Świadomość holarchiczna – czyli zasada regulująca porządek Istnienia
Zastanawiałam się bardzo długo jak w przystępny sposób przybliżyć ogólny temat świadomości. Towarzyszy ona bowiem każdemu z nas na co dzień – nie mniej jednak mam wrażenie, że praktycznie każda próba rozpracowania tego tematu prowadzi na wyżyny rozważań filozoficznych, religijnych – w każdym razie górnolotnych i sprawiających wrażenie oderwanych od rzeczywistości. A przecież nie chodzi o to, by komplikować rzeczy proste, gdyż cała zabawa polega właśnie na tym, żeby uprzytomnić sobie, że świadomość jest z rzeczywistością związana w sposób nieprzerwany i wręcz – powiedziałabym- interakcyjny.Najkrócej rzecz ujmując – świadomością jest to co wiemy i rozumiemy. Samej świadomości nie można zdefiniować, opisać uchwycić. Jest ona czymś, co jednocześnie przekraczając , zawiera to, czego „dotyka”. Można natomiast spróbować opisać kilka mechanizmów działania rzeczywistości, które katalizują jej rozwój, dzięki bardziej precyzyjnemu rozumieniu zasad funkcjonowania świata w jakim przyszło nam żyć.
Celem tego krótkiego opracowania jest zwrócenie uwagi Czytelnika na pewne umysłowe przyzwyczajenia dotyczące sposobu myślenia odnośnie budowy zastanej rzeczywistości. Te utarte wzorce niekoniecznie odzwierciedlają jej naturę. Jeśli tak się dzieje- człowiekowi rysuje się wizja świata, która nie pomaga w wyciągnięciu prawidłowych zeń wniosków. W konsekwencji jego rozumienie rzeczywistości nie jest tak efektywne jakby być mogło. Potoczny charakter procesów mentalnych spotykany w zachodnioeuropejskim kręgu kulturowym odznacza się trzema głównymi cechami: logiką, statyką oraz występowaniem czegoś co nazwać można paradygmatycznym kolażem.
W logicznym sposobie rozumowania, wnioski winny płynąc z punktu A do punktu B, koniecznie prowadząc do konkluzji jednoznacznych oraz niezachwianych w swej oczywistości. Zatem – zgodnie z powyższymi kategoriami rozumowania – najczęściej coś bywa albo czarne albo białe, gorzkie lub słodkie, dobre lub złe. Czasami nieśmiało przebłyskują zza tej powszechnie uznanej za obowiązującą gmatwaniny- argumenty będące pochodną wschodnich systemów filozoficznych, zwracających uwagę na to, że rzeczywistość niekoniecznie jest czarna albo biała, gdyż wszystko zawiera w sobie jednocześnie swoje przeciwieństwo. Myślenie logiczne sprzyja usztywnieniu światopoglądu, sprawiając, że jeśli nie ma jakichś namacalnych przesłanek – dane zjawisko nie ma prawa istnieć. Nie trzeba chyba dodawać, że decyzja o byciu czymś namacalnym, czyli realnie istniejącym często jest kwestią społecznie wypracowanego konsensusu, informacji, która ukonstytuowała się w świadomości zbiorowej na jakiejś określonej pozycji. Oczywiście można byłoby się w ten temat zagłębić bardziej- nie ma na to tutaj czasu i miejsca- dość powiedzieć, ze logiczny sposób rozumowania jest niekoniecznie zasadny, głównie z uwagi na jedną kwestię. W procesie logicznego myślenia coś może być albo „A” albo „nie-A”. Logika nie dopuszcza możliwości, żeby coś jednocześnie było „A” i było „nie-A”. Takie zjawisko nazywa się paradoksem, czyli BŁĘDNYM, lub w też bardziej łaskawej wersji ZASKAKUJĄCYM wnioskiem. Pytając o zasadność takiego rozumowania zawsze będzie można jej dowieść- umysł ludzki potrafi bowiem obalić lub potwierdzić każdą tezę jeśli tylko jest odpowiednio zaprogramowany. Moje pytane brzmi jednak, czy taki sposób myślenia jest efektywny i wartościowy z punktu widzenia rozwoju świadomości. O tym jednak będzie mowa w dalszej części niniejszego opracowania.
Wyżej wspomniany sposób myślenia sprzyja raczej statycznej wizji świata i rzeczywistości. Rzeczy, zdarzenia, ludzie w tym wyobrażeniu bardziej są a nie bywają, nie dzieją się a trwają. Oczywiście byłabym niesprawiedliwa twierdząc, że powszechnie przyjęty model opisu rzeczywistości jest kompletnie pozbawiony motywów dynamicznych i procesualnych- nie mniej jednak nie jest to ujęcie dominujące. Nie mówi się raczej głośno i wyraźnie o procesie życia czy dynamice stwarzania, dziania się czegokolwiek, a raczej nieśmiało się o tym przebąkuje, w dodatku z daleko posuniętą pewną dozą nieśmiałości. Tymczasem jeśli faktycznie chcielibyśmy budować nasze pojęcie dotyczące działania rzeczywistości w oparciu o realne mechanizmy nią rządzące, nie sposób nie uwzględniać w rozważaniach dynamicznego jej aspektu.
Zauważmy jak wiele zmienia w naszej mentalnej percepcji „podstawienie” stwierdzenia „ja się staję” w miejsce „ja jestem”. Czy myślałeś Czytelniku o sobie kiedykolwiek w kategoriach procesu? Czy zdarzyło Ci się pomyśleć, że nie jesteś a raczej BYWASZ taki a taki? Jest to bardzo prosty trik, nie mniej jednak ogniskuje on świadomość na procesie, dynamicznym akcie powstawania, kreowania. Oczywiście ten dynamizm nie dotyczy tylko i wyłącznie nas samych- zasadę tę można bowiem zastosować absolutnie do wszystkiego co w możemy obserwować w rzeczywistości zewnętrznej jak i wewnętrznej. Zakotwiczenie w takim sposobie myślenia ułatwia uzmysłowienie sobie faktu, że znaczenie czy wartość postrzeganych w danym momencie rzeczy niekoniecznie musi być jednoznaczne i ostateczne.
W każdym razie ten niedopuszczający paradoksów, statyczny ogląd rzeczywistości sprzyja mało spójnej, wręcz poszatkowanej wizji świata, który można byłoby określić z grubsza paradygmatycznym kolażem. Wszystko we współczesnym świecie jest od siebie oddzielone. Różne dyscypliny naukowe od siebie nawzajem, tak zwana duchowość od nauki jako takiej, nawet ty sam od siebie samego: bo kiedy lubisz przedmioty ścisłe- humanistą czy artystą być Ci już nie bardzo wypada, bo przecież utarło się, że każdy musi się w czymś wyspecjalizować.
Ostatecznym rezultatem tego rodzaju przekonań funkcjonujących w sferze mentalnej naszego kręgu cywilizacyjnego jest swoisty patchwork elementów, między którymi nie widać powiązania, a jeśli już w ogóle jakieś się zdarzają to są albo mgliste, albo w funkcjonują obrębie dyscypliny objętej danym paradygmatem.
Zastanów się Czytelniku: jeśli rzeczywistość jest jedna, to czy racjonalnym przypuszczeniem nie jest , że istnieje jakaś jedna główna zasada porządkująca cały stan rzeczy nazywany Istnieniem? Implikuje to przypuszczenie, że wszystko jest ze sobą w jakiś tajemniczy sposób połączone i ze sobą współoddziałuje.
Nie znając dokładnych fizycznych mechanizmów takich zjawisk jak wpływ stanu umysłowego na stan zdrowia, kolorów na samopoczucie, zagęszczenia ilości ludzi w danej przestrzeni na poczucie ogólnego komfortu – możemy jednak wnioskować o ich realnym występowaniu i pomimo braku wglądu w dokładne działanie tych mechanizmów- zwyczajnie nie pomijać ich występowania. Tymczasem myślenie potoczne zdaje się funkcjonować wedle zasady „ jeśli czegoś nie widać, to znaczy, że tego nie ma”. Tym samym, jeśli subtelne współzależności nie są do końca zauważalne- racji bytu nie mają- tym bardziej jeśli powszechnie się o nich nie mówi.
Ogląd rzeczywistości, na który składają się wyżej wymienione czynniki sprzyja poczuciu szeroko pojmowanego oddzielenia oraz przekonaniu, że otaczający nas świat jest bezładnym kolażem, w którym każdy element jest od każdego innego oderwany. Fragmenty świata nie pasują do siebie, ponieważ często sobie zaprzeczają- a wszechpanująca logika nie pozwala im się w żaden sposób połączyć, bo paradoksy są błędem! Tym samym rodzi się przekonanie, że jakiekolwiek zmiana czy ingerencja poczyniona w jakimś obszarze nie ma wpływu na pozostałą rzeczywistość. To wszystko stanowi doskonałą bazę do wykształcenia u człowieka odczucia izolacji od siebie samego, otoczenia, nie mówiąc już o tak „odległych” kwestiach jak lokalna społeczność czy sama planeta.
Myślę, że u podstaw kryzysu tożsamości współczesnego człowieka tkwi właśnie brak wizji rzeczywistości opartej na spójnym modelu, pokazującym jednocześnie mechanizmy jej funkcjonowania. Takie modele jednak funkcjonują, jest ich całkiem sporo- nie mniej jednak nie cieszą się szerokim uznaniem z powodów których omówienie nie jest przedmiotem niniejszego opracowania.
Korzystając z okazji, chciałabym Wam przybliżyć jeden z nich, na który natknęłam się w książce autorstwa Kena Wilbera, zatytułowanej Krótka historia wszystkiego. W opracowaniu tym autor przytacza termin holarchii, ukuty oryginalnie przez Artura Koestlera. Holarchia o pewna reguła porządkująca, zasada według której zorganizowany jest świat którego doświadczamy. Terminu tego używa w zastępstwie hierarchii, która niesie za sobą niekoniecznie pozytywne asocjacje. Jednak bez względu na nasze skojarzenia faktem jest, że kiedy spojrzymy na rzeczywistość szerzej, istnienie jakiegoś rodzaju porządku czy hierarchii jest narzucającą się oczywistością, z którą nie ma sensu dyskutować w imię politycznej poprawności. Według Wilbera naturalną hierarchią są porządki narastających całości, których za przykład posłużyć mogą: atomy przechodzące w cząstki, komórki w organizmy żywe czy litery zamieniające się w całe zdania.
Elementami tworzącymi holarchie są holony. Terminem holon określany jest byt, który sam w sobie jest całością oraz jednocześnie częścią jakiejś innej całości. Wszystkie holony posiadają cechy wspólne, które paradoksalnie mogą wydawać się sprzeczne. Każdy z nich będzie dążył jednocześnie do zachowania swojej indywidualności, tożsamości i autonomii, jak również starał się dostosowywać jako część czegoś innego, większego. Te dwa mechanizmy sprawiają, że utrzymuje on swój balans na przestrzeni. Musi bowiem pozostać nie tylko odrębny jako całość, lecz również utrzymywać się w powiązaniach jako część innych całości. Nie spełniając tych dwóch warunków jednocześnie- jest narażony na rozpad.
Przekładając powyższe informacje na język codzienności, możemy działanie holonów w praktyce odczuć w naszym codziennym życiu. Każdy z nas jest takim holonem. Aby prawidłowo funkcjonować musimy z jednej strony mieć poczucie własnej indywidualności, całości i autonomii- z drugiej potrzebujemy czuć się częścią większej społeczności: czy to będzie rodzina , krąg sąsiedzki czy społeczeństwo- w każdym z nas obie tendencje tkwią jednocześnie. Te pozorne „sprzeczności” są jednak istniejącym realnie faktem, którego istnienia nie jest w stanie podważyć statyczna logika, ze swoim umiłowaniem „A” nie mogącego być jednocześnie „nie- A”.
Zdaniem Wilbera holoarchii nie można uniknąć, ponieważ nie można uniknąć samych holonów. Tym samym wychodzi z założenia, że jest ona podstawową zasadą holizmu. Wyższy jej wymiar stanowi „klej” lub wzorzec jednoczący i łączący to co jest z pozoru sprzeczne na wcześniejszym, niższym poziomie. Dzięki takiemu porządkowi rzeczy mamy rzeczywistość powiązaną w sumy narastających całości a nie sterty luźno porozrzucanych „jednostek”. Holarchia w takim ujęciu jawi się zatem jako reguła porządkująca i strukturyzująca przestrzeń w której żyjemy, zapewniająca jednocześnie możliwość tworzenia form coraz bardziej skomplikowanych i złożonych.
Łatwo zauważyć, że słowo hierarchia budzi niekoniecznie pozytywne konotacje. Faktem jest również, że hierarchie dominacji odstraszają ludzi – i w sumie słusznie. Kiedy jeden holon w naturalnej hierarchii próbuje opanować całość, wówczas hierarchia staje się patologiczna i dominująca. Lekarstwem na to jednak nie jest całkowite wyzbycie się holachii (czy hierarchii), lecz powstrzymanie zapędów owego aroganckiego holonu i powtórne włączenie go w naturalną holarachię- czyli innymi słowy, ustawienie go we właściwym miejscu. Warto zwrócić w tym momencie uwagę na fakt, że zaprzeczanie jakiejkolwiek hierarchii jest swego rodzaju hipokryzją. Jeśli bowiem negujemy jeden porządek, to w jego miejsce i tak powołujemy kolejny. Przykładowo: tkwienie na stanowisku, że brak hierarchii jest lepszy od jej występowania, tak czy owak powołuje nową, w której brakowi hierarchii przypisujemy większą wartość niż innym i w naszej hierarchii wartości. Zatem nie brak hierarchii jest rozwiązaniem problemów mentalnych i społecznych, lecz właściwie jej pojmowanie.
W omawianym tu modelu postrzegania rzeczywistości jest jeszcze jedna ważna zasada dotycząca natury samych holonów. Otóż każdy powstający holon przekracza i jednocześnie zawiera holony poprzednie. Przykładowo: molekuły przekraczają i zawierają atomy, ciało ludzkie przekracza i zawiera organy którymi dysponuje. Istotne w tym punkcie jest to, nowopowstała całość jest czymś więcej niż tylko sumą części które ją budują. Nowy poziom w wypiętrzającej się holarchii posiada jakości, które czynią go czymś unikatowym w stosunku do poprzedzających go poziomów. Tym samym na przykład redukcjonistyczne ujęcia, tak bardzo popularne w naszym kręgu cywilizacyjnym są absolutnie nie na miejscu. Książka nie jest literami, które ją budują. Cegła, zaprawa murarska i beton nie są domem. Jeśli nie ma zasady porządkującej, która poukłada elementy w całość, która przekraczając i zawierając jednocześnie wymienione w przykładach elementy nie poukłada ich – mamy do czynienia jedynie z bałaganem.
Właściwością każdej holarchii są poziomy. I tu pojawia się problem, ponieważ kwestia „wyższego” i „niższego” zawsze budziła kontrowersje i wywoływała ostre spory. Wilber proponuje jednak prostą zasadę, dzięki której można ustalić, co jest wyższe a co niższe w danym porządku. Wyobraźmy sobie dowolną holarchiczną strukturę, a następnie spróbujmy „zniszczyć” holony jednego poziomu. Gdyby taką eksperymentalną konstrukcją miał być jakiś organizm żywy, to niszcząc w niej np. komórki zauważymy, że co prawda molekuły które wchodzą w ich skład pozostaną, jednak wszystko co jest nadbudowane „powyżej” owych unicestwionych komórek również ulega rozpadowi. Czyli zniszczenie konkretnego poziomu w danej holarchii prowadzi automatycznie do unicestwienia wszystkiego co znajduje się powyżej niego. Tym samym okazuje się, że ocena odnośnie tego co „wyższe” a co „niższe” nie jest kwestią arbitralnego osądu, lecz ma bardzo konkretne uzasadnienie FUNKCJONALNE.
Każdy holon posiada również swoją głębię jak i przestrzeń. Ilość holonów na danym poziomie to przestrzeń, ilość poziomów w holarchii będzie jej głębią. Wilber zauważa, że ewolucja w swoim procesie dąży do wytwarzania konstrukcji, które posiadają większą głębię a mniej przestrzeni, co dla człowieka odtwarzającego potoczny styl myślenia, jest ciężka do przyjęcia. Jednak taki ogląd rzeczywistości ma swoje uzasadnienie. Samych książek jest mniej niż liter, które je budują. Państw jest mniej niż ludzi je zamieszkujących etc. Ponieważ wyższe zawiera i przekracza niższe, zawsze wyższego jest mniej niż niższego. Zatem poziom o większej głębi ma zawsze mniej przestrzeni niż poziom poprzedni. Co ciekawe- ludzie zwykli twierdzić, że większe jest lepsze, stąd ich system wartości zdaje się zaprzeczać porządkowi istnienia. Prowadzi to oczywiście do określonych konsekwencji, nie mniej jednak jest to temat na oddzielną pracę.
W przytoczonym modelu Wilberowskim można byłoby na pewno dostrzec kilka kwestii wołających o rozszerzenie. Osobiście brakuje mi tu mechanizmu obrazującego co się dzieje z daną strukturą w momencie, w którym podlega ona transformacji. Dla niektórych może on również wydawać się zbyt ogólny. Nie mniej jednak przyznać należy, że jest to na chwilę obecną spojrzenie najbardziej kompleksowe na które natknęłam się wśród myślicieli głównego nurtu. Oczywiście są opracowania inne, moim zdaniem o wiele bardziej kompleksowe, nie mniej jednak na chwilę obecną jeszcze nie przebiły się do szerszej publiczności, właśnie dlatego, że modele, którymi się posługują dotyczą tego właściwego porządku istnienia, a nie jego wykoślawionej formy, jaka jest powszechnie podzielana przez społeczeństwo.
Wilberowska propozycja wybija nas z letargu logicznego, statycznego i poszatkowanego myślenia na temat otaczającej nas rzeczywistości. Pokazuje, że wszystko jest ze sobą połączone i określenie „co jest czym” zależy od poziomu holarchii przez pryzmat którego ogląda się otaczającą rzeczywistość. Jednocześnie wszystko rysuje się jako dynamiczny układ zbudowany z „rozkrzewionych”, powiązanych ze sobą wzajemnie czynników. W takim ujęciu rzeczywistość jest wnykiem dynamicznego „dziania się”, którego celem jest związanie małych elementów w uporządkowane, większe całości.
Zatem jeśli zależy nam na poszerzaniu swojej świadomości i samoświadomości, warto przyjrzeć się sobie i światu pod kątem mechanizmów, które regulują i porządkują jego istnienie. Napisałam na początku, że rozwojowi świadomości sprzyja wiedza oraz zrozumienie. Im wyższa świadomość, tym szersze pojmowanie zależności i wzajemnego wpływu układów holarchicznych na wielu płaszczyznach, nie tylko tych, które potocznie uznawane są za materialne. W mojej ocenie bowiem holarchie mają zastosowanie również do przestrzeni potocznie uznawanych za „duchowe”.
Wszechświat i cała otaczająca nas natura zdają się przypominać jeden doskonale nastrojony, współgrający ze sobą mechanizm, bądź też piękną symfonię życia – w zależności od tego jaką terminologię kto preferuje. Warto się jednak zastanowić, dlaczego cywilizacja ludzka jakoś nie wpisuje się w taki odbiór. Wszystko zdaje się być tu na opak i do góry nogami. Czy czasami nie dlatego, że właśnie swoim myśleniem- a w dalszej konsekwencji działaniem- nie odzwierciedlamy czy też nie współgramy z otaczającym nas środowiskiem i nie dajemy wyrazu naturalnemu porządkowi istnienia? Odpowiedzi na te pytania pozostawiam już Tobie, Czytelniku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brytyjczycy, nic się nie stało!!!
Brytyjczycy, nic się nie stało!!! A to gagatek ! Przecie kosher Izaak … https://geekweek.interia.pl/nauka/news-newton-jakiego-nie-znamy-zb...
-
Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawan...
-
Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogo...
-
… pokrzyżował plany Żydom z Chabad Lubawicz – czyli: mene, tekel, upharsin Junta planowała zasiedlenie Ukrainy Żydami z USA. 9 marca 2014 ro...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz