaniem. Dorosła jednostka zazwyczaj wzięła już rozbrat ze swym biednym osiołkiem. Gdy granica pomiędzy ja i nie-ja zostanie domknięta, osiołek znajdzie się po drugiej stronie muru. Ciało staje się obcym terytorium, niemal równie obcym (choć nigdy w takim samym stopniu) jak świat zewnętrzny. Granicę przeprowadza się pomiędzy umysłem a ciałem, przy czym człowiek jednoznacznie utożsamia się z tym pierwszym. Zaczyna nawet odczuwać, że żyje w swojej głowie, jakby był mieszkającym w czaszce krasnoludkiem, który wydaje ciału rozkazy, nie zawsze wykonywane.
Krótko mówiąc, to, co jednostka postrzega jako swoje ja, nie obejmuje bezpośrednio całego organizmu, tylko pewien jego element, a mianowicie ego. Innymi słowy, jednostka utożsamia się z mniej lub bardziej adekwatnym mentalnym a u t o w i z e r u n k i e m oraz związanymi z nim procesami intelektualnymi i emocjonalnymi. Ponieważ nie chce się jednoznacznie utożsamić z całym organizmem, w najlepszym razie dopuści do siebie wizerunek lub obraz całego organizmu. Odczuwa zatem siebie jako ego, do którego przytwierdzone jest luźno ciało. Występuje więc tutaj inny ważny rodzaj linii granicznej, za której pośrednictwem jednostka utożsamia się przede wszystkim ze swym ego, czyli autowizerunkiem. Jak widzimy, granica pomiędzy ja i nie-ja może być bardzo elastyczna. Nie zaskoczy nas zatem odkrycie, że nawet terytorium ego czy umysłu -- na razie używam tych terminów niezbyt precyzyjnie -- można przeciąć innego rodzaju linią graniczną. Z różnych powodów (niektóre z nich później omówimy) jednostka może nawet nie zechcieć przyznać, że niektóre elementy jej psyche rzeczywiście do niej należą. Posługując się żargonem psychologicznym, jednostka alienuje, tłumi, czy też projektuje te elementy. Zawęża granicę pomiędzy ja i nie-ja tylko do pewnych wybranych obszarów ego. Ten zawężony autowizerunek będziemy nazywać personą (znaczenie tego słowa stanie się z czasem jaśniejsze). Kiedy jednostka utożsamia się tylko z wybranymi elementami swej psyche (czyli z personą), pozostała część psyche jest odczuwana jako nie-ja, terytorium obce i budzące grozę. Jednostka przetwarza mapę swej duszy, aby zaprzeczyć istnieniu nie chcianych aspektów siebie (te nie chciane aspekty będziemy nazywać cieniem) i wyprzeć je ze świadomości. Mamy tu do czynienia z kolejnym ważnym i rozpowszechnionym rodzajem linii granicznej. W tym momencie nie zajmujemy się kwestią, które z tych autowizerunków są trafne, adekwatne czy prawdziwe. Rejestrujemy jedynie fakt, że istnieje kilka ważniejszych rodzajów linii granicznych pomiędzy ja i nie-ja, nie ustosunkowując się do nich. A ponieważ podchodzimy do tego tematu bezstronnie, możemy przynajmniej wspomnieć o jeszcze jednym rodzaju linii granicznej, któremu poświęca się dziś wiele uwagi, a mianowicie granicy związanej z tzw. zjawiskami transpersonalnymi.
Transpersonalność oznacza, że pewne procesy zachodzą w jednostce, ale w jakimś sensie ją transcendują, czyli wykraczają poza nią. Najprostszym tego przykładem jest postrzeganie pozazmysłowe, PP. Parapsychologowie rozróżniają kilka form PP: telepatię, jasnowidzenie, telekinezę czy prekognicję (zdolność przewidywania przyszłości). Możemy również zaliczyć do tej kategorii doświadczenia przebywania poza swym ciałem, doświadczenia transpersonalnego ja itd. Wszystkie te zjawiska mają jedną cechę wspólną, a mianowicie granica pomiędzy ja i nie-ja rozszerza się poza granicę skóry. Chociaż doświadczenia transpersonalne są nieco podobne do świadomości jedynej, zjawisk tych nie należy ze sobą mylić. W stanie świadomości jedynej dana osoba utożsamia się z Całością, absolutnie wszystkim. W doświadczeniach transpersonalnych tożsamość danej osoby nie rozciąga się tak daleko, chociaż wykracza poza granicę skóry czy organizmu. Osoba ta nie utożsamia się z Całością, ale też nie ogranicza swej tożsamości do samego organizmu. Cokolwiek można myśleć o doświadczeniach transpersonalnych (wiele z nich omówimy szczegółowo w dalszej części książki), posiadamy niewątpliwie dowody na to, że przynajmniej niektóre z tych zjawisk naprawdę mają miejsce. Możemy zatem śmiało przyjąć, że doświadczenia transpersonalne stanowią jeszcze jedną klasę linii granicznych pomiędzy ja i nie-ja. Omówienie granic pomiędzy ja i nie-ja służy temu, by wykazać, że każdej jednostce dostępny jest nie jeden, lecz wiele poziomów tożsamości. Poziomy te nie są teoretycznymi hipotezami, lecz empiryczną rzeczywistością -- można je samemu zweryfikować na własnym przykładzie. W odniesieniu do tych różnych poziomów można powiedzieć, że znajome, a jednak niezwykle tajemnicze zjawisko, które nazywamy świadomością, stanowi swego rodzaju spektrum, tęczę, złożoną z licznych pasm, czyli poziomów tożsamości. Powyżej przedstawiliśmy pokrótce pięć klas czy poziomów tożsamości. Każdy z tych pięciu poziomów bez wątpienia posiada liczne warianty, można też wprowadzać bardziej szczegółowe podziały, lecz w tych pięciu poziomach wydają się zawierać podstawowe aspekty ludzkiej świadomości.
Rozpatrzmy teraz te podstawowe poziomy świadomości i spróbujmy je jakoś uporządkować. Schemat spektrum świadomości ukazany jest na rys. 1, z linią graniczną pomiędzy ja i nie-ja oraz omówionymi przez nas poziomami świadomości. Każdy z poziomów jest skutkiem przeprowadzenia linii granicznej w innym miejscu. Zwróć uwagę, że linia graniczna zaczyna się rozmazywać na obszarze, który nazywamy transpersonalnym, by całkowicie zaniknąć na poziomie świadomości jedynej, ponieważ na tym krańcowym poziomie ja i nie-ja stają się jedną harmonijną całością.
To oczywiste, że każdy kolejny poziom spektrum odzwierciedla zawężenie czy ograniczenie tego, co dana jednostka odczuwa jako swoje ja, swoją prawdziwą tożsamość, swoją odpowiedź na pytanie: ,,Kim jestem?" U dołu spektrum jednostka czuje, że jest zjednoczona z wszechświatem, że jej prawdziwe ja to nie tylko organizm, lecz całość stworzenia. Na kolejnym poziomie świadomości (zmierzając w górę spektrum) jednostka nie utożsamia się ze Wszystkim, lecz z całością swego organizmu. Jej poczucie tożsamości zawęziło się z całości wszechświata do pewnego aspektu wszechświata, a mianowicie jej bytu psychofizycznego (bodymind). Na kolejnym poziomie tożsamość podlega dalszemu zawężeniu, gdyż teraz jednostka utożsamia się przede wszystkim ze swym umysłem czy ego, które stanowi tylko pewien aspekt całości organizmu. Na ostatnim poziomie spektrum następuje jeszcze dalej idące zawężenie: jednostka ogranicza swą tożsamość do pewnych aspektów swego umysłu, alienując, czy też wypierając cień, nie chciane aspekty swej psyche. Utożsamia się wtedy tylko z tą częścią swej psyche, którą nazywamy personą. A zatem od wszechświata przechodzimy do aspektu wszechświata zwanego organizmem, od organizmu do aspektu organizmu zwanego ego, od ego do aspektu ego zwanego personą -- oto najważniejsze pasma spektrum świadomości. Na każdym kolejnym poziomie spektrum pojawia się coraz więcej aspektów wszechświata, które wydają się
zewnętrzne wobec jaźni [Słowa ,,jaźń" i ,,ja" używane są zamiennie (przyp. tłum.). ] danej osoby.
A zatem na poziomie całości organizmu obcym, pozostającym poza granicą ja wydaje się otoczenie. Jednak na poziomie persony obcym, zewnętrznym, pozostającym poza granicą ja wydaje się otoczenie danej jednostki oraz jej ciało, oraz pewne aspekty jej psyche. Różne poziomy spektrum odzwierciedlają różnice nie tylko tożsamości, ale także tych cech, które są z tożsamością bezpośrednio lub pośrednio związane. Zastanów się na przykład nad powszechnym problemem konfliktu z samym sobą. Ponieważ istnieją różne poziomy ja, istnieją też różne poziomy konfliktu z samym sobą. Dzieje się tak dlatego, że na każdym poziomie spektrum linia graniczna ja wytyczona jest inaczej. Jak ci powie każdy wojskowy strateg, każda linia graniczna jest potencjalną linią f r o n t u , gdyż linia graniczna oddziela terytoria dwóch potencjalnie zwaśnionych obozów. Na przykład osoba znajdująca się na poziomie całości organizmu znajdzie potencjalnego wroga w swym otoczeniu -- wydaje się ono bowiem obce, zewnętrzne, a zatem zagrażające życiu i pomyślności danej jednostki. Z kolei osoba znajdująca się na poziomie ego stwierdza, że obce terytorium stanowi nie tylko otoczenie, ale także jej własne ciało, toteż natura konfliktu z samym sobą jest tutaj zupełnie inna. Osoba ta dokonała przesunięcia linii granicznej swego ja, a zatem przesunęła linię konfliktów i osobistych wojen. W tym przypadku na stronę wroga przeszło jej ciało. Linia frontu może stać się bardzo wyrazista na poziomie persony, gdyż w tym przypadku linia graniczna jaźni zostaje przeprowadzona pomiędzy poszczególnymi aspektami psyche, a zatem linia frontu przebiega pomiędzy jednostką jako personą a jej otoczeniem oraz jej ciałem, oraz pewnymi aspektami jej umysłu. Reasumując, z chwilą gdy jednostka wykreśli granice swej duszy, ustali zarazem rodzaje wojen, jakie dusza będzie toczyła. Granice tożsamości jednostki określają te aspekty wszechświata, które przynależą do ja, oraz te aspekty, które stanowią nie-ja. A zatem na różnych poziomach spektrum za obce, nie przynależące do ja uchodzą różne aspekty wszechświata. Każdy poziom uznaje różne procesy, zachodzące we wszechświecie, za obce względem siebie. A ponieważ, jak zauważył Freud, każdy obcy wydaje się wrogiem, każdy poziom pozostaje w potencjalnym konflikcie z rozmaitymi wrogami. Należy pamiętać, że każda linia graniczna jest również linią frontu, wróg zaś na każdym poziomie jest inny. Mówiąc żargonem psychologicznym, różne symptomy rodzą się na różnych poziomach. Fakt, że różne poziomy spektrum posiadają odmienne symptomy, cechy charakterystyczne i możliwości konfliktów, pozwala nam spojrzeć na świadomość z bardzo ciekawego punktu widzenia. Istnieje dziś ogromne i stale rosnące zainteresowanie wszelkiego rodzaju szkołami i technikami, zajmującymi się różnymi aspektami świadomości. Ludzie garną się do psychoterapii, analizy Jungowskiej, mistycyzmu, psychosyntezy, zenu, analizy transakcyjnej, hinduizmu, bioenergetyki, psychoanalizy, jogi czy psychologii postaci. Szkoły te mają jedną wspólną cechę, a mianowicie wszystkie w jakiś sposób usiłują dokonać zmian w świadomości danej osoby. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Jednostka autentycznie pragnąca pogłębić znajomość samej siebie staje w obliczu zdumiewającej różnorodności systemów psychologicznych i religijnych, toteż nie ma pojęcia, od czego zacząć.
Komu uwierzyć. Nawet jeżeli dokona starannej analizy tego, co mają do powiedzenia poszczególne szkoły, prawdopodobnie nie umniejszy to panującego w jej umyśle zamętu, ponieważ szkoły te przeczą sobie nawzajem. Na przykład adeptom zen każe się zapomnieć o swym ego, wyjść poza nie, uczynić przezroczystym; tymczasem w psychoanalizie kładzie się nacisk na umacnianie, utwierdzanie, ugruntowywanie ego. Która szkoła ma słuszność? Jest to rzeczywisty problem, zarówno dla zainteresowanego laika, jak i dla zawodowego terapeuty. Tyle różnych i wzajemnie sprzecznych szkół, a wszystkie starają się zrozumieć jedną i tę samą osobę. A może to nie tak? Właśnie, czy wszystkie te szkoły dotyczą tego samego poziomu świadomości osoby? Może starają się zrozumieć różne poziomy świadomości tej samej osoby? Może te szkoły wcale nie są ze sobą sprzeczne, tylko odzwierciedlają zupełnie realne różnice pomiędzy poziomami spektrum świadomości? Czy to możliwe, że ws zys tki e te szkoły w mniejszym lub większym stopniu mają słuszność, tyle że zajmują się różnymi poziomami spektrum? Jeżeli to prawda, pozwala nam to na zaprowadzenie względnego ładu na tym szalenie pogmatwanym polu. Stanie się wtedy oczywiste, że te wszystkie szkoły psychologiczne i religijne reprezentują nie tyle sprzeczne postawy wobec jednostki i jej problemów, ile raczej uzupełniające się postawy wobec różnych poziomów świadomości. Kiedy się to zrozumie, niezwykle rozległe pole psychologii i religii da się podzielić na pięć czy sześć możliwych do ogarnięcia obszarów. Każdy z tych obszarów zawiera szkoły psychologiczne i religijne, które ukierunkowane są tylko na jedno spośród najważniejszych pasm spektrum. Oto kilka bardzo ogólnych przykładów. Celem psychoanalizy i większości form konwencjonalnej psychoterapii jest usunięcie radykalnego rozdźwięku pomiędzy świadomymi i nieświadomymi aspektami psyche, aby przywrócić jednostce całość jej umysłu. Terapie te pragną na powrót połączyć personę i cień, aby utworzyć silne i zdrowe ego, czy też, innymi słowy, adekwatny i akceptowalny obraz samego siebie. A zatem terapie te ukierunkowane są na poziom ego. Pragną dopomóc jednostce żyjącej jako persona w przekształceniu swej duszy w ego.
Szerszy zakres mają tak zwane terapie humanistyczne, których celem jest usunięcie rozdźwięku pomiędzy ego i ciałem, ponowne połączenie psyche i somy w całościowy organizm. Z tej racji psychologię humanistyczną -- zwaną trzecią siłą, obok psychoanalizy i behawioryzmu -- nazywa się także ruchem na rzecz ludzkiego potencjału. Rozszerzając tożsamość jednostki z umysłu czy ego na całość organizmu, terapie te wyzwalają olbrzymi potencjał jednostki. Jeszcze wyższe są aspiracje takich religii czy filozofii, jak zen i wedanta, których celem jest usunięcie rozdźwięku pomiędzy całością organizmu i otoczeniem, aby mogła pojawić się tożsamość, najwyższa tożsamość, z całym wszechświatem. Innymi słowy, celem tych szkół jest świadomość jedyna. Nie należy jednak zapominać, że pomiędzy poziomem świadomości jedynej a poziomem całości organizmu mieszczą się transpersonalne pasma spektrum. Terapie, które odwołują się do tego poziomu, zwracają uwagę na zachodzące w jednostce procesy ponadosobowe, zbiorowe czy transpersonalne. Niektóre z nich stosują nawet określenie transpersonalnej jaźni, która nie jest wprawdzie identyczna z Całością (mielibyśmy wtedy do czynienia ze świadomością jedyną), lecz przekracza granice indywidualnego organizmu. Do terapii ukierunkowanych na ten poziom świadomości zalicza się psychosynteza, analiza Jungowska, różne wstępne praktyki jogi, medytacja transcendentalna i inne. Powyższy wywód jest oczywiście znacznie uproszczony, lecz w ogólny sposób pokazuje, że większość spośród najważniejszych szkół psychologicznych, psychoterapeutycznych i religijnych zajmuje się różnymi poziomami spektrum świadomości. Niektóre z tych zależności ukazane są na rys. 2, gdzie wymienione są najważniejsze szkoły terapeutyczne wraz z odpowiadającymi im poziomami spektrum. Należy wspomnieć, że ponieważ, jak w każdym spektrum, poszczególne pasma trochę na siebie zachodzą, nie jest możliwa całkowicie rozłączna klasyfikacja ani poziomów świadomości, ani odpowiadających im terapii. Co więcej, kiedy klasyfikuję terapię według poziomu świadomości, którym się zajmuje, biorę pod uwagę najgłębszy poziom, który ta terapia uznaje, jawnie lub pośrednio. Ogólnie rzecz biorąc, przekonasz się, że każda terapia uznaje wszystkie poziomy świadomości powyżej swego własnego, lecz zaprzecza istnieniu poziomów, które znajdują się w niższej części spektrum.
Kiedy jakaś osoba (laik bądź terapeuta) zaznajomi się ze spektrum -- z różnymi poziomami świadomości wraz z towarzyszącymi im problemami i potencjałem -- łatwiej jej będzie znaleźć drogę w swej (lub klienta) wędrówce ku własnemu poznaniu i rozwojowi. Łatwiej jej będzie rozpoznać, na którym poziomie rodzą się obecne problemy i konflikty, a co za tym idzie, zastosować procesy terapeutyczne stosowne dla tego poziomu. Osoba ta może również zdecydować, na których poziomach i potencjałach najbardziej jej zależy, i wybrać procedury najbardziej sprzyjające osiągnięciu rozwoju w pożądanym kierunku. Rozwój oznacza przede wszystkim poszerzanie horyzontów i granic, pogłębianie wnętrza. Jest to równoznaczne z wędrówką w dół spektrum świadomości. (Co zresztą jest umowne, ponieważ mógłby zostać odwrócony -- rozwój byłby wtedy skierowany do góry). Kiedy dana jednostka zejdzie na niższy poziom spektrum, w istocie dokona rewizji granic swej duszy, która obejmie swym zasięgiem większe terytorium. Rozwój polega na uznaniu istnienia, a następnie wzbogacaniu coraz głębszych i rozleglejszych poziomów swego ja. W kolejnych trzech rozdziałach zajmiemy się niektórymi aspektami najwyższej tajemnicy, zwanej świadomością jedyną, spróbujemy jej dotknąć, wczuć się w nią; spróbujemy się do niej podkraść, lecz okaże się, że to ona zaszła nas od tyłu. Rozważania te, oprócz tego, że dadzą nam pewne poczucie świadomości jedynej, wyposażą nas w narzędzia niezbędne dla zrozumienia dziedziny zwanej psychologią transpersonalną, noetyką czy badaniem świadomości. Przyjrzymy się światu nie podzielonemu granicami; przyjrzymy się chwili teraźniejszej nie ograniczonej przeszłością i przyszłością; przyjrzymy się świadomości nie podzielonej na wnętrze i zewnętrze. W następnym rozdziale wyjaśnimy rozwój wszystkich pozostałych poziomów świadomości: poziomu całości organizmu, poziomu ego i poziomu persony. Następnie, wyposażeni w tę niezbędną wiedzę, zaczniemy schodzić w coraz niższe pasma spektrum świadomości, osobiście doświadczymy różnych poziomów i najważniejszych spośród związanych z nimi terapii. Skończymy tam, gdzie zaczęliśmy, czyli na poziomie świadomości jedynej. Tak być powinno, gdyż --jak się przekonamy --jest to jedyny poziom, którego tak naprawdę nigdy nie byliśmy pozbawieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz