środa, 22 grudnia 2021

„Skąd Ty jesteś?” – procesy Jezusa Chrystusa

„Skąd Ty jesteś?” – procesy Jezusa Chrystusa


Opracowano na podstawie M. Jońca „Głośne rzymskie procesy karne”, Wrocław 2009.


Kadr z filmu "Pasja", reż. Mel Gibson


Historia znana nam wszystkim. Corocznie odczytywana, z podziałem na role, w kościołach w Niedzielę Palmową i w Wielki Piątek. Ewangelie są bez cienia wątpliwości źródłami historycznymi, jednak opierając się jedynie na nich, nie dojrzymy wszystkich prawnych zawiłości tych przewodów sądowych oraz innych znaczących okoliczności.

Palestyna przełomu wieków

Judea została wcielona do państwa rzymskiego w 6 r. po narodzeniu Chrystusa. Rządził nią prokurator podległy legatowi Syrii. Rzymianie nie ingerowali przesadnie w wewnętrzne sprawy podbitych ludów. Najistotniejsze było zachowanie spokoju, płacenie podatków i dostarczanie rekruta. Żydzi posiadali szczególne przywileje. Juliusz Cezar za pomoc w wojnie domowej zwolnił ich z pewnych danin oraz z obowiązku dostarczania rekruta. Oktawian August potwierdził przywileje.

Tolerowano istnienie Sanhedrynu (żydowskiej rady starszych). Sanhedryn cieszył się wśród Żydów bardzo wysokim autorytetem mimo że nie posiadał władzy politycznej. Jednak najwyższy kapłan (otrzymujący swoją posadę z łaski Rzymian) nieoficjalnie był zwierzchnikiem narodu żydowskiego odpowiedzialnym za zachowanie spokoju w prowincji. Żydzi jako jedyni mieszkańcy imperium byli zwolnieni z oficjalnego religijnego kultu państwowego. Sanhedryn mógł skazać na śmierć każdego cudzoziemca, nawet Rzymianina, który przekroczył próg świątyni przeznaczony tylko dla Żydów. Oczywiście te wszystkie bardzo duże przywileje nie robiły na Żydach najmniejszego wrażenia – nienawidzili Rzymian ze wszystkich sił. W 6 r. powstaje ruch zelotów mający na celu wypędzenie Rzymian. W tym roku dochodzi do niemalże paraliżu całej prowincji.

Żydzi oczekiwali przyjścia mesjasza. Nawet Apostołowie oczekiwali, że Nauczyciel założy jakieś ziemskie królestwo, przepędzi Rzymian i wywalczy dla Żydów ziemską potęgę. Pojawiali się więc różni szarlatani podający się za mesjaszy. W 36 r. Poncjusz Piłat rozkazał wojsku rozpędzić pielgrzymkę, której przewodził pewien Samarytanin (pielgrzymi chcieli wykopać jakieś naczynia zakopane niby przez Mojżesza); wielu Żydów zginęło. W piątym rozdziale Dziejów Apostolskich czytamy, że prokurator Kupidas Fadus (następca Poncjusza Piłata) podobnie zareagował na pochód zorganizowany przez niejakiego Teudasa. Gdy Teudas prowadził swoich zwolenników nad Jordan (wody rzeki miały się rozstąpić, a pielgrzymi przejść na drugą stronę suchą nogą), rzymska jazda zmasakrowała uczestników pochodu (Dz. 5.36). Podobnych, bezlitośnie tępionych przez władzę rzymską, wystąpień było więcej. Judea była więc przysłowiową beczką prochu na której siedział prokurator wraz z arcykapłanem.

Podobnie działał tetrarcha (z łaski Rzymian) Galilei i Perei Herod Antypas (syn Heroda Wielkiego). W 29 r. na rządzonych przez niego terenach pojawił się ostatni prorok – Jan Chrzciciel. Jego nauka, jak i on sam, zyskała dużą popularność. Jan Chrzciciel piętnował publicznie Heroda Antypasa za cudzołóstwo. Wobec tego tetrarcha kazał go uwięzić i zabić. Krótko po tym, na przełomie roku 36 i 37 Heroda pobił król Petry Aretas. Żydzi sądzili, że porażka ich władcy była karą za uśmiercenie Jana Chrzciciela. Ewangelista Marek pisze co Herod powiedział, gdy usłyszał o Jezusie Chrystusie: „Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim.” (Mk. 6.14). Jezus Chrystus rozpoczął publiczną działalność w 30 r. i natychmiast zyskał wielką popularność.

Wydarzenia Wielkiego Tygodnia

W 33 r. Jezus wraz ze swoimi uczniami przybywa do Jerozolimy na święto Paschy (pamiątka wyjścia Żydów z Egiptu). Do Jerozolimy na święto zawsze przybywał niezliczony tłum Żydów. Wobec tego był to okres o podwyższonym ryzyku wybuchu zamieszek. Jezus wywołał ogromną sensację samym wjazdem do Jerozolimy (Niedziela Palmowa). Następnego dnia wszedł do świątyni i powywracał stoły i stragany. Było to Jego kolejne wystąpienie przeciwko obłudzie faryzeuszy, którzy myśleli więcej o pieniądzach niż o Bogu.

Świątynie w starożytności były często pewnego rodzaju bankami, lombardami. Można składać w nich było depozyty, wymieniać walutę. W świątyni jerozolimskiej ofiary były składane tylko w lokalnej walucie więc pielgrzymi musieli wymieniać swoje pieniądze. Arcykapłan ze swoim otoczeniem ciągnął ogromne zyski z tej działalności. Chrystus napiętnował to. Znamienne, że nie zniszczył ksiąg rachunkowych i oczywiście niczego nie ukradł. Był to jednak poważny incydent, bowiem Jezus zyskał szczere uznanie wielu obecnych wiernych, a tym samym poważnie zaniepokoił starszyznę żydowską. Kapłani nie nakazali uwięzić natychmiast Jezusa z obawy przed wybuchem rozruchów. Zamierzali rozprawić się z Nim po święcie, gdy emocje opadną, a Jego potencjalni zwolennicy porozjeżdżają się do domów.

Jednak trafiła im się gratka pod postacią… Judasza. Judasz zaoferował kapłanom wydanie Jezusa. Arcykapłan Kajfasz przekonywał, że „lepiej będzie, jeśli poświęci się życie jednego człowieka, zanim ten wywoła katastrofę, w której wyniku zostanie zniszczony cały naród (J. 11.50). Tak… a raczej „zanim zniszczy cały interes”… Porę zatrzymania ustalono na Wielki Czwartek wieczorem.

Pojmanie odbyło się bez większych trudności. Dokonali tego słudzy świątynni; obecność rzymskiej kohorty była mało prawdopodobna.

Annasz, Kajfasz, Sanhedryn – proces żydowski

Jezusa zaprowadzono do rezydencji arcykapłana. Annasz, teść arcykapłana, próbował Go przesłuchać, jednak Jezus nie odpowiadał na pytania. Annasz wysłał więc Go do Kajfasza, wokół którego zgromadził się Sanhedryn.
W skład Sanhedrynu wchodzili kapłani, uczeni w piśmie, starszyzna żydowska. W ówczesnym czasie ciało te mogło sądzić Żydów, którzy dopuścili się przestępstw sakralnych i skazywać ich na śmierć. Władza rzymska przejęła sądownictwo w pozostałym zakresie.

W czasach Chrystusa większość w Sanhedrynie mieli saduceusze – stronnictwo żydowskie będące w konflikcie z faryzeuszami. Saduceusze interpretowali prawo na własny sposób, inaczej niż drugie stronnictwo. Według spisanej w 200 r. po narodzeniu Chrystusa Misznie – faryzejskim zbiorze prawa opierającym się na Torze – Sanhedryn nie mógł obradować w szabat i w inne święta. Natomiast w sprawach kryminalnych wyrok można było wydać dzień po zakończeniu procesu. Sanhedryn miał zbierać się w świątyni. Wobec tych przepisów – Sanhedryn w sprawie Jezusa wydał wyrok dopuszczając się wielokrotnego przekroczenia prawa.

U arcykapłana przeprowadzono pseudoproces. Chrystus wielokrotnie „podburzał lud” wymawiając starszyźnie żydowskiej dbanie o własne interesy i pogardzanie służbą bożą. Wysłuchano świadków, będących według prawa jednocześnie oskarżycielami. Jednak zeznania były sprzeczne i niespójne. W końcu jednak znalazł się poważny zarzut. Otóż oskarżono Chrystusa o to, że twierdził iż zburzy świątynię i odbuduje ją po trzech dniach (Mt. 26.61; Mk. 14.58). Atak na świątynię był według żydowskiego prawa świętokradztwem karanym śmiercią. Jednak i tutaj pojawiły się sprzeczności w świadectwach. Arcykapłan pytał Jezusa o Jego wersję wydarzeń, Ten jednak nic nie powiedział. Wobec tego zapytał Go: „Zaprzysięgam cię na żyjącego Boga, byś nam powiedział, czy jesteś mesjaszem, synem Boga”. Chrystus odpowiedział: „To ty to powiedziałeś. Mówię wam jednak, od teraz zobaczycie Syna Człowieczego siedzącego po prawicy mocy i zstępującego z nieba na obłokach” (Mt. 26.63-65). Na te słowa arcykapłan rozdarł swoje szaty: „Na co nam jeszcze potrzeba świadków? Oto teraz usłyszeliście bluźnierstwo. Jak uważacie?” Sanhedryn odrzekł: „Winien jest śmierci” (Mt. 26. 65; Mk. 14. 63; Łk. 22. 71).

Nazwanie siebie mesjaszem, synem bożym nie było jednak bluźnierstwem w prawie żydowskim. Bluźnierstwem było wymówienie imienia bożego (Jahwe). Jezus tego nie zrobił. Jednakże Sanhedryn uznał Go winnym, ale i to nie jest najdziwniejsze. Po wym pseudoprocesie nie wykonano przecież wyroku, chociaż Sanhedryn mógł wtedy skazywać na śmierć za przestępstwa godzące w religię żydowską! Należy więc domniemywać, że zebranie Sanhedrynu w domu arcykapłana miało tylko charakter informacyjny, nie było oficjalne. Zgromadzeni przekonali się o „zagrożeniu” jakie stwarzał „sądzony”, a pamiętając o Jego popularności wśród ludu, postanowili użyć Rzymian do pozbycia się Go. Jak co roku na święto Paschy przybył do Jerozolimy (ze stolicy prowincji którą była nadmorska Cezarea) prokurator, aby osobiście stać na straży porządku. Żydzi wydali Jezusa Poncjuszowi Piłatowi.

Poncjusz Piłat – proces rzymski

Następnego dnia Żydzi przekazali Chrystusa rzymskim strażom (Wielki Piątek). Rankiem Poncjusz Piłat wyszedł przed swoją siedzibę i zapytał Żydów o powód ich licznego przybycia. Tak mu odpowiedzieli: „tego znaleźliśmy zwodzącego nasz lud, zabraniającego płacenia daniny Cezarowi i twierdzącego, że jest Pomazańcem królem” (Łk. 23.2). To są już bardzo poważne oskarżenia podchodzące pod zdradę stanu (tzw. seditio – zbiorowe wystąpienie przeciw legalnej władzy); i dalej: „Podburza lud, nauczając po całej Judei, i zacząwszy od Galilei, aż tu” (Łk. 23.5). Po przedstawieniu takich zarzutów, z miejsca los oskarżonego stał się w zasadzie przesądzony. Karą za to było, w zależności od pozycji społecznej oskarżonego, powieszenie na krzyżu, rzucenie zwierzętom na pożarcie lub deportacja na wyspę. W przypadku Jezusa pochodzącego z niskich warstw społecznych zdecydowanie odpadała ostatnia opcja.

Piłat kazał przyprowadzić Jezusa przed swoje oblicze do pretorium (Żydzi aby się nie strefić pozostali na zewnątrz). Obraz Piłata przedstawiony w Piśmie Świętym bardzo różni się od tego co przekazują inne źródła. W rzeczywistości Piłat znacznie różnił się od tego człowieka jakiego znamy z ewangelii. Namiestnik nie był sprawiedliwym sędzią, który uległ tłumowi Żydów. Był sadystą nienawidzącym Żydów, próbującym szkodzić im na wszelki sposób. Piłat wprowadzał wojska do Jerozolimy, bił monetę z wizerunkami rzymskich symboli religijnych i dopuszczał się innych prowokacyjnych poczynań. Próbował sfinansować budowę akweduktu z pieniędzy zgromadzonych w świątynnym skarbcu, co skończyło się krwawymi zamieszkami na ulicach Jerozolimy. Nienawidził Żydów z wzajemnością i zdecydowanie nie był wnikliwym sędzią poszukującym prawdy. Jeżeli dostrzegamy w jego poczynaniach chęć obrony Jezusa, to wynika ona raczej z pokusy zrobienia na złość Żydom.

Przed pretorium Piłat porozmawiał chwilę z Żydami. Od początku twierdził, że nie dostrzega łamania prawa (nazywanie siebie bogiem lub synem boga nie było w tamtym czasie sprzeczne z rzymskim prawem). Jeszcze będąc na zewnątrz namiestnik zapytał Jezusa: „Czy ty jesteś królem Żydów”, Chrystus odrzekł: „Ty [tak] powiadasz” (Mt. 27.14; Mk. 15.2; Łk. 23.3). W ewangelii według św. Jana dialog jest nieco bardziej rozbudowany (J. 18.33-37). Wobec innych oskarżeń wnoszonych przez Żydów, Jezus milczał. Prawo żydowskie wymagało, by oskarżenie wniosła konkretna osoba. Ewangelie wspominają jednak tylko ogólnikowo o arcykapłanach, starszych i tłumie (Mt. 27.2; Mk. 15.3; Łk. 23.4).

Warto jeszcze przypomnieć pewną rzecz. Otóż według ewangelii św. Jana Piłat, gdy przekazano mu Jezusa, powiedział: „Weźcie go wy i osądźcie według waszego prawa”. Na co Żydzi odpowiedzieli: „Nam nie wolno nikogo zabić” (J. 18. 31). Należy podkreślić, że Sanhedryn żydowski w tamtym czasie miał prawo karać Żydów śmiercią za bluźnierstwa religijne! Przypomnijmy, że Żydzi nie mieli takich skrupułów, gdy kamienowali św. Szczepana lub (dwukrotnie zresztą) św. Pawła.

Gdy Piłat dowiedział się, że Jezus jest Galilejczykiem, odesłał go do tetrarchy Galilei i Perei Heroda Antypasa. Tetrarcha przebywający w Jerozolimie był osobą prywatną. To chyba kolejny „prztyczek” w żydowski nos ze strony prokuratora. „Król” Galilei mający sądzić drugiego żydowskiego króla. Tetrarcha pamiętał o Janie Chrzcicielu więc mimo żydowskich krzyków nie zaangażował się w sprawę. Odział Jezusa w drogie szaty i odesłał do Piłata.

Obie strony były „uparte” – Piłat i Żydzi. Ewangelie podają, że prokurator pozwolił Żydom wybrać więźnia, którego chcieliby uwolnić. Podjudzony przez kapłanów lud wykrzykiwał imię zbójcy Barabasza (Mt. 27.15-22; Mk. 15.6-13; Łk. 23.18-19; J. 18.38-40). Przekaz o uwalnianiu więźnia na święto Paschy pojawia się tylko w Piśmie Świętym. Jest więc bardzo wątpliwe, by rzeczywiście coś takiego się zdarzyło. Praworządni Rzymianie nie pobłażali mordercom. Tutaj w zasadzie kończy się drugi „proces”.

Następnie Piłat kazał wychłostać Jezusa. Bez wątpienia jest to okrutna i straszliwie bolesna kara. Rzymianie nie byli jednak sadystami za jakich czasem się ich uważa. Chłosta była nieodzowna ukrzyżowaniu. Poddany chłoście umierał bardzo szybko na krzyżu. Bez biczowania męki mogły trwać kilka dni. Był to wyraz litość, łaski wobec mającego zostać ukrzyżowanym skazańca.

Jezus po ubiczowaniu został pokazany ludowi. Piłat dalej szydził z Żydów pytając: „Co mam czynić z królem Judejczyków?” (Mk. 15.22). Wściekły tłum domagał się ukrzyżowania. Piłat dobrze wiedział i bez tego co miał robić. W Jerozolimie nie było areny, więc pozostało mu tylko krzyżowanie.

W ewangeliach nie napisano, że Jezus został według procedury skazany na śmierć. Mowa jedynie o „wydaniu” na ukrzyżowanie (Mk. 15.15; Mt. 27.6; Łk. 23.25; J. 18.16). Również w źródłach pogańskich nie ma podobnej wzmianki. Tacyt pisze, że Jezus „został dotknięty” najwyższym wymiarem kary. Najprawdopodobniej Piłat działał w trybie administracyjnym, w trybie przyspieszonym. Dla niego Jezus był groźny o tyle, że mógł spowodować wybuch poważnych zamieszek, które już wiele razy się zdarzały. Ponadto pochodził z nizin społecznych, nie był obywatelem rzymskim. Namiestnicy wobec takich ludzi nie byli skrępowani ustawami, które zakazywały więzić bez oskarżenia, skazywać na chłostę i na śmierć bez zezwolenia zgromadzenia ludowego. A tak w ogóle – cóż to za proces w którym oskarżony nie ma obrońcy?! Jezus Chrystus nie miał obrońcy.

Konkluzja

Mowa o procesach Jezusa jest pewną przesadą. Sanhedryn mógł skazać na śmierć i wykonać wyrok. Jednak kapłani i starszyzna obawiała się konsekwencji – zamieszek, utraty władzy i wpływów (arcykapłan sprawował swoją funkcję w łaski Rzymian). Wobec tego przeprowadził tylko coś na kształt przesłuchania wstępnego, informacyjnego. Żydzi postanowili zabić Jezusa rękami Rzymian – przekazali Go namiestnikowi Judei.

Poncjusz Piłat działał w sprawie Jezusa w trybie administracyjnym, przyspieszonym. W świetle rzymskiego prawa postępował właściwie. Jezus nie był obywatelem rzymskim więc namiestnik mógł Go skazać na śmierć bez odwoływania się do zgromadzenia ludowego.

Należy brać pod uwagę, że ewangelie powstały w określonym czasie, miejscu i zostały napisane przez określone osoby. Przekonanie, że Pismo Święte jest dziełem tylko i wyłącznie Boga, a człowiek był tylko Jego narzędziem, jest przekonaniem czysto żydowskim (tak o Torze sądzą Żydzi; także protestanci mają bardzo podobne przekonania). Toteż nie dziwią w ewangeliach próby wybielania roli Rzymianina Poncjusza Piłata.

Ewangelia oznacza „dobrą nowinę”. Ewangelie przede wszystkim głoszą nam zbawienie i życie wieczne jeśli uwierzymy, że Jezus Chrystus jest Bogiem.

Opracował, na podstawie książki Macieja Jońcy “Głośne rzymskie procesy karne”, Ussus.

Źródło: ussus.wordpress.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W Niemczech człowiek niesłusznie skazany po 13 latach w więzieniu dostał rachunek za spanie i obiady na 100 tysięcy euro!

Historia Manfreda Genditzkiego brzmi jak scenariusz rodem z koszmaru. Mężczyzna ten, w 2010 roku, został skazany na dożywocie za morderstwo,...