Oskarżam szefów policji i tych, którzy im zlecili moje zatrzymanie, czyli MSW i premiera - mówi Andrzej Dołecki, szef Wolnych Konopi [WYWIAD]
- I wyobraź sobie taką sytuację. Kaczyński robi konferencję prasową i mówi: - Poczytałem trochę, porozmawiałem z mądrymi ludźmi i już wiem, że marihuana jest z konopi. - Otworzyłby się na młodzież, pojawiłaby się kasa z konopi przemysłowych, zyskałby elektorat wśród rolników i wygrałby kolejne wybory z palcem w nosie. Ludzie głosowaliby na niego nie dlatego, że jątrzy, podsyca wojenki, tylko dlatego, że dzięki niemu zarabiają realną kasę - mówi nam lider Wolnych Konopi.
Andrzej Dołecki, warszawski aktywista, prezes Stowarzyszenia Wolne Konopie. 1 maja 2012 roku Dołecki został zatrzymany i aresztowany na podstawie, jak się później okazało, fałszywych zeznań dwóch zatrzymanych wcześniej plantatorów marihuany spod Nadarzyna. Warszawski sąd, w styczniu tego roku, przyznał Andrzejowi Dołeckiemu 18 tys. zł zadośćuczynienia za trzy miesiące, które spędził za kratami. Dołecki przed sądem domagał się 124 tys. zł zadośćuczynienia, a także 9 tys. zł odszkodowania za utracone zarobki. Wniosek o odszkodowanie sąd odrzucił. Dołecki zapowiada, że od wyroku sądu się odwoła, jeśli trzeba będzie w Strasburgu.
Dałeś się zastraszyć tym aresztem?
Nie. To tylko obiegowa opinia na potrzebę procesu o odszkodowanie za niesłuszny areszt.
Zniknąłeś z mediów?
Wolne Konopie zmieniają priorytety. Całkowicie przestajemy mówić o konopi użytkowej. Jak ktoś mnie zapyta o palenie marihuany, to odpowiem, że nie wiem o co chodzi.
A co z Marszem Wyzwolenia Konopi? Ile osób przewinęło się przez te dziesięć lat Marszu?
Ponad 100 tysięcy i tak naprawdę niewiele z tego mamy. Może i jesteśmy rozpoznawalni, media trochę pokrzyczały, politycy popsioczyli, a najbardziej cieszyła się Stołeczna Komenda Policji. W dzień Marszu wyrabiali sobie wykrywalność narkotykową na najbliższe 3 miesiące. Statystyki są najważniejsze.
Ile osób z wami sympatyzuje?
Z Wolnymi Konopiami sympatyzuje dużo więcej osób, ale niewielu się angażuje w działalność. To taka nasza narodowa cecha. W Polsce nie warto się w nic angażować. Panuje totalna obywatelska olewka i polityczna samowolka. Weź pod uwagę, że jesteśmy tranzytowym krajem, gdzie mafia na narkotykach zarabia dużo większe pieniądze niż w Wielkiej Brytanii, Holandii, Niemczech razem wziętych. W Polsce krzyżują się szlaki przerzutowe ze wschodu na zachód i z południa na północ. Tu na narkotykach zarabia się gigantyczne pieniądze. Zaniżone szacunki mówią o 1100 tonach konopi konsumowanych rocznie. W zeszłym roku policja zatrzymała tylko 1,3 tony! Gdzie jest reszta? Sprzedaj to nawet za 10 zł za gram. (cena detaliczna to 30 - 50 zł za g). A gdzie jeszcze amfetamina, heroina, kokaina, dopalacze? Wszystkimi narkotykami od lat 90. zajmują się w zasadzie ci sami ludzie.
Kto?
Bez żartów. Palcem ci mam pokazać? Politycy o wszystkim wiedzą. Dostają raporty z Krajowego Biura Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii, mają też raporty z europejskich organizacji, z których wynika, że prohibicja w Polsce nie działa. Mamy jedną z najostrzejszych ustaw o przeciwdziałaniu narkomanii i największą w Europie konsumpcję! Wśród młodzieży jesteśmy światowym liderem, co czwarty gówniarz przyznaje się do używania narkotyków.
Do używania, nie do jednorazowego użycia?
Popatrz co się dzieje z dopalaczami, których oficjalnie niby nie ma. Na mieście pojawiły się żółte, oczojebne wlepki: 3MMC, z dowozem 24 h.
3MMC?
To metafedron, pochodna mefedronu, legalny dopalacz do wciągania nosem, jak amfetamina czy kokaina. 3MMC to straszna trucizna, kosztuje tylko 30 - 40 zł za gram. W internecie kupisz 3MMC bez problemu.
Co w takim razie z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii i sławnym art. 62, który mówi, że: kto, wbrew przepisom ustawy, posiada środki odurzające lub substancje psychotropowe, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3?
Ustawa, a przede wszystkim artykuł jest już zewsząd krytykowany. Nie ma w Polsce instytucji państwowej i prywatnej, która by nie punktowała ustawy, został tylko Sejm. Już nawet Karan (Stowarzyszenie Katolicki Ruch Antynarkotyczny) i Monar przyznają, że ustawa jest bublem. Dziś ludzie sobie przypominają, że Marek Kotański także był przeciwnikiem prohibicji. Napisał nawet komentarz do tej ustawy i zrównał ją z ziemią. Kotan bał się, że ustawa uderzy w użytkowników, a nie w handlarzy i dilerów. Podobnie uważa Krajowe Biuro Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii. Tylko politycy, z małymi wyjątkami, milczą. Kotan miał rację, dziś nie wsadza się dilerów, a zwykłych palaczy trawki, bo ich jest łatwiej złapać.
I wsadzić za grama na pół roku w zawieszeniu na 2 lata.
To się już zmienia. Sporo dobrego w tej sprawie zrobiła Polska Sieć Polityki Narkotykowej w porozumieniu z Wolnymi Konopiami. Ciekawe są dane prokuratur o umarzaniu postępowań, gdy ktoś ma przy sobie tylko nieznaczną ilość narkotyku na własny użytek. Śledczy dostali takie prawo w 2011 r. Sprawy były umarzane głównie na zachodzie Polski, gdzie odbyło najwięcej szkoleń prokuratorów, prowadzonych przez Polską Sieć Polityki Narkotykowej. Im dalej na wschód, tym mniej było szkoleń i umorzonych spraw. Zdarzają się więc przypadki, że w więzieniach siedzą ludzie za posiadanie 1,5 grama marihuany.
Naprawdę siedzą za takie ilości?
Coraz rzadziej, ale wciąż się zdarza. Najgorsze jest to, że statystyki pokazują tylko osoby skazane, a nie tymczasowo aresztowane. W aresztach siedzą ludzie po kilka miesięcy, bo są podejrzani np. o udział w zorganizowanych grupach przestępczych. Przecież ja też spędziłem prawie 3 miesiące w areszcie za wprowadzenie do obrotu znacznych ilości i o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Zostałem osadzony tylko na podstawie fałszywych zeznań innych zatrzymanych. Miałem kumpla w areszcie. Umówił się na osiedlu na zakup grama marihuany od dilera. Spalił z kumplem lufkę, a resztą się z nim podzielił i poszedł do domu. Tego drugiego od razu zgarnęła policja i w trakcie przesłuchania powiedział, że kolega kupił od dilera, trochę razem spalili, a resztą się podzielili. Policja od razu zatrzymała tego kupującego, w domu zrobili mu kipisz, znaleźli tę resztkę zioła i puste torebki „samarki”. Posądzili go o dilerkę na podstawie zeznań kolegi i tych „dilerskich samarek”, które wg policji świadczyły o tym, że handluje, że wprowadził do obrotu 0,5 grama marihuany. Koleżka do tej pory czeka na sprawę w areszcie. Takich przypadków znam naprawdę dużo, ale nimi nie interesuje się np. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, bo z góry zakładają, że wersja prokuratury jest prawdziwa, że podejrzani na 95 proc. są winni i się im tę winę wcześniej, czy później udowodni. Tymczasem jest odwrotnie, 95 proc. zatrzymanych jest niewinnych, lub tak jak mój koleżka z aresztu, winnych jakiejś totalnej pierdoły! Wypuszcza się ich i oczyszcza z zarzutów, tak jak to zrobiono ze mną. Tylko, że ja walczę o odszkodowanie, a większość z nich - nie. Wolą siedzieć cicho i nie mieć problemów.
Pamiętasz dzień zatrzymania?
To nie był pierwszy raz, więc dokładnie znałem ludzi, którzy mnie zatrzymali. Przyszli o godz. 6:15 rano, kulturalnie, pozwolili mi kawę wypić, ogarnąć się, papierosa z nimi wypaliłem. Bez dramatów, powiedzieli: Proszę się zwijać, pojedziemy sobie. I pojechaliśmy. Wróciłem po 84 dniach.
Nie pytałeś ich, za co cię zatrzymali?
Są poważne zeznania, że pan uczestniczy w obrocie - powiedzieli. Nawet się nie wystraszyłem, domu nie przeszukali, więc myślałem, że sprawa się wyjaśni w klika godzin. Już w trakcie pierwszego przesłuchania zrozumiałem, że to jest jednak grubsza sprawa, że szykują coś poważniejszego. Ludzie zajmujący się prawem w Polsce, mówią mi dziś, że moja sprawa nie przeszłaby na Białorusi czy w Iranie. To niepojęte, żeby wsadzać człowieka na podstawie zeznań innych zatrzymanych.
W dniu zatrzymania miałeś się bratać z Januszem Palikotem?
Tak, miałem wystąpić na Kongresie Ruchu Palikota w Sali Kongresowej. Tego dnia Palikot miał przedstawić 3 filary swojego ruchu: Porozumienie Kobiet 8 Marca Wandy Nowickiej, LGBT i Wolne Konopie. Areszt mocno nadszarpnął moją opinię i opinię Wolnych Konopi.
Koszulę miałeś już wyprasowaną na kongres?
Tak, konopną. Miałem też przygotowaną przemowę. Chciałem powiedzieć, że nie chodzi nam tylko o „Sadzić. Palić. Zalegalizować”, ale o kwestie ekonomiczne, medyczne i wolnościowe związane z konopiami. Wszystko o kant dupy, mnie zawinęli i nie ruszyliśmy z kopyta, tak jak planowaliśmy. A łatka „handlarza, dilera, który wprowadził 3 kg marihuany do obrotu” została do dziś, mimo, że sąd mnie uniewinnił i przyznał odszkodowanie. Już tego samego dnia dziennikarze pytali Palikota, jak on może z dilerem współpracować?!
Marsz Wyzwolenia Konopi 2011 - Palikot pali marihuanę z lufaka
https://www.youtube.com/watch?v=0f7Ln1n26q0
A Palikot porównywał cię do Julii Tymoszenko, Adama Michnika i Jacka Kuronia.
Przesadzał. Do Tymoszenki nie chciałbym być w ogóle porównywany, do Michnika i Kuronia tylko z czasów, kiedy naprawdę walczyli o wolność i solidarność. Palikotowi chodziło o to, że tak jak Michnika, czy Kuronie kiedyś, tak mnie zatrzymano i aresztowano na zlecenie polityczne.
Polityczne? Nie przesadzasz?
Myślę, że decyzja o zatrzymaniu zapadła na poziomie ministra spraw wewnętrznych, ministra sprawiedliwości, a zlecenie przyszło od premiera. Miał być spokój na Euro 2012.
Kolejna spiskowa teoria. Co ty miałeś wspólnego z Euro 2012?
Możesz się śmiać. Wolne Konopie planowały w tym czasie zrobić dużą manifestację, jak co roku Marsz Wolnych Konopi odbywa się pod koniec maja. Na poziomie rządowym wytypowano grupy, które potencjalnie mogłyby zaburzyć porządek na Euro 2012. Dokładnie kilka dni przed moim aresztowaniem zatrzymali Starucha, sterroryzowali środowisko, zrobili łapanki, przeszukali kilkanaście domów i zatrzymali kilkudziesięciu innych kibiców. W areszcie szybko się zorientowałem, że zatrzymali też specjalistów od fałszowania kart i złodziei drogich samochodów, żeby nie było, że ktoś buchnie super wypasioną brykę Michela Platini.
Ale przecież ciebie zatrzymano na podstawie zeznań dwóch plantatorów spod Nadarzyna, którzy zeznali, że kupiłeś od nich 3 kg marihuany?
Taka była wersja dla prokuratury. Faktycznie wyglądało to inaczej. Wolne Konopie były od dawna inwigilowane przez Wydział do Walki z Przestępczością Narkotykową Komendy Stołecznej Policji. Mają nas doskonale rozpracowanych, łącznie z tym, że wśród nas mają informatorów. Stosują metody operacyjne. Podczas przesłuchań pokazywali mi zdjęcia ludzi związanych z Wolnymi Konopiami sprzed pół roku i starsze. Na czyje zlecenie robili te zdjęcia?
I mimo tego, że wszystko wiedzieli to wsadzili cię na podstawie fałszywych zeznań plantatorów?
Policja wcześniej wytypowała, który z obserwowanych i rozpracowywanych przez nich plantatorów będzie mnie fałszywie pomawiał. Jeden z policjantów, prywatnie przyznał mi, że zlecenie na mój areszt wydał Komendant Stołeczny Policji. To wystarczyło. Skończyło się Euro 2012 i od razu mnie wypuścili, podobnie jak Starucha i innych.
Oskarżasz policję?
Przecież potwierdzenie tego, co mówię, znalazło się w wyroku sądu, który mnie uniewinnił. Ci zatrzymani, którzy mnie fałszywie pomówili przyznali, że zostali zastraszeni przez policję.
Jak?
Policjanci podsunęli im gotowe zeznania. Kazali im mówić, że Andrzej Dołecki kupił od nich 3 kg marihuany za 10 tys. zł, w celu wprowadzenia jej w obrót. Ja nie oskarżam szeregowych policjantów, którzy traktowali mnie w dobrze, nawiasem mówiąc, ci szeregowi policjanci nie godzą się z zatrzymywaniem małolatów za niewielkie ilości. Przecież oni dobrze wiedzą, że nie łapią grubych ryb. Oskarżam szefów policji, oficerów prowadzących moją sprawę i tych, którzy im zlecili moje zatrzymanie, czyli MSW i premiera.
Jak było w areszcie?
Nudno.
Areszty śledcze w Polsce mają złą opinię.
Areszt jest dużo bardziej dotkliwy niż zakład karny. Znam przypadki, że zatrzymany specjalnie przyznał się do czynu, którego nie popełnił i poddał karze, żeby wyjść z aresztu do więzienia. W zakładzie karnym masz widzenia, paczki, telefon itd. W areszcie musiałem pisać podanie, żeby mi dali igłę z nitką do cerowanie skarpet. Wszystko jest reglamentowane, sankcjonowane i praktycznie niedostępne. O widzeniach, listach, telefonie mogłem tylko pomarzyć.
Z kim siedziałeś?
Od włamywaczy przez dilerkę, paserów, lewe konta, kibiców, fałszerzy, recydywę i małolatów. Siedziałem też z jednym wariatem, który został zatrzymany w czasie przerwy w hospitalizacji w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym. To karygodne! Chłop chory był i zadzwonił na 997, że ma w domu granatnik i cały ten burdel rozpierdoli. Wysłali antyterrorystów i zawinęli wariata do aresztu, zamiast zawieźć do szpitala. Czemu? Bo tak zadziałała machina prawna, nie zorientowali się na czas, że człowiek jest chory. Pomagałem mu szukać prawnika z urzędu, pisaliśmy podania, żeby go wypuścili do szpitala, żeby się mógł dalej leczyć. Miałem też grupę morderców na spacerniaku.
Morderców?
Czterech, z czego trzech planowało się przyznać.
Wiedzieli, kim jesteś?
Mordercy byli najspokojniejszą grupą, jaką poznałem. Reszta wiedziała, kim jestem.
Miałeś jakieś problemy z agresją?
Tam ciągle są jakieś problemy, ale wynikają raczej z nieludzkich warunków, ciasno, za dużo osadzonych, temperatura 50 st. C, frustracja, nuda, testosteron. Ale poważnych problemów nie miałem. Poszła fama, że nie jestem konfidentem. Miałem kiedyś sprawę karną za jakąś anarcholską zadymę. W areszcie momentalnie się informacje rozchodzą, wszyscy wszystko wiedzą i już w dobę wiedzieli, że nie sypię. Po miesiącu mogłem już sobie kupić iPhone'a z internetem. Drogi był, nie skorzystałem, poza tym myślałem, że zaraz wyjdę. Z telefonem trzeba było mieć lepsze znajomości, skrytki itd. Nie zależało mi na tym.
Przytyłeś?
Schudłem, ćwiczyłem. Tam albo przytyjesz i zwariujesz, albo będziesz się ruszać, czymś sobie zajmiesz czas.
Czytałeś książki?
Tam nie ma książek. Masz co dwa tygodnie zapisy do biblioteki. Piszesz na karteczce, jaka cię tematyka interesuje. Zamówiłem książkę historyczną i kryminał, a dostałem „Leksykon U - bootów” wielką knigę z listą i typami łodzi podwodnych, z opisem załogi, misjami, datami itd. Straszna nuda, trzysta stron tabelek. Drugą książkę dali mi później, było to wydawnictwo ojców Benedyktynów, w połowie „Żywot św. Benedykta”, w połowie modlitwy do świętego Benedykta.
Przeczytałeś?
Od deski do deski. Ja tam przeczytałem wszystkie instrukcje, składy proszków, dezodorantów i mydła, każdą literkę po sto razy przestudiowałem.
A propos mydła. Znasz taki przebój Fasolek „Mydło lubi zabawę”?
Pijesz do mojej dziecięcej kariery? Śpiewałem w Fasolkach, choć ten przebój był dużo wcześniej niż do nich dołączyłem. Występowałem też w Tik - Taku, w ogóle sporo się udzielałem w TV, grałem w kilku serialach, filmach. Miałem iść na studia aktorskie, później na reżyserię. Ale mi przeszło, płynnie przeszedłem z Fasolek do konopi.
W międzyczasie byłeś laureatem Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy o Policji?
Tak, pod koniec podstawówki brałem udział w wielu konkursach, m.in. o policji i armii. Interesowałem się resortami siłowymi, chciałem wiedzieć, jak działają. Był nawet taki pomysł, żeby pracować w policji, ale to też mi szybko przeszło. Poznałem świetnych policjantów, ale sama instytucja policji jest z założenia zła i nie dla obywateli
Przecież chroni obywateli?
Polska policja prócz ochrony obywateli ma za zadanie kontrolowanie ich. Inną, może nawet ważniejszą rolą policji jest zapełnianie budżetu państwa. Fotoradary przecież nie służą bezpieczeństwu, tylko łataniu dziur budżetowych.
Zmieńmy temat. Warszawski sąd przyznał ci 18 tys. złotych zadośćuczynienia za niesłuszny areszt.
Wychodzi 214 zł dziennie. Jak by mi ktoś zaproponował pracę za 200 zł dziennie, to pewnie bym przyjął. Choć z drugiej strony wychodzi 8,14 zł za godzinę, bez urlopów, zwolnień i w zamknięciu.
Domagałeś się 124 tys. zł. Jak to wyliczyłeś?
Mój adwokat policzył to na podstawie odszkodowań, jakie dostają Polacy w Strasburgu.
Będziesz o odszkodowanie walczył w Strasburgu?
Tak. Będę cisnął to państwo, niech płaci.
Ale to nie państwo, tylko my, podatnicy za to zapłacimy.
Wiem, ale im więcej takich spraw, tym większa frustracja obywateli i chęć rozliczania urzędników i polityków. Już mówiłem, że dziś przeciętny obywatel ma wyj...ne na wszystko. A skoro ma wy...ne, to niech płaci za takich, jak ja. Można to sobie tłumaczyć, że się nie buntujemy, bo dużo pracujemy, jesteśmy zmęczeni i „jakoś tam będzie”, ale to marne tłumaczenie. Skoro już w większości nie chodzimy na wybory, to róbmy to konsekwentnie. Albo nie chodźmy wszyscy, albo chodźmy i skreślajmy wszystkich kandydatów. Ja od lat nie mam na kogo głosować.
To po co ta cała szopka z Palikotem?
Przez pierwsze osiem lat działania Wolnych Konopi niewiele udało się osiągnąć. Większość z naszych aktywistów dorobiła się wyroków. Mimo różnic poglądów, pozytywnie oceniam współpracę z Palikotem. Może jeszcze kiedyś coś się razem uda zrobić. Szkoda, że tylko on chciał z Wolnymi Konopiami rozmawiać. Zwróć uwagę, że te wszystkie establishmentowe partie, nazwijmy je „okrągłostołowe,” tak się podzieliły, że nie ma szans na wprowadzenie kogoś nowego. Była Samoobrona, musiała się skończyć, a Lepper musiał się powiesić. Był Giertych, trzeba go było uwalić. Podobnie jest dziś z Palikotem. Każdy, kto wyrywa 10 proc. w wyborach, natychmiast musi się skończyć. Ja bym chciał rozmawiać ze wszystkimi politykami na temat liberalizacji polityki narkotykowej. Skoro Tusk, Kępa, Niesiołowski, Kaczyński i inni głoszą, że tak im zależy na dobru młodzieży, to niech oprą się na faktach i zobaczą, że niszczą życie tej młodzieży i jeszcze wydają na to potężne pieniądze. Niech zobaczą, jak sprawę załatwiła konserwatywna, katolicka Portugalia. Tam w liberalizację prawa włączył się nawet kler, który i w Polsce jest skory do dyskusji o narkotykach. Nam naprawdę nie chodzi o legalizację, tylko o normalizację.
Co masz na myśli?
Leczyć zamiast karać! Niech przestaną wsadzać ludzi do więzienia za trawkę. To absurd. Czy komuś do głowy przyszło, żeby do więzienia wsadzać kogoś, kto posiada i używa alkoholu?! Alkoholików się leczy, a nie wsadza do pierdla za to, że piją. Z marihuaną jest w Polsce taka paranoja, że ojciec alkoholik, nawalony, jak meserszmit, dzwoni na policję, bo syn w domu trawę zapalił! I policja przyjeżdża i musi syna zawinąć, bo syn jest przestępcą.
To nie jest kwestia polityki, tylko mentalności Polaków.
Nie do końca. Gdybyśmy mieli reprezentację polityczną, która do tematu podeszłaby rozsądnie, bez zbędnych emocji, zmieniłaby się mentalność Polaków. Z tym Palikotem do też był przecież układ z musu.
Dziś Palikot tonie
A skąd wiesz, czy to nie miało tak być? W dziwny sposób wciąż orbituje wokół PO. A może już na początku ustawił się Tuskiem? Może jest jego bezpiecznym lewym skrzydłem? Szczerze mówić, g... mnie już to obchodzi. Najgorsze, że nie ma już wśród polityków, z kim rozmawiać.
Palikot stracił, czy zyskał na mariażu z Wolnymi Konopiami?
Wolne Konopie były jego najbardziej ruchliwym i aktywnym elektoratem. Myślę, że dzięki nam dostał 3 - 4 proc głosów. Ale to jest elektorat, który trzeba było odpowiednio zagospodarować. Młodzi poczuli, że Palikot jest bardziej biznesmenem niż politykiem i poszli do Korwina. Zaraz przyjdzie inny PaliKorwin i zgarnie ten elektorat. Ja się na nic nie zamykam, będę rozmawiał z każdym, kto chce coś zmienić w polityce narkotykowej.
Z Kaczyńskim też?
Jak najbardziej, liczę, że uda nam się spotkać. Skoro jest takim patriotą, tak bardzo się martwi o młodych, którzy uciekają z kraju, niech ich zatrzyma, niech da możliwość zarabiania kasy, choćby na konopiach przemysłowych. Czemu się godzi na zamykanie potencjalnie wartościowych ludzi w pierdlu za grama zioła? Niech im lepiej da pracę, np. zasiewając wszystkie nieużytki konopiami. Wiem, że nie zrobiłby tego Kaczyński, ale mógłby wytypować jakiegoś młodego wilczka z PiS, który dzięki współpracy w Wolnymi Konopiami mógłby np. zagarnąć tę sfrustrowana „patriotyczną” młodzież. Oni się na razie nie garną do PiS, bo się nasłuchali, ze to „obciach, zamordyzm i kato akcja”.
I to słynne pytanie Kaczyńskiego „czy marihuana jest z konopi?”
I wyobraź sobie taką sytuację. Kaczyński robi konferencję prasową i mówi: „Tak, poczytałem trochę, porozmawiałem z mądrymi ludźmi i już wiem, że marihuana jest z konopi, a konopie to była cudowna roślina, którą zabrał nam okrągłostołowy układ”. Otworzyłby się na młodzież, pojawiłaby się kasa z konopi przemysłowych, zyskałby elektorat wśród rolników i wygrałby kolejne wybory z palcem w nosie. Ludzie głosowaliby na niego nie dlatego, że jątrzy, podsyca wojenki, tylko dlatego, że dzięki niemu zarabiają realną kasę.
Zaprosisz go na spotkanie?
Sam się do niego wproszę.
Myślisz, że będzie chciał z tobą rozmawiać?
Myślę, że nie. Ale muszę spróbować.
Kiedy opowiadam mojej mamie o medycznej marihuanie, jest zaciekawiona i w wielu przypadkach przyznaje mi rację.
Na szczęście to się zmienia, ludzie podróżują po świecie, coraz częściej poważne media interesują się tematem. Ale jeszcze niedawno przyjechała do Polski babcia mojego kumpla z Anglii. Babcia mieszkała tam od dawna, ciężko chorowała, tak naprawdę wróciła do Polski, żeby tu umrzeć. I przywiozła ze sobą worek zioła, którymi w Anglii się legalnie leczyła. Któregoś dnia trafiła do szpitala i tak, jak co dzień przed snem chciała sobie zapalić. Wpadły pielęgniarki, policję chciały wzywać, a babcia mówi: Co wy jesteście crazy! Ja tu na raka schodzę, a wy mi będziecie mojej trawki zabraniać! Wszystko mnie boli, opiatów nie chcę, bo się po nich jeszcze gorzej czuję. O co wam chodzi?!
Na początku naszej rozmowy wspomniałeś, że Wolne Konopie przestają zajmować się marihuaną użytkową. Co jest w takim razie waszym priorytetem?
Zwiększamy areał konopi przemysłowych. Zachęcamy rolników, żeby inwestowali w konopie i sami przerabiali np. na brykiet i pelet, który jest co najmniej o 10 proc. tańszy niż Ekogroszek. Współpracujemy już z kilkudziesięcioma rolnikami, którym załatwiliśmy kontraktacje na konopie. Jesienią tego roku będziemy już obrabiali setki ton konopi przemysłowych. Planujemy warsztaty budowlane, bo konopie są świetnym budulcem. Ruszamy ze startupami, będziemy uczyć, jak zakontraktować, zasiać, pielęgnować, zebrać i przerobić konopie. Zgłaszają się do nas przedsiębiorcy chcący zajmować się np. celulozą. Są w Polsce ludzie, którzy dzięki pomocy UE już zainwestowali kilkadziesiąt milionów euro w konopie przemysłowe, ale nic więcej jeszcze na ten temat nie mogę powiedzieć. To wciąż śliska sprawa, a urzędnicy tylko czekają, żeby te biznesy uwalić.
Tradycje konopi przemysłowych w Polsce są stare. W latach 60. byliśmy konopną potęgą na świecie. Co się z tym wszystkim stało?
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Wytwarzano świetne tekstylia, sznury, ociepliny, oleje techniczne, materiały konopne m.in. dla szwajcarskiej armii. Gierek spłacał dług konopiami. Produkowaliśmy tego setki tysięcy ton. W latach 80 - 90. znikły wszystkie maszyny do przerabiania konopi. Nikt nic nie wie. Byliśmy w gospodarstwie pod Ostrołęką, gdzie w latach 60 - 70 produkowało się sznury z konopi i okazało się, że maszyny „ktoś kupił i wywiózł”. Ale kto? - pytamy. - A my nie wiemy, jakieś Niemcy, czy Szwedy, dawno temu to było, nie pamiętamy - odpowiadali, jakby im ktoś kazał tak mówić. Myślę, że te maszyny poszły na złom.
Skoro to taki dobry biznes, dlaczego rolnicy nie wysiewają konopi?
Bo to podlega takim obostrzeniom prawnym, że nikt nie chce ryzykować. Tu też zadziałała jakaś niepojęta paranoja. Przy Instytucie Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich powołano Polską Izbę Lnu i Konopi. Wyobraź sobie, że jak się o tym mówi to się głos ścisza, pracownicy Instytutu mówią: Polska Izba Lnu i wie pan, tych, no, konopi. Oni się boją na głos wymawiać słowo „konopie”. W Polsce, żeby móc uprawiać konopie, THC nie może przekraczać 0,2 g na kilogram w suchej masie. Instytut opracował szczep z 0,0001 g na kilogram, żeby im nikt nie zarzucił, że mają coś wspólnego z marihuaną. Paranoja. Dziś rolnik chcący uprawiać konopie musi mieć ziarno certyfikowane i nabywcę, który od niego kupi cały plon już na długo przed zasiewem. To bardzo problematyczne, ale Wolne Konopie pomagają rolnikom ogarnąć tę całą biurokracje. Zobaczysz, że za 5 lat okaże się, że Laur Biznesu dostanie firma, która robi tylko z konopi.
Jakie wpływy do budżetu państwa można by wygenerować na konopiach przemysłowych?
Ogromne, myślę, że porównywalne z górnictwem.
A co się dzieje w kwestii konopi medycznych? Na świecie jest używana do leczenia wielu chorób, w Polsce wciąż zakazana?
Konopiami leczy się m.in. stwardnienie rozsiane, nowotwory i padaczki. Kanabinoidy uśmierzają przewlekłe bóle, przy czym nie wywołują tak silnych, jak chemiczne leki efektów ubocznych dla zdrowia. Na świecie powszechnie stosuje się je w leczeniu. W Polsce medyczne zastosowanie konopi jest wciąż nielegalne, mimo tego pomagamy kilkudziesięciu pacjentom. Mamy przypadek chłopaka z Wrocławia, który stosując olej z konopi pokonał glejaka IV stopnia. Chłopak był operowany w Niemczech. Niestety okazało się, że guz mimo usunięcia odrósł w prawie 80 proc. do ponad 4 cm i zmienił się w najgorszą, złośliwą odmianę glejaka. Lekarze stwierdzili, że chemia ani naświetlania nic nie pomogą, gdyż nie odnotowano w medycynie konwencjonalnej ani jednego przypadku powstrzymania czy wyleczenia tego rodzaju nowotworu. Postawili na nim krzyżyk. Ojciec chłopaka postanowił jednak szukać ratunku. Po 1,5 miesiącu stosowania oleju konopnego rozrost i rozsiew guza został powstrzymany. Dziś, nieoperacyjna, śmiertelna choroba całkowicie znikła. Lekarze są w szoku, to jedyny taki udokumentowany przypadek w Polsce. Mamy też przypadek dziewczynki z cogodzinnymi atakami padaczki. Dziewczynka jeszcze do niedawna nie mówiła. Jej życie to był prawdziwy dramat. Dziś po terapii olejem ma zaledwie kilka ataków miesięcznie. Ludzie odstawiają leki przeciwbólowe, antydepresanty, wracają im siły witalne.
Ile kosztuje ten olej?
40 euro za ml. Do leczenia wykorzystuje się ok. 60 ml na 3 miesiące.
Skąd go macie?
Nie mogę nic na ten temat powiedzieć.
Boisz się konsekwencji?
Szczerze mówiąc, perwersyjnie czekam na zatrzymanie i proces, który obnażyłby całą głupotę i niekonstytucyjność ustawy o przeciwdziałaniu narkomani. Zależy nam na tym, żeby Trybunał Konstytucyjny, wbrew woli Sejmu uwalił tę ustawę, która jest niehumanitarna i przede wszystkim niezgodna z konstytucją. Ochrona zdrowia jest priorytetem gwarantowanym obywatelom przez konstytucję. Tak jest w całej Europie, jesteśmy ostatnim państwem w UE, gdzie konopie medyczne są nielegalne a ich używanie ścigane prawem.
Ciekawe, jak by zachowali się policjanci zatrzymując mnie z olejem dla pacjenta?
Zobacz na: http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/1,141635,17362736,Oskarzam_szefow_policji_i_tych__ktorzy_im_zlecili.html
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brytyjczycy, nic się nie stało!!!
Brytyjczycy, nic się nie stało!!! A to gagatek ! Przecie kosher Izaak … https://geekweek.interia.pl/nauka/news-newton-jakiego-nie-znamy-zb...
-
Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawan...
-
Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogo...
-
… pokrzyżował plany Żydom z Chabad Lubawicz – czyli: mene, tekel, upharsin Junta planowała zasiedlenie Ukrainy Żydami z USA. 9 marca 2014 ro...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz