Przyznam się do pewnego występku; rzadko, ale jednak, przeglądam Gazetę Wyborczą. Zazwyczaj ograniczam się do przeczytania nagłówków, lub wręcz tylko nazwisk autorów. Ostatnio, teksty co znaczniejszych publicystów GW są zaopatrzone rysunkiem twarzy, dzięki czemu nie trzeba nawet się fatygować czytaniem nazwisk; od razu można ich pomijać.
Takie przejrzenie całej gazety zajmuje mi co najwyżej dwie minuty, ale czasami coś mnie zaintryguje i wtedy czytam cały tekst. Tak też się zdarzyło dwa tygodnie temu, kiedy to, w sobotnim Magazynie, zauważyłem taki tytuł tekstu Katarzyny Wężyk: „Rewanż za Dachau”. A poniżej było rozwinięcie: „Przez cztery lata wykonałem 5 tysięcy nielegalnych aborcji”.
Od razu zadziałała wyobraźnia. Pewnie rzecz dotyczy jakiegoś więźnia Dachau, który w zemście za pobyt w tym obozie, dokonywał potem w Niemczech nielegalnych aborcji, aby nie dopuścić do pojawienia się na świecie nowego pokolenia Niemców. Szybko też dokonałem przeliczenia. Cztery lata to 1460 dni. 5 tysięcy aborcji w cztery lata to prawie 3,5 dziennie, dzień w dzień, razem ze świętami. Straszny obraz jakiejś zemsty, zupełnie ponad wszelką miarę. Przy czym ten rewanż dotyczyłby przecież nienarodzonych, zupełnie niewinnych, a całkiem omijałby jakichś rzeczywistych sprawców.
Ale przecież pojmowanie sprawcy tej hekatomby musiało być inne. Może rozumował tak jak ci opisani w ewangelii, którzy wołali: „krew Jego na nas i na dzieci nasze”. W tym sensie dzieci mogłyby być przez niego uznane za winne czynów popełnionych przez swoich przodków. W naszej cywilizacji takiego podejścia, odpowiedzialności zbiorowej i pokoleniowej, się nie stosuje, ale przecież są i takie gdzie jest to praktykowane.
Jakże jednak się zdziwiłem, gdy przeczytałem tekst o owym „rewanżu za Dachau”. Okazało się, że rzecz opisuje działania niejakiego Henry Morgentalera, Żyda urodzonego przed wojną w Łodzi, który faktycznie spędził ponad dwa i pół roku w niemieckich obozach koncentracyjnych. Następnie wyemigrował do Kanady i tam praktykował jako ginekolog oddając się potem głównie wykonywaniem nielegalnych aborcji, których, jak sam przyznał, zrobił około 5 tysięcy. Zarobił za to wyrok, z którego odsiedział tylko 10 miesięcy, i został także obciążony podatkiem w kwocie ponad 350 tys. dolarów. Wszystkie te sprawy doprowadziły do jego bankructwa i ataku serca.
Ostatecznie jednak, akcja propagandowa, w której uczestniczył skutkowała legalizacją aborcji w Kanadzie.Tym bardziej dziwnie wygląda tenże „rewanż za Dachau”. Przecież nienarodzeni w Kanadzie nie mieli, nawet poprzez swych przodków, żadnego związku z tymi, którzy stworzyli Dachau i wysłali tam pana Morgentalera.
Niestety, autorka tekstu w GW nie rozjaśniła mi, ani na trochę, jaka była istota tego rewanżu. Przecież rewanż to odwzajemnienie się komuś złem za zło lub dobrem za dobro. Jakież zło uczynili temu panu nienarodzeni w Kanadzie, że tak nastawał na ich życie? Jak aberracyjne, w istocie, było jego myślenie świadczy sposób w jaki on sam wyjaśniał dlaczego przeprowadza aborcje: „To było jak nakaz: jeśli pomogę kobietom mieć dzieci tylko wtedy, gdy mogą im dać miłość i opiekę, te dzieci nie wyrosną na gwałcicieli i morderców. Nie zbudują obozów koncentracyjnych”. Wygląda na to, że Morgentaler osądzał, już a priori, zabijane przez siebie, nienarodzone dzieci, jako przyszłych gwałcicieli i morderców. To chory, wręcz przerażający, sposób myślenia.
Ten przypadek Morgentalera skłonił mnie to zastanowienia się nad podobnymi postaciami w innych krajach. Chodzi mi o osoby, które angażowały się w działania na rzecz legalizacji aborcji. Prominentną rolę w takich działaniach, tak jak w Morgentaler w Kanadzie, często odgrywały, bądź nawet nadal odgrywają, osoby pochodzenia żydowskiego, lecz takie, które porzuciły religię judaistyczną i deklarowały się jako tzw. „humaniści”, lub wprost jako ateiści. Do tej ostatniej kategorii zaliczała się francuska polityk Simone Veil, urodzona w żydowskiej rodzinie, która tak długo zabiegała o legalizację aborcji we Francji, aż dopięła swego i przeprowadziła w 1975 roku tzw. ustawy Veil, wprowadzające we Francji aborcję na żądanie. Co ciekawe, Veil także przebywała w niemieckich obozach koncentracyjnych, dokąd trafiła z tranzytowego obozu w Drancy pod Paryżem.
Zauważmy pewien paradoks. W religii judaistycznej, w Torze, po raz pierwszy pojawiła się koncepcja świętości życia ludzkiego, które należy chronić. Każdy chłopiec był uważany za potencjalnego Mesjasza mogącego odmienić los całego żydowskiego narodu, stąd także ciężarnej kobiecie należała się ochrona i szacunek.
Jednak już od czasów starożytnego Izraela ta biblijna perspektywa świętości życia ludzkiego ścierała się z innymi podejściami, drastycznie odmiennymi, jak na przykład występujący w sąsiedztwie kult boga Molocha, któremu składano ofiary z noworodków. W tym sensie, ta walka życia ze śmiercią toczy się już od tysięcy lat i ze szczególną ostrością jest obecna wśród ludzi żyjących w kręgu religii judaistycznej. Ci z nich, którzy odrzucili zasady tej religii, która jako pierwsza wprowadziła zasadę świętości życia, często potem, także w swojej działalności, tej zasadzie zaprzeczają. Może to być popieranie aborcji, akceptacja fizycznej eliminacji ludzi, lub wręcz uczestniczenie w masowych mordach.
Taką postacią był Lazar Kaganowicz, syn drobnego żydowskiego handlarza bydła, potem jeden z głównych współpracowników Stalina i zwolennik budowania komunizmu bez oglądania się na hekatomby ofiar. Uważa się, że pełnił on kierowniczą rolę w zorganizowaniu głodu na Ukrainie w latach 30-tych, który spowodował śmierć milionów osób.
Co godne odnotowania, znany historyk i pisarz niemiecki, pochodzący z polskich Żydów z Będzina, Arno Lustiger, autor pracy: „Czerwona księga. Stalin i Żydzi”, nazwał Kaganowicza ludojadem i zadeklarował: „Był mordercą. Jedynym uczuciem, jakie mam dla niego i jemu podobnych, jest nienawiść”. I tak należy postępować. Czyny i ich sprawców nazywać po imieniu, nie mieć względu na pochodzenie, rasę, czy cokolwiek innego. Inaczej, do prawdy nie dojdziemy, a nawet się nigdy nie zbliżymy. Zaś rewanżu najlepiej unikać, a jeśli już, to stosować tylko wobec sprawców.
Stanisław Lewicki
https://konserwatyzm.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz