Społeczeństwo ma składać się wyłącznie z dwóch klas – Proli żyjących z państwowej jałomużny i oligarchii, do której ma należeć wszystko. W imieniu oligarchii Prolami ma zarządzać skorumpowana kasta partyjnych kacyków.
Media rzuciły się na ten gorący temat bo ciągłe ujadanie o „picdemii” stało się już nudne i kto miał ulec telewizyjnemu terrorowi, to już uległ dumnie wyszczepiając się. Reszta ma to w głębokim poszanowaniu, więc potrzebny jest nowy, nośny temat, który przyciągnie tłumy i zadowoli reklamodawców.
Powrót pana Tuska (co prawda nie na białej kobyle) wywołał zręcznie nakręcaną histerię. Co to będzie, co to będzie?!
Pan Kaczyński i jego akolici poczuli się chyba zagrożeni bo pan naczelnik na pisowskim sabacie posunął się nawet do „ujawnienia” czegoś o czym wiedzieli od dawna wszyscy – nepotyzmu, który jak ten rak złośliwy drąży „dobrą zmianę”. A jak „nepotyzm” to i kolesiostwo i korupcja jako choroby „współistniejące”.
Można oczywiście dociekać jaka jest przyczyna „powrotu” pana Tuska i czy ma to związek z praktycznie oficjalnym scedowaniem Europy Niemcom przez nową, niezwykle postępową, administrację pana Bidena. Wszystko, niestety, na to wskazuje.
I tu dochodzimy chyba do sedna problemu. Wielokrotnie pisałem, że „PiS PO to jedno zło” i zdania nie zmieniam. Gorzej, coraz bardziej się w tym utwierdzam. Dla tych, którzy w akcie rozpaczy wrzeszczą, że przecież „PiS daje a PO tylko zabiera” mam tylko jedną odpowiedź – PiS daje bo najpierw nam zabiera. Mądrość obecnego etapu polega bowiem na tym, że ma zniknąć klasa tzw. średnia, która dzięki pracy własnych rąk i umysłów jest stosunkowo niezależna. Społeczeństwo ma składać się wyłącznie z dwóch klas – Proli żyjących z państwowej jałomużny i oligarchii, do której ma należeć wszystko. W imieniu oligarchii Prolami ma zarządzać skorumpowana kasta partyjnych kacyków. Dla ustawiaczy świata jest wysoce obojętne czy będą to kacykowie z PiS czy z PO. Ważne, żeby zadanie zostało wykonane.
Oczywiście poparcie zewnętrzne ma zasadnicze znaczenie na to, kto będzie zarządzał Polską. Wygląda na to, że po scedowaniu na Niemcy nadzoru nad Europą to właśnie kamaryla pana Tuska ma większe szanse. Tym bardziej, że pan Kaczyński, geniusz intrygi ponoć, sam się zakiwał.
Stawiając wszystkie srebrniki na jednego, zdechłego już konia (czyli Trumpa) stanął pod ścianą i nie bardzo wie co zrobić. Oślepiony strachem robi już ruchy całkowicie irracjonalne – zaczyna gryźć rękę, która do tej pory go karmiła i wyniosła do władzy czyli uSSrael. Takie zagrywki są dobre dla polskiej, ogłupiałej publiki, ale z pewnością nie dla towarzyszy z Waszyngtonu czy Telaviwu. Oni na takich żartach się nie znają.
Pan Kaczyński nie zostawił sobie żadnej furtki. Popalił mosty z kim się da. Taki pan premier Orban może spokojnie stawiać się unii jewropejskiej, bo jak ta zechce za mocno fikać to znajdzie się ktoś, kto chętnie Węgry przytuli. Rosja i Chiny tylko na to czekają… Dlatego pana Orbana można nazwać wybitnym politykiem i Mężem Stanu a pana Kaczyńskiego jedynie marnym intrygantem, który zaplątuje się we własne niezawiązane sznurowadła.
Wracając do koronnego argumentu wyznawców sekty PiS, że „PiS daje a PO tylko zabiera” należy stwierdzić, że oni wszyscy nam tylko zabierają. Oddają a właściwie już oddali naszą suwerenność. Każdy zaniósł swojemu Panu (albo Pani) tyle ile zdołał wyszarpnąć.
Dreszczowiec „Kaczilla kontra Tuskdora” może być nawet fascynujący bo co nam innego pozostało niż się przyglądać skoro nie mamy już nic do powiedzenia we własnym (?) Kraju?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz