Ławrow traci cierpliwość: Unia Europejska nie rozumie normalnego języka. UE „zaktualizowała” stare podręczniki dotyczące podziału rosyjskiego społeczeństwa.
Napisala o tym Svetlana Gomzikova.
– Oświadczenie ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, że Unia Europejska nadal ingeruje w wewnętrzne sprawy Rosji i powiela bezpodstawne oskarżenia pod adresem Moskwy „”, zyskało niedawno nowe potwierdzenie.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli rzeczywiście otwarcie przyznał, że Bruksela to robiła, robi i nadal będzie to robić: ingerować w sprawy wewnętrzne Rosji i Bialorusi.
W wywiadzie opublikowanym 30 maja w publikacjach niemieckiej grupy medialnej Funke, urzędnik unijny, wcześniej uznany w Rosji za osobę niepożądaną, zapowiedział swego rodzaju plan podważenia sytuacji politycznej w Rosji.
Plan opiera się na zaostrzeniu sankcji wobec rosyjskich urzędników, przy jednoczesnym nawiązaniu bliskich kontaktów z ludnością, społeczeństwem obywatelskim, dysydentami, organizacjami pozarządowymi i niezależnymi mediami.
Cel w istocie nie jest nowy i jest zrozumiały – postawić niezadowoloną część społeczeństwa przeciwko rządowi, a tym samym podzielić społeczeństwo i siać chaos i zamieszanie w kraju.
Rosja modelu „lat dziewięćdziesiątych”, to najwyraźniej pasowałaby takiej osobie jak Sassoli. Ale przywódcy UE najwyraźniej stracili zdolność racjonalnego myślenia i dlatego nie zrozumieli jeszcze, że od tamtego czasu wiele się zmieniło. Od tamtego czasu do 2021.
Svetlana Gomzikova:
To doświadczenie nie było dla nas łatwe. Ale teraz dużo wiemy i rozumiemy. O tym, co właściwie kryje się za obłudnymi słowami o przyjaźni ze strony naszych tak zwanych „partnerów”. Dlatego ich obecne wezwania do poprawy stosunków z rosyjskim społeczeństwem obywatelskim brzmią co najmniej cynicznie, a ich żądania surowszych sankcji są daremne.
Zachodnie sankcje, jak ostrzegł niedawno w rozmowie z BBC dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego Siergiej Naryszkin, mogą budzić tylko nienawiść Rosjan, gdyż są przez nich postrzegane jako „działania nielegalne, agresywne, a wręcz wrogie”.
Wszystko to, według niego, może prowadzić do skrajnie negatywnych konsekwencji i komplikacji sytuacji międzynarodowej. Co z kolei wpłynie na stabilność strategiczną i bezpieczeństwo na świecie.
Vadim Trukhachev, profesor nadzwyczajny w Katedrze Zagranicznych Studiów Regionalnych i Polityki Zagranicznej Rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Humanitarnego, został poproszony o skomentowane sytuacji:
– Sassoli rzeczywiście znajduje się na liście osób, którym odmówiono wjazdu do Rosji. To bezprecedensowy przypadek, gdy przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a właściwie jeden z pięciu przywódców Unii Europejskiej, bezpośrednio ma zamkniętą drogę do naszego kraju. Ponadto na liście osób niechcianych Sassoli jest jedynym przedstawicielem swojego kraju – Włoch.
Ta lista zawiera ponad sto nazwisk. Jest wielu Polaków, Bałtów, Rumunów, Szwedów, Czechów, wielu Niemców i Francuzów, ale jest tylko jeden Włoch. I to jest on.
To znaczy, że naprawdę trzeba było „zapracować” na to, żeby Włoch znalazł się na tej liście, biorąc pod uwagę, że nasze stosunki z Włochami w stosunku do innych krajów europejskich wydają się całkiem dobre.
Jeśli chodzi o jego oświadczenie, to dla nas w nim nie ma nic nowego. Politycy europejscy wypowiadali się jak rusofoby już nie raz, ale tylko na niższym szczeblu. Teraz on dołączył do ich szeregów.
Dla Unii Europejskiej istotne jest, aby jej sąsiedzi byli jak najbardziej klarowni i przewidywalni. W miarę możliwości dzieliliśmy się polityką wartości, którą kieruje się sama Unia Europejska. A dla niego jest całkowicie nie do przyjęcia, że Rosja od pewnego czasu podąża własnym, niezależnym kursem, a on chciałby, żeby ogromna i silna Rosja była posłuszna tak samo, jak w latach 90.
Svobodna Prasa: – Czy oni uparcie nadal nie rozumieją, że Rosja, że my już jesteśmy inni, i nie można nas przeciągnąć z powrotem do „lat dziewięćdziesiątych?
– Tak oni nie chcą tego zrozumieć. Faktem jest, że sama Unia Europejska zmieniła się na przestrzeni lat. Gdybyśmy mieli do czynienia z politykami lat 90., którzy kierowali się interesami narodowymi, łatwiej byłoby z nimi negocjować.
Ale Unia Europejska zmieniła się w kierunku polityki „wartości” niszczącej nasze wartości, w dużej mierze odeszła od pragmatyzmu i kieruje się dosłownie fanatycznym przekonaniem, że istnieją tylko jej „wartości”, które nie mają granic. Oznacza to, że ich „wartości” muszą być wszędzie, zwłaszcza w krajach graniczących.
W krajach muzułmańskich wciąż muszą być ostrożni – bez względu na to, jak by tego chcieli, bo obracają te społeczeństwa w chaos i tym sposobem niektórzy fundamentaliści doszli tam do władzy. A w krajach takich jak Rosja nie mają się czego bać w tym sensie. Rosja ma swoje wartości i tradycje – i tym się kieruje.
SP: – Będą więc nadal narzucać swoje „wartości”, finansować prozachodnie organizacje pozarządowe i generalnie manipulować świadomością publiczną …
– Tak, coś w tym stylu. Robi się to całkowicie otwarcie. Unia Europejska nawet nie próbuje ukryć swoje zamiary i bez skrupułów ingeruje. Ale pod wieloma względami Sassoli nie rozumie, że Rosja zmieniła się na przestrzeni lat. Ponadto stwierdzenia te są bardziej przeznaczone dla kraju, który jest gotowy na bycie kolonią lub przynajmniej półkolonią, którą można sterować z zewnątrz.
Najwyraźniej nie zdaje on sobie sprawy, że Rosja jest jednym z ostatnich, jeśli nie ostatnim krajem na świecie, który pozwala sobie na zewnętrzną kontrolę.
No i wreszcie słuchanie tego o wpływaniu Zachodu na społeczeństwo w Rosji, to wszystkiego jest absurdalne, kiedy reżim wizowy staje się coraz trudniejszy, a tym samym jest jeszcze więcej trudności, żeby po prostu polecieć do Europy. A nawet jeśli te trudności zostaną usunięte, okaże się to po prostu zbyt kosztowne.
Dlatego dopóki Unia Europejska nie zniesie lub znacząco nie ułatwi reżimu wizowego, to nie będzie prowadziła żadnego dialogu ze społeczeństwem obywatelskim w Rosji.
SP: – Więc wypowiedź Sassoliego generalnie podaje w wątpliwość istnienie u niego zdrowego rozsądku …
– Zdrowy rozsądek nigdy nie jest mocną stroną większości posłów w PE. Zdrowy rozsądek rzadko jest w budynku Parlamentu Europejskiego. A już na pewno gdy chodzi o Rosję, to zazwyczaj członkowie Parlamentu Europejskiego okazują całkowity brak rozsądku .
SP: – Otwierając w poniedziałek konferencję na temat stosunków między Federacją Rosyjską a UE Siergiej Ławrow powiedział, że w stosunkach z naszym krajem w Europie ponownie budowane są okopy, jak na froncie. Czy to takie złe?
– Nazywając rzecz po imieniu, obecnie nie ma relacji między Rosją a UE. Rosja ma stosunki tylko z poszczególnymi krajami europejskimi, które są członkami UE. Ogólnie rzecz biorąc, nawet jeśli zamkniemy delegaturę UE w Rosji i naszą delegaturę w UE, to nic się nie wydarzy. Ten układ nie zmieni się w żaden sposób, a jedynie stanie się wyrazem tego, czym naprawdę jest.
A metafora Ławrowa jest tutaj całkiem odpowiednia. Tak, budowane są okopy.
Tradycyjna dyplomacja z Unią Europejską już się nie sprawdza. Ławrow, jako zawodowy dyplomata, który przeszedł długą drogę dyplomatyczną, nie ma o czym z nimi mówić. Bo dyplomaci rzadko z nim tam rozmawiają. Rozmawiają z nim politycy, często nie wiedząc, jaka jest Rosja i w ogóle, jaki i czym jest świat zewnętrzny, ale fanatycznie starają się promować swoje chore wartości.
Ławrow właściwie nie ma tam o czym rozmawiać. Tam z takimi politykami to Żyrinowski prawdopodobnie powinien porozmawiać.
SP: – W każdym razie minister zapewnił, że Moskwa nie pozostawi nieprzyjaznych kroków UE bez odpowiedzi, choć nadal ma nadzieje na zdrowy rozsądek europejskich polityków …
– Ale niektórzy indywidualni europejscy politycy mają zdrowy rozsądek. I od czasu do czasu w tym czy innym kraju pojawia się taki polityk. Na przykład Sebastian Kurz i Sauli Niinistö mają zdrowy rozsądek. Oczywiście nasze stosunki z Austrią i Finlandią nie są bezchmurne, ale generalnie utrzymuje się pewien rodzaj dialogu. Ale niestety to nie oni tworzą teraz pogodę w UE.
Wydaje mi się, że w ciągu najbliższych trzech lat – do roku 2024, kiedy mamy wybory i zmienia się przywództwo w Parlamencie Europejskim – żaden dialog z UE nie będzie możliwy.
SP: – Najważniejsze jest , że nie udają im się z nami ich gierki i nie są zdolni podważyć naszą sytuację …
– Będą próby. Mają wystarczająco dużo możliwości. Inną rzeczą jest to, że dzięki swojemu fanatyzmowi popełniają również błędy, które musimy wykorzystać. No i oczywiście nie musisz też podawać im powodu do słabości.
Wywiad ukazał się w Svobodna Prasa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz