W listopadzie przypada 99 rocznica otwarcia grobu faraona Tutenchamona. Jego bogato wyposażony grobowiec w Dolinie Królów odkrył Howard Carter. Mumię faraona wielokrotnie przebadano dostępnymi w tamtych czasach metodami. Dziś uznalibyśmy je za niedopuszczalne i profanujące zwłoki.
Badający zwłoki faraona dr Douglas Derry stwierdził, że Tutenchamon w chwili śmierci miał około 19 lat co raczej wykluczało śmierć z przyczyn naturalnych. Badanie rentgenowskie przeprowadzone dopiero w 1968 roku przez doktora Harrisona z Liverpoolu potwierdziło podejrzenia odkrywców mumii. U podstawy czaszki młodego faraona znaleziono ślad po rozległym krwiaku. Najprawdopodobniej faraon został zamordowany przez konkurentów do władzy w Egipcie.
Po otwarciu grobowca nastąpiła seria niewyjaśnionych zgonów, które uznano za klątwę faraona. Pierwszy zmarł lord Carnavron , który finansował poszukiwania. Kolejni zmarli to Douglas Reid, który prześwietlał mumię, egiptolog Arthur Weigall, lord Westbury i jego syn. W sumie zmarło z niewyjaśnionych przyczyn około 20 osób.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Z podobną serią niewyjaśnionych zgonów mieli do czynienia badacze po otwarciu grobów królewskich na Wawelu . Szczegółowo opisał historię tych badań i związane z nią odkrycia polski pisarz Zbigniew Święch. Co ciekawe Zbigniew Święch pierwszy zwrócił uwagę na to, że zgony mogły być spowodowane obecnością w grobowcach grzyba, kropidlaka złocistego (Aspergirllus .flavus). Historię odkryć w grobach królewskich na Wawelu szczegółowo opisał w trylogii „Klątwy, mikroby i uczeni”, która uzyskała entuzjastyczne recenzje wielu znawców przedmiotu, a przede wszystkim historyka Aleksandra Gieysztora.
Zaczęło się to właściwie przypadkiem. Otóż Zbigniew Święch realizujący wraz z Adamem Bujakiem cykl filmowy na temat obrzędów religijnych różnych kultów na terenie Polski dowiedział się, że w katedrze wawelskiej odbędzie się powtórny pogrzeb pary królewskiej Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki. Uroczystość celebrowana przez prymasa polski kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz metropolitę krakowskiego kardynała Karola Wojtyłę odbyła się 18 października 1973 roku.
Pierwsze rozdziały trylogii Zbigniewa Święcha do której zbierał materiały przez wiele lat ukazały się w piśmie „Literatura” w 1983 roku. Natychmiast, bo 2 lipca tego samego roku napisał o tym brytyjski „The Times” a za nim cała światowa prasa. Pisano o „Klątwie Jagiellończyka” w Niemczech, we Włoszech, we Francji, w ZSRR a nawet w Bułgarii.
W następnym roku wytwórnia „Lotos- Film” we współpracy z UNESCO nakręciła film dokumentalny pod tytułem „ Klątwa Faraona”. Jedną trzecią tego dokumentu poświęcono wątkowi wawelskiemu eksponując postacie Zbigniewa Święcha i mikrobiologa profesora Bolesława Smyka zasłużonych w wyjaśnieniu tajemnicy Tutenchamona. Film ten był emitowany w wielu krajach w tym trzykrotnie w Polsce. W uznaniu zasług Zbigniew Święch jako jeden z nielicznych Polaków został członkiem elitarnego „The Explores Club”
W listopadzie przyszłego roku przypada okrągła setna rocznica odkrycia w Dolinie Królów. Nie tylko o „Klątwie Faraona” lecz również o „ Klątwie Jagiellończyka” nie zapomniano na świecie. W Krakowie pojawili się przedstawiciele wytwórni „BlinkFilms”, którzy we współpracy z „National Geographic” nakręcili film dokumentalny poświęcony wydarzeniom sprzed 50 lat. Przeprowadzili również wywiad rzekę ze Zbigniewem Święchem. Rozmowy i nagrania trwały dwa pełne dni.
To bardzo dziwne, że polscy dziennikarze nie zainteresowali się tak nośnym tematem jak powiązanie tajemniczych zgonów po odkryciach w Dolinie Królów z serią równie tajemniczych zgonów po otwarciu krypty na Wawelu. Ludzie lubią takie sensacje. Przy okazji przekazano by przecież szerokim masom wiele informacji na temat historii i kultury starożytnego Egiptu, na temat pracy archeologów, a nawet na temat mikrobiologii i zagrożeń ze strony niektórych gatunków grzybów obecnych w starych grobowcach.
Jeszcze dziwniejsze jest, że polscy dziennikarze i politycy nie chcą wykorzystać tak sensacyjnego tematu do propagowania na świecie osiągnięć polskiej kultury [bo większość z nich nie jest Polakami – admin]. Film dokumentalny, który właśnie nakręcili zachodni dziennikarze będzie zapewne pokazywany w Polsce jeżeli któryś z telewizyjnych notabli zdecyduje się go kupić. Czy nie można było nakręcić takiego filmu w kraju? Szczególnie, że mówi o naszej historii, o Wawelu , o skarbach światowej kultury i o wybitnych polskich naukowcach.
Ciekawa jestem czy minister kultury pan Piotr Gliński zna trylogię Zbigniewa Święcha? Wydaje mi się, że zamiast futrować stypendiami i grantami różne gwiazdy i gwiazdeczki zajmujące się publicznym pluciem na nasz kraj warto byłoby zainteresować się wybitnymi osiągnięciami Polaków znanymi wszędzie na świecie tylko nie u nas. Warto byłoby również zając się propagowaniem tych osiągnięć.
Znane przysłowie mówi, że nikt nie jest prorokiem w swoim kraju. To przysłowie ma szczególne zastosowanie w Polsce. Nie umiemy i nie lubimy chwalić się swoimi osiągnięciami i swoimi wybitnymi ludźmi. Najlepszym tego przykładem jest historia Jana Czochralskiego – genialnego inżyniera, wynalazcy metody otrzymywania monokryształów, która jest podstawą rozwoju naukowego i technologicznego elektroniki półprzewodników. Czochralski był poza tym autorem wielu wynalazków o światowym znaczeniu z dziedziny metalurgii. Jest najczęściej cytowanym uczonym polskim.
W czasach stalinowskich stał się ofiarą zazdrosnych o jego sukcesy kolegów „uczonych” z PW przy czynnym udziale UB. Czasy się jednak zmieniły. Niezrozumiale jest dlaczego obecnie dziennikarze nie zajmują się tą wybitną postacią i jej osiągnięciami zamiast wałkowania w nieskończoność wulgarnych popisów różnych niedorozwiniętych aktywistek i artystek.
Władysław Bartoszewski powiedział kiedyś, że „Polska to brzydka panna bez posagu, która nie powinna być zbytnio wybredna”. [Bartoszewski był łajdakiem, skądinąd – admin]
Bardzo się pomylił . Polska to piękny kraj, a jej posagiem są wybitni Polacy.
Izabela Brodacka Falzmann
https://naszeblogi.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz