„Polska wspólnikiem paserów i morderców!” – ogłasza upadająca właśnie „Gazeta Wyborcza”. Równolegle sympatycy maszerującej części prawicy jeszcze parę dni temu boczący się na PiS i Jarosława Kaczyńskiego – dziś nieomal ogłaszają ich następcami ONR-u i ucieleśnieniem snów Dmowskiego.
Warto było te ulotki Dudy nosić, niech żyje Prezes! – radośnie wypisują dotychczasowi konfowcy. Oczywiście, mamy też początek rytualnego sporu z „Izraelem” i zapowiedź dyplomatycznej (?) interwencji Stanów Zjednoczonych.
– Och, jak dobrze, że zdążyli z TĄ ustawą… – powtarzają wszyscy przekonani nie wiedzieć czemu, że przy okazji wyjętej z szuflady nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego nagle w partii rządzącej ujawniły się pokłady ukrywanego patriotyzmu. Zdążyli? Ha, ustawę o IPN też przecież zdążyli przyjąć. I obiecać, że jej nie zmienią. I zmienić. I zakopać. Podchorąży zawsze zdąży. O ile więc zakład, że ta kolejna obiecująca „awantura” tylko ułatwi i przyspieszy spełnienie żądań haraczowych stawianych Polsce przez syjonistów?
Zresztą, przecież nie trzeba zgadywać, MSZ III RP już pospieszył uspokoić swoich „izraelskich” opiekunów: „Zmienione przepisy będą dotyczyły jedynie postępowań administracyjnych, w tym reprywatyzacyjnych. NIE BĘDĄ miały one wpływu na postępowania cywilne, których celem jest uzyskanie ODSZKODOWANIA za odebrane bezprawnie mienie” – głosi komunikat resortu.
A zatem nawet jeśli wprowadzane właśnie w kpa zmiany nie zostaną znów w popłochu i wstydzie uchylone, jak wcześniej nowelizacja ustawy o IPN – i tak nie zagrożą wiadomym roszczeniom.
W państwie woluntaryzmu prawnego nie potrzeba kodeksów. A ponadto w systemie polityczno-prawnym III RP – ustawy są przecież deklaracjami pozbawionymi praktycznego znaczenia.
Ten konkretny dokument może więc być jeszcze:
– zmieniony i/lub nieuchwalony przez Senat,
– niepodpisany przez prezydenta i/lub skierowany do TK, uchylony przez TK,
– nieogłoszony w Dzienniku Ustaw,
– dowolnie zmieniany, nowelizowany i uchylany nieskończoną ilość razy,
– interpretowany dowolnie przez wszystkie zainteresowane organy państwowe.
Albo może po prostu odbyć się konferencja prasowa informująca, że rzeczona ustawa nie będzie stosowana. Lub do tego samego dojdzie bez konferencji. Wszystkim zatem, którzy spieszą się z komentarzami, a nie przeprowadzili się w ostatnim czasie z Marsa – radzę spokojnie trochę zaczekać. Bo, przede wszystkim – tu jest Polska. I dalej chórem: Co może pójść źle – to pójdzie.
Kto kogo wy*****?
Chwalenie dziś PiS przypomina więc postawę tych kolegów, którzy przed wyborami prezydenckimi przekonywali że mówicie co chcecie, ale ten Duda to przynajmniej wspomniał coś o szczepionkach…! To dołączanie do tych, co to pryncypialnie ***** ***! ***** ***! – a zaraz potem: O, jaka fajna ustawa o drzewkach/zwierzątkach/przejściach dla pieszych/reprywatyzacji* A ch, ***** *******, bądźmy realistami! A potem to *** takich *****…
Od początku do końca mamy bowiem do czynienia z polityką, a nie z legislacją, nie ma więc znaczenia czy coś jest „słuszne” czy „niesłuszne” – tylko czemu służy. I jeśli nawet ktoś ujawnia własny brak inteligencji powtarzając, że „przecież PiS musiało wykonać orzeczenie TK!” (czyli coś jak z aborcją eugeniczną) – to niech chociaż nie obraża inteligencji innych, dostrzegających, że szast-prast, dostrzeżenie przedmiotowego orzeczenia Trybunału w sprawie P 46/13 – zajęło PiS-owi zaledwie sześć lat…
Wygląda więc, że mamy do czynienia po pierwsze z ustawką przedwyborczą (gdyby jednak taki Plan B kołatał się w głowie Prezesa i należało do niego odpowiednio zmobilizować dawny twardy elektorat i obecnych wyborców Konfederacji). Po drugie zaś – to proste podanie piłki pod nogi… nowego rządu „Izraela”, który będzie mógł wkrótce pochwalić się sukcesem wytrząśnięcia pieniędzy z polskiej krowy, odwiecznie dojnej dla Syjonu.
Z góry należy też założyć dalszy wzrost zagrożenia rosyjskiego (i białoruskiego), by realizm nakazywał za wszelką cenę utrzymywać sojusz z naszym strategicznym, amerykańskim partnerem i jedynym obrońcą.
Halo, tu Ziemia. TA ziemia…
I jedyną wątpliwość można wyrazić, czy Tel Awiw i Waszyngton pozwolą tym razem Warszawie odszczekać to wszystko już po przyspieszonych wyborach (gdyby jednak do nich doszło) i w jakiś możliwie dyskrecjonalny sposób, czy – jak przy okazji nieszczęsnej ustawy IPN-owskiej – przeczołgają ich jawnie, publicznie i bez żadnej zwłoki. Wiedząc, że mogą.
A zarząd III RP i PiS też na to pójdą (czy raczej popełzną) wiedząc, że raz nie mają wyjścia, a dwa i tak ich wyborcy się o tym nie dowiedzą, bo publiczna telewizja jak zwykle ogłosi sukces godnościowej rewolucji, wstawania z kolan i godnego kompromisu z „Izraelem”, będącego w istocie kolejnym polskim zwycięstwem. Oczywiście moralnym. Które niemal na pewno kosztować nas będzie kilkaset miliardów dolarów, które PiS zapłaci syjonistom za choćby cień ich, a więc i amerykańskiego przyzwolenia na utrzymanie się u steru polskiej kolonii jeszcze przez parę miesięcy.
A jeśli ktoś ma złudzenia, że w tym przypadku będzie inaczej – niech pozwoli powitać się na naszej planecie.
Konrad Rękas
https://konserwatyzm.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz