piątek, 24 września 2021

Męczarnie szpiegów i nie tylko…



Głośna była sprawa szpiega Aleksandra Litwinienki, otrutego radioaktywnym polonem. Specjalistą od szpiegów i materiałów trująco-radioaktywnych nie jestem, więc próbowałam dociec w jaki sposób ten polon temu Litwinience podano.

Podobno papier nie przepuszcza promieni polonu, więc można go nosić w torebce w kieszeni.

Naprawdę? Taki polon, który używa się do napędów rakietowych w torebce w kieszeni?

Potem były rozpaczliwe błagania Litwinienki seniora, ojca zmarłego, którego zachodnie media i służby wykorzystały do propagandy, przeżuły i wypluły. Zmarła mu we Włoszech żona, którą gdzieś w ogródku zakopał i błagał Rosję o wybaczenie i przyjęcie go z powrotem do Rosji, gdzie poczułby się na własnej ziemi.

Nie doszłam do wyjaśnień z Litwinienką, a tu pojawiła się nowa zagadka Skripałów, tu już chodziło o ojca i córkę. Skripal był szpiegiem KGB a potem przeszedł na stronę przeciwnika i pracował dla MI -5 i MI-6. Jednym słowem okazał się być szpiegiem obrotnym.

Skripałów truto „nowiczokiem”, nieskutecznie zresztą. Tym razem truciznę posmarowano klamkę drzwi w domu w którym Skripałowie mieszkali. Dokonali to dwaj osobnicy, agenci KGB, którzy bezczelnie szwendali się po Anglii jakby u siebie, dali się fotografować wszędzie gdzie się dało. Jedno co się nie dało, to sfotografować ich przy tej klamce w Salisbury.

To ja się pytam, czy taki obrotowy szpieg, jakim okazał się być Skripal nie zasłużył nawet na kamerkę, których to kamer w UK podobno jest więcej, niż gdzie indziej? To jego nowych szefów z MI-5 i MI-6 nie interesowało kto tam u niego bywa i z kim on się spotyka?

A ci Skripałowie z tą trucizną na rękach byli w restauracji, gdzie jedli, dotykali sztućców, talerzy i im zrobiono nawet zdjęcie jak piją wino. Tymi samymi rękami płacili czy to kartą, czy gotówką i nic nikomu się nie stało, aż przyszli do parku i buch… zasłabli nagle.

Ten „noviczok” okazał się mało skuteczny w innym przypadku, a mianowicie znaleziono go w majtkach Nawalnego. Tym razem truto Nawalnego od dołu, ale też nieskutecznie. Lipne te ruskie trucizny.

Ten przydługi wstęp był, aby zaprezentować nowe cierpienia w świecie szpiegów. Ta nowość nazywa się „Hawana Syndrom”. Nazwa pochodzi o tego, że to w Hawanie pierwszy raz ten syndrom się objawił. Podobno jest to jakiś niezidentyfikowany szum, czy dźwięk, w głowach pracowników ambasady. Potem ten „syndrom” już odnotowano w innych ambasadach, w tych wrogich i nie tylko. Nawet syndrom dał o sobie znać w USA.

Specjaliści badali te objawy na wszystkie strony, byli nawet tacy, że w nie wierzyli w jego istnienie, ale syndrom nie dał się łatwo pokonać. Bo oto syndrom sięgnął po najwyżej postawionych u władzy USA. Syndrom zaatakował viceprezydentkę – Kamalę Harris.

WASZYNGTON – Podróż wiceprezydent Kamali Harris do Wietnamu została opóźniona z we wtorek po tym, jak jej biuro zostało poinformowane o możliwym przypadku tak zwanego zespołu Hawana, tajemniczej choroby, która dotyka amerykańskich dyplomatów na całym świecie.

Oświadczenie wydane przez Departament Stanu mówi, że biuro Harris zostało poinformowane o „raporcie o niedawnym możliwym anormalnym incydencie zdrowotnym” w stolicy Wietnamu, Hanoi, odnosząc się do tego, co rząd USA wcześniej określił jako zespół Hawana, ciągle niewyjaśnione incydenty zdrowotne po raz pierwszy zgłoszone w 2016 r. przez amerykańskich dyplomatów i personel ambasady na Kubie.”

>http://www.usatoday.com/story/news/politics/2021/08/24/vp-harris-vietnam-visit-delayed-possible-case-havana-syndrome/8254594002/

Skoro specjaliści nie mogą dojść czym jest „Hawana Syndrom”, tym bardziej ja się tego nie podejmuję.

Nagłówki w mediach wskazują różne kierunki.
„Czy Rosja poluje na szpiegów za pomocą tajemniczej broni?” – pyta BBC .
>http://www.bbc.com/news/world-europe-55854458

Ten syndrom różnie się objawia u różnych ludzi, oraz ma różne objawy w różnych ambasadach, mogą być wymioty, osłabienie, albo jeszcze co innego. Jeden szpieg, Marc Polymeropoulos, nie wytrzymał, zrezygnował z tej tajnej szpiegowskiej służby i publicznie ujawnił swoje cierpienia z powodu tego „Hawana Syndrom”.

Diagnozy są różne, najczęściej podejrzewa się, że to działanie mikrofalowe.

„Rosyjskie służby bezpieczeństwa zalewały ambasadę USA w Moskwie skoncentrowanymi mikrofalami i impulsami elektronicznymi” – mówi John Sipher, były oficer CIA, który pracował nad Rosją. Mówi, że Rosja miała nawet furgonetki, które mogły jeździć po mieście, by atakować osoby.

Tak , wygląda na to, że Rosja … ale oto znowu inny problem.

„Urzędnik Białego Domu jest również zgłosił, że jakoby odczuwał objawy, w tym presję w głowie, podczas pobytu w londyńskim pokoju hotelowym w sierpniu 2019 r. Jest to wydarzenie, którego brytyjscy urzędnicy bezpieczeństwa są świadomi, chociaż nie jest jasne, co dokładnie miało miejsce. W tej sprawie nawiązano kontakt między Londynem a Waszyngtonem, chociaż brytyjskie Biuro Spraw Zagranicznych, Wspólnoty Narodów i Rozwoju poinformowało BBC, że nie wie o tym, że dotyczy to żadnego z jego pracowników.

To byłoby tyle o szpiegach. Wiem, że Polaków też różnego typu bóle głowy prześladują, ale nie z powodu mikrofal, a raczej po piciu w nadmiarze alkoholu. Nie mogę o to podejrzewać szpiegów i innych amerykańskich dyplomatów.

Anna-PK
http://an40na.neon24.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...