Zwykły kowalski przedstawiłby odpowiedź jasno i zrozumiale dla każdego polaka:
- Legalizacja, czyli opłata dana PAŃSTWU (czemuś NIEFIZYCZNEMU), którą potem rząd (osoby fizyczne) wydają na swoje obiady, kolacje, limuzyny i np. tablety uprzednio konkretnie sprecyzowane w przetargach - wydają te pieniądze na właściwie bardziej prywatną wygodę niż na poprawę gospodarki kraju.
a (nadal mówi ten sam kowalski)
- Łapówka, czyli opłata dana osobie fizycznej, którą potem wydaje na (dla przykładu) swoje obiady, kolacje, samochód, telefon, komputer. Wydaje te pieniądze na prywatną wygodę, a nie na poprawę gospodarki kraju.
---------------------------------------------------------------------
Żeby zilustrować o co dokładnie chodzi w tym temacie dla osób, które jeszcze nie zrozumiały:
Zarówno po prawej jak i po lewej w sprawę mieszają się pieniądze... Jedyna różnica jest taka, że po lewej stronie jest legalizacja a po prawej łapówka... Czyli tłumacząc wprost - nie masz pieniędzy - chuj zrobisz zarówno w państwie, które trzyma sie swojego "prawa" opartego na kolekcjonowaniu jak największej ilości pieniędzy do prywatnych portfeli "legalną" drogą... i również chuj zrobisz w państwie, gdzie można wręczać łapówki bezpośrednio do prywatnych portfeli... RÓŻNICA polega tylko na tym, że jedne "przewinienie" jest ścigane, a drugie nie. POWÓD? Bo jakiś bardzo "mądry" człowiek wiedzący, że mało kto się dopatruje różnic w tak błahych sprawach zauważy - że NIE MA ZNACZENIA czy damy np. za udostępnienie kawałka ulicy pod "ogródek piwny" dla knajpy ZA OPŁATĄ W GOTÓWCE czy to dla PAŃSTWA czy to dla prywatnej kieszeni komendanta lub straży miejskiej czy kogokolwiek.
Jest to prosty powszechny sposób na naginanie prawa przez zapychanie prywatnych portfeli kasą (choć oficjalnie mówi się o podatku/legalizacji)...
Jeśli ja, jako obywatel polski chciałbym nasrać na kawałek chodnika to albo zamkneliby mnie do psychiatryka, albo kazaliby zapłacić za sprzątnięcie fekaliów... Ewentualnie - jakbym chciał wybudować kibel na chodniku to miesięcznie musiałbym opłacać przestrzeń przez siebie "wykupioną" - podobnie jest również z gruntami posiadanymi przez siebie... jak człowiek mający coś na własność NADAL MUSI płacić podatek? Czy też... jak posiadając własny grunt należy pytać się o pozwolenie ścięcie drzewa czy też wykopanie w ziemi jakiegoś skarbu oznacza 90% dla państwa a 10% dla obywatela.
To jest czysta kradzież w stylu:
- oooo kopę lat.... słuchaj stary, pare miesięcy temu wpadł do mnie złodziej (jak to w naszym chorym państwie bywa) i przyszedł do mnie z papierem w ręku, że to i to i tamto mu się należy... i mimo, że nie tknął palcem, nie zapracował, ani nie zużył nawet jednej kalorii by osiągnąć to co posiadam, to jego papier umożliwia mu odbiór większości tego co posiadam.
To jest prawo...
Prawo... czysta "umowa" słowna lub pisemna tego... czego nie wolno obywatelowi (a co może nagiąć np jakaś korporacja odpowiednią sumą pieniędzy) dlatego na przykład potrafią być zwalniane z podatków czy też są "zwalniane" z różnych kontroli.
To samo sanepid... KASA załatwi wszystko... Nie chcesz stosować do swoich produktów konserwantów itd itp, które oni promują? To będą Ci się przypierdalać cały czas i robić kontrole itd itp (z moich własnych z życia wziętych rozmów z małymi polskimi przedsiębiorstwami gastronomicznymi).
Wszędzie kasa, wszędzie łapówki (legalne) .
Nie ma prawa w Polsce... jest tylko "przepis" na legalne przyjmowanie łapówek. Kasa płynie, a ludzie biednieją.
Im więcej ludzi idzie zgodnie z tym systemem i nie walczy (dla przykłądu z SANEPID'em) żeby nie wydawać niepotrzebnie pieniędzy na "łapówki" to tylko napędza te całe koło legalnej kradzieży w Polsce.
P.S. Aż mam naprawdę ochotę czasem wydawać swoje oszczędności i zbierać imiona, nazwiska, zdjęcia itd itp osób odpowiedzialnych za ten szajs, żeby w dniu "sądu" dorwać skurwieli i kazać im tyrać do emerytury (uprzednio uszkadzając stawy i instalując im raka w organizm) tak jak większość społeczeństwa pewnie w wieku (lub pewnie i wcześniej) będzie miała.
@edit
Czy też z życia wzięte... Polskie prawo internetowe zezwala na posiadanie domeny o określonej nazwie:
(strzelam z pamięci)
- jeśli dana firma o tym nie wiedziała (do lat 7)
- jeśli dana firma o tym wiedziała (do lat 4)
mineło lat 9... a mimo to polski sąd przyznał prawa zagranicznej firmie do tej domeny ODBIERAJĄC niezgodnie z polskim prawem obywatelom polski domenę, dodatkowo "przyklejając" obowiązek spłaty kosztów postępowania obywatelom polski, którzy ZGODNIE Z POLSKIM PRAWEM NIE POPEŁNILI ŻADNEGO PRZESTĘPSTWA...
no bo jak??
Zagraniczna firma zadeklarowała, że nie wiedziała o tym, ze te osoby posiadają tą domenę (oczywiście, że tak zadeklarowali, żeby mieć 7 lat ,a nie 4 - choć ja wiem, że wiedzieli)
Natomiast... Domena była w posiadaniu 9-10 lat przez te osoby A MIMO TO sąd odebrał prawa do domeny tym osobom i przyznał je firmie, dodatkowo koszty postępowania są nałożone na zwykłego polskiego obywatela... tak wygląda Polskie prawo... i moc pieniądza zza granicy.
Pozdro. (w razie czego - jeśli ktoś się zainteresuje tematem - mam wszelkie dokumenty tej sprawy z domeną, wraz z datami i obowiązującym wtedy prawem)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz