poniedziałek, 3 maja 2021

Nowe polskie domy


Nowe osiedla w Polsce to wspólnoty, ale nie dla wszystkich. Tłumaczenie artykułu z Deutsche Welle.
https://www.dw.com/en/polands-new-housing-estates-are-communities-but-not-for-everyone/a-57367308

Coraz więcej Polaków decyduje się na zamieszkanie na osiedlach zamkniętych dla osób o podobnych zainteresowaniach.

Na razie to jeszcze dziura w ziemi, ale dom Sylwii Zborowskiej ma być ukończony do końca roku i ma nadzieję, że przeprowadzi się na wiosnę przyszłego roku. Ma dość swojego warszawskiego wieżowca i wymienia go na osiedle „Przystań” w Łomiankach, 30 minut jazdy od stolicy Polski.

Zborowska dumnie oprowadziła DW i opisała, jak będzie wyglądał jej dom. „Przystań” – to tylko jeden z wielu takich projektów w Polsce. Kwitnie rynek domów na ośiedlach w zabudowie szeregowej z dachami dwuspadowymi i tarasami. Każda z 32 jednostek otrzyma konkretnego patrona i będzie też wspólna kaplica.

„Naszą nadzieją jest zgromadzenie ludzi, ludzi, którzy czują się ze sobą dobrze i łączą ich wspólne ideały i tym jest wiara w Boga” – powiedział Kamil Kwiatkowski, który przedstawił się jako inicjator nowego projektu. On też powiedział DW, że pojawiły się mylące doniesienia o projektach, na przykład ludzie pytali, czy przy wejściu są konfesjonały. Projekt wywołał nawet jawnie agresywne reakcje.

Z humorem i dowcipnie odpowiedział na pytanie, jakich dokumentów uwierzytelniających potrzebowałby potencjalny nabywca: „Najpierw potrzebujemy zaświadczenia od biskupa, który następnie musi skontaktować się z księdzem, a ostatecznie to papież potwierdza umowę”. Jednak już na poważnie powiedział, że każdy może złożyć wniosek i nikt nie musi podawać swoich religijnych referencji.

Wyjaśnił, że do tej pory sprzedano ponad dwie trzecie domów. Przy 5000 zł (ok. 1300 USD; 1000 EUR) za metr kwadratowy są one znacznie tańsze niż nowe budynki w popularnych dzielnicach Warszawy, gdzie cena może być pięciokrotnie wyższa.

Żadnych dzieci, proszę!

Kompleks w Łomiankach będzie miał również przedszkole i plac zabaw. W przeciwieństwie do innego budowanego obecnie osiedla na Śląsku, gdzie dzieci nie są mile widziane. Chodzi o to, żeby osoby samotne i bezdzietne pary, mogły żyć niezakłócane dźwiękami bawiących się dzieci i groźbą rozbijania okien przez piłki.

Kulturoznawca Aleksandra Kunce obawia się, że osiedla zamknięte będą miały negatywny wpływ na społeczeństwo.

Aleksandra Kunce jest wykładowcą kulturoznawstwa na Uniwersytecie Katowickim, sama pochodzi z Górnego Śląska, niepokoi się konsekwencjami tych osiedli mieszkaniowych. Wraz ze współpracownikami założyła projekt badawczy dotyczący Śląska i oikologii (termin na naukę o mieszkaniu i domach, wywodzący się z greckich słów oznaczających dom i wiedzę), częściowo oparty na ideach niemieckiego filozofa Martina Heideggera, który powiedział, że ludzie wiedzą, jak budować domy, ale nie potrafią w nich mieszkać.

Kunce uważa, że ​​tożsamość społeczności powinna ewoluować organicznie. Świadome poszukiwanie sąsiadów o podobnym nastawieniu i stylu życia jest niewłaściwą drogą do tego i jej zdaniem może doprowadzić do powstania kompleksów mieszkaniowych, które są „karykaturami” wspólnoty.

„To jest jak bunkier: czujemy się bezpieczni, ale jednocześnie wypatrujemy wroga” – wyjaśniła. Uważa, że ​​to model mieszkaniowy, który wzmaga niepokój i nie zapewnia w ogóle schronienia. „W końcu ludzie wciąż muszą wyjść do prawdziwego świata, w którym żyją wszyscy inni”.

Kunce zwraca również uwagę na boom w rozwoju osiedli strzeżonych w stolicy, mimo że w Warszawie przestępczość nie jest szczególnie wysoka.

Najbardziej znane, to jest osiedle Marina Mokotów na obrzeżach miasta. To kulturowe i socjologiczne zjawisko przypisywała faktowi, że Polska szybko wzbogaciła się po upadku komunizmu: „Nagle pojawił się ten amatorski kapitalizm. Upłynie trochę czasu, zanim odnajdziemy drogę do dawnych burżuazyjnych tradycji. ”

W międzyczasie, przewiduje, że ​​mieszkańcy osiedli zamkniętych nie będą czuli się bezpieczniej, tylko będą bardziej ograniczeni.

Życie w klatkach

Architekt Katarzyna Rokicka-Müller z warszawskiej praktyki mamArchitekci też z tym się zgadza. Ona sama, jednak, odegrała znaczącą rolę w powstaniu takich osiedli mieszkaniowych w ciągu ostatnich 20 lat. Porównuje swoją pracę do krawca i zwraca uwagę, że to inwestorzy podejmują ostateczne decyzje.
„Przez te wszystkie lata zachęcałam inwestorów do pracy nad budowaniem dobrych relacji z lokalną społecznością i pokazania, jak to dobrze, że dzieje się coś nowego” – powiedziała DW. „Jestem zwolennikiem tworzenia otwartych przestrzeni, aby ludzie mieli kontakt ze sobą. Ostatecznie nigdy jednak nie opracowałem projektu, który nie byłby w końcu zamknięty”.

Sama Rokicka-Müller mieszka w starym budynku z ludźmi z różnych środowisk społecznych. Cieszy się, że nie ma płotów ani ochroniarzy: „Ludzie, którzy mieszkają w zamkniętych społecznościach, żyją w klatkach. Nigdy bym się tam nie przeprowadziła, bo to również ograniczyłoby moją wolność”. Mówi, że polskie społeczeństwo jest wystarczająco podzielone.

Ze swojej strony Sylwia Zborowska krytycznie odnosiła się do osiedli mieszkaniowych, które są przeciwne dzieciom. Odrzuciła jednak zarzut, że ona i jej przyszli sąsiedzi w „Przystani” w Łomiankach chcieli się odciąć od innych. „Decydując się na zamieszkanie tutaj, decydujemy się na zamieszkanie w bezpiecznej przystani, ale bez uciekania od innych”.

Anna PK
http://niepodległy.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Brytyjczycy, nic się nie stało!!!

  Brytyjczycy, nic się nie stało!!! A to gagatek ! Przecie kosher Izaak … https://geekweek.interia.pl/nauka/news-newton-jakiego-nie-znamy-zb...