Dyskusja wokół ustawy zaproponowanej przez PiS, a powszechnie znanej jako „lex TVN”, mocno podzieliła środowisko Konfederacji, a szerzej, polskiej prawicy. Wykształciły się dwa skrajne stanowiska, które umownie możemy określić mianem „liberalnego” i „narodowego”.
Zdaniem liberałów, kwestia koncesji dla TVN jest sprawą natury doktrynalnej, ideologicznej. Państwo nie ma prawa ograniczać czyjejkolwiek działalności gospodarczej i niszczyć cudzego interesu, nawet jeśli prywatnie TVN nie lubimy i uważamy za stację lewicowo-liberalną, powiązaną z lewicowo-liberalną opozycją, przez lata propagującą agendę LGBT, Janusza Palikota, a potem Szymona Hołownię, a przez cały czas, zawsze, wszędzie i ustawicznie Platformę Obywatelską.
Zdaniem narodowców, element obrzydzenia wobec przekazu politycznego i ideowego TVN winien przeważyć. Państwo – czy się to komuś podoba czy nie – udziela koncesji na nadawanie i ma prawo decydować komu koncesję da lub przedłuży, a komu nie. Wraz ze zniknięciem TVN osłabiony zostanie w Polsce antyklerykalizm i cała ta propaganda przedstawiająca duchownych jako pedofilów. Osłabnie też siła propagandy LGBT i spadnie mobilizacja lewicowo-liberalnej opozycji. Same korzyści.
Nigdy nie kryłem się z poglądem, że stanowisko drugie jest mi zdecydowanie bliższe. Gdybym miał określić moje stanowisko wobec kwestii ekonomicznych, to deklaruję się jako „narodowy liberał”, czyli liberał, który uznaje ograniczenia dla wolnego rynku i wolnej przedsiębiorczości, które dyktuje nam – jak to lubią mówić narodowcy – „interes narodowy”, a które ja, jako konserwatysta, wolę określać klasycznym mianem „racji stanu”. No właśnie, czy Richelieu tolerowałby we Francji TVN?
TVN i TVN24 to znakomita dziennikarska robota. Przekaz polityczno-ideowy jest uwodzący dla umysłów, gdyż wszystko odbywa się tu pod hasłami wolności, demokracji, praw człowieka, etc. Pod hasłami tymi mamy reportaż za reportażem na temat księży-pedofilów, podśmiechujki z polskiej tradycji narodowej i z tradycji chrześcijańskiej.
To TVN wprowadził na salony polityczne Janusza Palikota i Roberta Biedronia, potem Szymona Hołownię, a dziś ożywia Donalda Tuska.
TVN nie postrzegam jako stacji wolnościowej, gdyż głosi ona obce nam poglądy cywilizacyjne, a wszystkich, którzy się z tymi poglądami nie zgadzają – czyli nas – pokazuje jako homofobów, antysemitów i ludzi chorych z nienawiści.
Umiejętne sączenie tych treści przez cała lata wyprało masie ludzi mózgi, a w dodatku wydaje im się, że „myślą samodzielnie”, gdy tymczasem TVN uczy myślenia stadnego. Politycznie rzecz biorąc jest to ostoja liberalnej demokracji w Polsce, obok „Gazety Wyborczej” i Fundacji Sorosa. Dlaczego mielibyśmy tę stację wspierać? Tylko z powodów ideologicznej wolnorynkowej ortodoksji?
[Swoją drogą… mózgownice Polaków jest bardzo łatwo wyprać – admin]
Współczesny świat jest ideologiczną wojną. Na FB, Tweeterze, na YouTubie trwa wojna międzynarodowych korporacji z niezależną myślą, z myślą prawicową, konserwatywną, chrześcijańską, ze wszystkimi wartościami narodowymi i religijnymi.
Wielu naiwnych liberałów sprzeciwia się tutaj obronie przez państwo użytkowników, twierdząc, że „prywatny właściciel ma prawo nas zbanować i usunąć”. Jak wszystkim wiadomo, pogląd ten odrzucam, ponieważ po przekroczeniu pewnego poziomu koncentracji mediów społecznościowych w ograniczonej ilości korporacji wolny rynek staje się parodią. Stąd głoszę, że Państwo Polskie powinno móc sądownie rozstrzygać blokowanie, banowanie czy kasatę kont użytkowników za treści „niezgodne z zasadami społeczności”.
Gdzie bowiem dochodzi do nadmiernej koncentracji, tam powstają faktyczne monopole, a to przestaje mieć cokolwiek wspólnego z zasadą wolnego rynku. I prawda jest taka, że to posiadane przez wielkie korporacje sieci społecznościowe najprawdopodobniej spowodowały, że Donald Trump przegrał wybory w Stanach Zjednoczonych. To one także blokują i banują nas na swoich forach każdego dnia. Głosząc hasła wolności, działają niby wielki knebel wobec wszystkich treści, które nie odpowiadają ich interesom.
TVN to jedna z takich korporacji, popierająca penalizację tzw. mowy nienawiści, na mocy której – jak oceniają eksperci – penalizacji uległoby ok. 10% wpisów i komentarzy w polskim Internecie. Każdy krytyczny wpis o homoseksualistach, feministkach, ateistach i wsiada na nas prokurator.
Dlaczego oni mają chcieć wsadzać do więzień nas, a my mamy bronić ich wolności nadawania? Przyznam, że uważam, iż prawicowi obrońcy TVN wykazują się postawą godną idiotów, wynikającą z dogmatyzmu liberalnego. Powtarzam raz jeszcze, tutaj nie ma rynku, nie ma wolnej konkurencji. Tutaj trwa wojna cywilizacyjna i jesteśmy w niej po dwóch różnych stronach. Wojny tej doświadczył ostatnio jeden z posłów Konfederacji, który ustawy Lex TVN wcale nie popierał, ale nie występował przeciw, gdy został pod sejmem opluty przez tłum skandujący hasła o „wolności” i „wolnych mediach”. To właśnie o taką wolność i o takie wolne media im chodzi.
Uważam, że polska racja stanu wymaga pożegnania się z TVN, podobnie jak na Węgrzech musiano pożegnać się z uniwersytetem George’a Sorosa. Wszyscy, którzy śledzą moją publicystykę wiedzą, że zawsze niemiłosiernie batożyłem PiS. Twierdziłem, że jest to partia oszukańcza, podszywająca się pod idee katolickie, narodowe i patriotyczne, która dużo gada, opowiada bajki o „drugim Budapeszcie”, ale nic z tego nie wynika.
No i przez sześć lat jej rządów żadnych poważnych ruchów przeciwko demoliberalizmowi z jej strony nie było. Same słowa, słowa, słowa. I gdy wreszcie, po sześciu latach, Jarosław Kaczyński zdecydował się – bojąc się utraty władzy po kolejnych wyborach – wygnać z naszego kraju jeden z filarów demoliberalizmu, to jak można się wahać? Wreszcie jakiś ruch w dobrą stronę naśladujący Victora Orbana. Oczywiście, ponieważ Konfederacja jest w opozycji, to za poparcie tak ważnej ustawy powinna coś otrzymać. Dlaczego nie wykorzystać sytuacji? W końcu można i skorzystać i pozbyć się TVN-u za jednym zamachem.
[Skazane na powodzenie… – admin]
Adam Wielomski
https://konserwatyzm.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz