Dzieje Okręgu Śląskiego Armii Krajowej dowodzą, że życie potrafi pisać scenariusze, o jakich filmowcom się nie śniło…
Żeby zrozumieć dzieje Okręgu Śląskiego Armii Krajowej, trzeba sobie uświadomić, że Górny Śląsk był terenem szczególnie trudnym do prowadzenia działalności konspiracyjnej. Drogi Polski i Śląska rozeszły się w wieku XIV i od tej pory biegły one odrębnymi torami. Od roku 1526 Śląsk pod względem politycznym był częścią świata niemieckiego, co oczywiście nie pozostało bez wpływu na panujące tu stosunki społeczne. Przez setki lat napływali tu osadnicy z różnych regionów Niemiec, których potomkowie traktowali śląską ziemię jak swoją ojcowiznę.
Społeczności polska i niemiecka nie żyły w hermetycznie zamkniętych na siebie gettach. Wręcz przeciwnie. Stykały się one, a nierzadko przenikały. Polacy i Niemcy byli sąsiadami, chodzili do tej samej szkoły, do tego samego kościoła, pracowali w tym samych zakładach pracy, nierzadko na sąsiednich stanowiskach. Na to wszystko nakładała się administracyjna germanizacja.
To wszystko sprawiało, że jedni o drugich sporo wiedzieli i trudno było zachować tajemnicę organizacyjną, która wszak jest fundamentem pracy konspiracyjnej. Dodajmy, że śląscy Niemcy donoszenie na swoich polskich sąsiadów do niemieckich organów administracji i policji traktowali w kategoriach patriotycznego obowiązku.
Zresztą miejscowa administracja i policja, inaczej niż to miało miejsce w innych regionach Polski, nie składała się w większości z ludzi przybyłych z głębi Niemiec, a co za tym idzie – nie znających miejscowych uwarunkowań. Tutaj administracja i policja, w tym także tajna policja – gestapo, w lwiej części składały się z ludzi miejscowych, którzy dobrze wiedzieli, czego po kim można się spodziewać, znali lokalne uwarunkowania, wiedzieli, co w trawie piszczy. Jeśli dodamy, że od pierwszych dni niemieckiej okupacji gestapo zasypywane było donosami, to nie możemy się dziwić, że co raz dochodziło tu do potężnych wsyp, do których przyczyniali się też konfidenci, którzy penetrowali struktury konspiracyjne.
Pomimo tak trudnych warunków, konspiracja przybrała tu charakter wręcz masowy. Struktury konspiracyjne były na Śląsku liczniejsze aniżeli w innych regionach kraju, gdzie warunki do prowadzenia działalności konspiracyjnej były bez porównania korzystniejsze. Dość powiedzieć, że jesienią 1940 roku zorganizowanych było tu ok. 20 tysięcy ludzi, to jest trzy razy więcej niż w Warszawie. Niestety, na przełomie 1940/41 r. nastąpiła seria celnych uderzeń gestapo, które w sumie objęły prawie tysiąc osób. Niemal cały aparat dowodzenia wyższego i średniego szczebla został zniszczony, zdezorganizowana została sieć łączności. Poszczególne komórki organizacyjne utraciły ze sobą kontakt…
W tej sytuacji Komenda Główna podjęła decyzję o reorganizacji Okręgu Śląskiego, który połączono z Podokręgiem Zagłębie, funkcjonującym dotąd niezależnie i podporządkowanym bezpośrednio Komendzie Obszaru Krakowskiego. Efekty pracy organizacyjnej były imponujące i w stosunkowo krótkim czasie Okręg Śląski ZWZ / AK stanął na nogi. Ale na przełomie lata i jesieni 1941 roku spadł nań kolejny potężny cios. W ręce gestapo wpadł komendant Inspektoratu Katowice, a niedługo potem nastąpiły aresztowania na terenie dzisiejszej Rudy Śląskiej, na terenie dzisiejszych Piekar Śląskich oraz powiatu tarnogórskiego. Objęły one w sumie kilkaset osób.
Prawdziwa katastrofa nastąpiła jednak w połowie 1942 roku, kiedy to Okręg Śląski AK został wskutek aresztowań kompletnie rozbity. I znów wszystko trzeba było odbudowywać niemal od początku, odtwarzając sztaby i kontakty z grupami, które potraciły ze sobą łączność. I znów niczym Feniks z popiołów zdołał się odrodzić…
Rozwoju organizacyjnego Armii Krajowej w Okręgu Śląskim nie zdołały zahamować kolejne fale aresztowań. Wspomnijmy tu w szczególności aresztowania, które miały miejsce na Śląsku Cieszyńskim, a które zaczęły się w marcu 1943 roku. Podokręg Cieszyn został czasowo zdezorganizowany i trzeba go było odbudowywać. Z kolei w następstwie aresztowań, które miały miejsce w połowie 1943 roku rozbity został Inspektorat Opolski, który po tych ciosach już się nie odrodził i został rozwiązany. Mimo to szeregi AK wciąż rosły.
W świetle Meldunku Organizacyjnego Nr 240 KG AK z dnia 1 marca 1944 roku Okręg Śląski Armii Krajowej miał mieć wówczas zorganizowane 862 plutony pełne i 117 plutonów szkieletowych. Licząc średnio po 50 żołnierzy w plutonie pełnym i po 25 w plutonie szkieletowym, otrzymujemy wynik 46.000 żołnierzy. Do tego musimy dodać dowództwa od kompanii i placówki wzwyż, a także służby. Nawet uwzględniając to, iż wiele plutonów miało stany niższe od podanych (aczkolwiek – co też należy uwzględnić – nie brakowało plutonów sporo większych), to i tak śmiało możemy przyjąć, że stan Okręgu Śląskiego AK w tym okresie to nie mniej jak 45 tysięcy żołnierzy. W tym było – jak wynika z przywołanego Meldunku Organizacyjnego Nr 240 KG AK – 253 oficerów, 153 podchorążych i 5.895 podoficerów. Była to więc siła ogromna.
Według komendanta Inspektoratu Bielskiego, kpt. Antoniego Cichego – Morawskiego – „Rocha”, po zakończeniu akcji scaleniowej Inspektorat liczył 6,8 tys. żołnierzy. Siły Inspektoratu Rybnik (bez Podinspektoratu Cieszyn) szacować możemy na ok., 6 – 7 tys. żołnierzy (w tym ok. 2,5 tys. w Obwodzie Zewnętrznym Raciborsko – Kozielskim), a Podinspektoratu Cieszyn (później Inspektoratu) – na ok. 3 – 4 tysiące. Inspektorat Tarnowskie Góry to ok. 7 – 9 tys. ludzi (nie licząc „Grupy Panew”, czyli Obwodu Zewnętrznego Kluczbork, który liczył ok. 1,8 tys. żołnierzy i który miał mu zostać podporządkowany w okresie powstania powszechnego lub „Burzy”), a Inspektorat Sosnowiec – ok. 11 – 12 tysięcy. Inspektorat Katowice u progu wiosny 1944 roku przedstawiał sobą siłę zbliżoną do Inspektoratu Sosnowiec, jednakże został mocno pokiereszowany za sprawą skutecznej prowokacji gestapo.
Podstawowym zadaniem, do którego przez cały okres niemieckiej okupacji sposobiła się Armia Krajowa, było podjęcie w odpowiedniej ku temu chwili walki powstańczej w ramach powstania powszechnego. Nie inaczej rzecz się miała z Okręgiem Śląskim. Wschodnia część Okręgu (Inspektoraty Bielsko i Sosnowiec oraz wschodnia część Inspektoratu Tarnowskie Góry) miała w godzinie „W” podjąć próbę opanowania terenu, zaś pozostałymi siłami Okręgu Śląskiego AK miano ubezpieczyć tę walkę poprzez wzmożoną dywersję, zwłaszcza na komunikację i „główki” (element kierowniczy nieprzyjaciela).
W dalszej fazie zamierzano wykonać uderzenie na teren Górnego Śląska, przy czym z myślą o walce o Śląsk utworzono związek operacyjny, na którego czele stanął gen. bryg. Stanisław Rostworowski ps. „Odra”, „Brzask” i którego szefem sztabu został mjr Jan Górski ps. „Chomik”. W jego skład weszły, poza siłami Okręgu Śląskiego, dywizje sformowane siłami Okręgu Radom (Radomsko – Kieleckiego) oraz zachodniej części Okręgu Krakowskiego (Grupy Operacyjne „Kraków” i „Śląsk Cieszyński”, przy czym tą ostatnią współtworzyły pododdziały Inspektoratów Bielsko i Cieszyn). Do bitwy o Śląsk Armia Krajowa przygotowywała się bardzo starannie. Ostatni komendant Okręgu Śląskiego AK ppłk. Zygmunt Walter – Janke tak o tym pisał:
„Teren, który miał być objęty powstaniem powszechnym, podzielony był na jego bazę i peryferie. Okręg Śląski był w szczególnej sytuacji. Jego wschodnia część, tj. inspektoraty sosnowiecki, bielski i wschodnia część inspektoratu Tarnowskie Góry, należała do bazy powstania i miała być w drodze walki zbrojnej opanowana. Natomiast inne tereny Okręgu, tj. inspektoraty katowicki, rybnicki i część zachodnia inspektoratu Tarnowskie Góry, miały ubezpieczyć tę walkę przez wzmożoną dywersję, zwłaszcza na komunikację i „główki” (element kierowniczy nieprzyjaciela).
W drugiej fazie powstania miały wkroczyć do walki o zachodnią połać Okręgu – oprócz sił z jego części wschodniej, tj. 23 DP AK – dywizje krakowskie i kieleckie. Do dowodzenia tą akcją wyznaczony był gen. dr Stanisław Roztworowski, pseudonim „Odra”, który z niewielkim sztabem (Szef mjr Jan Górski, skoczek spadochronowy) przebywał w Krakowie. Ogniska walki były ustalone w oparciu o starannie przeprowadzony wywiad sił nieprzyjaciela. Gdzie był niemiecki garnizon, tak widziano ognisko przyszłej walki i przygotowywano zawczasu jej plan i siły własne dla jego wykonania.”
Ostatecznie do podjęcia walki powstańczej nie doszło z uwagi na taki, a nie inny rozwój sytuacji ogólnej.
Zob. też
>https://www.magnapolonia.org/jak-armia-krajowa-przygotowywala-sie-do-walki-o-slask/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz