Sędziwy Józio Biden miał swój tydzień w Genewie! Szczytował aż trzy razy: raz na szczycie G7, raz na szczycie NATO, wreszcie na cokolwiek dziwnym szczycie Unia Europejska-Rosja.
Co do szczytowania na G7 – najważniejszą konkluzją było jego poparcie dla „walki z ociepleniem” i „brudną energetyką”, co dla krajów biedniejszych oznacza kosztowny przymus korzystania z najdroższych technologii. To wyraźne ustępstwo Józia wobec Berlina, żywo zainteresowanego w takim dołowaniu biedniejszych członków UE.
Co do szczytowania w NATO – Józio już wcześniej ustąpił Berlinowi i Moskwie w sprawie Nord Stream. Co za to uzyska? Przychylność Berlina i Moskwy wobec nasilającej się konfrontacji amerykańsko-chińskiej? Byłaby to wielka naiwność ze strony Józia i jego ekipy; chodzi więc raczej o zwłokę, o grę na czas. Ale ten czas – potrzebny do czego? Eksperci wojskowi powiadają, że Rosjanie osiągnęli nad Amerykanami dużą przewagę w supersonicznych rakietach z ładunkami jądrowymi, które latają na niskim pułapie, mają zmienną trajektorię lotu i sprawiają wiele trudności radarom…
Z tym NATO coraz więcej kłopotów… W latach 60-ych i 70-ych ub. wieku obok NATO (obejmującego kraje Północnego Atlantyku) były jeszcze dwa inne pakty wojskowe z udziałem Amerykanów i Anglików: CENTO i SEATO. CENTO (Central Treaty Organisation) – łączył z Ameryką i Wielką Brytanią w militarnym wysiłku obronnym wobec komunizmu Moskwy i Pekinu kraje Środkowego Wschodu: Turcję, Irak, Pakistan, Iran, a SEATO (Southeast Asia Treaty Organisation) kraje południowo-wschodniej Azji (Nowa Zelandia, Australia, Tajlandia, Pakistan). Te dwa pakty rozwiązano jednak pod koniec lat 70-ych.
Teraz wobec Moskwy i Pekinu mają Amerykanie tylko NATO… Nie dziwi zatem, że w głowach niektórych polit-strategosów kiełkuje myśl, by zostawić to NATO samemu sobie, a ułożyć się z Rosją ponad NATO. Oczywiście – bez nadmiernej ostentacji, bez likwidowania NATO, przynajmniej na razie, raczej rozpuszczając je w jakichś nowych strukturach, na przykład unijnych? A może, w przyszłości, unijno-rosyjskich – jeśli strategiczne partnerstwo Berlina z Moskwą będzie się dalej umacniało?…
No, ale nie wybiegajmy za daleko w przyszłość, chociaż… W naszych czasach historia przyśpiesza: imperium zachodniorzymskie upadało coś około 300 lat w konfrontacji z barbarzyńcami, a tu już dzisiaj słychać głosy uczonych historiozofów (wprawdzie dość rzadkie, ale jednak!), że rozpoczął się schyłek imperium amerykańskiego w konfrontacji z Moskwą, Pekinem i – last byt not least – Berlinem. Szkoda, że ludzie umierają szybciej, niż imperia – bo byśmy się przekonali…
Tak czy owak po szczytowaniu genewskim nabiera w Polsce aktualności pytanie: czy rząd Józia Bidena – za cenę wątpliwej neutralności Moskwy – w swej globalnej geo-przepychance z Pekinem sprzeda Polskę, z „trójmorzem” na kupę, strategicznym parterom, Moskwie i Berlinowi? Wygląda przynajmniej na to, że taka oferta została – owszem, w sposób głęboko zakamuflowany – złożona, a tajny proces politycznego resetu – uruchomiony. Rzecz jasna – odpowiedź ruskich szachistów nie padnie szybko.
W sprawie Ukrainy Józio Biden wypowiadał się nader powściągliwie: owszem, demokratyczna Ukraina to jest to, jak najbardziej, ale najpierw powinna sama poradzić sobie ze swą korupcyjno-oligarchiczną podszewką życia politycznego. O, będzie trudno i sam Józio wie chyba o tym najlepiej!… Wszak problem korupcji nęka dziś nie tylko „młode demokracje”, ale i te najstarsze także, zwłaszcza gdy ulegają socjalistycznym lub socjaldemokratycznym ciągotom ku centralizacji gospodarki i etatyzacji. Wiadomo: przedsiębiorca nie korumpuje przedsiębiorcy, korumpuje polityka albo urzędnika. Im szerszy styk gospodarki z państwem – tym większe możliwości korupcji, przez co walka z nią jest „gonieniem króliczka”, wpisanym w zbiurokratyzowane systemy demokratyczne.
Jak globalizacja – to globalizacja: skoczmy z Genewy do Łodzi, ze szczytów w doliny…
Właśnie w Łodzi – przy medialnym milczeniu – trwa w Sądzie Rejonowym Łódż-Widzew proces b. posła PO Stefana Niesiołowskiego, oskarżonego o korupcję.
Ciekawa sprawa: niby rozprawy sądowe są jawne; licha to, ale ostatnia chyba forma obywatelskiej kontroli nad sądownictwem. Ale „niezawisłe” sądy i tę formę kontroli często olewają, korzystając ze swego statusu gwarantującego bezkarność nawet największemu łapsowi w todze sędziowskiej. Quis custodiet ipsos custodos? – Kto upilnuje samych strażników? – pytali już starożytni…
Prokuratura zarzuca Niesiołowskiemu, że w ramach tej korupcji brał wynagrodzenie od korumpujących go 2 biznesmanów w postaci sponsorowanych przez nich usług prostytutek. Trudno uwierzyć, by nawet najgłupszy poseł był tak głupi, żeby dać się tak korumpować…
Toteż skłonny jestem nie wykluczać, że miała miejsce raczej jakaś finezyjna prowokacja służb wobec kipiącego jadem nienawiści wobec PiS Niesiołowskiego; nie wykluczam nawet, że współoskarżeni korumpujący go biznesmani są członkami tych służb, a i pośród prostytutek powołanych na świadków o konfidentkę służb nie trudno…
No ale to wszystko są domysły, spekulacje, przypuszczenia – a oskarżenie jest poważne: 13 milionów złotych „przysporzone” tym biznesmanom przez urzędującego posła wykorzystującego swą pozycję…
Osobną zagadkę tego procesu stanowi fakt, że korumpujący niby Niesiołowskiego „biznesmani” robili w branży gastronomicznej, a on, niby w ramach seks-korupcji, miał im załatwiać dostawy… „ miału węglowego i fosforytów” dla Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police S.A.! Skąd faceci z branży gastronomicznej brali ten „miał węglowy” i „fosforyty”? Dlaczego nie dostarczali do Polic kotletów schabowych albo karpia po żydowsku?…Bardzo ciekawy proces, obfitujący w zagadkowe wątki uboczne….
Wydawałoby się, że właśnie dla transparentności naszego skorumpowanego życia publicznego tego rodzaju procesy powinny toczyć się przy całkowicie otwartej kurtynie: im więcej smrodu pokażą, ujawnią – tym lepiej dla walki z korupcją… Tymczasem obrońcy Niesiołowskiego złożyli wniosek o utajnienie rozprawy – a sąd ten wniosek uwzględnił. Czyli opinia publiczna niczego się nie dowie, poza wyrokiem!
No ale… czy same sądy są w Polsce poza podejrzeniem o korupcję?…Śmiechu warte! Trudno zrozumieć, dlaczego procesy o korupcję są utajniane, podczas gdy – przeciwnie – powinny być szeroko udostępniane opinii publicznej. Przypomnijmy, że przed laty utajniony został w Łodzi także proces niejakiego Cyby, zabójcy działacza PiS, Marka Rosiaka; zanim proces utajniono zdążyliśmy się dowiedzieć, że broni dostarczył mordercy … b. funkcjonariusz SB. Czy przejęty przez nowe służby? Tajność procesu uniemożliwiła odpowiedź.
Utajnianie rozpraw – jako forma cenzury?
Marian Miszalski
http://marianmiszalski.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz